tag:blogger.com,1999:blog-43042320573721474602024-03-14T05:42:23.166+01:00What do you got?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.comBlogger23125tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-44029223401675533762015-03-11T17:13:00.001+01:002015-03-11T17:13:06.315+01:00planuję powrót :DPrzepraszam was wszystkich za nieobecność (jeśli w ogóle jeszcze to przeczytacie :D) miałam kilka problemów w życiu i jakoś daleko mi było do pisania ostatnimi czasy, ale zajęłam się lekturą starych rozdziałów, żeby przypomnieć sobie co tam naskrobałam i planuje kontynuowanie opowiadania :) mam nadzieję, że nie będziecie musieli już długo czekać, ale to już prośby do mojej weny a nie do mnie ;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-71816169340247577052014-09-17T01:27:00.000+02:002014-09-17T13:14:57.446+02:00Rozdział Piętnasty. <div class="MsoNormal">
minutę temu skończony ;) jutro poprawie błędy, przepraszam, ze taki krótki, ale nie chciałam już przedłużać waszego czekania na ciąg dalszy historii :) miłego czytania (na razie z błędami, ale mam nadzieję, że wytrwacie) nadal zachęcam do klikania reklam :) was nic to nie kosztuje, a ja mogę na tym troszkę dorobić :)<br />
<br />
ITACHI<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Poruszaliśmy się szybko.
Rózowowłosa nie żądała postojów, ani przerw. Widać, że zależało jej aby jak
najszybciej dotrzeć do Liścia i wcale się jej nie dziwie. Sam byłem ciekawy co
odkryjemy w archiwum, ale jeśli o mnie chodzi moglibyśmy tam nigdy nie dotrzeć.
Chciałbym przedłużać podróż ile tylko mogę. Nie mam najmniejszej ochoty na
napływ wspomnień i bólu związanego z tym co tam się wydarzyło. Nie mogłem tego
jednak okazać przy Sakurze, dlatego przystałem na jej tempo. Wiedziałem jednak,
że niedługo opadnie z sił, w głowie kalkulowałem tylko kiedy to nastąpi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
Kilka godzin później, ku mojemu
zdziwieniu, dziewczyna nadal uparcie parła na przód. Pomimo potu, opuchniętych
nóg, zaczerwienienia z wysiłku, nie poddawała się. Chyba naprawdę liczyła na
to, że dowie się czegoś ważnego. Nie mam pojęcia kto podsunął jej pomysł udania
się do wioski, ale na prawdę musiał mieć mocne argumenty. Może sama to
wykombinowała, w sumie stać ją na takie pomysły. Jest inteligentna pomimo
swojej porywczości, która czasem zmienia się w bezmyślność. Zawsze pakuje ją to
w kłopoty. Uśmiechnąłem się lekko na samą myśl. Niespodziewanie Sakura
zatrzymała się i rozejrzała się po okolicy. Oznajmiła, że nadszedł czas, żeby
odpocząć. Pękła o wiele później niż przypuszczałem. Nie odezwała się już
słowem. Weszła tylko w głąb lasu. Nie pilnowałem jej, nie poszedłem za nią.
Ufałem jej. Tak jak założyłem wróciła. Niosła ze sobą drewno na opał. Sięgnęła
po plecak i wyjęła z niego cztery kanapki. Dwie rzuciła mi na kolana. Tak,
nawet taka organizacja jak Akatsuki musi się jakoś odżywiać. Usiadła przy
ognisku patrząc tępo w ogień. Ciekawiło mnie co siedzi teraz w jej głowie. Nie
przerywałem jednak ciszy. Ostatnio nasze relacje trochę się skomplikowały. Nie
chciałem wywołać kolejnej kłótni. Tym razem ja obejrzałem okolicę. Osłupiałem
kiedy zorientowałem się jak blisko wioski już jesteśmy. Dotarliśmy tu o dzień
wcześniej niż przypuszczałem. W związku z tym, że byliśmy tak blisko naszego
cel przyszedł czas, aby obmyślić jakiś plan. Musiałem przerwać tą ciszę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-jak dostaniemy się do wioski?- wypowiedziałem te słowa
chłodno. Jeśli nie chce kontaktu proszę bardzo nie będę się jakoś do niej
przymilać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Normalnie. Bramy jak pewnie wiesz są po czterech stronach
wioski. – zajrzała do plecaka i wyjęła zwój.
Podeszła do mnie i usiadła naprzeciwko. Była to mapa Konohy i okolic.
Wskazała palcem punkt na mapie. – tu znajduje się archiwum. Na nasze szczęście
jest otoczone lasem. – już chciałem coś powiedzieć, ale ona kontynuowała swoją
wypowiedź. - A na nieszczęście jest chronione przez maksymalnie trzy jednostki
ANBU. Las ciągnie się, aż od muru do granicy archiwum czyli jest dosłownie
otoczony lasem. Dział to na naszą korzyść, ale ogranicza widoczność. Bardzo
łatwo jest przeoczyć przeciwnika. W dzień nawet nie ma co próbować. Ludzie
kręcą się po budynku, wchodzą do sal. To byłaby misja samobójcza, ale jeśli
zorganizujemy to w nocy to widoczność pomiędzy drzewami będzie koszmarna. Ty możesz
liczyć na sharingana, ja na nic. Dlatego ty pójdziesz pierwszy i będziesz badał
teren. Ja będę pięć metrów za tobą, aby nie stracić cię z oczu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra świetnie, ale pytałem jak wejdziemy do wioski, a nie
do archiwum.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij się. – warknęła.
– Do wioski wejdziemy normalnie po murze. Serio sądzisz, ze są uważni?
Nawet Tsunade nie pomyślałaby, aby zwiększyć zabezpieczenia. Ufała mi. Wątpię,
żeby posądzała mnie o zdradzenie takich informacji. Teraz skierujemy się w tą
stronę – wskazała na prawo. – idąc tędy dojdziemy prosto pod mur wioski od
strony archiwum. Zaczekamy na noc, wejdziemy po murze i dojdziemy do budynku. W
dodatku pamiętaj, żeby nie zabijać nikogo z ANBU. Jeśli ktokolwiek zginie od
razu to wyczują. W grę wchodzi tylko pozbawienie przytomności. To samo tyczy
się osób, które ewentualnie będą w budynku. Nie rozdzielamy się, działamy
razem. To tyle. Jakieś pytania? – pokręciłem głowa przecząco. Dziewczyna
zwinęła zwój i bez słowa wróciła na swoje miejsce. Nie miałem pojęcia co
spowodowało, ze Sakura tak nagle się do mnie zdystansowała. Co jak co, ale
brakuje mi nawet głupich rozmów. Analizowałem ostatnie dni, ale nic nie
przychodziło mi do głowy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wstałam
przed Itachim. Zgasiłam ognisko, spakowałam koc i czekałam aż Uchiha się
obudzi. Bolało mnie niemalże wszystko. Chyba wczoraj trochę przesadziłam z
intensywnością podróży. Jednak chciałam dostać się do wioski jak najszybciej.
Zaczęłam stymulować obolałe mięśnie chakrą. Najbardziej zależało mi na
doprowadzeniu do porządku nóg. Czekała
mnie jeszcze spora droga, więc to od nich zaczęłam. Kiedy tylko poczułam, że
ból ustąpił zajęłam się plecami i brzuchem. Ręce zostawiłam na koniec. Po
zakończonym zabiegu oparłam się o drzewo wpatrując się w Uchihe. Wyglądał
spokojnie kiedy spał. Jakby nic go nie martwiło. Czasami zastanawiało mnie o
czym śni. Na jego twarzy pojawił się dziwny
grymas, chyba miał być to uśmiech. Zaśmiałam się pod nosem na ten widok.
W co ja się wpakowałam. Najpierw Sasuke, teraz Itachi. Czy ja nie mogę żyć bez
czucia czegoś do jakiegoś Uchihy? Pytałam sama siebie. Owinęłam się własnymi
rękoma, jakby to miało mnie uchronić przed własnymi uczuciami. Sięgnęłam do
łańcuszka na szyi i wyciągnęłam część amuletu. Ciągle mu się przyglądałam.
Wyglądał tak samo jak te ze straganów z pamiątkami. Mogłabym go równie dobrze
nosić na bluzce, ale jednak wolałam być ostrożna. Nie chce, żeby wpadł w
niepowołane ręce. Chociaż bez drugiej części jest tylko nic nie wartą ozdobą.
Gdyby nie on nie poznałabym Itachiego. Żyłabym sobie spokojnie w jakiejś wiosce
trenując i rosnąć w siłę, aby pokonać Kisame. Z drugiej strony dał mi możliwość
zbliżenia się do mojego celu. Tylko, że nadal nie mogę nic z tym zrobić. Niby
wyruszam z nim na misję, ale jeśli nie wróci z niej żywy od razu zaczną się
podejrzenia wobec mnie. Mogłabym jakoś zdobyć zaufanie Peina. Chociaż co ja się
łudziłam on nigdy mi nie zaufa. Musiałam wymyśleć sobie jakieś alibi.
Organizacja mnie nie poprze, jedyne osoby, które mnie lubią to Deidara, Hidan i
Itachi. Kakuzu ledwo co znam, a Konan jako pierwsza rzuciłaby oskarżenie w moją
stronę. O Sasorim już nie wspomnę bo to jego prawie zabiłam. <br />
-Kurwa. – zaklęłam cicho pod nosem. Nawet tak cichy dźwięk wystarczył, aby
zbudzić Uchihe. – O, dobrze, że w końcu wstałęś. Ruszamy. – rzuciłam hasło, a
on od razu zaczął pakować swoje rzeczy. Jakk zwykle wyjęłam zwój i zapieczętowałam
nasze manatki. Ruszyliśmy w dorogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Całą
drogę myślałam nad Uchihą. Nie mogłam wyrzucić go ze swojej głowy, pomimo że
miałam większe zmartwienie. Przypominałam sobie wszystko co mi mówił, o tym jak
żałuje tego co zrobił, zabicia ukochanej, rodziców, przyjaciela. W głowie mi
się nie mieściło jak ten człowiek, po czyms takim, miałby okazywać miłość, czy nawet tylko
zauroczenie. To jeszcze bardzie utwierdziło mnie w tym, że to co jest między
nami nie może być prawdziwe. Ta myśl zasmuciła mnie bardziej niż bym się
spodziewała. Nie wiem dlaczego tak mi zależy, ale nic już na to nie poradzę.
Jedynym wyjściem byłoby powiedzenie mu o tym, ale to nie wchodziło w grę.
Miałby mnie w garści. Chociaż już ma. Dlaczego nie mogę sobie pozwolić na
chwilę nawet nieprawdziwego szczęścia? Zadałam sobie to pytanie i nie znalazłam
żadnej odpowiedzi. Koniec obrażania i
głupich fochów. To już postanowione.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Itachi. – mruknął dając mi znak, ze mnie słyszy. – Chciałam
cie przeprosić za ten mój cały zły nastrój. Trochę się stresuję powrotem do
wioski i tym co tam znajdę. <br />
-Nie ma sprawy. Rozumiem cię. Mi też nie widzi się wracać tam, nawet na chwilę.
– westchnęłam krótko. <br />
-Dziękuję, że mi ufasz. <br />
-Słucham? Dlaczego tak sądzisz?<br />
-Nie poszedłeś wczoraj ze mną. To jasno dało mi do zrozumienia, ze darzysz mnie
zaufaniem. Mogłam uciec w każdej chwili. – Itachi już nic nie powiedział. W
ciszy dotarliśmy pod mury wioski i ukryliśmy swoje chakry. Idealnie
zmieściliśmy się w czasie. Dwie godziny temu zapadł zmrok, więc teraz mogliśmy
przystąpić do akcji. Pierwsza zaczęłam wspinać się na mur, zaraz za mną był
Itachi. Nie zajęło to nam nawet minuty. Zeszliśmy na dół po drugiej stronie. Wedle
planu Uchiha poszedł pierwszy, ja czekając chwilę poszłam za nim. Wszystko szło
bezbłędnie. Nawet nie natknęliśmy się na
nikogo, aż w końcu usłyszałam czyjś przyspieszony oddech. To Itachi
pozbawiał przytomności strażnika. Po chwili doszliśmy do skraju lasu. Całe
archiwum było pogrążone w mroku, a w zasięgu wzroku nikogo nie było. Powoli
zaczęłam się zastanawiać dlaczego. <br />
Chyba mamy szczęście. – szepnęłam do Itachiego. – Dzisiaj jest rocznica śmierci
Trzeciego Hokage. Cała wioska jest na cmentarzu. <br />
- W nocy?<br />
-Tak. Dokładnie teraz wyzionął ducha przed laty. – przypomniał mi się pogrzeb.
Teraz cieszę się, ze ten staruch nie żyję. On wysłał moich rodziców na tą
misję. –Wchodzimy przez tamto okno.- wskazałam obiekt, znajdujący się na
półpiętrze pomiędzy pierwszym piętrem, a parterem. Nie musiałam nawet zużywać chakry,
tak nisko znajdowało się nasze wejście. Podskoczyłam i złapałam się parapetu, podciągnęłam
się i już byłam w budynku Archiwum. Wzięłam świecę, której światło nie było
dość efektywne. Cicho stąpając podchodziłam do każdych drzwi na mojej drodze,
aby znaleźć te z napisem „Dane Mieszkańców”. Bywałam tu nie raz, ale w takich
warunkach jakie towarzyszyły mi teraz łatwo było się zgubić. W końcu znalazłam
te, o które mi chodziło. Weszłam po cichu, były otwarte. Oj, ktoś kto wychodził
stąd ostatni zdecydowanie powinien zostać zwolniony, za niedopilnowanie
zabezpieczeń. <br />
-Szukaj litery S lub H. Nie wiem czy nie zmienili systemu segregacji. –
szepnęłam, a płomień świecy ugiął się pod wpływem podmuchu. <br />
-Nie możemy zapalić światła? – zapytał cicho Itachi<br />
-Nie, nie wiemy czy nie ma tu okien. – mruknęłam z poirytowaniem. Ktoś taki
mądry zadawał tak głupie pytania. W końcu znalazłam to czego szukałam. Moja kartoteka.
–Itachi. Znalazłam. – poszedł do mnie i spoglądał mi przez ramię. Trzymałam ją
w ręku bojąc się ją otworzyć.<br />
-No otwórz to w końcu. – mruknął brunet. Zrobiłam o co prosił. Szybko czytałam
zapisane tam informacje.<br />
„Imie i Nazwisko: Sakura Haruno<br />
Urodzona: 28 Marzec<br />
Płeć: Kobieta<br />
Kolor oczu: zielony<br />
Kolor włosów: Wiśniowy” Szybko pominęłam metrykę i inne bzdury szukając
konkretnych informacji na swój temat.<br />
„Przyprowadzona do wioski przez nieznajomego w wieku jednego miesiąca(28
kwiecień). Żądał rozmowy z Hokage. Oddał córkę Czwartemu Hokage.(dop. Autorki –SPOILER
MANGI/ANIME Sakura urodziła się wcześniej niż Naruto, dlatego jego ojciec
jeszcze żył) Prosił o umieszczenie jej w rodzinie zastępczej. Po czym zniknął
nie podając swoich danych. Dziecko miało przy sobie karteczkę z dokładną datą
urodzenia, bez nadanego imiennie. Imie przyznała jej Kushina Uzumaki. Rodzice
adopcyjni – Masako Uchiha, brak ojca adopcyjnego. Brak danych o rodzeństwie
biologicznym.” Stałam zszokowana tym co przeczytałam. Nie mogłam uwierzyć.
Dobra wiedziałam, że któreś z moich rodziców musiało coś ukrywać, ale nie to,
ze nie byłam ich dzieckiem. Itachi potrząsnął mną delikatnie. <br />
-Odłóż to i spadamy stąd. Porozmawiamy później. – tak też zrobiłam. Działałam jak
robot, bez myśli. Szybko, tą samą drogą, wydostaliśmy się poza mury wioski.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
Siedziałam
przy ognisku. Milczałam od czasu przeczytania mojej kartoteki. Itachi kilka
razy próbował przerwać ciszę, cały czas z miernym skutkiem. Teraz też nie odpuszczał.<br />
-Sakura, pamiętasz może czy twoja matka miała czarne oczy lub włosy, albo używała
sharingana?<br />
-Przestań do mnie mówić! – uniosłam się i wstałam jak oparzona. – Nie niczego
takiego nie pamiętam! Nikt z Uchiha nie był w mojej rodzinie. Nie wiem dlaczego
tak napisali. Kurwa mać nic nie wiem. Ten skurwiel, którego nazywali tam moim
ojcem mógł chociaż podać swoje dane, a nie porzucił niemowlę i miał wszystko w
dupie! Dobra zdawałam sobie sprawę, że moi rodzice coś ukrywała, ale nie to, ze
nie byłam ich, nie to, ze byłam zwykłym podrzutkiem! – osunęłam się po drzewie
z płaczem. – Mam tego dość. Wszystko w co wierzyłam, co uznawałam za prawdziwe
zamienia się w gruz. Kochałam ich byłam wobec nich szczera, dlaczego nie robili
tego samego wobec mnie. Itachi usiadł obok mnie i położył moja głowę na swojej
piersi. Zaczął głaskać mnie po głowie.<br />
-na pewno cię kochali. Może po prostu chcieli ci oszczędzić bólu, wątpliwości i
zawodu. <br />
-Ta, widać jak im to wyszło. – mruknęłam. – Nawet nie wiem czy mam rodzeństwo.
Nie mam pojęcia skąd pochodzę.<br />
-Dowiemy się tego, obiecuję ci! – w tym momencie wszystkie mury poszły w dół.
Wtuliłam się w ciepłe ciało bruneta i rozpłakałam się na dobre. Nawet ktoś tak
silny jak ja nie mógł znieść tego ciosu bez okazania emocji. – Ktoś z twoich
rodziców biologicznych musiał pochodzić z klanu Hozoku. Najprawdopodobniej matka.
To zawęża krąg poszukiwań. <br />
-Tak do szukania ludzi o różowych włosach. Pozdrawiam i nie polecam. Farby do
włosów są tanie, a róż na włosach to nic fajnego. Sam mówiłeś, że nie ma nikogo
kto by się tak nazywał. <br />
-Damy sobie radę. Uda nam się, musi się udać.<br />
-Ta. A ja nadal nic nie wiem o tym prześladowcy. <br />
-To też się w końcu wyjaśni. W końcu przestanie działać w cieniu. – odsunęłam się
od niego.<br />
-Może i masz rację – ocierałam łzy z policzków mówiąc te słowa. <br />
Wróciliśmy do organizacji.
Mój trening trwał nadal, ale jakoś zgubiłam zapał do osiągania „mocy i potęgi”
jak to kiedyś określiłam. Kogo miałam mścić? Ludzi, który mnie okłamywali całe
moje życie? Po korytarzach snułam się jak cień, a w gabinecie zachowywałam się
jak automat. Nic nie sprawiało mi przyjemności, nawet rozmowy z Itachim czy
małe i ciche imprezy z Hidanem. Do tego powrócił ból po utracie Naruto. Może
nie tyle, ze powrócił co się nasilił. Wspomnienia ze statku również nasiliły
swoją częstotliwość. Czasami nachodziła mnie myśl, żeby narazić się Peinowi na
tyle, żeby mnie zabił, albo rzucić się z jakiegoś wysokiego zbocza. Za dużo
tego wszystkiego się zebrało. Nie miałam celu, ani marzenia. Nie chciałam nawet
wrócić do domu, do wioski. Mają mnie tam za zdrajcę, a nawet jeśli byłoby
inaczej ciągle by się tylko wypytywali co mi jest. Wracając do wioski znowu
znaleźliśmy krwawy napis. Mówił „teraz już wiesz, suko!” Nie wiem kim był ten
człowiek, ale najwidoczniej znał mnie i moją historię lepiej niż ja sama. Myśli
o misji z Kisame nawet nie wzbudzały już we mnie emocji, zadnej złości,
obrzydzenia czy nawet zniechęcenia. Było to po prostu kolejne zadanie dla
robota, kolejna pozycja na liście do odhaczenia. <br />
ITACHI<br />
Od wizyty w wiosce Sakura
bardzo się zmieniła. Nie śmiała się już, nie wkładała żadnego wysiłku w
treningi, była oschła, zimna i mechaniczna. Nie wiedziałem jak jej pomóc. Co
wieczór kiedy wiedziała, ze nie ma nic do roboty piła z Hidanem, co
przyprawiało mnie o ból głowy. Musiałem się czegos dowiedzieć, dla jej dobra.
Tymbardziej po tym jak zobaczyliśmy kolejną oznakę obecności prześladowcy. „teraz
już wiesz, suko!” napis sam wskazywał na to, ze ten ktoś wie o niej więcej niż
sądziliśmy. Musiał się doskonale kryć, skoro żadne z nas go nie wyczuło. Powoli
załamywałem ręcę i czekałem na cud. Nie chciałem, żeby Sakura szła na misję z
Hoshigakim. Sam nie wiem dla czego, po prostu nie chciałem, ale nie mogę sprzeciwiać
się liderowi. Może uda mi się spożytkować ten czas. Na wymyślenie jakiegoś wyjścia.
Oby.<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-78420666452053585942014-09-15T21:33:00.000+02:002014-09-15T21:33:15.796+02:00Cześć :DJak zapewne zauważyliście lub zauważycie na moim blogu mogą się pojawić reklamy. Nie chciałabym, żebyście pomyśleli, że się sprzedałam lub wykorzystuję was jako środek zarobkowy. Ostatnio skradziono mi telefon i chciałabym dorobić do nowego, dlatego pomyślałam dlaczego by nie spróbować reklam. Mam nadzieję, że zrozumiecie :)<br />PS. BYlabym wdzięczna gdyby ktoś od czasu do czasu w nie kliknął ;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-79984348488792262622014-06-08T22:09:00.001+02:002014-06-08T22:09:37.197+02:00Dobra, słowem wstępu chyba każdy ma wystawienie ocen 17 czerwca, nie powiem schrzaniłam sytuację i muszę się teraz wyciągać więc nie zacznę niestety pisać co najmniej soboty :< trzymajcie się ciepło i trzymajcie za mnie kciuki ;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-79674609956401526312014-05-09T21:59:00.002+02:002014-05-09T21:59:42.501+02:00drugie opowiadanie? Co wy na to?Mam małe pytanie do czytelników. Co wy na to gdyby powstało drugie opowiadanie ItaSaku? Mam jak na razie zarys w głowie i nie wiem czy rozwijać go na nowym blogu? Opinie piszcie w komentarzach.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-70017566590958271422014-04-30T22:23:00.002+02:002014-04-30T22:23:57.328+02:00AnkietyPo prawej stronie umieściłam dwie ankiety dotyczące grupy wiekowej i szablonu. Proszę was (szczególnie stałych czytelników) o uzupełnienie jej ;) zależy mi na tym, żeby dostosować bloga do was :D<br />a rozdział. jeszcze nie zaczęty, ale już coś paluszki świerzbi do pisania ^.^Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-27051974366156330722014-04-23T23:58:00.002+02:002014-04-24T00:10:41.384+02:00Nowa Strona dotycząca powiadomień!Witam :3 do mojej głowy zaświtał nowy pomysł. Wiele osób prosiło mnie o powiadamianie ich o nowych rozdziałach. Niestety wraz z moją nieobecnościa zapomniałam kogo i gdzie miałąm powiadomić. Dlatego proszę wpiszcie się w komentarzu na stronie "Kogo Powiadamiać" (<a href="http://you-want-to-make-a-memory.blogspot.com/p/kogo-powaidamiac.html">link tutaj</a>) nie ukrywam bardzo mi to pomoże, a do tego zawsze będę miała do tego dostęp ;) nawet po miesiącach nieobecności ( spokojnie nic takiego nie planuje XD)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-11066041543771418972014-04-22T00:58:00.002+02:002014-04-22T00:58:55.882+02:00Rozdział Czternasty.<div class="MsoNormal">
W końcu jest ^.^ Chyba Wielkanoc mi służy (czas wolny, brak zajęć i takie tam) zlinczujcie mnie jeśli przeżyje po samobiczowaniu. Mam nadzieję, ze ktoś z czytelników jeszcze został przy moim opowiadaniu i przeczyta ten rozdział. Z góry mówię, ze mógł się nie udać. Wypadłam trochę z historii i nastroju tego opowiadania, ale obiecuję poprawę ;) do tego część była pisana w stanie nietrzeźwości więc przepraszam za nieskładne zdania i błędy. postaram się to poprawić w najbliższej przyszłości. Zaraz po tym jak napisze rozdział 15 ^.^ Błagam komentujcie! po tak długiej przerwie chce się przekonać kto przy mnie został i co sądzicie o wielkim powrocie :) a teraz zapraszam na Rozdział Czternasty!!!<br /><br />************<br /><br />SAKURA<br />
Nadal stojąc w oknie rozmyślałam. Misja z Kisame. Na samą myśl łapało mnie
obrzydzenie. Sto razy bardziej wolałabym być przebijana kataną przez milion lat
niż spędzić jeden dzień z tym
skurwielem. Skoro wizja jednego dnia z nim tak na mnie działała to wole nie
wiedzieć jak to będzie spędzić z nim Bóg wie ile czasu, może dwa dni, a może
nawet trzy tygodnie. Zirytowana odwróciłam się na brzuch i warknęłam w
poduszkę. Zachowywałam się jak rozkapryszone dziecko, ale co z tego. Wiem,
wiem. Powinnam obmyślać plan jak by go tu załatwić, a nie narzekać. Z drugiej
strony nie chce opuszczać kryjówki, nie bez Itachiego. Przy nim czuje się
bezpiecznie, przypomina mi o wiosce i Sasuke, pomaga nie utracić samej siebie,
starej Sakury. Oparłam policzek o szybę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czy on naprawdę tylko tyle dla ciebie znaczy? –
powiedziałam do samej siebie. Sama nie rozumiałam tego co się dzieje między
nami. Pocałunki, przytulanie, poczucie bezpieczeństwa. Czy tak nie jest
pomiędzy osobami, którym na sobie zależy? Jemu zależy, ale na zdobyciu amuletu,
a mi? Mi chyba zależy na nim, ale nie wiem czy jak na Naruto – przyjacielu, czy
jak kiedyś na Sasuke. Musze to w końcu rozgryźć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z tym postanowieniem wzięłam wszystkie papiery z biurka i
zaniosłam je do Lidera. Jestem ciekawa czy on to wszystko czyta, a może robi to
Konan. Co mnie to w sumie obchodziło. Nie było tam nic, czym mogłabym sobie
zaszkodzić. No chyba, że wiadomość o grupie krwi członków to wielka tajemnica. Wyszłam
po cichu z gabinetu i skierowałam się do jakiegoś miejsca. Sam nie wiem gdzie
chciałam dotrzeć, ale znalazłam się w jadalni. Tym razem była pusta. Zrobiłam
kilka kanapek i usiadłam przy stole. Woda na herbatę już prawie wrzała. Podeszłam
do kuchni, aby wyłączyć gaz, ale zamiast tego potknęłam się i wywróciłam
czajnik. Woda zalała całą kuchenkę wraz z palnikami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa mać. – mruknęłam pod nosem i już kombinowałam jakby
to tu zwalić na kogoś innego kiedy do jadalni wszedł Itachi. Żadne z nas się
nie odezwało. Od niechcenia poszłam po papierowe ręczniki, żeby chociaż
zminimalizować szkody. Ścierałam wodę walcząc z ochotą spojrzenia na Uchihe.
Wiedziałam, że zrobiłam źle olewając go, ale nie zamierzałam przepraszać. To
przez niego mam mętlik w głowie i nie mogę się połapać we własnych myślach. Ze
złością zdjęłam palniki i ledwo powstrzymałam się przed chęcią rzucenia ich na
blat obok. Osuszyłam wnętrze palników i wszystko znowu zmontowałam. Wstawiłam
ponownie wodę i usiadłam na poprzednim miejscu. Zaraz po tym odezwał się Wielki
Pan Obrażalski.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mogłaś zapytać czy też chce się czegos napić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie. – odburknęłam nawet nie podnosząc wzroku znad talerza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Sakura, kurwa, co jest? – odwrócił się do mnie i oparł się
o blat. – w jednej chwili jest zajebiście, dogadujemy się, śmiejemy,
zachowujemy się jak przyjaciele… – aha. Tym dla niego jest ta relacja.
Przyjaźnią.-… a w drugiej skaczesz mi do gardła. Nie wiem może skaczą ci
hormony czy coś, albo jesteś po prostu jebnięta… - nie wiem co chciał jeszcze
podać jako możliwa przyczynę, ale nie mogłam się już powstrzymać. Wstałam od stołu
przewracając przy tym krzesło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij się! – wrzasnęłam. Wyszłam zza stołu i stałam
pomiędzy Itachim a drzwiami. – Nie zjadłeś wszystkich rozumów, nie znasz mnie!
Twoje mylne przeświadczenie o tym, że wiesz czego się po mnie spodziewać tylko
jeszcze bardziej mnie denerwuje. – podeszłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i
odwróciłam twarz do Uchihy – Przenosze się do mojego pokoju. Już nie potrzebuje
twojej „opieki” – ostatnie słowo wypowiedziałam z kpiną i wyszłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Siedziałam
już w moim pokoju. Przyglądałam mu si uważnie. Był mniejszy od pokoju
Itachiego. Wiśniowoczerwone ściany bardzo mi się podobały. Regał na książki był
pusty. Z przeniesieniem moich rzeczy nie było problemu, wszystko i tak nadal
znajdowało się w torbie. Teraz dopiero pozwoliłam sobie ochłonąć. Dlaczego
wybuchłam? Dlaczego powiedziałam coś czego w cale nie miałam na myśli? Dlaczego
nie powiedziałam mu prawdy? O tym, że sama nie wiem co się dzieje, ze czuje, ze
coś jest na rzeczy? Boje się odrzucenia. Tak to chyba ten powód. Od lat byłam
zmuszona do ukrywania emocji, do olewania ich na rzecz misji czy dobra
pacjenta, którego leczyłam. Kiedyś, kiedy jeszcze ja , Naruto i Sasuke byliśmy
Drużyną Siódmą, spotkaliśmy Zabuzę. On miał rację. Ninja ma być narzędziem –
wysnuty z emocji. Boże jeszcze niedawno miałam Itachiego za mordercę,
najgorszego człowieka, a teraz chce żeby był przy mnie i mnie wspierał, żeby
gwarantował bezpieczeństwo. Przez tą kłótnie rozgryzłam to. Zależało mi na nim
i to jest pewne. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że go kocham. Ale to nie
zmienia faktu, że on może nie czuć tego samego. Jemu może zależeć tylko na
amulecie, a teraz zwodzi mnie aby go zdobyć, żebym nie robiła problemów. Wiem
jedno na pewno nie przyznam się do tych uczuć przed nim. NIE mogę dopuścić do
tego, żeby się o tym dowiedział. Poszłam do łazienki i zmyłam z siebie cały
brud dzisiejszego dnia, położyłam się na łóżku i wpadłam na idealny pomysł.
Teraz kiedy mam pokój na drugim końcu kryjówki jestem blisko Hidana czyli
całodobowego i darmowego dostępu do alkoholu. Nie zastanawiając się dłużej wyszłam
odwiedzić szarowłosego, a raczej odwiedzić jego Sake. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Hidan leżał
na łóżku, ale nie spał. Przywitał mnie serdecznie i od razu wyjął butelkę. Nawet
nie musiałam mu o tym wspominać. Kiedy już mocniej się wstawiliśmy leżeliśmy na
łóżku i podśpiewywaliśmy sobie pijackie piosenki. Niedługo po tym oboje
stwierdziliśmy, że jesteśmy najlepszymi tancerzami na świecie. Chyba wiecie jak
to się kończy. Siniaki, poobijane łokcie i kolana i pare zadrapań. W tym
przypadku nie było wyjątków. Tym razem nikt nam nie przerywał. Nie ukrywam
dobrze się z nim bawiłam, a to i alkohol pomogły zapomnieć o niedawnych
wydarzeniach. W końcu kiedy oboje już padliśmy rozpaliliśmy papierosy i rozpoczęliśmy
rozmowę o tym jak to wszystko jest do dupy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Sakura, mam do ciebie pytanie? Co się właściwie stało?
Doskonale wiem, że nie pijesz dla rozrywki. – jego pytanie zbiło mnie z
pantałyku. Nie mogłam mu przecież powiedzieć o Itachim. Mój umysł pracował na
najwyższych obrotach, a twarz schowała się we włosach udając zakłopotanie.
Jakoś musiałam kupić sobie czas na wymyślenie wymówki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No wiesz to trochę skomplikowane. – mruknęłam. Dajesz
Sakura wymyśl coś w końcu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam czas. – zaśmiał się Hidan. Wzięłam butelkę sake i
pociągnęłam kilka większych łyków. Kolejne klika sekund opóźniania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Do tego to trochę krępujące. – to już akurat nie było
kłamstwo<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Na Jashina, Sakura, mów o co chodzi. – Mam! Idealna
wymówka!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, od jakiegoś czasu ktoś mnie prześladuje. Dokładniej
od opuszczenia wioski. – Hidan słuchał uważnie. – Po raz pierwszy zauważyłam to
w Kumo kiedy byłam z Itachim na misji. Ktoś rozpoznał Itachiego po jego chakrze
i szantażował go.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale czym? – Szarowłosy przerwał mi co zaowocowało uderzeniem
mojej pięści w jego głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Siedź cicho i słuchaj! – warknęłam. – W tym czasie kiedy my
byliśmy w Kumo była tam też dwójka moich dawnych przyjaciół. Szantażysta zażądał
od Itachiego, aby ten powiedział im, ze dobrowolnie dołączyłam do Akatsuki.
Inaczej groził, ze wyda nas ANBU. Nie mogliśmy sobie pozwolić na pościg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-yhym. Rozumiem. Przypuszczasz kim on mógł być? – pokręciłam
głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Itachi powiedział mi tylko, że ten człowiek ma jakieś niedokończone porachunki ze mną.
Sama nie wiem o co może chodzić. Ale to jeszcze nie koniec. Kiedy już byliśmy w
hotelu w Yuki, drugiego wieczoru, na lustrze pojawił się napisane krwią pytanie
„co posiadasz”. Tego samego dni zauważyłam ten sam krwawy napis tyle, że na
śniegu. Zakładam, że zrobiła to ta sama osoba. Tylko nie wiem kto mógłby mieć
coś do mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Może wróć do wioski pod przykrywką i wybadaj sprawę. Może
to ktoś stamtąd, albo z twojej przeszłości. Najlepiej by było gdyby udało cię
się dotrzeć do archiwów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W sumie to nie głupi pomysł. Nikt z innych wiosek nie
mógłby znać mnie na tyle, żeby chcieć mi zaszkodzić. Ale Pein się na to nie
zgodzi i tak już mi nie ufa, a powrót do wioski byłby jeszcze bardziej
podejrzany. Nie mogę też wziąć ze sobą nikogo z organizacji. To by jeszcze
bardziej utrudniło wejście do wioski.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pogadaj o tym z liderem. Jeśli dobrze to rozegrasz może się
zgodzić. – no cóż, raz kozie śmierć. Może faktycznie warto spróbować. – A nawet
jeśli się nie zgodzi zauważy, że nie podważasz jego decyzji wykłócając się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kim jesteś i co zrobiłeś z pojebanym Hidanem? – zaśmiałam
się. – Ten pojebany nie jest taki mądry, a szczególnie o takiej ilości sake! –
zrobiłam podejrzliwe oczy. Wszystko wyszło teatralnie co jeszcze bardziej
dodało tej sytuacji komizmu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jestem mądry! – napuszył się szarowłosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak. W swoich snach. – nadal naigrywałam się z imprezowego
kompana. Ten naburmuszył się jeszcze bardziej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Oj Sakura, nie zmuszaj mnie do drastycznych kroków! –
cofnęłam się udając przerażoną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Oh nie. Proszę tylko nie to. – po tym oboje wybuchliśmy
śmiechem. Nie wiem ile u niego siedziałam, ale zrobiłam się bardzo senna.
Opierałam się ochocie położenia głowy na poduszce i uśnięcia tu i teraz.
Pożegnałam się z Jashinistą, podziękowałam za gościnę, alkohol i rozmowę i
wróciłam do siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jeśli
sądziłam, ze położenie się to był dobry pomysł to teraz pluje sobie w brodę.
Kręciło mi się w głowie, a kiedy zamknęłam oczy, żeby usnąć, wirowałam cała. Nienawidzę
tego uczucia. Już nigdy więcej się nie napije. Przysięgam nigdy więcej, nawet
piwo „bezalkoholowe” jest już na zakazanej liście. Brak towarzystwa jednak
doskwierał mi bardziej niż alkoholowe wirowanie. Znowu wróciły myśli o Itachim
i tym co wydarzyło się w jadalni. Gdyby tego było mało przypominałam sobie
każdą chwilę, każdą rozmowę z nim. To jak mnie pocieszał kiedy dowiedziałam się
o Naruto, to jaki był ciepły kiedy pomógł mi po próbie gwałtu, to jak
zaopiekował się mną po zdobyciu pierwszej części amuletu pomimo, ze sam przeżył
coś gorszego w tej jaskini. Mogłam zostać u Hidana. Nie dręczyłyby mnie myśli,
a on na pewno by mnie nie skrzywdził. Westchnęłam do poduszki. Nie wiem kiedy
usnęłam, ale dziękuję Bogu za to, ze to się stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziło
mnie walenie do drzwi. Z ledwością otworzyłam oczy i wstałam z łóżka.
Zachwianie się i brak bólu głowy wskazywały na to, ze jeszcze nie
wytrzeźwiałam. Miałam ochotę zabić osobę, która mnie obudziła. Z trudem doszłam
do drzwi. Otworzyłam je, a tam stał Itachi. Chęć mordu jeszcze bardziej
wzrosła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty już spałaś?- zapytał zdziwiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak spałam, wynoś się. – zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem
i wróciłam do łóżka. Niestety Uchiha nie dawał za wygarnął. Wszedł do pokoju i
zaczął kazanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jest dopiero wieczór. Nie ma pewnie nawet dwudziestej!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-jeśli chcesz truć mi dupe to lepiej się już wynoś! –
wrzasnęłam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mój głos okazał się jednak cichym
jękiem połączonym z pijackim bełkotem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham? Nie zrozumiałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedziałam żebyś się wynosił!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Piłaś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak piłam, a tobie nic do tego. – odwróciłam się do niego
plecami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z kim? Ah, to oczywiste, ze z Hidanem. Chyba już ci coś
mówiłem o ni…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie jesteś moim ojcem, ani bratem, ani chłopakiem, więc nie
masz prawa dawać mi nakazów. Tym bardziej nie masz prawa mnie pouczać –
warknęłam wrogo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak chcesz. – diametralnie zmienił ton. Pomimo
zdenerwowania był w miarę ciepły, teraz czułam tylko chłód. – Jutro rano masz
się stawić u Lidera. Ciesz się, ze nie teraz. Miałabyś przejebane za upijanie
się do nieprzytomności. – już miał wychodzić, kiedy mój pijany mózg zadziałał
bez mojej woli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam. – wydukałam<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-za co? – zapytał zdziwiony stojąc pod drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Za tą sytuację w jadalni. Nie powinnam tak wybuchać.- „mózgu
co ty wyprawiasz!” wrzasnęłam do siebie w myślach. Jednak mój ptasi i pijany móżdżek
nie słuchał. – tym bardziej, że nie powiedziałeś nic złego. – „Powiedział! Nie przepraszaj
go idiotko!” toczyła się we mnie walka, ale i tak była daremna. Zdecydowanie
zbyt dużo alkoholu wlałam w siebie dzisiejszego dnia. Poddałam się. Jutro kiedy będę trzeźwa będę musiała naprostować wyczyny
mojego mózgu. – Stwierdziłeś tylko fakty. Chociaż przesadziłeś z tą pojebaną. –
zaśmiałam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie musisz przepraszać. Nie zachowałem się w porządku Trochę
mi się należało. – uśmiechnął się, a do jego tonu powróciło ciepło. Już miał
wychodzić kiedy mój mózg zaskoczył mnie samą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostaniesz ze mną? Nie czuje się najlepiej… - mruknęłam
zażenowana własnymi słowami. Chyba jednak powoli uzyskiwałam kontrolę nad sobą.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostanę. – usiadł na łóżku i pogłaskał mnie po policzku.
Takie właśnie zachowania budziły we mnie wątpliwości. Niedawno stwierdził, ze
jesteśmy przyjaciółmi, a teraz nie zachowywał się jak zwykły przyjaciel. –
Tylko błagam nie chuchaj w moją stronę. jedzie od ciebie alkoholem na kilometr.
– uśmiechnęłam się do siebie i położyłam na połowie łóżka. Itachi położył się
zaraz za mną i przytulił mnie do siebie. Jeśli grał, ze mu zależy to idealnie
mu to wychodziło. – Dziękuję. – szepnęłam i zamknęłam oczy. Znowu tego
pożałowałam, ponieważ powrócił mój największy wróg – zawroty głowy. Tym razem
nie skończyło się na nich. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam prosto do łazienki. Czułam
się jak za dawnych czasów, po eskapadach z Kibą. Zawsze kończyło się to
wymiotami, albo spaniem na ławce w parku. Nic dziwnego, ze potem nie
dostawaliśmy żadnych misji przez co najmniej miesiąc. Pal sześć mnie i Kibę, którzy
paliliśmy się do misji. Neji i Shikamaru cieszyli się na kilka tygodni wolnego.
Gorzej jeśli wysyłali nas do czegoś na poziomie geninów. Wtedy ja z Kibą
przeżywaliśmy koszmar kiedy pozostała dwójka kurwiła na nas przez cały czas misji.
Kiedy mój koszmar się skończył przepłukałam usta wodą z pastą do zębów i
wróciłam na łóżko. NIE powiem zrobiło mi się trochę lepiej. Itachi znowu
przybliżył się do mnie, abym czuła jego obecność. Dekoncentrowało mnie to i to
bardzo. Postanowiłam sobie przecież, ze nie
pozwolę sobie na jakiekolwiek zażyłości z nim. Jednak teraz miałam
ochotę to powtórzyć. Wszystkie te rozmowy, gdy był dla mnie wsparciem.
Wszystkie te pocałunki. „Haruno, otrząśnij się! Nie bądź głupiutką Sakurą jak
dawniej!” strofowałam się w myślach. NO cóż, rano będę musiała wytłumaczyć
Itachiemu, ze to była chwila słabości pijanej i samotnej osoby. Na pewno
zrozumie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak,
tak. Chwila słabości Yhym. Już ci wierzę. Znasz to powiedzenie? „Myśli pijanych
to słowa i czyny trzeźwych”? – atakował Uchiha. Był już ranek, a moje nadzieje,
ze zrozumie to co wczoraj wyprawiałam legły w gruzach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak! Znam je, ale człowieku byłam pijana, źle się czułam i
pieprzyłam trzy po trzy, żebyś został i się mną zaopiekował to była moja
słabość – złe samopoczucie, a nie przepraszanie i ty! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Niech ci będzie, ale więcej nie nabierzesz mnie na takie
akcje. Teraz ogarniaj się i wio do lidera!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Stałam
w gabinecie wraz z Kisame. Dowiedziałam się, ze mamy zacząć zadanie za dwa dni
od teraz. Będzie to polegało na schwytaniu trójogoniastego. Oboje przytaknęliśmy,
no bo co innego mogliśmy zrobić. Wykłócanie się nie miało sensu. Biju znajduje
się w Kiri. Boże byle nie wioska we Mgle. Nie kojarzyła się przyjemnie biorąco
pod uwagę ucieczkę Sasuke i moją tęsknotę za Naruto i innymi przyjaciółmi. Westchnęłam
po cichu. Kisame oczywiście zachwycał się, w końcu odwiedzi dom. „ta jeśli
jakiś masz, dupku” myślałam. Aż mnie mrowiło, żeby wypowiedzieć to na głos. Niestety
takich szopek nie mogę odstawiać przy Liderze. Kiedy już zostaliśmy odesłani
stałam nieugięcie, ani myślałam wyjść Hoshigaki tylko na mnie spojrzał zdziwiony
i wyszedł. OD razu przeszłam do sedna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałabym wrócić do wioski. Nie na stałe. Potrzebuję tylko
sprawdzić kilka informacji co do mojego pochodzenia. Liderze nie odbierz tego
źle. Nie chce przekazać władzom, żadnej informacji zgodzę się na wszystkie
ograniczenia, mogę iść z kimkolwiek. Potrzebuję tylko sprawdzić kilka
informacji w archiwum. Nie musisz się martwić o pościg. Wiem jak tam dotrzeć,
aby nikt się o tym nie dowiedział. DO tego zachowam pełną ostrożność, aby nikt
się nie zorientował, ze jestem w wiosce. Jako były lider oddziału ANBU znam
zabezpieczenia w wiosce i wiem jak je obejść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze. Wyruszysz z Itachim. Zawołaj jego i Kisame. – nie mogłam
uwierzyć własnym uszom. Uradowana szybko wybiegłam po Itachiego i tego drugiego
sukinkota.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Staliśmy
we trójkę i słuchaliśmy uważnie Lidera. Moja misja z Kisame została
przesunięta, aż do mojego powrotu. Itachi nie cieszył się na powrót do wioski,
ale zgodził się mi towarzyszyć. Na koniec ja i niebieskoskóry zostaliśmy
wyproszeni. Został sam Itachi. Korciło mnie, żeby podsłuchać o czym rozmawia z
Liderem, ale odpuściłam sobie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
ITACHI<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Lider
jak zwykle mówił o tym, ze musze uważać na Sakurę. Wymieniał środki
bezpieczeństwa jakie powinienem zachować. Wybrał mnie jako znawcę wioski. Uważa
też, ze po mnie Sakura nie będzie się spodziewać kontroli w każdym momencie. Myślenie
nie głupie, ale ja jej akurat ufam. Jeśli nie zrobiła nic dotychczas to nie
zrobi nic później. Chociaż może ja się mylę. Nie byliśmy w sytuacji gdzie
miałaby wachlarz możliwości. Z resztą ten nagły powrót do Liścia. Cos mi tu nie
pasuje<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaraz po
wyjściu złapałem różowowłosą. Bez ogródek zapytałem się o powód wycieczki do
Konohy. NIE opierała się przed odpowiedzią<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
-Chce się dowiedzieć czy ktoś miałby powód mnie
prześladować, a że tam żyłam przez całe moje życie to chyba rozumiesz, ze chce
najpierw sprawdzić tam. Hidan mi to doradził – od imienia Jashinisty dostałem
szczękościsku. Działał na mnie jak płachta na byka. Tym bardziej kiedy coś
tyczyło się Sakury. Zdusiłem złość i zastanawiałem się nad jej tokiem myślenia.
Sakura jeszcze argumentowała swoje zdanie, ale sam to rozgryzłem bez jej
tłumaczenia. Widziałem w tym wady, ale przystałem na jej zdaniu. Co mieliśmy do
stracenia? Nic. Jedynie oddziały ANBU na karku, ale z tym radziłem sobie nie
raz. Jutro z rana wyruszamy do Konohy. Czas przygotować się na napływ
wspomnień. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*******</div>
<div class="MsoNormal">
Jeszcze raz proszę, błagam wręcz, komentujcie komentujcie komentujcie!!!!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-41824696970761009512014-04-19T10:44:00.000+02:002014-04-19T10:44:19.310+02:00ostatnio odzyskałam wenę i czas więc wzięłam się za pisanie rozdziału. Może niedługo go skończę i opublikuję ;) trzymajcie kciuki ;)<br />
Wasza Chibi.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-5640380358475569542014-01-03T11:32:00.001+01:002014-01-03T11:32:36.717+01:00PrzepraszamPrzepraszam was za długą nieobecność. W głowie nadal mam zarys całej historii, myślę o blogu jednak brakuje mi czasu. Ostatnio w życiu pojawiły się dla mnie dwie bardzo ważne osoby - Chłopak i Matura. Postaram się niedługo cos dodać, ale nic nie obiecuję. Rozdziały na pewno nie będą się pojawiać tak regularnie jak kiedyś. Mam tylko nadzieję, że ktoś tu jeszcze zagląda.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-27362163412189971662013-09-08T21:39:00.002+02:002013-09-08T21:39:53.755+02:00Rozdział Trzynasty.<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Siedziałam w
swoim nowym gabinecie. Lubiłam to pomieszczenia. Spędzałam w nim mnóstwo czasu.
Duże dębowe biurko pod oknem zawalone było papierkami. Ciągle myślałam w co
jeszcze musze zaopatrzyć swój mini szpital. Czasem nawet sypiałam na łóżku do
badań. Nagle rozległo się pukanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Wejść! –
krzyknęłam naśladując swoją dawną mentorkę. Zza drzwi wyjrzał Deidara. – Co
jest? – zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nic.
Przyszedłem tylko pogadać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-O czymś
konkretnym?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie. – Tak
spędziliśmy pare dobrych godzin na rozmowę. Nie mogłam jednak dłużej zostać.
Czekał mnie trening z Itachim. Grzecznie wyprosiłam blondyna i zabrałam się za
uporządkowanie papierów. Pein był tak dobry, ze zgodził się, abym sporządzała
notatki z badań i leczenia. Nie powiem, nie obyło się bez awantury. Miałam wrażenie,
ze lider powoli zaczynał mi ufać. Mogłabym to wykorzystać, ale nie chciałam
tracić tego co zyskałam. Po jakiś dwudziestu minutach biurko było puste, a
wszystkie papiery leżały w teczkach na podłodze. Wzięłam je na ręce i wyszłam z
gabinetu. Z trudem przekręciłam kluczyk i wyciągnęłam go z zamka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Zapukałam do drzwi i bez
usłyszenia zaproszenia weszłam do pomieszczenia. Jak zwykle w gabinecie Peina
panowała grobowa atmosfera. Chyba byłam tu sama. Odłożyłam teczki na biurku, a
kluczyk położyłam na górze sporego stosiku. Nagle usłyszałam coś zza wielkiego
regału. Podeszłam jak najbliżej do niego i nasłuchiwałam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Konan,
niepokoi mnie relacja Sakury z Itachim. Musisz się czegoś dowiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Czego? –
odezwał się kobiecy głos. Z pewnością należał do niebieskowłosej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Wszystkiego
co się da. Nie ufam tej dziewczynie. Tak samo martwi mnie ten cały jej pomysł z
prywatnym szpitalem. – ostatnie dwa słowa Pein wypowiedział z kpiną. –
Kartoteki członków, badania i to wszystko. Nie znam się na tym, więc nie mogę
jej sprawdzić. Może i przystała na moje warunki, ale i tak nie mogę być niczego
pewien. To nadal ktoś z Konohy, do tego nasz dawny wróg. Pamiętasz chyba jak
prawie zabiła Sasoriego. –„ Aha… Więc tu go boli” pomyślałam. Prychnęłam cicho
pod nosem i wyszłam trzaskając drzwiami. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Weszłam do mojego pokoju. Od
razu zaczęłam ściągać z siebie ciuchy. W samej bieliźnie podeszłam do szafy i
wyciągnęłam strój treningowy. Cały był w zielono-brunatnych plamach.
Gdzieniegdzie przebijał się krwisty brąz. Treningi z Itachim były ciężkie, ale
opłacało się harować. Już teraz czułam się silniejsza. Dzisiaj jest mój
pierwszy trening po utracie wzroku. Trochę się obawiałam, że kolejna
manipulacja chakrą może przywrócić problemy. Jednak przy badaniach członków
Akatsuki nic takiego nie nastąpiło. Trochę
uspokojona rzuciłam ubrania na łózko i weszłam do łazienki, aby trochę się
odświeżyć. Wiedziałam, ze za chwile się spóźnię, ale Itachi powinien być już
przyzwyczajony do tego, ze nigdy i nigdzie nie dotarłam na czas. Zaśmiałam się
pod nosem. Pewnie nawet na własną egzekucje bym się spóźniła. Wyszłam z kabiny
i wtuliłam się w puchaty ręcznik. Założyłam bieliznę i przetarłam lustro.
Spojrzałam sobie w oczy. Ciągle zastanawiałam się nad tym co mówiła Tsunade.
„Mogłaby szpiegować.” Czy byłabym do tego zdolna? Czy zaryzykowałabym życie dla
wioski? Ponownie z resztą. Potarłam dłonią twarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dobra
Sakura, koniec tych rozmyślań na dzisiaj – powiedziałam do siebie i wyszłam z
łazienki. Zamyślona podeszłam od razu do łóżka. Stanęłam jak wryta kiedy
zobaczyłam, ze ktoś na nim siedzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Itachi?! Co
ty tu do kurwy nędzy robisz?! – ten odwrócił się i popatrzył na mnie.
Zarumienił się ledwo zauważalnie. Spojrzałam w dół. Nadal byłam w czarnej,
koronkowej i bardzo seksownej bieliźnie. Postanowiłam trochę pośmiać się z
Itachiego. Położyłam rękę na własnej talii i z wyzywającą pozą popatrzyłam mu w
oczy. – Co się tak gapisz? Nigdy nie widziałeś półnagiej kobiety? - wzięłam swoje ubrania z łóżka i zaczęłam
się ubierać. Trochę zawstydziło mnie spojrzenie Uchihy, ale nie dawałam tego po
sobie poznać. W samej bluzce i majtkach podeszłam do szafy, aby wyjąc bokserki.
Nie obyło się bez uwodzących ruchów. W głowie pękałam ze śmiechu, ale na
zewnątrz zachowałam powagę. Nagle Itachi poderwał się z łóżka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Czekam na
zewnątrz. Bądź za pięć minut. – wyszedł jak strzała. Nawet nie zdążyłam się na
niego spojrzeć kiedy mówił. Teraz pozwoliłam sobie na uśmiech zwycięstwa. Szybko założyłam spodenki i wyszłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Siedziałam na trawie słuchając
Itachiego. Znowu coś pieprzył o tym kekkei genkai. Czasem miałam już dość.
Ciągle mówił to samo. „trzeba to sprawdzić.” „Musze cię trenować pod tym
kątem.” „Musimy to wypróbować” Potem i tak biegałam, robiłam brzuszki i pompki.
Jakby całkowicie zapominał co mówił jakieś dziesięć minut wcześniej. Tak jak
zwykle padła znajoma mi komenda – „biegnij”. Nawet nie pytałam już o dystans. Z
każdym treningiem zmieniał się o sto lub dwieście metrów. Nie myślcie sobie, ze
biegłam jakimś truchcikiem. To miał być sprint. Nawet dla Ninja to był wyczyn,
przebiec pięć kilometrów takim tempem. Zmęczona opadłam na trawę. Ciężko
dyszałam próbując złapać oddech. Od jakiegoś czasu nie paliłam, ale w takich
momentach jak ten brakowało mi dymu w płucach. Kiedy chwile odsapnęłam usiadłam
po turecku na trawie czekając na kolejne komendy. Z nudów zaczęłam bawić się
chakrą. Skupiałam ją w dłoni i formowałam w różnych kierunkach. Jak zwykle
kolor niebieski zaczął oplatać moją dłoń, aby potem znowu skupić się w mojej
dłoni. Lubiłam to robić, przy okazji ćwicząc kontrolę mojej chakry. Tym razem
podwyższyłam sobie poprzeczkę. Chciałam wyciągnąć chakre dalej niż pare
centymetrów od mojego ciała. Zaczęłam formować ją w coś na kształt macki powoli
ją wydłużając. Byłam mile zaskoczona kiedy odkryłam, ze mogę nią swobodnie poruszać
od mojej dłoni, aż po koniec „chakrowej macki”. Niebieski strumień energii wił
się jak wąż, ale mogłam nim sterować. Chakra zbliżała się do Itachiego.
Dotknęłam go chakrą w policzek. Ten czując coś dziwnego odwrócił się w moją
stronę. W jego oczach widziałam zdziwienie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Jak ty to
zrobiłaś? – wzruszyłam ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-tak jakoś
wyszło. Sama nie wiem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-To jest
mistrzostwo w manipulacji chakrą! Kobieto nigdy czegoś takiego nie widziałem. –
lekko wkurwiona wchłonęłam chakre. Maca zaczęła się kurczyć, aż cała zniknęła
pozostawiając tylko mrowienie na skórze dłoni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Po pierwsze
mam imię, więc nie mów do mnie „kobieto”.
Dla przypomnienie moje imię brzmi Sakura. A dwa – nie wiem jak to
zrobiłam. Mów co chcesz, ale to wyszło samo z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-To
niemożliwe. Manipulacja na niższym poziomi kosztuje wiele energii i uwagi, a ty
to zrobiłaś od tak? – pstryknął palcami dla zobrazowania łatwości o jakiej
mówiłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak – mruknęłam nadal zdenerwowana. Spojrzałam na
Uchihe. Wyglądał jak małe dziecko, które wymyśliło właśnie co by tu nabroić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Posłucha.
Jeśli nadarz tej chakrze jakąś naturę może uda nam się zmieszać dwie natury.
Wtedy udałoby nam się sprawdzić to twoje kekkei genkai.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Jezu ty
znowu o tym samym… - zaczęłam narzekać. Miałam kontynuować, ale przerwał mi
brunet.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Słuchaj
Sakura, to może się udać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-No dobra. –
usiadłam pokonana. Powtórzyłam czynność. Chakra znowu uformowała się w mojej
dłoni. Próbowałam nadać jej jakąś naturę. Wybrałam wodę. Chakra powoli zaczęła przyjmować wodna
konsystencję. Słyszałam charakterystyczny plusk na mojej dłoni. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dobrze. –
mruknął Itachi z zainteresowaniem. Zacząłem zastanawiać się co dalej. Jeśli
teraz zacznę dodawać inną naturę to chakra się zmieni, ale nie połączy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Co dalej? –
zapytałam znudzona. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-szczerze
nie wiem. Może spróbuj zrobić to samo w drugiej dłoni. – Co szkodzi spróbować.
Uformowałam Chakre i dodałam naturę tym razem wiatr. Kiedy ustabilizowałam obie
kule chakry spojrzałam się na Itachiego. – Teraz zrób to samo co wtedy, ale na
końcu próbuj połączyć te chakry. – zabrałam się do roboty. Tym razem nie było
to już takie proste. Manipulacja zwykłą chakrą jest trudna, a co dopiero już z
dodaną naturą. Dobra. Przygryzłam wargę w skupieniu. Udało mi się złączyć
chakry, jednak nie przeniknęły się nawzajem. Dzieliła je jakby niewidzialna
ściana. Pot zaczął napływać na moje czoło. Napierałam „mackami” na siebie. Ta
ani drgnęły. Już miałam się poddać kiedy jedna z nich zaczęła powoli wnikać w
drugą. Słyszałam szum wiatru, a plusk wody cichł. Rozszerzyłam oczy ze
zdumienia. Macka powoli zamieniała się w lód. Nie była ona twarda i krucha.
Mogłam nią nadal poruszać, ale kiedy tylko chciałam twardniała jak skała.
Wchłonęłam chakre.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Udało mi
się. – wstałam na nogi i uradowana skakałam wokół własnej osi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak. Udało
ci się. – mruknął Itachi. – Koniec treningu. Masz- Rzucił coś w moją stronę.
Zgrabnie to złapałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Papierosy?
– zdziwiona patrzyłam na paczkę. Nie powiem ciągnęło mnie do tego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak. Zapal
sobie. – powiedział z kamienną twarzą i odszedł. Podniosłam jedną brew do góry.
Nie wiedziałam o co mu chodzi. O tą akcje w moim pokoju? Na prawdę nie wiem.
Wyciągnęłam papierosa i odpaliłam. Zamiast cieszyć się, ze udało mi się
osiągnąć coś takiego jak połączenie natur chakry, ja denerwuje się na
Itachiego. „Boże. Co za człowiek.” Ciągnęłam bucha za buchem o mało nie
krztusząc się dymem. Wyrzuciłam niedopałek i poszłam w kierunku kryjówki. Niedaleko
wejścia stal Uchiha. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Itachi,
pamiętaj, ze dzisiaj masz u mnie badania. – krzyknęłam tak, aby mnie usłyszał. Ten
tylko spojrzał na mnie kontem oka i kiwnął głowa na znak zrozumienia po czym
wszedł głębiej w las. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Po odebraniu teczek od Peina
znowu poszłam do swojego gabinetu. Nie miałam ochoty nikogo widzieć. Tym
bardziej Itachiego. Nie rozumiem tego człowieka. Jednego dnia się całujemy, nie
ważne czy z uczuć czy z niczego, a następnego w ogóle się do siebie nie
odzywamy, albo ograniczmy rozmowę do minimum. Może nie powinnam go tak drażnić
dzisiaj, w moim pokoju, ale to nie moja wina. Sam się o to prosił. Rozległo się
pukanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Proszę!-
Kisame. Jezu czego ten skurwiel ode mnie chce. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Przyszedłem
się zapytać kiedy ja mam badania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie wiem. –
warknęłam udając zajętą wśród stosu papierów, które znowu wróciły na moje
biurko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Oj Sakura.
Na pewno wiesz. Tak zorganizowana osoba jak ty musi to mieć gdzieś rozpisane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Mówię. Ci.
Że. Nie. Wiem. – znowu warknęłam oddzielając każde słowa, każdą sylabę. – Zaraz
powinien tu być Itachi, więc jakbyś mógł wyjść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Słuchaj
mała. Nie jesteś bóg wie kim, żeby tak się do mnie odzywać. – porwałam się z
krzesła, które uderzyło hukiem o podłogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie mów do
mnie mała! – wrzasnęłam. Słychać mnie było chyba w całej kryjówce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Będę cię
nazywać jak będę chciał. Tak w ogóle to niedługo idziemy na misje. Mała. –
złapałam pierwsza lepszą książkę, która leżała w zasięgu ręki i rzuciłam nią w
niebieskoskórego. Ten uniknął mojego ataku. Złapał książkę i podszedł do
biurka. Odłożył ją na blacie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Możesz już
wyjść? – warknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie.
Przyszedłem się bliżej poznać. W końcu spędzimy ze sobą co najmniej trzy dni.
Wole wiedzieć z kim idę na misje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Poznamy się
przez te trzy dni na tyle, ze będziesz miał mnie dość. Teraz spadaj. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Słuchaj.
To, ze tu jesteś i to, ze Pein dał ci fuchę medyka nie czyni cię lepszą ode
mnie czy od kogokolwiek w tej organizacji., więc nie wywyższaj się tak.
Podchodził coraz bliżej mnie. Zaczęłam się go bać, jednak nie okazywałam tego.
Butnie podniosłam głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Coś
jeszcze? – zapytałam kpiąco. Złapał mnie za nadgarstek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
- Już ci
powiedziałem. Nie pozwalaj sobie na za wiele.- puścił mnie i wyszedł. Podniosłam
krzesło i opadłam na nie. Pobyt w tej organizacji kiedyś mnie wykończy. Znowu
pukanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Proszę. –
powiedziałam ciszej. Drzwi delikatnie się uchyliły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Mogę? –
głos Itachiego, który rozpoznałabym wszędzie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak –
mruknęłam zmęczona. Brunet wszedł i stanął przed biurkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Rozbierz
się do bielizny i usiądź na łóżku.- powiedziałam wskazując na kozetkę. Z
doświadczenia wiem, ze jest całkiem wygodna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Czy ty aby
nie wykorzystujesz swojej pozycji?- spojrzałam na niego pytająco.- No wiesz
codziennie oglądasz mięśnie połowy organizacji. – zaśmiałam się pod nosem.
Teraz spojrzałam na bruneta i zaczęłam „wykorzystywać swoją pozycję” Wzrokiem
przebiegłam od podbrzusza, aż po jego twarz i z powrotem. Uwielbiałam patrzeć
na jego mięśnie za każdym razem kiedy miałam ku temu okazje. Jego postać
hipnotyzowała mnie. Tym razem szybko odzyskałam przytomność: <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie. To
standardowe badania – z uśmiechem na twarzy podeszłam do niego i rozpoczęłam
swoje czynności. Wszystko było w porządku. Podeszłam do szafki i wyjęłam pare
najpotrzebniejszych rzeczy. Spirytus, wacik i strzykawkę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Zastrzyk?
Serio? – powiedział Itachi patrząc na igłę w moich dłoniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-A co
obleciał cię cykor? – zadrwiłam z mężczyzny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie. –
bąknął od nosem, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
- To tylko
pobranie krwi do badań. Wiesz, alergia na różne substancje lecznicze i tym
podobne. – wyjaśniłam Itachiemu powód dla którego trzymałam „mordercze”
narzędzie w dłoniach. Podeszłam do niego i przeczyściłam miejsce wkłucia.
Szybko wbiłam igłę i zaczęłam zasysać krew do pojemniczka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Jezu ile ty
tego pobierasz?! – Itachi spojrzał na pojemnik z krwią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Potrzebuje
dużo krwi jeśli chce wykonać wszystkie niezbędne badania. – podirytowana znowu
mu wszystko wyjaśniłam. – i już po bólu. – powiedziałam przesłodzonym głosem do
jakiego zwykłam mówić w szpitalu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Boże nie
poznaje cię. – zaśmiał się Itachi i usiadł na łóżku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Czemu?
–wesoła zwróciłam twarz w jego kierunku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Zachowujesz
się jak taka wesoła pielęgniareczka, a nie jak Sakura, którą poznałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-A poznałeś
w ogóle jakąś? –zapytałam zalotnie. Ciekawa co odpowie usiadłam na brzegu
biurka. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak. Taka
jedna roztrzepana i bezmyślna, a i ciągle mnie denerwuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Wal się,
Uchiha. – zaśmiałam się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-o! i to
jest Sakura, którą znam. – Po prostu nie mogłam przestać się śmiać. Zadziwia
mnie nasza relacja. Raz mamy ochotę się zamordować, a kiedy indziej zachowujemy
się jak najlepsi przyjaciele. W czasie kiedy ja opanowywałam śmiech Itachi zaczął
się ubierać. Na ziemi pozostała już tylko koszulka. Nadal siedząc na biurku
przypatrywałam się jak napina się każdy jego mięsień. Znowu zostałam
zahipnotyzowana. Ruch jego ramion, napięcie mięśni na brzuchu kiedy się
schylał. Przyznaje, on był po prostu cudowny. Kiedy ja zachwycałam się jak
małolata, on podszedł do mnie. Stanął między moimi nogami. Teraz nasze twarze
były naprzeciwko siebie. Spojrzałam mu w oczy. Znowu czułam to dziwne
przyciąganie. Wpatrywałam się w czarne tęczówki, w których dostrzegałam cos
nowego. Nie mogłam tego zidentyfikować, ale to chyba była pozytywna emocja.
Zbliżaliśmy się do siebie, czułam jego oddech na mojej twarzy. Ten moment
zawsze przyprawiał mnie o szaleństwo. Nie wiedziałam wtedy, czy brunet się nie
wycofa. Pragnęłam jego ust jak oddechu. Nie miałam pojęcia skąd się to wzięło,
ale w tej sytuacji nie miałam głowy się nad tym zastanawiać. Przybliżyłam się
niemal dotykając jego ust własnymi. Teraz to on przejąć inicjatywę i wpił się w
moje wargi niczym człowiek łaknący wody po tygodniu na Saharze. Może nie
łączyły nas żadne uczucia, ale na pewno coś między nami było. Te pocałunki nie
mogły przecież nic nie oznaczać. Miałam na sobie bluzkę, która odsłaniała cały
brzuch i ramiona, a spodenki ledwo zasłaniały mi tyłek. . Itachi zaczął wodzić
ręką po mojej talii, co mój struj idealnie ułatwiał. Jego dotyk przyprawiał
mnie o dreszcze. Czułam go każdą komórką w moim ciele. Wplotłam palce w jego
włosy. Były gładkie i miękkie. W tej chwili wszystko było po prostu idealne.
Przerwało nam pukanie. Itachi odskoczył ode mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Proszę! –
krzyknęłam zachrypniętym głosem. Do gabinetu weszła Konan. Spojrzała na mnie -
siedzącą w rozkroku na biurku. Szybko jednak przerzuciła wzrok na Uchihe w
głowie dorabiając sobie historie do tego obrazka. „Kurwa mać” pomyślałam. Już i
tak Pein podejrzewa mnie o głębsze relacje z Uchihą, a ta sytuacja jeszcze
potwierdzi jego wersje. Przeklinałam w myślach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Co jest,
Konan? – spytałam uśmiechając się do niej grzecznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nic, Lider
kazał mi coś ci przekazać. Skoro wyzdrowiałaś idziesz na tą misje z Kisame. –
powiedziała i wyszła. Itachi spojrzał się na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dlaczego
nic mi nie powiedziałaś o tej misji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak jakoś
wyszło. – zeskoczyłam z biurka, a nastrój poprzedniej chwili uleciał
bezpowrotnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Ile będzie
trwać ta misja?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-nie wiem.
Do póki nie złapiemy bestii. – mruknęłam pod nosem. Sama nie byłam zadowolona z
wizji dłuższego spędzania czasu z tym rybopodobnym człowiekiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Współczuje
ci. Nigdy nie lubiłem misji z Hoshigakim <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Czy ty w
ogóle lubisz kogoś w organizacji? – zaśmiałam się kpiąca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak. –
spojrzał na mnie – Ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Hahahahaha
– wybuchnę łam śmiechem, a Itachi mi zawtórował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-A na
poważnie Deidara jest znośny. – uśmiechnęłam się na wspomnienie o blondynie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dobra,
ubieraj się i wypad. Musze jeszcze iść do Peina. – zażenowana wydałam
polecenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Po co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-A co się
tak tym interesujesz? – warknęłam. – Musze mu oddać te papiery. – wskazałam
wrogo na biurko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dziwne
relacje nas łączą, co? – mruknął Itachi Patrząc na mnie z góry. Spojrzałam mu w
oczy.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Ta. –
odburknęłam. Czyli nie tylko ja zdaje sobie z tego sprawę. Odwróciłam się do
okna czekając na ciąg dalszy dyskusji. Jedyne co usłyszałam to dźwięk
zamykanych drzwi. Położyłam głowę na zimnej szybie. Czemu tak bardzo zasmuciło
mnie jego wyjście? Dlaczego nie odpowiedziałam mu jak normalny człowiek? Może Pein
miał racje, a ta znajomość się w coś przeradza? Ta myśl wywołała dreszcze na
moim ciele. Co najgorsze, moje serce znacznie przyspieszyło swój bieg. <o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-43741946263420418162013-07-26T01:52:00.001+02:002013-07-26T10:10:00.353+02:00Rozdział Dwunasty.<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
Rozdział trochę przegadany, wiem, że dialogi prze trzy czwarte rozdział€ to nie jest przepis na dobre opowiadanie, ale nie potrafiłam tego inaczej napisać... Teraz zapraszam do czytania :D<br />*****<br /><span style="font-size: large;">Do hotelu biegłam ile sił w nogach. Nie
wiem czemu uciekałam, ale chciałam znaleźć się tam jak najszybciej. Prześladowca.
Czy o tej właśnie osobie mówił Pein? Kim
on mógł być? Przecież nikomu nigdy nie zrobiłam krzywdy. No dobra, może kogoś
uderzyłam raz czy dwa, ale gdyby chodziło o to, to połowa wioski by mnie
ścigała. Z mętlikiem w głowie biegłam przed siebie, nie zważając na ludzi parłam
do przodu. Byle znaleźć się w hotelu i wyruszyć do kryjówki. Właśnie, Akatsuki
i Kisame. Przez całe to zamieszanie prawie zapomniałam o swoim prawdziwym celu.
Zabicie Hoshigakiego. Teraz już moje myśli wirowały wokół wszystkiego.
Prześladowcy, Kisame, Itachiego i Konohy. Miałam ochotę się poddać. Przegrać
walkę z życiem, z własnymi pragnieniami i wrócić do dawnego życia. Nagle poczułam,
ze na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę do góry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Przepra… - odskoczyłam od mężczyzny. -
Sasuke?! Co ty tu robisz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Stoję, wpadam na ludzi i tak dalej, a
ty? – sarkazm, znowu. Jak bardzo mnie to irytowało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Można powiedzieć, ze to samo, a teraz
wybacz, muszę już iść. – minęłam go jednak nie dane było mi odejść. Poczułam
mocny uścisk na nadgarstku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Wiesz, że gdyby nie to, ze mnie wtedy
zaskoczyłaś nie udałoby ci się mnie obezwładnić?-doskonale to wiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Pokonałabym cie nawet z zamkniętymi
oczami, a teraz puszczaj mnie. – wyrwałam dłoń z uścisku i pobiegłam w swoją
stronę. Na szczęście ni zatrzymał mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Wbiegłam
do hotelowego pokoju. Na szczęście nie było Itachiego. Od razu zacząłby zadawać
pytania, których nie miałam ochoty słuchać. Położyłam się na plecach i
spoglądałam na sufit. Miliony pytań napływały mi do głowy. Kim jest ten
prześladowca? O co chodziło Peinowi? Wstałam i chodziłam w kółko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Co ty tak krążysz? – podskoczyłam na
dźwięk głosu Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Zastanawiam się. – powiedziałam zgodnie
z prawdą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nad czym? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-nad wczorajszym wydarzeniem. Wiesz tym
napisem na lustrze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-I co? Doszłaś do jakichkolwiek wniosków?
– pokręciłam głową. Naprawdę nie miałam zielonego pojęci kto mógłby chcieć mnie
zastraszać. Trudno się mówi. Teraz musimy wrócić do kryjówki. Ładnie poprosiłam
o to, zebyśmy wracali. Nie spotkałam się z odmową. Zgrabnie wczołgałam się na
środek łózka i usiadłam po turecku. Jak nic nie rozumiejące dziecko
obserwowałam Uchihe. Coraz bardziej lubiłam to robić. Widziałam zarys każdego
mięśnia. Rejestrowałam najmniejszy jego ruch. Byłam jak zahipnotyzowana. Mój
trans przerwał jego głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Co mi się tak przyglądasz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-A tak jakoś. – przyznałam. Sama nie
znałam przyczyn mojego zafascynowania. Odrobinę zmieszana tym, ze on to zauważył
zmieniłam temat. – Właściwie to pokaż mi ten amulet. Jeszcze go nie widziałam.
– sięgnął do kieszeni i rzucił coś w moim kierunku. Złapałam to zwinnie i
zaczęłam oglądać. Tak jak się spodziewałam była to czarna połówka yin-yang. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Serio? Mogli wymyślić coś bardziej
kreatywnego. – odrzuciłam amulet w stronę Uchihy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Już
od paru godzin podróżowaliśmy. Słońce chyliło się ku zachodowi. Moje mięsnie
wyraźnie dawały mi znać, ze potrzebują odpoczynku. Nie dawałam jednak za
wygraną. Ciągle próbowałam dorównać Itachiemu. Ten bez problemu i ani jednej
kropelki potu biegł obok mnie. Byłam wniebowzięta
kiedy zaproponował postój. Usiadłam pod byle drzewem, a Uchiha przysiadł się do
mnie. Rozważaliśmy dalsza podróż, chociaż najchętniej bym tu przenocowała. To
był minus bycia w Akatsuki. Nie można spać gdzie popadnie. Ciągle trzeba
znajdować kryjówki. Uciekać i się ukrywać. Powoli miałam tego dość. Wstałam,
aby się przejść. Po przejściu paru kroków zakręciło mi się w głowie, a obraz zasnuły
czarne kropki. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa i upadłam. Słyszałam jak Itachi
wstaje i do mnie podbiega jednak nic nie widziałam. Nie straciłam przytomności.
Straciłam wzrok! Próbowałam wstać jednak to nic nie dało. Poruszałam nogami i
je czułam, ale ona mnie nie słuchały. Robiły co chciały. Byłam przerażona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Sakura! Co się stało? – skierowałam głowę
w kierunku głosu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem. Nic nie widzę. Nie mogę ruszać
nogami. Itachi, co się ze mną dzieje?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nie mam pojęcia. – powiedział i wziął
mnie na ręce. Jeszcze raz próbowałam poruszyć nogami. Tym razem już na nic nie
reagowały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Obudziłam
się. Otworzyłam oczy. Nadal ciemność. Na całe szczęście mogłam się już sama
poruszać. Nie miałam pojęcia gdzie jestem, jednak wyczułam pod sobą miękka
powierzchnię. To chyba było łózko. Nie wiem tez ile spałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi – szepnęłam. Bez odzewu. – Itachi
– powtórzyłam trochę głośniej. Nadal nic. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Sakura? Jak się czujesz. – to była Konan.
Zdecydowanie byłam już w kryjówce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Dobrze. Tylko nic nie wiedzę. –
powiedziałam smutno.- Jaka jest pora dnia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Dzień. Spałaś dwie doby. Możesz już
ruszać nogami?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-To dobrze. – Konan usiadła obok mnie. Powoli
oprowadziła mnie po pokoju. Pokazała mi gdzie jest łazienka, szafa, lóżko i
drzwi. Poinformowała mnie również, ze do póki nie odzyskam wzroku będę dzielić
pokój z Itachim. Jakoś mi to już nie przeszkadzało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Po
wyjściu Konan położyłam się na łóżku. No bo co innego mogłam robić. Książki nie
poczytam. Wyjść tez nie wyjdę. Na prawdę do wszystkich moich problemów
brakowało jeszcze tylko ślepoty. Do moich uszu doszło pukanie do drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Proszę! – usłyszałam otwierane drzwi i
miarowe kroki. – Kto to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-To ja, Deidara. – podniosłam się na
łokciach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Czego ode mnie chcesz? – warknęłam. Ten
odpowiedział, ze przyszedł porozmawiać. Nudy, ale i tak nie miałam nic do
roboty. Opowiedział mi wszystko o „przeprowadzce” i o tym jak Tobi omal nie wyleciał
w powietrze ze starą kryjówką. Przyznaje się bez bicia, ze ta historia mnie
rozśmieszyła. Niestety Deidara musiał w końcu iść. Udało mi się go jednak zatrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Dei, zaprowadzisz mnie do lidera? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-A sama nie możesz i… A racja – uderzyłam
dłonią w czoło i zaśmiałam się cicho. On mnie czasem naprawdę irytował i
żenował. –chodź – podszedł do mnie i podał mi rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Gabinet
Peina. Może i nie wiedziałam, ale potrafiłam sobie go wyobrazić. Tone książek na
starych regałach. Wielkie biurko z drzewa wiśniowego i ogromne skórzane krzesło.
Już w powietrzu czuło się atmosferę tego miejsca – napięcie i opanowanie.
Usłyszałam trzask drzwi – znak, ze mogę zacząć rozmowę z Peinem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Liderze, musze o czymś z tobą
porozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Mów<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Chodzi o moją rolę w Akatsuki. Mam
również być medykiem, dlatego doszłam do wniosku, ze należałoby wyznaczyć jeden
pokój na mój gabinet. Wiesz o co mi chodzi. Trzymałabym w nim leki, zioła i
byłoby pare łóżek dla chorych. Również założyłabym kartoteki. Zapisywałabym
wyniki badań i inne lekarskie bzdety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nie ma sprawy, ale zapomnij o
zapisywaniu czegokolwiek, Haruno. Nadal ci nie ufam To wszystko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Mówiłeś o misji na którą miałam iść
z Kisame. Ze względu na mój stan, nie mogę wykonać tej misji. Nie wiem też czy
wzrok powróci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-To może zaczekać do twojego powrotu do
zdrowia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Ale ja nie wiem, czy on wróci. Najlepiej
byłoby gdybym udała się do lekarza. Sama bez wzroku się nie zdiagnozuję, nie
wykonam badań, z resztą nie mam potrzebnego sprzętu, który nawiasem mówiąc
trzeba by było zakupić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-O tym porozmawiasz z Kakuzu. A co do
lekarza Konan może pomóc ci ze wstępnymi badaniami. Teraz się wynoś. – Po omacku
trafiłam do drzwi. Tam już czekał Deidara, aby odprowadzić mnie do pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> Nuuuudze
się. Tak potwornie się nudzę. Już drugi dzień leżę bez celu i nic nie robię. Zaczęłam
przeklinać to co mi się przytrafiło. Jedyną rzeczą nad którą dłużej się
zastanawiałam było to, gdzie podział się Itachi. Nie „widziałam” go od kiedy
trafiłam do nowej kryjówki. Nie znałam również powodu jego nieobecności. Przez
te dni próbowałam z Konan zdiagnozować moje oczy, jednak jej nieznajomość
technik medycznych wszystko utrudniała. Może i kogoś wyleczy, ale nic poza tym.
Bardzo mnie to denerwowało. Najbardziej ta niewiedza, co do mojego stanu. Tak
bardzo chciałam, żeby Itachi wrócił. Przynajmniej miałabym z kim rozmawiać
całymi dniami, nawet o takich głupotach jak książki. Właśnie ta jego nieobecność
uświadomiła mi jak bardzo się do niego przywiązałam. Nagle rozległ się trzask
drzwi. Nikt się nie odezwał. Usiadłam próbując wyczuć, kto mógł mnie odwiedzić.
Kolejny trzask. Chyba drzwi od łazienki. Wstałam chwiejnie, nadal nie byłam
pewna otoczenia. Powoli doszłam do łazienki. Przystawiłam ucho do drzwi. Tam
faktycznie ktoś był. Drzwi się otworzyły, a ja upadłam z hukiem na podłogę. Przy
okazji strąciłam coś. Rozległ się trzask tłuczonego szkła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Cholera – mruknęłam pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Sakura? Nic ci się nie stało? – Jak wielka
była moja radość kiedy usłyszałam głos Uchihy. Rzuciłam się mu na szyję. Na
szczęście był na tyle blisko, ze ta akrobacja nie skończyła się następną
demolką. Przyciągnął mnie do siebie, a ja napawałam się jego cudownym zapachem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Spoufalasz się z wrogiem? – zapytał ze śmiechem
w głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Cicho, Uchiha. – mruknęłam mocniej go
przytulając. Ten delikatnie mnie od siebie odepchnął. Chyba na mnie spojrzał,
ale nie byłam tego pewna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nadal nie widzisz, prawda? – pokręciłam głową,
a cały mój dobry nastrój prysnął jak bańka mydlana. Niespodziewanie podniósł
mnie z podłogi i doniósł do łóżka delikatnie na nim kładąc. Usiadł w moich
nogach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Posłuchaj. Dowiedziałem się czegoś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Dlatego cię nie było?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tak, ale słuchaj. Kiedy wzięliśmy amulet…
- Dotknęłam swojej szyi. Nadal tam był. Długi srebrny łańcuszek z połówka amuletu
na końcu. – twoje geny się przebudziły. Pamiętasz jak mówiłem o kekkei genkai? –
kiwnęłam głowa. – to może zaczne od początku. Kekkei genkai to umiejętność łączenia
dwóch natur chakry. Jest przekazywane z pokolenia na…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Wiem co to jest! Do rzeczy. – warknęłam zirytowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-To tak. Mówiłem, ze potrafisz opanować każdą
naturę. Sam widziałem jak używasz co najmniej czterech z nich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tak umiem używać wszystkich. To prawda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Ponoć w twoim klanie nie występowało
kekkei genkai. To coś przekracza nawet kekkei tota – łączenie trzech natur. Ty
potrafisz połączyć które tylko chcesz, bez względu na ich ilość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi. Nie potrafię czegos takiego.
Fakt. Nauczyłam się używać wszystkich natur chakry, ale nie potrafię ich
połączyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Słuchaj do końca! – wrzasnął, a ja
skuliłam się, zmieniając się w słuch. – Właśnie ta umiejętność obudziłaś, kiedy
znaleźliśmy amulet. Twoja chakra, ta tylko twoja, zareagowała na technikę broniącą
amuletu. Możliwe, ze dlatego oślepłaś, ze to tylko przejściowe. Możliwe też, ze
ta nowo przebudzona chakra cię zabija. Próbuje zlikwidować obcą chakre, która
jest w twoim ciele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Czyli co? – wiedziałam o czym on mówił.
Jednak nie mogłam przyjąć tego do siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Słuchaj, jest jeszcze jedna możliwość.
Druga umiejętność twojego klanu to
dojutsu, jednak o tym wiem bardzo mało. Praktycznie było to tylko wspomniane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Poczekaj, po kolei. Oślepłam, bo: opcja
a – budzi się moje kekkei genkai, czy jak to by tam nazwać; opcja b- moja przebudzona
chakra niszczy tą obcą; opcja c – budzi się we mnie dojutsu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Jeśli to opcja a lub c to jest to chwilowe. Jeśli opcja b to…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-umrę – zamarłam. Momentalnie do moich
oczu napłynęły łzy. Poczułam rękę na moim kolanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Będzie dobrze. Zobaczysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nie pierdol. Nie masz pewności czy będzie
dobrze. – wtuliłam się w jego pierś. Jednak ślepota na coś mi się przydała. Mogłam
bezkarnie jeździć palcami po jego mięśniach. Nie poprawiło mi to jednak humoru.
Nagle do mojej głowy wpadł idealny pomysł. –Słuchaj, jeśli moją chakra niszczy
tą obcą to jest sposób, aby to sprawdzić. Spróbuje wyciągnąć z ciebie odrobinkę
chakry i zmieszać ją z własną, wiesz tą moją moją. Jeśli zabarwi się na
czerwono to.. znaczy, że..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-wiem. – powiedział pochmurnym głosem<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Co? Martwisz się, że umre? – zaśmiałam się,
aby rozładować atmosferę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Wiesz, bez ciebie nie zdobędę drugiej części
amuletu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tylko dlatego? – mruknęłam cicho
wtulając się mocniej w Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Phi – odsunęłam się od niego prawie spadając
z łózka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Uważaj. – złapał mnie za rękę, co
uchroniło mnie przed niechybnym upadkiem. Był blisko mnie. czułam jego oddech
na swojej twarzy. Przybliżyłam się do niego, a on zmniejszył dystans między
nami do zera. Złapałam go za szyje mocniej do siebie przyciągając. A drugą rękę
wplotłam w jego włosy. Całował niesamowicie. Napierał na mnie, a ja położyłam
się na łóżku. Pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Ile bym dała, żebym
mogła teraz otworzyć oczy i zobaczyć jak wygląda. Zdjęłam gumkę, którą wiązał
włosy i je rozpuściłam. Delikatnie łaskotały mnie w szyje, kiedy Itachi
pochylał się nade mną. Wsunęłam rękę pod jego bluzkę i sunęłam palcami po jego
torsie. Na szybko zdjęłam ja z niego. Ile bym dała, żeby móc to zobaczyć.
Itachi zszedł z pocałunkami na moją szyje. Było mi tak przyjemnie. Chciałam, żeby
to trwało wiecznie. Niestety ktoś musiał z hukiem wejść do naszego pokoju<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi! Lider cię wo… woła. – Hidan. Naprawdę,
nie było lepszej osoby do przerwania nam. –Co wy odpierdalacie?!- zrzuciłam z siebie
Itachiego, który wylądował na drugiej połowie dużego łózka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nic, o czym mógłbyś komukolwiek
powiedzieć. – syknęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Dobra, dobra. Już zapominam co tu się
wydarzyło. Itachi, Lider..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-słyszałem. Teraz się wynoś. – wstał i
wykopał białowłosego za drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Kurwa, ten to zawsze musi coś spieprzyć.
– mruknął pod nosem. Chyba miałam tego nie usłyszeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi. Zróbmy to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Eeee… Co niby mamy zrobić? – Wow.
Zmieszani i zakłopotanie u Itachiego. Zero jeden dla Sakury Haruno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-No te… nazwę to badaniami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-a no tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Daj mi swoją rękę. – ten spełnił moją
prośbę, a ja zabrałam się do roboty. Z trudem nie wchłonęłam chakry Itachiego,
utworzyłam coś na rodzaj rasengana. Zmieszałam chakre Itachiego z moją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Jaki ona ma kolor. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Niebieski. – utrzymywałam chakre w
dłoni. – zabarwia się na zielono.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Uff. – wchłonęłam chakre i opadłam na
łóżko. – czyli nie umrę. Ała. – wrzasnęłam z bólu. W brzuchu przeszył mnie
lodowaty ból. Powoli rozchodził się po całym ciele. Czułam się jakby milion
igiełek lodu płynęło w moich żyłach. – Kurwa mać. – klęłam w niebogłosy. Itachi
dopytywał się zmartwionym głosem, jednak nie byłam w stanie mu odpowiedzieć.
Ból powoli łagodniał przechodząc w delikatne mrowienie. Otworzyłam oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi! JA widzę! – wrzasnęłam ze szczęścia.
Przymrużyłam oczy. Światło strasznie mnie raziło. - Możesz zgasić światło? –
mruknęłam zasłaniając oczy. Usłyszałam pstryknięcie kontaktu i otworzyłam znowu
oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi ja widzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-mówiłaś – powiedział wesołym głosem.
Rzuciłam się na niego. Ten złapał mnie w pasie i przytulił do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Ja widzę. Ja widzę. Ja widzę. Ja widzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Wiem. – śmiał się. Postawił mnie na
nogach i rozczochrał mi włosy. Nadal trzymał mnie w swoim uścisku. Czułam się
przy nim taka mała. W końcu mogłam ujrzeć ten jego cudowny uśmiech. wspięłam
się na palce i pocałowałam go. Nie wiem czy cokolwiek do niego czuję, ale
przyznajmy to, mam słabość do Uchihów. Itachi objął mnie mocniej w pasie i
pogłębił pocałunek. To zdecydowanie będzie moje ulubione zajęcie na nudne
popołudnie. Odkleiłam się od niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Itachi, Pein cię wzywał. – brunet mruknął
niezadowolony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Już idę. – puścił mnie, a ja wskoczyłam
na łóżko. Nagle mój brzuch odezwał się z głośnym burczeniem. – Lepiej ty idź
coś zjeść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;"> W
kuchni jak zwykle był harmider. Nie udałoby mi się tu dotrzeć gdyby nie Hidan,
który oczywiście nie mógł się powstrzymać od komentarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Sakura?! Co ty tu robisz? – zdziwiona Konan
patrzyła się na mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Nic. Chce coś zjeść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Ale jak ty tu dotarłaś.<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-size: large;">-Przyszłam na nogach. I tak. Znowu widzę.
– to samo o z Itachim. Radość piszczenie i inne kobiece bzdety. Szybko wzięłam
się za robienie sobie posiłku. Nie obyło się bez zamówień innych członków organizacji.
Usiadłam przy stole i rozkoszowałam się rozmowami i żartami z organizacją.
Naprawdę zaczynam lubić tych ludzi, a Itachiego w szczególności. Jedynym wyjątkiem
był Kisame. Bacznie go obserwowałam i knułam swój plan, jakby go tu zabić.</span><br />
<br />
********<br />
<br />
Przepraszam waz za kolejną długą nieobecność. Tym razem to nie moja wina (no może troszeczkę) ciągle mnie brali na jakieś wyjazdy (ile można) no, ale rozdział bardzo krótki, ale według mnie jeden z lepszych. Jakoś dzisiaj napadła mnie wena i wyszło mi spod palców, rzucających iskry, takie cudo. Mam nadzieję, ze wam się podoba. Komentujcie :D<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-48824555840644173662013-07-01T02:37:00.003+02:002013-07-22T23:27:12.781+02:00Rozdział Jedenasty.<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;">Na wstępie chciałabym wszystkich przeprosić za brak rozdziału przez dłuuuuugi czas. Na wasze szczęście nigdzie na razie nie wyjeżdżam więc mam czas na pisanie :D tak, tez się z tego cieszę. W roku szkolnym pod koniec szczególnie nie miałam zbytnio czasu nawet pomyśleć o pisaniu, a co dopiero do tego usiąść. Teraz jak już wszystko mam pięknie zaliczone moge się temu oddać w całości. :D z góry przepraszam za błędy... pisałam to koło 1 w nocy xD tak więc prosze o przymknięcie na to oka xD<br /><br />***********<br /><span style="font-size: large;"><br />SAKURA<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">Ślimak zniknął, a my siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas pewnie nie wiedziało,
co powiedzieć, jak skomentować to, co usłyszeliśmy. Wstałam bez słowa i
zaczęłam chodzić w kółko analizując uzyskane informacje. Po pierwsze Tsunade
wie, ze jestem w Akatsuki. Po drugie chce to wykorzystać. "Pieprzona
Konoha" przeszło mi przez myśl. "Czy oni nie rozumieją, ze za
szpiegowanie mogę zginąć" warczałam w myślach. Szybko jednak powróciłam do
dalszych rozważań. Danzo chciał powiedzieć coś o klanie Uchiha i to o czasach,
kiedy zarówno Sasuke jak i Itachi już żyli. Mój towarzysz musiał wiedzieć, o co
chodziło skoro nie odzywał się od dobrych dwóch minut. Jak wielkie było moje zdziwienie,
kiedy Itachi przeciągnął się i ziewnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Jezu ten stary pryk pierdoli jak potłuczony – powiedział w przerwie od
wyciągania swoich mięśni. Nawiasem jak kobieta muszę stwierdzić, ze mięśnie to
on miał cudowne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Stary czy nie stary, ale, o czym on mówił? - Spojrzałam wymownie na Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie wiem. Mówię, ze pierdolił głupoty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Taaa... Yhym. Nie chcesz, nie mów. Prędzej czy później i tak się dowiem. -
Zagroziłam i poszłam w swoją stronę. Myślałam nad pomysłem Tsunade. Miałabym
zostać szpiegiem. Codziennie ryzykować życie dla wioski. W sumie mogłabym się
na to zgodzić, ale było to niemożliwe. Itachi już o wszystkim słyszał. Teraz
zapewne nie będzie odstępował mnie na krok. Jak na zawołanie usłyszałam jego
głos.<br />
-Nie myśl, że pozwolę ci szpiegować. - Prychnęłam głośno i szłam dalej. Szybko
moja droga została zagrodzona.-Słyszałaś, co mówiłem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Tak, tak. - Starałam się go zbyć i ominąć. Wszystko jednak na nic się
zdało. Poczułam jak ściska mnie za nadgarstek.- Boże, ogarnij się. Nie będę
szpiegować! – uścisk ustąpił. Jednak twarz Uchihy nie zeszła mi z oczu.
Staliśmy przed sobą jakieś parę sekund. Oczekiwanie, aż jedno z nas się odezwie
było nieznośne. Postanowiłam, że zgrabnie go wyminę. Ten odezwał się już po
pierwszym drgnięciu mego ciała,<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Dzisiaj wpłyniemy do portu w Yuki. Spakuj swoje rzeczy. – odszedł. Naprawdę
czasem go nie rozumiem. Najpierw jest natrętny jak mucha i nie daje się
odpędzić, a za chwilę zwiewa nie wiadomo dlaczego. Nigdy nie miałam daru
zrozumienia Uchihów. Prychnęłam pod nosem i skierowałam się do kajuty. Niestety
jak tylko zostałam sama wspomnienie tamtych mężczyzn i wstręt do mnie wróciły. Próbowałam
wyrzucić to z głowy, myśleć o czymkolwiek innym jednak nie udało mi się to. Nie
powinnam rozpaczać w końcu do niczego nie doszło, ale to wydarzenie zaszyło się
w mojej psychice. Nie zorientowałam się kiedy już byłam pod drzwiami kajuty.
Weszłam tam i zastałam niezły burdel. Sterty ciuchów i rozrzuconej pościeli
zajmowały cały pokój. „Ja to zrobiłam?” zdziwiłam się i zabrałam się za
sprzątanie. Jak tylko skończyłam zaczęłam się pakować. Zastanawiałam się gdzie
jest Itachi. W tym właśnie momencie wszedł do pomieszczenia. Mijając mnie bez
słowa zaczął naśladować mnie i zbierać swoje rzeczy. Cisza, aż bolała. Nie
wiedziałam jak miałam ja przerwać. Z nurtującym milczeniem kontynuowałam
pakowanie. Jak na złe przed oczami stanął mi Naruto. Łzy zaczęły napływać mi do
oczu. Był jedyną osoba na której mi zależało. Teraz straciłam i jego. Nie
miałam już nikogo. Został jedynie ból i koszmarna przeszłość. Szybko zasunęłam
torbę i zapieczętowałam ją w zwoju. Nagle do moich uszu doszło pukanie. Itachi
szybko schował się w łazience. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Proszę!- krzyknęłam, a drzwi otworzyły się z hukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Poszukujemy zbiegłego Ninja, Sasuke Uchihy. Widziała go pani? – mężczyzna
mówił wchodząc coraz głębiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie. Nikogo nie widziałam. Nawet nie wiem jak wygląda ten cały Uchiha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Jest tu pani sama? <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie. Mój przyjaciel jest w łazience. – powiedziałam zgodnie z prawdą. Od
razu usłyszałam szum spuszczanej wody, a z łazienki wyszedł Itachi. Znowu
zmienił się w niskiego blondyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-A może Pan widział kogoś podejrzanego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie. – odpowiedział lakonicznie i usiadł na łóżku.. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-NO dobrze. Przepraszam za najście. Życzę miłej podróży. – drzwi zatrzasnęły
się, a na moją twarz wszedł pół uśmiech. Nawet nie wiedzą, ze szukają kogoś
kogo tu naprawdę nie ma. Trochę im współczułam. To jak pogoń za tym koszmarnym
kotem z Konohy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co tobie tak wesoło? – mój nastrój prysł jak bańka mydlana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie twój interes. – mruknęłam i wdrapałam się na swoje łózko. Położyłam
się na plecach i gapiłam się w sufit. NIE wiem ile leżałam, ale w tym czasie
Itachi zdążył ogarnąć cały pokój i spakować się. Po paru minutach stanął przede
mną w swojej prawdziwej postaci. Nasze twarze były na tej samej wysokości
jednak nawet na niego nie spojrzałam. Zakasłał, żeby zwrócić na siebie uwagę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Mogłabyś zapieczętować moją torbę w zwoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie. Radź sobie sam. – odwróciłam się do niego plecami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Zachowujesz się jak małe dziecko. – mruknął z wyrzutem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Może, ale to nie twój interes i nie masz prawa zwracać mi uwagi. – na tym
skończyła się nasza dyskusja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Parę godzin później statek
wpłynął do portu, a my wyszliśmy na suchy i zimny ląd. Założyłam szybko ciepły
płaszcz nie chcąc umrzeć z zimna. Miałam mieszane uczucia co do miejsca ukrycia
amuletu. Mój towarzysz nie odzywał się do mnie od czasu dyskusji w kajucie i
dobrze. Nie miałam ochoty na niego patrzeć, a co dopiero z nim rozmawiać. Szłam
tylko za nim i szczękałam zębami z zimna. Nawet płaszcz nie pomagał. Już widzę
jak Itachi mi dogryza mówiąc „a nie mówiłem”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Wieczorem znaleźliśmy
jakiś hotel, a ja od godziny okupowałam łazienkę. Ciepła woda w wannie dobrze
na mnie działała. Rozluźniała każdy mięsień, a przede wszystkim rozgrzewała. Powoli
zaczęłam opadać z sił poddając się błogiemu rozleniwieniu. Zamknęłam oczy i
rozkoszowałam się tą chwilą. Zapachem róż i ciepłem, które otaczało całe moje
ciało. Po jakimś czasie doszło mnie donośne pukanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Sakura! Wyłaź stamtąd!<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Wal się! – wrzasnęłam. Niech Itachi sam sobie radzi. Ja nie zamierzam stąd
wychodzić jeszcze przez jakiś czas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Wyłaź, albo ja tam wejdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Tak. Już to widzę. – zakpiłam i głębiej zatopiłam się w wodzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Sam tego chciałaś – drzwi wleciały do łazienki, a w ich dawnym miejscu
stanął Uchiha. Natychmiast usiadłam zasłaniając większość swojego ciała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Pojebało cię do reszty?! – krzyknęłam oburzona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Ostrzegałem cię. Teraz wyłaź. Tez chce się wykąpać. – nie mając innego
wyjścia wzięłam ręcznik i szybko się nim owinęłam. Spojrzałam na resztki drzwi
lezące na podłodze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Ciekawa jestem jak się z tego wytłumaczysz. –powiedziałam i wskazałam na
kawałek drewna. Z podniesioną głową wyszłam. Natychmiast rzuciłam się na łóżko.
Zaczęłam myśleć nad jutrzejszym dniem. Jak będzie wyglądać miejsce, w którym ukryty jest amulet. I czy mój sen się
spełni. Może uważam Itachiego za mordercę, ale polubiłam go. Nie ma już nawet
żalu o tą sytuację z Naruto. Musiał to zrobić. NA jego miejscu postąpiłabym tak
samo. Czas wyciągnąć rękę na zgodę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Itachi! – krzyknęłam tak, aby mnie usłyszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co jest? – mruknął<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co jutro robimy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie wiem. Dopiero wieczorem wyjdziemy po amulet. Tobie radze kupić coś
ciepłego. Wiedziałem jak marzłaś. Mówiłem, żebyś w Kumo kupiła coś ciepłego. –
wiedziałam, ze mi to wypomni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Wiesz dokładnie gdzie to jest i jak tam dojść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie. Jutro się tam przejdę.- i dyskusja się urwała. Przebrałam się i wróciłam na łóżko. Ułożyłam się wygodnie i
przykryłam puszysta kołdrą. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Następny dzień minął dość
szybko. Kupiłam sobie ciepłe ubrania, a jak wróciłam drzwi od łazienki były już
na swoim starym miejscu. Byłam sama. Itachi jakieś parę godzin temu poszedł
zorientować się gdzie dokładnie jest miejsce, w którym ukryty jest amulet. Wieczór
zbliżał się coraz szybciej, a ja zanudzałam się na śmierć. Zastanawiałam się
nad swoim ostatnim snem. Coraz bardziej się bałam. Moje rozmyślania przerwał
Itachi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Sakura. Ubieraj się. Idziemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Szliśmy od godziny.
Śnieżyca coraz bardziej uprzykrzała nam życie. Kiedy już miałam strzelić focha
i zorganizować strajk doszliśmy na miejsce. Przed moimi oczami była mała
jaskinia. Wejście było mniej więcej mojej wysokości i szerokości jednego metra.
Itachi musiał się nieźle schylić, aby tu wejść. Jedyne co mogło wskazywać, ze
to jest właśnie to miejsce był mały rysunek na ścianie. Wachlarz Uchiha, w
białym okręgu. Znaki mojego i Itachiego klanów. Spodziewałam się czegoś
większego, bardziej majestatycznego. Weszłam do środka nie musząc obawiać się o
uderzenie głową o sufit. W takich sytuacjach dziękowałam Bogu za mój wzrost.
Korytarz rozszerzał się i zwiększał swoją wysokość. Niedługo i Itachi mógł się wyprostować.
Szliśmy powoli jakieś pięć minut. Przed nami pojawiło się rozwidlenie. Byliśmy
w kropce. Podeszłam do jednego z tuneli szukając jakiś poszlak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Cholera. – mruknął Itachi. – Gdzie mamy iść...- zastanawiał się na głos. A
natomiast nadal lustrowałam ścianę lewego tunelu. Nagle natrafiłam na
żłobienie. Odsunęłam się od ściany i zauważyłam duży okrąg. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Itachi. Chodź tu na chwilę. – podszedł do mnie zdenerwowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co jest? – dłonią wskazałam to co zobaczyłam. Ten spojrzał na to. Nic nie
mówiąc poszedł do drugiego tunelu. Tym razem to on przywołała mnie. Szybko do
niego dotarłam. Był daleko w prawym tunelu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Spójrz. Znak mojego klanu. Skoro jest w tym tunelu, a twój w drugim…
Sakura, chyba musimy się rozdzielić. – nie podobał mi się ten pomysł, ale przystałam
na jego pomysł. Wróciłam się do rozwidlenia. Biegłam przez tunel. Coraz
bardziej denerwowała mnie ta sytuacja. Byłam sama nie wiedząc co się dzieje z
Itachim. Moje serce przyspieszyło swoją pracę synchronizując się z rytmem
biegu. Wraz z pokonanym dystansem tunel zaczynał nabierać kształtu przeobrażając
się w korytarz. Był prosty. Bez rozwidleń. Na ścianach były namalowane białe
koła. „Nie. Nie. Nie.” Powtarzałam w myślach. Znowu powtarzała się sytuacja z
mojego snu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Cholera!- wrzasnęłam. Przyspieszyłam bieg. Tak jak się spodziewałam na
końcu korytarza zobaczyłam wielkie drzwi. Z bijącym sercem podeszłam do nich i nacisnęłam
klamkę. Znalazłam się w wielkiej sali. Ni była taka jak w moim snie jednak mój
niepokój nie zmalał. Nigdzie nie widziałam Itachiego. Weszłam do pomieszczenia.
Była to ogromna sala. Nagie ściany wykute z kamienia, aż przyprawiały o
dreszcze. Nigdzie nie widziałam miejsca do którego mogłabym się dalej udać.
Jedyne co tu się znajdowało były drugie drzwi. Najprawdopodobniej prowadziły do
tunelu Itachiego. Przeszłam się wzdłuż ścian pomieszczenia. Nadal nic. Żadnych wskazówek,
ukrytych schowków czy przejść uruchamianych naciśnięciem na jakiś kamień. Wróciłam
na środek komnaty oczekując Itachiego. Usiadłam na zimnym kamieniu. Nie musiałam
długo czekać. Dźwięk otwieranych drzwi uraczył moje uszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Sakura? – podszedł do mnie. – Gdzie jesteśmy? – zapytał<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie wiem. Ty mnie tu ściągnąłeś. Przypuszczam, ze jesteśmy jakieś dziesięć
do dwudziestu metrów pod ziemią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Dobra. To co teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Obeszłam całe pomieszczenie nie ma tu nic szczegół…-moją wypowiedź
przerwał dziwny dźwięk. Nie mogłam go określić żadną nazwą. Nagle przed naszymi
oczami pojawił się kolejny korytarz. Szybko skierowaliśmy się w jego kierunku. Nieoczekiwanie
nie mogłam przedostać się do środka. Coś mnie blokowało jakby niewidzialna
ścian. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Serio? – mruknęłam zażenowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Dobra. NIE wiem co tu się dzieje, ale mam tego dość. – powiedział Itachi.
–Chyba musisz tutaj zostać. Ja pójdę. Jakby co to krzycz. – szybko zniknął mi z
oczu. Nie pozostało mi nic jak tylko czkać. Znowu usiadłam na zimnym gruncie. Założę
się, ze będę miała przez to chore nerki. Siedziałam tak z jakieś piętnaście
minut kiedy usłyszałam odgłosy walki. Zaniepokoiło mnie to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Itachi?! – krzyknęłam zdenerwowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co jest?1 – doszedł mnie stłumiony głos bruneta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Walczysz?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-nie!- okej. Oficjalnie ogłaszam strajk. To miejsce jest bardzo dziwne.
Najpierw te pojawiające się z znikąd korytarze, teraz odgłosy walki, której nie
ma. Wymiękam. <br />
„Sakura” – usłyszałam czyjś szept. Odwróciłam się zdenerwowana. Nikogo tu nie
było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Itachi! Wołałeś mnie?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie! – ciarki przeszły mnie po plecach „Sakura” znowu ten sam szept.
„Sakura” – ktoś ciągle powtarzał moje imię. Miałam wrażenie, ze ktoś szepcze mi
prosto do ucha. Nikogo jednak ze mną nie było. „Co się tutaj dziej” pomyślałam.
Szepty były coraz częstsze. Cały czas „Sakura, Sakura, Sakura” Zaczęłam
krzyczeć. Te szepty wbiły mi się do głowy. NIE mogłam ich uciszyć. Jeden jedyny
głos wyróżniał się od innych „Itachi cię potrzebuje”<br />
-Sakura! – wzdrygnęłam się na dźwięk mojego imienia. Tym razem rozpoznałam głos
Itachiego. – wszystko w porządku?! – nie odpowiedziałam. Szepty były coraz
natrętniejsze. Nie do wytrzymania. Jeden jedyny głos wyróżniał się od innych
„Itachi cię potrzebuje”. Porwałam się szybko i wbiegłam do tunelu, tym razem
nic mnie nie powstrzymywało. Musiałam
tylko sprawdzić co się dzieje z Uchihą. Biegłam ile sił w nogach. Biegłam do
Itachiego, a zarazem uciekałam od natrętnych szeptów. Byłam coraz bliżej czułam
to. Od razu zobaczyłam sylwetkę Uchihy. Stał na środku trzymając coś w ręce.
Podeszłam do niego i nic nie mówiąc przytuliłam się. Szepty ustały. Poczułam
się wolna<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Zdobyłem to. – szepnął mi do ucha. Jego głos zdawał się wysnuty z
jakichkolwiek emocji. Jedyne co wyczuwałam to ulga. Tą niemalże sielankową sytuację
przerwał straszny hałas. Tunel zaczął się zapadać. „Cholera” pomyślałam.
Złapałam Itachiego za rękę i pociągnęłam go za sobą. Rzuciliśmy się w szaleńczy
bieg. Szybko udało nam się wydostać do głównej sali. Z sufitu sypał się gruz, a
ja poczułam jak tracę grunt pod nogami. Niespodziewanie wszystko osnuła
ciemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Obudziłam się w ramionach
Itachiego. Niemalże czułam to emanujące od niego ciepło. Było mi tak błogo.
Ciekawość jednak wygrała. Zaczęłam rozglądać się po otoczeniu. Byliśmy już na
zewnątrz. Śnieżyca ustała, a noc powoli ustępowała miejsce dniu. Itachi
zorientował się, że się obudziłam i spojrzał na mnie. Stanął w miejscu i powoli
postawił mnie na nogi. Po tradycyjnych pytaniach o moje samopoczucie zaczęliśmy
wędrówkę do hotelu. Mijała szybciej niż podróż w druga stronę. Miałam watę
zamiast nóg. Chwiałam się na prawo i lewo, ale nie okazywałam słabości.
Widziałam, ze Itachi również jest zmęczony. Coś musiało się wydarzyć. Coś o
czym nie chce mi powiedzieć. Ja jak to ja, ze zwykłą dla mnie nietaktownością
musiałam zapytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co tam się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-No powiedz mi. Widzę, ze coś cię męczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Powiedzmy, że nie było tam kolorowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Ale co dokładnie się wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Widziałem śmierć swoich rodziców! Pasuje?! – od razu pożałowałam
rozpoczęcia tej dyskusji. Musiałam jednak jakoś wybrnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie wiem, co tam się działo, ale mam wrażenie, ze coś wyraźnie chciało
sobie z nas zaigrać. Z naszej psychiki. Uderzyło w najsłabsze punkty. U ciebie
śmierć najbliższych, a u mnie obawa przed tym czego nie znam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Co ci się tam działo? Słyszałem jak krzyczałaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Coś ciągle powtarzało moje imię. Taki szepczący głos. Cały czas. To było
straszne. Nikogo nie widziałam. Byłam tam sama, a to coś ciągle powtarzało
„Sakura”. Nadal słyszę ten głos w swojej głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Wszystko będzie dobrze. Grunt, ze to przetrwaliśmy. Damy radę. Mamy już
połowę amuletu. – znowu się do niego przytuliłam. Nie wiem skąd się to wzięło,
ale w jego ramionach czułam się bezpieczna. Jakby on osłaniał mnie przed złem
całego świata. Wtuliłam się jeszcze mocniej. Pozwoliłam wszystkim uczuciom
wypłynąć na zewnątrz. Po moich policzkach popłynęły łzy, a ja zaniosłam się
szlochem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Już spokojnie. Jestem tu. Nikt cię nie skrzywdzi. – uspokajał mnie
głaszcząc mnie po głowie. Kiedy już jego działanie poskutkowały ruszyliśmy w
dalszą drogę. Nie puściłam jednak jego dłoni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Jak tylko wróciliśmy do
hotelowego pokoju weszłam do łazienki. Z zamiarem przemycia twarzy podeszłam do
umywalki. Odkręciłam wodę i oblałam twarz. Spojrzałam w lustro i przeżyłam
szok. Na szkle widniał wielki napis „ Co posiadasz?”. Nie była to żadna groźba,
ale fakt, ze to było napisane krwią przyprawiał o dreszcze. Natychmiast
wybiegłam z łazienki i spłoszona usiadłam na łóżku. Nie wie czy dobór słów był
celowy, ale miałam wrażenie, ze osoba, która za tym stoi doskonale zna moją
sytuację. W końcu ja już nic nie posiadam. Ostatnią cenną rzecz utraciłam kilka
dni temu. Rozpłakałam się. Zdezorientowany Itachi spojrzał na mnie. Doszedł do
wniosku, ze ode mnie nie otrzyma żadnych wyjaśnień wszedł do łazienki. Wyszedł
z niej tak szybko jak ja. Usiadł obok mnie i objął ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Spokojnie. To jakiś głupi żart. Nic się nie dzieje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Aaale to… to jest napisane… krwią… czyjąś krwią… Kto to mógł zrobić? – jąkałam
się z emocji. Tego było za wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Nie wiem. Może to ta sama osoba, którą spotkaliśmy w Kumo. A teraz uspokój
się i chodź. – wziął mnie za rękę i powoli zaprowadził do łazienki. Posadził
mnie na toalecie i namoczył gąbkę wodą. Zaczął mnie obmywać, a ja zdrętwiała
patrzyłam na krwawy napis.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Itachi… Możesz to najpierw zetrzeć? Nie mogę na to patrzeć. – brunet spełnił
moją prośbę. Litery znikały jak śnieg na wiosnę. W końcu lustro znowu było
czyste. Po chwili ogarnęłam się i powoli podeszłam do umywalki. Wyprosiłam
Itachiego i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam wyczerpana, a Itachi powtórzył
moje czynności. Leżałam zmęczona na łóżku i otępiała myślałam o niczym. Nawet nie
zorientowałam się kiedy Itachi wyszedł z łazienki. Otrzeźwiałam dopiero kiedy
objął mnie ramieniem i położył się obok mnie. Ja jednak wstałam, a ten
nierozumnym spojrzeniem obserwował moje ruchy. Podeszłam do barku i wyjęłam
butelkę sake. Wzięłam kilka bardzo dużych łyków i położyłam się z powrotem. Zmęczenie
dało o sobie znać i usnęłam wtulona w Uchihe. To co między nami jest coraz
bardziej mnie niepokoiło. Byliśmy stanowczo za blisko. Jednak coraz bardziej mi
się to podobało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Wstaliśmy z samego rana. Panował
ponury nastrój. Wiedzieliśmy, ze musimy wyruszać do nowej kryjówki Akatsuki, ale
ani ja ani on nie mieliśmy na to ochoty. Nie mówiąc nic wyszłam. Musiałam przemyśleć
całą relację z Uchihą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;"> Chodząc po zaśnieżonych ulicach
nie zrobiłam nic ze swoich postanowień. Nie myślałam ani o straconych
przyjaciołach, ani o Itachim. Szczerze to włóczyłam się bez sensu. Nie chciałam
jednak wracać do hotelu. Nagle na mojej drodze stanął Pein.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Witam Sakura. Musimy porozmawiać. – jego głos był zimniejszy od
temperatury powietrza. Zadrżałam. Nic nie mówiąc poszłam za nim. Doszliśmy na
skraj wioski. Nurtowało mnie co takiego chce mi powiedzieć skoro zjawia się tu
osobiście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Słuchaj nie będę owijał w bawełnę. Niepokoi mnie twoja relacja z Itachim.
Nie ufam ci i dobrze o tym wiesz. Podejrzewam cię, że szpiegujesz dla Konohy. Może
się mylę, ale przezorny zawsze ubezpieczony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Szefie. Spokojnie. Nikogo nie szpieguję, a już na pewno nie donosiłabym
wiosce, którą gardzę. Wracając do moich relacji z Uchihą. Żadnych relacji nie
ma. On ma swój cel, a ja swój. On mnie trenuje i tyle. – Pein spojrzał na mnie
podejrzliwie, a ja niemal ugięłam się pod ciężarem jego spojrzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Haruno wesz, ze wystarczy jeden zły krok i jesteś martwa, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; mso-ansi-language: PL;">-Tak wiem. <o:p></o:p></span></div>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<div class="Standard">
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; mso-ansi-language: PL;"><span style="font-size: large;">-To dobrze. Mam cię na oku. I lepiej będzie dla ciebie jeśli nic nie
spieprzysz i nie będziesz zbytnio zbliżać się do Itachiego. Nawiasem mówiąc. Masz
ciekawego prześladowcę. – zniknął zostawiając mnie z milionem pytań. Jaki
prześladowca? O czym on mówił? Jakie relacje z Itachim? No dobra tu coś było na
rzeczy, ale sama jeszcze tego nie rozgryzłam. Powoli wracałam do hotelu. Miałam
mętlik w głowie i byłam koszmarnie zmęczona. Nagle zobaczyłam na śniegu ten sam
napis co wczoraj. Znowu krew i to pytanie „Co posiadasz?”</span><o:p></o:p></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-35841955848316525812013-05-18T14:13:00.002+02:002013-07-22T23:28:27.859+02:00Rozdział Dziesiąty.<span style="font-size: large;"><br /></span>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">SAKURA</span><br />
<span style="font-size: large;">Całą noc
przesiedziałam nie mogąc zmrużyć oka. Nawet nie wiedziałam kiedy
wszedł Itachi, ale nie interesowało mnie to. Najchętniej
wykopałabym go stąd. Był ostatnią osobą, którą chciałam
widzieć. Straciłam najlepszego przyjaciela, a przecież nie musiało
się tak stać, Mogłam sama mu o wszystkim powiedzieć. Tak, żeby
wszystko zrozumiał. Znam Naruto i wiem, ze gdybym wyjaśniła mu
dlaczego jestem w Akatsuki nie miałby nic przeciwko. Oczami
wyobraźni widziałam jak wraca do wioski, idzie do Hokage i mówi
jej o spotkaniu ze mną. Na pewno zarzuci jej kłamstwo. Ona wybroni
się tym, że to ja kazałam go okłamać. Pokaże mu list. On się
zdenerwuje i wyjdzie. Teraz żałowałam decyzji o odejściu.
Chciałabym cofnąć czas.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Rano wstałam zmęczona
i otępiała. Wyszłam z kajuty i skierowałam się na stołówkę.
Szybko wzięłam parę kromek chleba posmarowałam je masłem i
weszłam na rufę. Usiadłam na krześle i jadłam. Pogoda była moim
całkowitym przeciwieństwem. Niebo było wyjątkowo błękitne, a
słońce parzyło delikatnie moją skórę. Nagle ktoś się do mnie
dosiadła. Był to ten sam mężczyzna co wczoraj. Miałam do niego
milion pytań.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Gdzie spotkałeś tego
człowieka?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Hmm? O kim mówisz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-No tego z klanu Hozoku,
który pożyczył od ciebie pieniądze.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Ostatnio chyba jakieś
pół roku temu. –powiedział zamyślonym głosem. Od razu
wyprostowałam się pragnąc więcej szczegółów. Nie pozostało mi
nic jak zaspokoić moją ciekawość. Od razu otrzymałam odpowiedzi
na moje pytania. Ktoś z klanu, do którego ponoć należę, imieniem
Yosuke mieszkał w Kumo. Tam poznał tego człowieka. Byli razem w
drużynie. Yosuke jednak zarzekał się, ze w każdej z wiosek
mieszka ktoś z jego klanu. Ostatni raz widziano go w Konoha. Kiedy
zapytałam o Kekkei Genkai nie wiedział nic. Wspomniał tylko, ze
mój „krewny” władał wszystkimi naturami chakry. To było
wszystko co wiedział „Szkoda” pomyślałam i pożegnałam się
grzecznie. Nie pozostało mi nic jak zabawić się w detektywa. Nie
zamierzałam zostawić tej sprawy. Musiałam dowiedzieć się więcej
o swoim pochodzeniu. Mój zapał zgasł kiedy uświadomiłam sobie,
ze na ta chwile jedynym dostępnym źródłem informacji jest Itachi.
Nie uśmiechało mi się z nim teraz rozmawiać. „O wilku mowa”
pomyślałam. Pech chciał, że przede mną stał właśnie starszy
Uchiha. Obróciłam się na pięcie i poszłam w drugim kierunku. Nie
miałam ochoty nawet go widzieć. Najchętniej wyrzuciłabym go za
burtę i pomachał na „do widzenia”.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Sakura!- Moich uszu
dobiegł wrzask Itachiego. Miałam to gdzieś i dziarskim krokiem
szłam przed siebie. - Sakura, poczekaj! - chyba zaczął biec.
Przynajmniej jego kroki znacznie zwiększyły częstotliwość. Nagle
przede mną wyskoczył jakiś marynarz. Spojrzał na mnie, a potem na
Uchihe.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Proszę pana, próbuję
kogoś unikać. Mógłby mi pan pomóc? - Stanęłam przed nim i
szybko streściłam mu sytuację w jakiej się znajduję. Ten tylko
wskazał mi pomieszczenie z którego wyszedł. Na drzwiach było
napisane „wstęp tylko da pracowników” spojrzałam za siebie. Na
moje szczęście Itachi akurat nie patrzył w moją stronę. Wielki
susem zniknęłam za drzwiami.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">ITACHI</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Od rana próbowałem ja
znaleźć. Musiałem z nią porozmawiać chociaż wiedziałem, że
nie będzie to łatwe. Przede wszystkim musiałem ją zapytać czy
wie kto może chcieć zrujnować jej życie. „Powiedzmy, że mam
niedokończone porachunki z Haruno.” słowa nieznajomego błądziły
mi po głowie niczym echo, którego nie można przerwać. Przeszedłem
chyba cały prom dwa razy, ale nigdzie nie nie zauważyłem Sakury.
Kiedy tylko ją zobaczyłem ta wrzasnęła na mnie i uciekła.
Zacząłem ja gonić jednak po chwili zniknęła mi z oczu. „Nie
mogła rozpłynąć się w powietrzu” pomyślałem i rozejrzałem
się za jakimiś kryjówkami, w których mogłaby się ukryć. Jedyne
co zauważyłem to drzwi. No cóż trzeba spróbować. Wszedłem do
korytarza i skierowałem się na dół.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">SAKURA</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Biegłam ile sił w
nogach. Mało co nie zabiłam się na tych schodach. Do tego jeszcze
coraz wyraźniej wyczuwałam chakre Itachiego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Cholera – mruknęłam
pod nosem kiedy stopą zahaczyłam o stopień. Gdyby nie moja
zwinność już bym leżała poobijana. Na całe szczęście byłam
już na samym dole. Stałam przed rozwidleniem. „W prawo czy w
lewo” myślałam i zdecydowałam się skręcić w prawy korytarz.
Przynajmniej może uda mi się zgubić Uchihe. No moje nieszczęście
znalazłam się w ślepym zaułku. Po obu stronach były drzwi jednak
były zamknięte.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Kurwa mać!- uderzyłam
w ścianę. Nagle usłyszałam dźwięk klucza otwierającego drzwi.
Może jednak nie było tak źle jak myślałam. Na korytarz wyszedł
mężczyzna na oko trochę starszy ode mnie. Miał krwistoczerwone
włosy i fiołkowe oczy. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się
chamsko. Było w nim coś co natychmiast wzbudziło moją czujność
i chęć ucieczki. Z głębi korytarza słychać było miarowe
spokojne kroki. Spięłam wszystkie mięśnie i przyległam do
ściany. Poczułam jej chłód na skórze. Chciałam się przez nią
przebić i natychmiast stąd uciec. Wzdrygnęłam się kiedy
usłyszałam głos tego mężczyzny.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-No proszę, co taka
ślicznotka tu robi? Nie przypominam sobie, aby toś tak ładny był
wśród załogi. - Podszedł bliżej z kpiącym uśmiechem. Ja jednak
próbowałam nie dać ponieść się przez strach.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nic. Ukrywam się przed
kimś i tyle. Zaraz sobie stąd pójdę.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nie musisz się tak
spieszyć. - przybliżył się do mnie – Może się trochę lepiej
poznamy?
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Podziękuję za tą
przyjemność - powiedziałam i minęłam go. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">- Nie tak szybko - złapał
mnie za ręce i przygwoździł do ściany. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-puść mnie!- krzyknęłam
i próbowałam kopnąć go w czułe miejsce. Jak wielkie było moje
zdziwienie kiedy moja noga sama się zatrzymała. Próbowałam z
wszelkich sił zmusić ją do działania jednak na nic to się zdało.
Moje ciało zastygło w bezruchu pomimo sygnałów z mózgu abym
uciekała jak najszybciej. "Chwila. Znam tą technikę"</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nara. Miło mi znowu
spotkać kogoś z tego klanu. - z cienia wyszedł wysoki szatyn. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Skąd mnie znasz?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nieważne. Znam i tyle.
-powiedziałam butnie i natychmiast pożałowałam swoich słów.
Poczułam jak pali mnie policzek. Oczywiście powodem była dość
mocne uderzenie wcześniej poznanego mężczyzny. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Gadaj dziwko!-kiedy
zauważył, że nadal nie jestem skóra do odpowiedzi uderzył mnie
jeszcze raz. „A co mi tam powiem im.”</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Walczyłam kiedyś z
kimś z twojego klanu. Nie spodziewałam się, że konoszanin będzie
zadawał się z takim ścierwem. - znowu poczułam uderzenie tym
razem mocniejsze </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-milcz!</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-zdecyduj się. Mam mówić
czy milczeć? - mój niewyparzony język zdecydowanie kiedyś mnie
zgubi. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Masz robić wszystko co
ci karze. Ale teraz to to i tak nie ma znaczenia. - odwrócił mnie i
swoim ciałem przygniótł do ściany. Wiedziałam co się zaraz
stanie, ale o dziwo nie odczuwałam strachu. Kiedy myślałam nad tym
jak czuje się dziewczyna w takiej sytuacji sądziłam, ze są one
zgnębione, zastraszone, przerażone lub zgorszone. Oprócz tego
ostatniego nie czułam nic. Jednak po mojej twarzy zaczęły spływać
łzy tak jakby mój mózg wszystko pomieszał. Płacz bez smutku ani
lęku. A może to ja powoli wariuję. Spojrzałem za siebie.
Mężczyzna powoli zdejmował ze mnie bluzkę, a drugi podszedł do
nas. "Teraz albo nigdy" pomyślałam i spróbowałam się
ruszyć. Nic z tego. Technika nadal trwała a moje ruchy były
kontrolowane przez jednego z nich. Teraz pozwoliłem sobie na szloch.
Zaczęłam nawet prosić ich, aby przestali. Ja silna Sakura Haruno
prosiłam o litość. Nikt jednak nie posłuchał moich próśb. Nie
miałam już na sobie bluzki, a Nara dobierał m się do spodni.
Czułam dwie pary dłoni, które wodziły po moim ciele. Słyszałam
również ciche pomruki zadowolenia, a może satysfakcji, że trafiła
im się taka ofiara. Byłam pewna, że to się tak szybko nie
skończy. Czerwono włosy odwrócił mnie i teraz mogłam ponownie
spojrzeć na jego twarz. Czułam wstręt, nie strach tylko wstręt i
obrzydzenie. Moje uczucia wzrosły kiedy fioletowooki zaczął
nachalnie całować mnie po szyi. Teraz już na pewno do tego
dojdzie. „Cholera!” wrzasnęłam w myślach. Nikt mnie przecież
nie usłyszy, nikt nie przyjdzie. .Jak wielkie było moje zdziwienie
gdy zobaczyłam zarys postaci na końcu korytarza. Wtedy ta osoba
wydawała mi się wybawieniem. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Zostawcie ją! -krzyknął
donośnie. Już wiedziałam kim był. Ten głos rozpoznałabym na
końcu świata. Podszedł do mnie, a jedyne co widziałam to czerwień
sharingana. Kiedy był już dostatecznie blisko nawet nie mogłam się
mu przyjrzeć, bo zaczął znęcać się nad dwójką moich oprawców.
Odrzucił mężczyzn i odwrócił się do mnie plecami. Zamachnął
się i uderzył jednego w twarz. Polała się krew. Jeszcze parę
razy uderzył mężczyzn i z powrotem obrzucił się w moim kierunku.
Mężczyzna chciał mnie przytulić jednak odepchnęłam go. Zabrałam
swoją bluzkę z podłogi i poszłam przed siebie. Co jak co ale nie
pozwolę się przytulić Sasuke. </span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co ty tu robisz, Uchiha?
- zapytałam oschle siląc się na jak najbardziej obojętny głos. -
Nie prosiłam cię o ratunek.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Lepiej, co ty tu robisz?
- odwróciłam się i przeżyłam szok. Zamiast Sasuke stał tam
Itachi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Znowu ty. - mruknęłam
pod nosem i poszłam w swoja stronę. Niestety dobiegł mnie jeszcze
głos starszego z barci.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Może tak byś
podziękowała.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nie ma za co. Jak już
mówiłam nie potrzebowałam ratunku. - Itachi podbiegł do mnie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Wydaje mi się, że
jednak potrzebowałaś.- prychnęłam znacząco.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Zamknij się już. Nie
mam ochoty cię słuchać.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Jeszcze jakiś czas
musiałam z wielkim trudem ignorować Itachiego. Może i mnie
uratował, ale prędzej świnie zaczną latać niż ja powiem
„dziękuję”. Kiedy tylko wróciłam do kajuty wdrapałam się na
łóżko i zwinęłam w kłębek. Dopiero teraz zaczęły napływać
do mnie wszelkie emocje. Czułam na sobie dotyk tamtego mężczyzny,
jego oddech na mojej szyi, słyszałam jego głos krążący w mojej
głowie jak natrętna mucha. Na szczęście byłam teraz sama, więc
mogłam opuścić wszelkie bariery i po prostu się rozpłakać.
Nagle wstałam. Poczułam impuls. Wyrzuciłam wszystko ze swojej
torby w poszukiwaniu ręcznika. Musiałam zmyć z siebie jakiekolwiek
ślady dotyku tamtego kolesia. Szybko zdjęłam swoje ciuchy rzucając
je na podłogę. „może je spale” pomyślałam. Nawet tak głupia
myśl nie poprawiła mi humoru. Wskoczyłam pod prysznic i zaczęłam
szorować całe ciało. Podrażniłam sobie skórę, a to i tak nie
pomogło. Cała czerwona wyszłam i ubrałam zwiewną białą
sukienkę. Wróciłam na łózko. Nic się nie zmieniło. Brzydziłam
się sama sobą mimo, że do niczego nie doszło. Miałam wrażenie,
że odejściem od przyjaciół przewróciłam idealnie ułożone
kostki domina. Wszystko po kolei się sypało. Teraz tylko czekać,
aż ktoś będzie chciał mnie zabić, albo coś takiego. W sumie nie
mam już przyjaciół. Wszyscy zapewne uznali mnie za zdrajczynię.
Zraniłam Naruto i Tsunade. Nikt by raczej za mną nie tęsknił. Tą
myślą zasmuciłam się jeszcze bardziej. Przyłożyłam głowę do
ściany kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. W wejściu
stanął Itachi. Spojrzał najpierw na podłogę na której nadal
leżały moje ubrania. Spojrzałam na dół, aby dowiedzieć się co
jest takiego interesującego w stercie brudnych ubrań. Na samym jej
czubku leżał mój biustonosz. Może w innej sytuacji zaśmiałabym
się, albo nerwowo pozbierała ciuchy i schowała je do torby. Teraz
jednak nic mnie to nie obchodziło. Wróciłam na swoją dawną
pozycje i bez słowa obserwowałam Uchihe. Minęło parę dobrych
minut zanim na mnie spojrzał. Nie wiedziałam jak zinterpretować
jego spojrzenie, ale jednego byłam pewna. Nie miałam ochoty
przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Bez słowa zeskoczyłam z
piętrowego łózka i skierowałam się do drzwi. Na moje
nieszczęście zostało mi to uniemożliwione przez silny uścisk na
nadgarstku.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">ITACHI</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Spojrzała na mnie ze
smutkiem w oczach. Nie mogłem jednak jej puścić. Nie mogłem tak
zostawić tej sprawy. Już raz zraniłem ja swoim zachowaniem.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Sakur..</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Itachi, proszę puść
mnie. - powiedziała tak cicho, że ledwo dosłyszałem co mówiła.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-nie mogę. - opuściła
głowę. - Posłuchaj mnie. To co się dzisiaj wyda...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-To nie twoja sprawa! -
wyszarpnęła dłoń z mojego uścisku. - Zostaw mnie w spokoju! -
wybiegła. Gonitwa za Haruno rozpoczęła się na nowo. Tym razem
jednak udało mi się ją dogonić. Siedziała na dziobie statku
wtulona we własne nogi. Usiadłem obok niej. Poszperałem po
kieszeniach i znalazłem to co dla niej miałem.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Masz – powiedziałem
cicho. Spojrzała na mnie tymi zielonymi oczami, a potem na to co
trzymałem</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Papieros i zapalniczka?
- zdziwiona patrzyła na przemian na mnie i na „truciciela”</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Z tego co wiem w
sukienkach nie ma kieszeni. - zażartowałem, aby rozluźnić
atmosferę. Nie udało się. Dziewczyna niepewnie wyciągnęła dłoń
po podarunek. Szybko odpaliła papierosa, a między nami znów
zapanowała krępująca cisza. Musiałem ją przerwać</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Sakura. Jeśli będziesz
chciała o tym porozmawiać to spokojnie możesz mi wszystko
powiedzieć.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-nie chce nigdy więcej o
tym wspominać więc powiem jedno. Nic takiego się nie stało. Na
świecie dzieją się gorsze rzeczy. - wzruszyła ramionami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-No dobrze. Teraz jeszcze
inna sprawa. Chiasmem cię przeprosić za tą sytuację w Kumo. -
Sakura zwróciła głowę w moim kierunku przy okazji racząc mnie
wydychanym dymem. - to nie usiało się tak rozegrać. Po prostu
byłem przyparty do muru. Pierwszy raz nie widziałem innej opcji
niż przystanie na warunki innych.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Spokojnie. Będzie mnie
to boleć, ale po części cię rozumiem. Zrobiłabym to samo, ale
nie myśl, ze ci wybaczam. - „Nareszcie” pomyślałem gdy
zobaczyłem na jej twarzy lekki zarys uśmiechu. Co jak co, ale jest
bardzo silna kobietą. Znieść tyle w ciągu tak krótkiego czasu.
To jest wyczyn.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Dobra. Przejdźmy do
ważniejszej sprawy. Wiesz kto mógłby chcieć się na tobie za coś
odegrać, zrujnować ci życie, zniszczyć relacje z przyjaciółmi?
- Haruno patrzyła na nie jak na idiotę. Joz z samego wyrazu jej
twarzy znałem odpowiedź.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Dokładnie to powiedział
mi tamten człowiek kiedy zażądał, aby Naruto dowiedział się o
tobie i Akatsuki.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-nie no naprawdę nie
wiem kto to kogo być. Nie przypominam sobie nikogo kto chciałby się
na mnie za coś zemścić, ale mam to gdzieś- odpowiedziała i
położyła się na deskach dziobu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-to raczej jest ważne.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-nie jest. Raczej do
wioski już nie wrócę. Nie mam po co. Przyjaciele i tak mi tego nie
wybaczą. Nie ma drogi powrotnej do starego życia. Tego życia już
nie ma, więc tamten człowiek nie ma już co niszczyć. Nawet jeśli
nadal będzie chciał coś mi zrobić... cóż co mnie nie zabije to
mnie wzmocni. - uśmiechnęła się patrząc na błękitne niebo.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Znowu to robisz.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co niby robię? - oparła
się na rękach i spojrzała na mnie</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Znowu ukrywasz emocje. -
powiedziałem obojętnie patrząc przed siebie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nie ukrywam ich. Godzę
się z nimi i tyle. Coś takiego nazywa się stoicyzmem. - usiadła
po turecku patrząc na mnie – wiesz taka filozofia antyczna, która
mówiła o przyjmo...</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Wiem co to stoicyzm –
mruknąłem zażenowany.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-No to dobrze, ze wiesz.
A teraz wybacz, ale muszę coś załatwić. - wstała otrzepała się
z kurzu. Już miała iść kiedy usłyszała dziwny dźwięk. Stanęła
jak wryta.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">SAKURA</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Nie. To niemożliwe. Nie
mogą same się pojawiać. Spojrzałam w kierunku z którego
dochodził dźwięk. Tak jak sądziłam zobaczyłam tam małego
białego ślimaka.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Sakura-sama, coś się
dzieje w biurze Hokage. - „eh, zawsze coś się dzieje w
nieodpowiednich momentach.” pomyślałam i wróciłam na swoje
miejsce.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co się tam niby dzieje?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-zaraz ci wszystko
opowiem. - spojrzałam na Itachiego. Ten odwzajemnił moje
spojrzenie. Kiwnął głową dodając mi otuchy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">***</span><br />
<span style="font-size: large;">Biuro Hokage –
Konoha</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">Tsunade siedziała przy
swoim biurku. Jak zawsze po całym pomieszczeniu rozrzucone były
papiery. Zgłoszenia na egzaminy lub do akademii były tylko maleńką
częścią. Najgorsze były raporty ich było najwięcej, a wszystkie
z nich trzeba było przeczytać. Wstała i zaczęła szperać
poszukując czegoś.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Jest – mruknęła i
zruciła wszystko, aby wydobyć jedną z teczek. „Naruto Uzumaki –
misja w Kumo” wielki napis na teczce, aż raził po oczach.
Londynka wróciła na swój fotel i rozsiadając się wygodnie
zaczęła czytać.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co?! - wrzasnęła
nagle. - Shizune! - jej podwładna przybiegła jak najszybciej.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co się stało,
Tsunade-sama?</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Sprowadź mi tu Naruto
Uzumakiego jak najszybciej.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Hai. - brunetka wybiegła
z pokoju w pośpiechu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Do tego jeszcze
Kakashiego! - Tsunade usłyszała ciche „zrozumiałam”. Usiadła
i z mętlikiem w głowie oczekiwała Uzumakiego. Wyjęła z szafki
jedną z wielu butelek sake, którymi uspokajała własne nerwy.
Upiła siarczysty łyk. Spojrzała na teczkę, która leżała na jej
biurku jak wyrok. „Sakura, coś ty najlepszego zrobiłaś.”
Tsunade odwróciła się do wielkiej szyby, która odgradzała ją od
wioski. Cała Konoha tętniła życiem. Szczęśliwe dzieci biegały
po ulicach, a młodzi shinobi trenowali, albo bili się dla zabawy.
„Cała ta sielanka to tylko pozory.” Z tą myślą zaczęła
wspominać swoją uczennicę. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Wejść! - w drzwiach
stanął Naruto. Ta wstała wzięła do ręki raport z jego misji i
spojrzała na niego z wyrzutem. - Kiedy zamierzałeś mi o tym
powiedzieć?!
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem. Nie miałem
siły. Wszystko opisałem w raporcie. - spuścił głowę.
Wspomnienia wróciły do niego jak bumerang. Ostatnie spotkanie z
jego przyjaciółką. Ostatnia część drużyny siódmej przepadła.
Pozostał tylko Naruto z nowa raną na sercu. Najpierw Sasuke teraz
Sakura. Wszyscy go opuścili. Blondyn poczuł czyjąś dłoń na
swoim ramieniu. Spojrzał w bok i zobaczył swojego senseia.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Co się stało
Tsunade-sama? - zapytał szarowłosy.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-To ty nie wiesz? -
zdziwila się Hokage. - Sakura dołączyła do Akatsuki. -
powiedziała i tak jak Naruto spuściła głowę. Nie mogła
zrozumieć jak jej uczennica mogła zrobić coś takiego.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Naruto możesz mi to
wyjaśnić? - jounin spojrzał na swojego ucznia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Na misji w Kumo
spotkałem Sakurę. Oczywiście ucieszyłem się. Wszystko jednak
zmienił Itachi Uchiha. Jak gdyby nigdy nic podszedł do nas i
powiedział mi prawdę. Sakura próbowała jeszcze wszystko wyjaśnić,
ale nie chciałem jej słuchać. Dla mnie wszystko było jasne.
Zdradziła wioskę i swoich przyjaciół. - Naruto ledwo
powstrzymywał łzy. - Tsunade-sama, wszystko dokładnie opisałem w
raporcie. Mogę już iść? - zapytał i spojrzał na blondynkę.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Idź. - brakowało
jej słów. - Kakashi, ty zostań. - powiedziała i śledziła Naruto
wzrokiem dopóki nie zatrzasnął za sobą drzwi.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Szanowna Hokage, co z
tym zrobimy? Znam Sakurę i wiem, ze nie zrobiłaby tego, gdyby nie
była do tego zmuszona czy to przez życie czy przez kogoś z nich.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Wiem. Dlatego tak bardzo
mnie to martwi, ale jeśli Sakura nadal jest w jakiejś części
wierna wiosce możemy to wykorzystać. Jeśli uda mi się z nią
skontaktować możemy uzyskać cenne informacje o Aktsuki.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-To nie jest taki zły
pomysł, ale zawsze istnieje... - wypowiedź Kakasiego przerwał
dźwięk otwieranych drzwi. Tsunade spojrzała na osobę, która w
nich stała, a na jej twarzy zagościł wyraz obrzydzenia i wstrętu.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Witaj Tsunade-hime.
Musimy o czymś porozmawiać, ale na osobności. - Mówił podchodząc
coraz bliżej blondynki. Za nim weszła starsza kobieta. „ no
pięknie cała starszyzna” pomyślała Tsunade i usiadła na
biurku.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Kakashi wyjdź. Później
jeszcze porozmawiamy. - jounin znikał w kłębie dymu, a Danzo od
razu przeszedł do sedna.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Szanowna Tsunade
nadszedł czas, abyś poznała pewną historię. Był to błąd
zarówno starszyzny jak i ówczesnego Hokage – Sarutobiego.
Pamiętasz czasy kiedy utworzono oddziały policji Konohy? Twój
dziadek, Hashirama zawsze był nastawiony pokojowo do wszystkich
klanów natomiast jego brat Tobirama miał zupełnie inny pogląd na
te sprawy. Zaczął izolować klan Uchiha od życia wioski.
Początkowo było to utworzenie Policji później doszło nawet do
tego, ze zamieszkali w osobnej dzielnicy.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Cholera Danzo, wiem o
tym wszystkim.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nie przerywaj mi!
Wszystkie te wydarzenia zaczęły budzić niepokój w klanie. Nastały
czasy Sarutobiego. Trzeba było podjąć ciężka decyzję.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Poczekaj chwilę. Nie
jesteśmy sami. - powiedziała Tsunade i spojrzała w kąt pokoju.
Stał tam mały ślimak. - Wybacz Katsuyu, ale musisz stąd iść –
jak tylko wypowiedziała te słowa ślimak zniknął.</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">***</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Wybacz Sakura-sama, ale
więcej nie wiem. Musiałam stamtąd iść.
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Nic się nie stało,
Katsuyu. Jeśli dowiesz się czegoś nowego poinformuj mnie o tym
dobrze?
</span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">-Hai – ślimak zniknął.
Spojrzałam na Itachiego. Zamyślony wpatrywał się przed siebie.
Wydaje mi się, ze wie o czym mówił Danzo i co jeszcze chciał
powiedzieć. Obiecałam sobie, ze prędzej czy później poznam
koniec tej historii.</span><br />
<br />
<br />
********<br />
W końcu udało mi się to napisać. Przepraszam za wszystkie błędy. Pisałam to na telefonie ukrywając się przed lekarzami którzy ciągle mi gadają, żebym tylko odpoczywała. Wielkie dzięki dla mojej kuzynki dzięki, której udało mi się ten rozdział dokończyć. Niestety nadal jestem w szpitalu więc nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. No i oczywiście mam nadzieję, że wam sie podobało xD</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-5609689831176303482013-04-20T23:53:00.001+02:002013-07-22T23:28:21.596+02:00Rozdział Dziewiąty.W końcu. Po dwóch tygodniach szkoły i ciężkiej pracy złapałam wolną chwilę, aby to napisać. Rozdział jest wyjątkowo krótki, ale mam nadzieję, że tym razem nie karze wam tyle czekać na następny ;)<br />
***<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Wybiegłam na ulicę
i zaczęłam przedzierać się przez tłum. Pomimo wczesnej pory coraz więcej ludzi
wychodziło ze swoich domów. Przystanęłam i zaczęłam zastanawiać się co będę
robić cały dzień. Jedno było pewne dzisiejszego dnia zero Itachiego. Nie
chciałam nawet o nim myśleć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">ITACHI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Kiedy Sakura
wyszła nawet nie pomyślałem o tym by za nią iść. Niech robi co chce. Położyłem
się na łóżku próbując zignorować rozsadzający czaszkę ból. Po jakimś czasie
zrezygnowałem ze starań. Użyłem techniki i wyszedłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Jakiś czas
szwendałem się po ulicach Kumo-gakure przeszukując moją głowę w poszukiwaniu
utraconych wspomnień z wczorajszego dnia. Moje starania spełzły na nic. „Co ten
alkohol robi z człowiekiem” pomyślałem i z frustracja kopnąłem kamyk pod moimi
stopami. Podniosłem głowę i spojrzałem w błękitne niebo. Zamyśliłem się i
stałem jak wryty. Kiedy się otrząsnąłem zauważyłem różowowłosą. Szła w moim
kierunku. Odwróciłem się i oddaliłem od niej. Jakoś nie miałem ochoty na jej
towarzystwo. Skręciłem w jakąś mała ciemną uliczkę. Postanowiłem chwilę tu
przeczekać. Niespodziewanie coś na mnie skoczyło. Kocie pazury wbiły mi się w
bark. Syknąłem cicho i złapałem delikwenta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Miau. – czarny kot spojrzał na mnie niewinnie. Chwilę trzymałem go w
tej pozycji, a futrzak zaczął rzucać się ze złości. W końcu zlitowałem się nad
moim oprawcą i wypuściłem go na wolność. Ten pognał szybko w głąb ciasnej
uliczki. Szybko wyjrzałem na główną ulicę i oceniłem, że jestem już bezpieczny.
Już miałem wychodzić kiedy usłyszałem za sobą czyjś głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi. – owy głos należała do mężczyzny i był przesiąknięty
pewnością, że wie do kogo mówi. Szybko analizowałem sytuację. Technika nie była
odwołana. Nie wyglądałem jak ja. Ten ktoś musiał znać moją chakrę. To było
jedyne logiczne wyjaśnienie. Mógł jeszcze widzieć mnie w hotelu, ale to
praktycznie nie możliwe. Nie było innej możliwości jak tylko odwrócić się i
sprawdzić kim jest ten człowiek. Przed sobą zauważyłem wysokiego szatyna. Na
oko w moim wieku. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Czego ode mnie chcesz? – warknąłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Niczego Uchiha. – zastanawiała mnie jego pewność siebie. Postanowiłem
jednak grać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem o czym mówisz. Nie nazywam się Uchiha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Masz mnie za takiego idiotę Itachi. – Aż podskoczyłem na dźwięk
mojego imienia. Bez wątpienia ten człowiek mnie znał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W porządku. Wiesz kim jestem, a teraz powiedz czego ode mnie chcesz.
– wysyczałam poddenerwowany. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jeśli nie chcesz, abym wydał cię ANBU to przyjdź za godzinę na tą
polane na obrzeżach wioski. Tą na której byłeś wczoraj. – bingo. Z tąd wiedział
kim jestem. Musiała zapamiętać moją chakrę i teraz ją wyczuł. Cholera. Nie
powiem jestem w niezłych tarapatach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W porządku. Przyjdę. Jeszcze jakieś specjale życzenia? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-tak. Masz być sam. Nikt nie może wiedzieć gdzie idziesz. – powiedział
i zniknął. Musiałem szybko coś wymyślić, aby dać znać Sakurze o tym gdzie idę. Wyszedłem
z powrotem na główna ulicę. Wszedłem do pierwszej lepszej kawiarni. Usiadłem
przy barze i zacząłem myśleć. Nie miałem za dużo czasu. Na moje szczęście do
tego samego lokalu weszła różowowłosa. Usiadła obok mnie. Spojrzała się na mnie
wymownie. Szybko zamówiłem kawę, aby zmylić tamtego człowieka. Byłem pewien, ze
mnie obserwuje. Tak jak się spodziewałem kelner dał mi również chusteczkę. Szybko
nabazgrałem na nią wiadomość. „Ktoś wie kim jestem. Spotkanie z nim – za
godzine. Rozpoznał chakrę. Polana. Nie przychodź tam. Jeśli nie wrócę po 20
minutach zacznij mnie szukać” Dopiłem swoją kawę i dyskretnie przekazałem
chusteczkę Sakurze. Ta wyczuła, ze coś jest nie tak i udawała, ze mnie nie zna.
Szybko tylko zwinęła chusteczkę z blatu i zamówiła sake. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Weszłam do kawiarni. Od razu uderzyła we mnie chakra Itachiego.
Usiadłam obok niego i dałam mu znak, że wiem kim jest. Wyglądał na
poddenerwowanego. Szybkie pisanie na chusteczce utwierdziło mnie w tym. Dopił
swoja kawę dał mi zwitek papieru i wyszedł. Coś na pewno musiało się stać.
Itachi nie denerwuje się z byle powodu. Odczekałam chwile i przeczytałam to co
napisał. Byłam zszokowana. Wpakowaliśmy się w niezłe tarapaty. Wybiegłam z
kawiarni i weszłam do hotelu. Spakowałam
wszystkie nasze rzeczy i używając mojej techniki ukryłam wszystko w zwoju. Nie
było dużo czasu. Jedynym rozwiązaniem było szybkie opuszczenie wioski.
Spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze pół godziny. Musiałam szybko znaleźć
Itachiego i powstrzymać go przed spotkaniem z tamtym człowiekiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">ITACHI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Szwendałem się po wiosce myśląc czy jest jeszcze jakieś inne
rozwiązanie niż konfrontacja. Moglibyśmy szybko opuścić wioskę, ale ten
człowiek mógłby nas śledzić. W Yuki też mógłby nas wydać, a jakoś nie miałem
ochoty na ciągłą ucieczkę. Mam tylko nadzieję, że Sakura nie zrobi czegoś
naprawdę głupiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA</span><br />
<span style="font-size: large;">Wybiegłam z hotelu. Zmysłami poszukiwałam Itachiego. Nigdzie jednak nie mogłam
go znaleźć. Usiadłam na ławce i skupiłam się na wyczuciu go. Mijały kolejne
sekundy, a ja nadal nie czułam nic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Cholera- przeklęłam cicho. Jeszcze raz uspokoiłam się. Jest. Wyczułam
jego chakrę. Szybko przebijałam się przez tłum w jego kierunku. Był już
niedaleko tamtej polany. Cholera, cholera, cholera. Nawet nie wiemy kim jest
ten człowiek, a tak komplikuje nam ten dzień. Rozumiałam Itachiego. Nie
chciałabym mieć grupy ANBU na karku. Szczególnie jeśli Tsunade zdecydowała się
mnie poszukiwać. Wszystko by się bardzo skomplikowało. Spojrzałam przed siebie.
Zamurowało mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">ITACHI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Byłem już na polanie oczekując tamtego mężczyzny. Nie musiałem długo
czekać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sadziłem, ze nie przyjdziesz.- powiedziała kpiąco. Odwołałem swoją
technikę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nigdy nie tchórzę. – powiedziałem wrogo. – A teraz bez ociągania.
Czego do cholery ode mnie chcesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Masz znaleźć Naruto Uzumakiego i powiedzieć mu, ze jego najlepsza
przyjaciółka dołączyła do Akatsuki. Nie będzie to trudne. Jest w Kumo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No chyba cię pojebało. Nie mam ochoty na bycie ściganym przez Konohe.
– męzczyzna uśmiechnął się kpiąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W porządku. No to idę do Raikage. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dobrze zrobię to. Tylko kiedy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Natychmiast. I najlepiej by było, żeby ona była wtedy z tobą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Mogę ci zadać pytanie? – pokiwał głową. – Jaki ty masz w tym cel?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Powiedzmy, że mam niedokończone porachunki z Haruno. – powiedział i
zniknął tak jak ostatnim razem. Już miałem iśc z powrotem do wioski kiedy
zatrzymał mnie znajomy głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kto to był? – odwróciłem się i tak jak się spodziewałem zauważyłem
Peina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sam nie wiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Czego chciał?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chce, zebym zniszczył komuś życie – westchnąłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No dobra. Nie ważne. Lepiej powiedz mi co się z tobą do cholery
dzieje. Miałeś szybko zakończyć tą misję, a nie upijać się z tą różowowłosą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Po prostu mieliśmy trochę wolnego czasu. Za szybko przybyliśmy do
Kumo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi, trochę cię już znam. Raczej nie marnotrawisz czasu. Wolisz
być gdzieś wcześniej niż siedzieć i nic nie robić. Więc co się dzieje? –
ponowił pytanie. Szybko poszukiwałem sposobu, aby go zbyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. – włożyłem w to słowo największą możliwą dawkę złości i
ignorancji. – Mówiłeś ostatnio o jakiejś misji. Co tym razem mam zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To co zwykle schwytać czteroogoniastego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W porządku, a teraz mam coś do załatwienia. – powiedziałem i minąłem
go. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Uważaj na nią. Nie pozwól namieszać sobie w głowie. – powiedział na
odchodne i zniknął. Nie rozumiem tego człowieka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Stałam jak wryta. Właśnie widzie Naruto wesoło rozmawiającego z
Hinatą. Nawet nie myślałam o tym, żeby się ukryć, albo zrobić cokolwiek, aby
pozostać niezauważona. Po prostu patrzyłam na nich chłonąc ten widok. Uśmiechnięty
Uzumaki obejmujący przyjacielsko Hyuge. Boże tak za nimi tęskniłam. Nic nie
jest w stanie opisać tego co wtedy czułam. Żal, tęsknotę, smutek i radość. Tak mieszanka
tych emocji była tak obezwładniająca. Nie wiem nawet ile tak stałam. Nagle
jednak Hinata spojrzała na mnie a ja obudziłam się z letargu. Brunetka owróciła
się do Naruto, a ja szybko uskoczyłam do bocznej uliczki. Usłyszałam tylko jej
głos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Naruto, tam była Sakura. Widziałam ją. – mówiła rozsczarowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hinata. Wiem, ze za nia tęsknisz i chcesz ją zobaczyć, ale nie ma tu
jej. – łzy napierały mi do oczu jednak powstrzymałam potok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Naruto ja naprawdę ją widziałam! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Przewidziało ci się. Chodź. – wsłuchiwałam się w ich słowa. Nagle poczułam
jak ich chakra oddala się. Byłam bezpieczna. W sumie sama nie wiem dlaczego po
prostu do nich nie podeszłam. Ah tak. „Misja”. Mój cel i największe pragnienie.
Nagle poczułam czyjąś bliską obecność. Podskoczyłam ze strachu. Na całe
szczęście to był Itachi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura, mamy problem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To, to i ja wiem. Właśnie widziałam Naruto. Musimy natychmiast
wyruszyć. Już nas wymeldowałam i sapako…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Posłuchaj mnie! - spojrzałam
się na niego. Byłam głupia myślałąc, że spędzę jeden dzień bez żadnych
problemów, bez Itachiego.-Pamiętasz ten liścik? – kiwnęłam głową. – Więc,
spotkałem się z tym człowiekiem. Zażądał czegos ode mnie. – spuścił wzrok i
zamilknął. Zdenerwowanie wzrosło we mnie osiągając szczytową formę. Chwyciłam
go za ubrania i potrzasnęłam mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Gadaj co od ciebie chciał?! –wrzasnęłam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Mam powiedzieć Uzumakiemu, że z własnej woli jesteś w Akatsuki. –
Zamarałam. NIE mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Szybko się opamiętałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Że co?! Nie możesz. Znaczy nie możemy. To mój przyjaciel?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Posłuchaj. Jeśli mu to powiemy on w pewien sposób to zaakceptuje.
Przynajmniej powinien. Inaczej będziemy scigani przez ANBU. – słuchałam go nie
rozumiejąc nic. Moją głowę ogarnęła panika. Wiedziałam, że musimy to zrobić. W
innym wypadku będziemy śledzeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie! – krzyknęłam mu w twarz i uciekłam. Biegłam na oślep. Obijałam
się o ludzi i brnęłam do przodu. Nie ważne gdzie, byle z dala od problemów.
Nagle coś mnie zatrzymało, a raczej ktoś niż coś. Wpadłam na mojego
przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura?! To naprawdę ty ?! – zostałam zgnieciona w niedźwiedzim
uścisku. –Boże, jak mi cię brakowało. Rozumiem, ze jeszcze nie wracasz? –
zapytał smutno puszczając mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ymm… Naruto, to bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jesteś sama? – znowu zapytał rozglądając się na boki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Jest ze mną. – odwróciłam się zaskoczona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura, kim on jest? – Zdezorientowany Uzumaki przyglądał się nowej
osobie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Emm to jest Yuji. Pochodzi z Suny i jest ze mną na misji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura. Jakiej misji? – Napięłam się jak struna. – Naruto, pozwól, że
coś ci powiem. – Itachi odwołała technikę. Widziałam szok na twarzy
blondyna. – Jak pewnie wiesz jestem
Itachi Uchiha. Z resztą spotkaliśmy się już parę razy. Nie wiem co ci
powiedzieli, ale Sakura nie jest na żadnej misji. Z własnej woli dołączyła do
Akatsuki. – odsunęłam się od Uzumakiego i podeszłam do Uchihy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura. Czy to prawda? – nie odpowiedziałam. Podniosłam tylko dłoń i
z głośnym plaskiem uderzyłam Itachiego w twarz. Zaskoczony złapał się za
policzek. Złapał mnie za ramię i potrząsnął mną mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Rób. – wysyczał akcentując każde słowo.
Wyszarpnęłam rękę z jego uścisku i zwróciłam się w stronę mojego przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak Naruto. To prawda. Dołączyłam do Akatsuki, ale wszy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic już nie mów! – krzyknął. Widziałam jak do jego oczu cisną się
łzy. – Zdradziłaś mnie. Zdradziłaś naszych przyjaciół! Zdradziłaś wioskę!
Jesteś taka sama jak oni. Jak Sasuke! Taka sama jak on! – wskazał ręka na
Itachiego. – Jak dla mnie ty i Sasuke możecie już nigdy więcej nie wracać! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Naruto. Wszystko ci wytłumacze. – powiedziałam podchodząc do niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Nie chce cię już znać. – pochlipywał cicho wykrztuszając z
siebie słowa. – Własnie teraz uświadomiłem sobie kim z Sasuke jesteście. –
podniósł głowę do góry i spojrzał mi w oczy. – Zdrajcami! – osłupiałam. Moje
serce właśnie łamało się na kawałki. Naruto minął mnie celowo uderzając swoim
ramieniem o moje. Nie wywołało to u mnie żadnej reakcji. Ja tylko stałam i
wpatrywałam się w pustkę. Jedna łza powoli spłynęła po moim policzku. Ten
bodziec otrząsnął mnie. Odwróciłam się w kierunku w którym odszedł mój
przyjaciel. Jedyne co zobaczyłam to tulącą się do niego Hinate. Ta spojrzała na
mnie ze smutkiem w oczach. Podeszłam do Uchihy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wyruszamy.- powiedziałam cicho, ale stanowczo. Minęłam Itachiego i
szłam przed siebie. Żadna z moich emocji nie dawały znaku życia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Musimy jeszcze wziąć rzeczy z hotelu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Już to zrobiłam.- syknęłam – I chciałabym cię o coś prosić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Słucham<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. Mogliśmy to zrobić inaczej. –
powiedziałam i odwróciłam od niego wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie! Czy ty nie rozumiesz co ja do ciebie mówię. NIE. ODZYWAJ. SIĘ.
DO. MNIE.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> W ciszy udaliśmy
się do portu. Nadal nie czułam nic oprócz pustki, wielkiej dziury w moim
połamanym sercu. Podroż nad brzeg minęła bardzo szybko. Znaleźliśmy odpowiedni
statek i weszliśmy na niego. Po opłaceniu rejsu dostaliśmy numer kajuty. Nie
zważając na Uchihe szybko odnalazłam to pomieszczenie. Weszłam do środka i
rzuciłam się na łóżko. Nadal nie wierzyłam w to co się wydarzyło. Mój najlpeszy
przyjaciel odrzucił mnie i obawiam się, ze na zawsze. Nawet nie dał mi
wszystkiego wytłumaczyć. Teraz żaluję, że nie powiedziałam mu prawdy o śmierci
moich rodziców, o planowanej ucieczce. Łzy powoli spływały po moich policzkach.
Odwróciłam się ku ścianie tak, aby Itachi nic nie zauważył wchodząc do kajuty.
Dzięki bogu były tu dwa łóżka. Rozmyślałam nad wszystkim. Nad moimi
przyjaciółmi, teraz to raczej ich brakiem, nad Itachim i nad moja zemstą.
Naruto miał rację. Jestem taka sama jak Sasuke. Opuściłam go dla zemsty.
Okłamałam go i to chyba było najgorsze. Nie miałam już na nic siły jednak
zebrałam się w sobie i wstałam. Wyszłam z tej ciasnej klitki. Nawet nie
zorientowałam się kiedy wypłynęliśmy z portu. Powoli zachodziło słońce. Nie
wiek kiedy ten dzień minął jednak na pewno zapisał się jako jeden z
najgorszych. Oparłam się o reling i patrzyłam na malowniczy zachód.
Niespodziewanie podszedł do mnie jakiś mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Przepraszam, ale czy ty jesteś z klanu Hozoku? – zapytał trochę
skrępowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem. – powiedziałam zgodnie z prawdą – Ponoć tak. Dlaczego
pytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Bez powodu. Ktoś z tego klanu wisi mi pieniądze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To oni istnieją?! Znaczy, że ktoś nadal żyje? – mężczyzna tylko
kiwnął głową. Rzuciłam się mu na szyje dziękując nie wiadomo za co. Dał mi
nadzieję. Nadzieję na to, ze jednak mam jakąś rodzinę, że nie straciłam
wszystkich.</span><br />
<br />
***<br />
Chciałam podziękować wszystkim za wytrwałość i liczyć, że nie zlinczujecie mnie za ten nieudany i krótki rozdział. Opinie piszcie w komentarzach ;) <o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-8214349260229177702013-04-04T17:09:00.001+02:002013-07-22T23:29:40.773+02:00Rozdział Ósmy.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">ITACHI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Po tym jak Sakura usnęła jeszcze
długo siedziałem i rozmyślałem. Przez tą dziewczynę coraz częściej wracałem do
przeszłości. W jakiś sposób ona to powodowała. Czułem też, ze mogę jej
powiedzieć wszystko. Nie ważne czym by to było. Chciałem być przy niej, pomóc
ze wszystkimi jej problemami, wysłuchać tego co ma do powiedzenia. Zacząłem się
zastanawiać dlaczego tak jest. Pierwsze co wpadło mi do głowy to jej
podobieństwo do Sasuke. Faktycznie może chciałem tylko odegrać rolę starszego
brata. Tą samą, która utraciłem piętnaście lat temu. Przypominała również moją
dawną narzeczoną. Była taka ciepła, delikatna i niewinna. Haruno jest taka
sama. Jeśli oczywiście wyzbędzie się tego chłodu i sarkazmu. Wiedziałem, że
była taka na pokaz. Pomyśleć, że przez dwa dni zdążyłem już tak dobrze ją
poznać. Przeczuwałem, że czeka mnie jeszcze wiele niespodzianek. Największą
będzie moje zachowanie, które powoli wymyka mi się spod kontroli. Kiedy ja
pozwoliłem komuś zasnąć w moich ramionach. Nikomu. Przynajmniej nie osobie,
której nie zamierzałem zabić. Spojrzałem na dziewczynę. Przynajmniej teraz
siedziała cicho. Uśmiechała się delikatnie i przekręciła się w moich ramionach.
Jeszcze bardziej przylgnęła do mnie kładąc rękę na mój tors. Odgarnąłem jej
włosy z twarzy i zatrzymałem na niej wzrok. Zacząłem bawić się jej różowymi i
miękkimi kosmykami. Starałem się zając czymkolwiek byle nie usnąć. Byłem czujny
nawet we śnie, ale wyczerpanie mogło zrobić swoje. Nie mogę narazić nas na
niebezpieczeństwo. Powoli przegrywałem ta walkę. Otrzeźwił mnie dopiero
niespokojny ruch Haruno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Byłam
w jakimś dziwnym miejscu. Przechadzałam się korytarzami. Wszędzie widniał
wachlarz klanu Uchiha. Nie zwracałam na nic uwagi poza droga, którą szłam.
Korytarze i ciemne zakręty wiły się w nieskończoność. Zaczęłam się nawet
zastanawiać czy nie wylądowałam w jakimś labiryncie. Szłam tam gdzie
podpowiadała mi intuicja, gdybym miała wrócić ta samą drogą na pewno bym się
zgubiła. Przypominało mi to trochę kryjówkę Orochimaru. Tak samo pokręcona i
ciemna. Różnicą były brak drzwi i znaki Uchiha na każdym krok. Nagle poczułam
na sobie podmuch wiatru. Szybko pobiegłam w tamtą stronę. Wyszłam na zewnątrz.
Jedyną rzeczą jaką zobaczyłam był umierający Itachi. Zamrugałam kilka raz
zszokowana. Obraz zniknął. Była noc. Zimny wiatr przeszedł po mojej skórze. Na
środku zauważyłam podziemne wejście. Od razu skierowałam się do niego. Tym
razem zamiast znaków klanu Uchiha zauważyłam swój symbol. Korytarz nie miał
żadnych odnóg. Szłam do przodu. Na końcu były drzwi. Otworzyłam je szybko
czując rosnący niepokój. To co zobaczyłam przerosło moje wszelkie oczekiwania.
Itachi stał przy ścianie. Przez jego brzuch przeszyty był miecz. Podeszłam
szybko do niego. Ten tylko złapał moją dłoń uśmiechając się do mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zdobyłem to. – powiedział i puścił
moją dłoń. Spojrzałam na swoją. Trzymałam amulet, ten, który miałam znaleźć z
Uchihą. Przynajmniej tak go sobie wyobrażałam. Połówka Yin-Yang. Itachi zaczął
zamykać oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie! Nie odchodź! – zaczęłam
leczyć jego rany w panice. Ten położył dłoń na mojej twarzy. Próbował coś
powiedzieć, ale z jego ust wypłynęła tylko krew. Wyjęłam miecz z rany i
zaczęłam walkę o jego życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi nie odchodź, proszę cię!
Słyszysz mnie?! Nie zostawiaj mnie! – płakałam. Jego ręka osunęła się z mojej
twarzy. Traciłam go. Walczyłam z całych sił. To nadal było za mało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sa...-zakasłał i wypluł krew.
–Sakura. Nic już nie zrobisz. Odpuść.- powiedział z trudem. Nie! Nie
zamierzałam odpuścić. Czułam jednak jak jego serce zwalnia swój rytm i powoli
przestaje bić. To nie mogło się tak skończyć. –Chroń.... Sasuke... Wytłumacz mu
wszystko.... – powiedział i opadł bezwładnie na posadzkę komnaty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Obudziłam
się. Nadal leżałam na piersiach Itachiego. Odetchnęłam z ulga. To był tylko
sen. Spojrzałam na Itachiego. Patrzył przed siebie. Chyba się zamyślił. Nie
zamierzałam mu przeszkadzać. Leżałam tak i myślałam nad tym koszmarem. Wydawał
się bardzo realistyczny. Tak samo jak wcześniejszy. Miałam złe przeczucia. Zauważyłam
jak Itachi powoli zasypiał. Zaśmiałam się w duchu. Jednak przegrał walkę ze
zmęczeniem i odpłynął. Kiedy byłam już pewna, że usnął powoli wstałam. Nie
chciałam go obudzić. Trochę snu mu się należy. Usiadłam przed wejściem do
jaskini i spojrzałam w niebo. Było bezchmurne można było zauważyć każdą
gwiazdę. Czas wszystko przeanalizować. Pierwszy sen, który miałam prawie się spełnił.
Znaczy szłam tamtym korytarzem w rzeczywistości, ale wydarzenia ze snu nie
przeszły do rzeczywistości. Teraz śniłam o zdobyciu amuletu. Itachi umierał, a
ja nie mogłam go uratować. Bałam się, ze tym razem nie tylko miejsce będzie
identyczne. Słońce powoli wschodziło rozświetlając niebo na fioletowo i
czerwono. Nagle poczułam źródło chakry. Spięłam się i szybko spróbowałam
wybadać chakrę Itachiego. Na całe szczęście nie wyczułam jej. Sama ukryłam
własna. Ostatnie czego teraz chcę to walczyć. Ukryłam się w cieniu nadal
obserwując wszystko dookoła. Chcąc czy nie musiałam szybko obudzić Itachiego.
Podeszłam do niego i potrzęsłam nim za
ramie. Ten od razu spojrzał na mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Szybko się obudziłeś. – szepnęłam
i uśmiechnęłam się delikatnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co się dzieje? – zapytał
zachrypniętym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem. Wyczułam czyjąś chakrę.
Lepiej się pakujmy, aby szybko uciec jak będzie trzeba. – powiedziałam i
zaczęłam zbierać nasze rzeczy. Itach szybko wstał i zaczął gasić ognisko. –
Stój. Weź wodę z wodospadu. Jeśli użyjesz techniki wyczują nas. Masz. –
rzuciłam mu butelkę z woda. – Później znajdziemy nową. – wyjaśniłam i zaczęłam
składać śpiwory. Ciągle jednak monitorowałam sytuacje na zewnątrz. Dwóch ninja
z dużymi pokładami chakry. Niedobrze. Jeśli dojdzie do walki może być
nieprzyjemnie. Szybko starałam się wybadać natury chakry przeciwników. Jeden z
nich specjalizował się w wodzie, drugi w błyskawicy. Nie mogłam odczytać
drugiej natury. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Używają błyskawicy i wody. –
Itachi spojrzał na mnie zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Skąd to wiesz? Nie możliwe, żebyś
tak po prostu to wiedziała. – szeptał pospiesznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kiedyś mi się nudziło. Pracowałam
nad specjalizacją sensora. Jeśli wystarczająco się skupię mogę dowiedzieć się
jakiego typu natury używa przeciwnik. Podczas walki nigdy jeszcze mi się nie
udało, ale w sytuacjach takich jak te spokojnie wyczuwam przynajmniej jeden
typ. Wracając do tematu. Mamy problem. Ty używasz natury ognia i wody. Czyli
twoje techniki natury chakry się nie przydadzą. Ja manipuluje wodą, ziemią,
błyskawicą i wiatrem. Woda i błyskawica przyda się jedynie do obrony. Mogę
zaatakować wiatrem o ile żaden z nich nie używa ognia. Uwolnienie ziemi ma sens
tylko jak będę walczyła z użytkownikiem wody. Dobra teraz strategia. Jeśli
dojdzie do walki to pod żadnym pozorem nie rozdzielamy się. – spojrzałam na
Itachiego. Ten tylko przytaknął głowa. – Ty przejmujesz użytkownika błyskawicy.
Masz większe szanse. Ja biorę kolesia od wody. To tyle. A. Może się zdarzyć, że
przeciwnik użyje błyskawicy. To prawie pewne. Użyj wtedy wodnej techniki i
nakieruj ją na drugiego mężczyznę. Chakry połączą się i uderzą ze zdwojoną
siła. Walczymy tylko jeśli nas wyczują.
Nie wiem czy nie są sensorami. Wtedy mamy duży problem. Jeśli nimi są to już
pewnie wiedzą, że tu jesteśmy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jak to? Przecież mamy ukrytą
chakrę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sensorzy potrafią ją wyczuć bez
względu na to czy ja ukryłeś. – spojrzałam na niego spokojnie. Nagle coś
zaświtało mi w głowie. Wyprostowałam się. – Pamiętam to miejsce. Teraz sobie
przypomniałam. Jeśli pójdzie się w głąb jaskini jest drugie wyjście. –
powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. – są w miarę daleko. Zaryzykuje. –
powiedziałam i szybko rozłożyłam przed sobą zwój. W pospiechu wykonałam
technikę pieczętującą. Wszystkie nasze rzeczy zniknęły w białym dymie. –
Idziemy! – szybkim marszem szłam w coraz większą ciemność. – Cholera. –
mruknęłam pod nosem kiedy potknęłam się o coś. Nawet nie wiedziałam co to było.
Podniosłam się szybko. Z tyłu zobaczyłam lekką poświatę. Podeszłam do zakrętu i
schowałam się tak, aby mnie nie zauważono. Nagle wyłonił się Itachi idąc z
zapalonym kawałkiem drewna. Przyłożyłam rękę do serca i odetchnęłam z ulgą. – Wystraszyłeś mnie idioto. – syknęłam. Ten
tylko się uśmiechnął i poszedł dalej. Szybko poszłam w jego ślady. Wolałam nie
zostawać sama w tych ciemnościach. Po półgodzinnym spacerze zaczęło się rozjaśniać.
Zbliżaliśmy się do wyjścia. Przyspieszyłam. Już po chwili znalazłam się na
zewnątrz. Zeskoczyłam na ziemię. To samo zrobił Uchiha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To co? Idziemy dalej? –
przytaknęłam tylko głową i ruszyłam w dalsza drogę. – Wyczuwasz ich jeszcze? –
pokręciłam głową. Powoli słońce wschodziło coraz wyżej rażąc nas swoimi
promieniami. Przymknęłam oczy, aby zobaczyć cokolwiek. Ledwo ominęłam drzewo,
które nagle się przede mną wyłoniło. Nic jednak nie powstrzyma mnie przed jak
najszybszym dotarciem do Yuki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Następne
dwa dni minęły spokojnie. Nie zatrzymywaliśmy się na dłużej niż godzinę lub
dwie. Podróżowaliśmy po nocy jak i za dnia. Oboje odczuwaliśmy zmęczenie, ale
otuchy oddawała świadomość, ze zbliżamy się do jakiejś wioski. Na całe
szczęście tą wioską okazało się Kumogakure. Jedyna taka osada z którą Konoha ma
na pieńku. Każdy pamięta próbę wykradzenia nam Byakugana. Postanowiliśmy
przenocować w hotelu. Razem z Itachim szybko wykonaliśmy technikę Henge no
Jutsu. Teraz byłam piękną długonoga blondynką, a Itachi niskim szatynem z
intensywnie niebieskimi oczami. Byliśmy równego wzrostu, przynajmniej teraz.
Szybko podeszliśmy do bramy i skierowaliśmy się do budki strażników. Okazało
się, że śpią. Jeden z nich nawet pochrapywał cicho. Zaśmiałam się pod nosem i
weszłam w głąb osady. Od razu zostałam
otoczona przez tłum. Itachi szybko podążył za mną, aby nie stracić mnie z oczu.
Po paru minutach znaleźliśmy się pod pierwszym lepszym hotelem. Wyjęłam z
kieszeni fałszywą legitymację i weszłam do środka. Podeszłam do recepcji. Za ladą
stała wysoka szatynka. Uśmiechnęła się do nas sztucznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W czym mogę państwu pomóc? – jej
uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chciałabym wynająć dwuosobowy
pokój na jedną noc. –wyjaśniłam szybko po czym odwzajemniłam uśmiech. Kobieta
otworzyła wielka książkę i przeglądała ją pospiesznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jak będzie z łózkami? Jedno czy
dwa – zapytała nadal wertując strony książki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dwa.</span><br />
<span style="font-size: large;">-Niestety jest tylko jedno łózko. Inne pokoje są zajęte. – westchnęłam
rozpaczliwie. Popatrzyłam się na recepcjonistkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Na prawdę nie da się nic zrobić? –
kobieta pokręciła tylko głową. Znowu westchnęłam – niech będzie. – powiedziałam
zbolałym głosem i odebrałam klucz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> -Proszę jeszcze zostawić jakieś swoje
dokumenty. – podałam jej legitymację shinobi.-Pokój 408. Czwarte piętro. – od
razu skierowałam się we wskazanym kierunku. Minęłam windę. Wyjątkowo miałam
ochotę na spacer. Szybko jednak znalazłam dany pokój. Otworzyłam drzwi i
rzuciłam się na wielkie dwuosobowe łózko. Chwilę później usłyszałam trzask
drzwi i zobaczyłam sylwetkę Uchihy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To co robimy przez resztę dnia? –
zapytałam cicho podnosząc się na łokciach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie wiem rób co chcesz. –
powiedział i usiadł na kanapie naprzeciwko łóżka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Myślałam, że ciągle musisz za mną
łazić i sprawdzać czy nie rozpowiadam informacji o organizacji. – zaśmiałam się
naśladując głos Peina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wcale nie musze-odrzekł
lakonicznie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dobra. To idę do baru. –
powiedziałam i odwołałam technikę. – To ja wychodzę. Przy okazji wstąpię do
jakiegoś sklepu.- szybko wyszłam z pokoju nie czekając na jakakolwiek reakcję
Itachiego. Gdy doszłam do holu widziałam zdziwiony wzrok recepcjonistki.
Zaśmiałam się w duchu i wybiegłam na ulicę. Po chwili podeszłam do pierwszego
baru, który zauważyłam. Weszłam do niego i przebiegłam wzrokiem po ubogim menu.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Poproszę butelke sake. –
powiedziałam uśmiechając się do kelnera za ladą. Blondyn odwzajemnił mój
uśmiech i odwrócił się, aby zrealizować zamówienie. Po chwili podał mi butelkę
i kieliszek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jest pani sama?- zapytał patrząc
mi w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zależy w jakim sensie. –
uśmiechnęłam się uwodzicielsko i otworzyłam butelke. Chłopak odrobinę się
zawstydził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Czy jest pani sama w Kumogakure? O
to mi chodziło. – wyjaśnił znowu promiennie się uśmiechając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. – odpowiedziałam chłodno i odeszłam
od baru rzucając pieniądze za zamówienie. Zajęłam pierwszy lepszy stolik.
Zaczęłam popijać sake. Wtedy do pomieszczenia wparował Uchiha. Gorączkowo
rozejrzał się po pomieszczeniu. Dziwiło mnie, że nie odwołał techniki. Chociaż
w Kumo kręci się dużo ANBA, wiec rozsądniej było się ukrywać. Tym razem był
wysokim blondynem z czarnymi jak smoła oczami. Kiedy tylko mnie zauważył
podszedł szybko do stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co ty sobie wyobrażasz?- szepnął
zdenerwowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No co nie zamierzam siedzieć
resztę dnia w pokoju. – powiedziałam i upiłam łyk z trzymanego kieliszka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie mam nic przeciwko, abyś
wyszła, ale nie możesz wyglądać jak ty. Mogą cię zauważyć. Sama powiedziałaś,
że Hokage pewnie poruszyła już niebo i ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Słuchaj. Kumogakure to wioska, z
która Konoha ma napięte relacje. Nie wiem czy byłeś jeszcze w wiosce kiedy
próbowali uprowadzić Hinatę Hyuge dla pozyskania Byakugana. Z tego powodu Liść
nie ma zbyt dobrych stosunków z tą wioska. Określiłabym je mianem wrogich.
Nawet jeśli Tsunade skontaktowałaby się z nimi co do mojego zniknięcia nie
sądzę, aby byli skorzy do pomocy. – wyjaśniłam szybko i nalałam kolejna dawkę
alkoholu do kieliszka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ale nie możesz być tego pewna. –
powiedział biorąc ode mnie kieliszek i wypijając całą jego zawartośc.
Naburmuszyłam się delikatnie i szybko odebrałam mu moją własność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zamów sobie własne sake. –syknęłam
przybliżając butelkę do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ty niby wypijesz całą butelkę? –
zaśmiał się głosno. – Już widze jak próbujesz wejść po hotelowych schodach. –
jego smiech stał się jeszcze głośniejszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Uchiha. Jeszcze jedno słowa, a
obiecuje, że cię zabiję. –syknęłam cicho tak, aby nikt nie usłyszał mojej
wypowiedzi oprócz Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Oj spokojnie. Ja chce ci tylko
oszczędzić koszmarnego bólu głowy jutrzejszego poranka. – po tych słowach
szybko odebrał mi butelke i pociągnął jeden wielki łyk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ej jesteśmy w miejscu publicznym,
więc zachowuj się jak człowiek. Idź po kieliszek. – strofowałam bruneta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dobra. Zaraz wracam. Nie upij się
do tego czasu.-prychnęłam zbywając go. Ten wstał i szybko wziął to czego chciał
od kelnera z którym można powiedzieć flirtowałam parę minut temu. Itachi szybko
wrócił do stolika przy, którym siedziałam. -No to teraz możemy pić jak ludzie. – powiedział tylko i nalał
sake do mojego i swojego kieliszka. Oboje wypiliśmy całą zawartość i westchnęliśmy
głośno. Cisza panowała przez kilka następnych kolejek. To było bardzo
denerwujące. W końcu postanowiłam ją przerwać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-O której jutro wyruszamy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hmmm… - zamyślił się i złapał za
brodę. – Może koło południa. Zakładam, że nie wstaniemy wcześnie rano. –
uśmiechnął się patrząc na butelkę z alkoholem. Moje usta również wykrzywiły się
w tym grymasie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kto by pomyślał, że kiedykolwiek
będę pić sake z Itachim Uchihą. – zaśmiałam się cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Życie sprawia nam wiele
niespodzianek. Najczęściej tych złych. – zaśmiał się. Poczułam coś dziwnego i
nie było to spowodowane alkoholem. Spojrzałam na Itachiego i uśmiech jeszcze
bardziej mi się rozszerzył. Nagle wstałam i wzięłam butelkę do ręki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chodź. – powiedziałam tylko i zwinęłam
kieliszki ze stołu. Podeszłam do kelnera i odłożyłam szkło na ladę. Itachi
podążył za mną, a ja wyszłam z baru. Brunet szybko mnie dogonił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co ty robisz? – zapytał zdziwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Bawię się. – powiedziałam szybko i
upiłam łyk z butelki. Kiedy zorientowałam się, że mężczyzna nie szedł za mną
odwróciłam głowę i spojrzałam za siebie. Itachi stał na środku ulicy i
wpatrywał się we mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zwariowałaś.- powiedział cicho i
nadal się na mnie patrzył. Podeszłam do niego i złapałam go za nadgarstek
ciągnąc przed siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie, nie zwariowałam. Po prostu
idziemy gdzieś gdzie nie musimy się ukrywać. – wyjaśniłam pospiesznie i szłam
dalej. Po paru minutach doszliśmy do niewielkiej polany. Znajdowała się tam
również plaża. Szybko podbiegłam do brzegu i usiadłam niedaleko wody. Itachi
szybko do mnie dołączył. Podsunęłam mu butelkę pod twarz. Nawet nie musiałam
nic mówić, a upił wielkiego łyka. Wzięłam od niego sake i zrobiłam to samo.
Żadne z nas nic nie mówiło. Siedzieliśmy tylko i piliśmy. Nagle usłyszałam jak
Itachi odwołuje swoją technikę. Moim oczom ukazała się jego prawdziwa twarz.
Sięgnęłam do kieszeni szukając paczki papierosów. Nie zastałam jej tam.
Przeszukałam drugą kieszeń. Tak samo zrobiłam z kaburą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tego szukasz. – dobiegł do mnie
głos Uchihy. W dłoni trzymał to czego szukałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. – Sięgnęłam ręką po paczkę.
Itachi jednak odsunął rękę i jedyne czego dotknęłam było powietrzem. -Daj mi
to. – powiedziałam lekko zdenerwowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To mi to zabierz. –Wstał i odszedł
ode mnie parę kroków. Szybko stanęłam na równe nogi i podbiegłam do niego.
Próbowałam złapać go za nadgarstek jednak był ode mnie szybszy. Podniósł rękę
nad głowę, aby uniemożliwić mi złapanie paczki. Nie poddawałam się. Skakałam i
skakałam na darmo. Itachi był za wysoki. W takich chwilach przeklinałam swój
wzrost. Rzuciłam się znowu na Uchihe. Jak szalona próbowałam dopaść moją
własność. W uszach dźwięczał mi śmiech Itachiego, który nabijał się z moich
żałosnych prób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie dasz rady. – naśmiewał się, co
jeszcze bardziej mnie denerwowało. Skoczyłam na niego i zamiast złapać papierosów
przewróciłam go. Leżeliśmy teraz na ziemi śmiejąc się w niebogłosy. Z uśmiechem
zwycięstwa zabrałam mu paczkę z ręki i wstałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wygrałam – powiedziałam i znowu
się roześmiałam. Szybko wróciłam na poprzednie miejsce. Ciągle się śmiejąc
wyjęłam papierosa i przypaliłam go. Itachi znowu usiadł obok mnie z uśmiechem
na twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chciałbym tylko dodać, że ledwo
wygrałaś. Gdybyś mnie nie zaskoczyła nie udałoby ci się. – jego uśmiech jeszcze
bardziej się powiększył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nawet gdybym była ostro pijana to
by mi się udało. – syknęłam. Wzięłam sake do ręki i napiłam się. Wyciągnęłam
butelkę w kierunku Itachiego. – A teraz nie pierdol tylko pij. W końcu choć raz
bawmy się jak ludzie. – powiedziałam, a Uchiha wziął ode mnie sake. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Minęła
dobra godzina zanim skończył nam się alkohol. Oboje byliśmy pijani. W mojej
głowie zaświtał dość głupi pomysł. Ni stąd ni zowąd zerwałam się i wbiegłam
wprost do morza. Śmiejąc się taplałam się w wodzie. Zauważyłam zdziwionego
Itachiego. Wyszłam prędko na brzeg i pociągnęłam go w kierunku wody. Kiedy
oboje znajdowaliśmy się w wodzie zaczęłam go ochlapywać. Zabawa nie miała
końca. Śmialiśmy się głośno. Wiem, że to tylko wpływ sake, ale naprawdę
wspaniale się z nim bawiłam. Nagle zanurkowałam. Postanowiłam zrobić dowcip
Itachiemu i z wielkim trudem nie wynurzałam się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura? – słyszałam gorączkowy
głos Uchihy. Poczułam jego ręce oplatające mnie w tali. Ciągnął mnie ku górze.
– żyjesz? – Nie mogłam już wytrzymać i roześmiałam się.-Idiotka. – mruknął pod
nosem. Stanęłam na jakimś kamieniu dzięki czemu byłam z nim równa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-A co martwiłeś się? – szepnęłam.
Teraz alkohol zaczął mącić mi w mózgu całkowicie przejmując nade mną kontrolę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Może. – powiedział i odwrócił
głowę. Położyłam dłoń na jego policzku i zmusiłam do spojrzenia na mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Powiedz prawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Trochę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dlaczego? – znowu szeptałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Bo bez ciebie nie mógłbym wypełnić
swojego celu. – oparłam swoje czoło o jego spoglądając w jego oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tylko dlatego? – Coraz bardziej
się do niego przybliżałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. – szepnął. Czułam jego oddech
na swojej twarzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jesteś pewien? – Teraz dzieliły
nas już tylko milimetry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. – szepnął i pokonał dzielącą nas odległość łącząc nasze
usta w pocałunku. Byłam zszokowana jednak sake krążące w moich żyłach
zdecydowało za mnie. Zarzuciłam mu ręce na szyję i oddałam pocałunek. Itachi coraz bardziej go pogłębiał, a ja nie
sprzeciwiałam się. Było mi nieziemsko przyjemnie. Wplotłam ręce w jego włosy i przyległam do
niego jeszcze bardziej. Sama już nie wiem czy to skutek alkoholu czy to ze mną
coś jest nie tak, ale cieszyłam się z takiego obrotu spraw. Błagałam, aby ta
chwila się nie kończyła. Jednak podmuch wiatru zniwelował moje plany.
Wzdrygnęłam się z zimna co odczuł brunet. Odsunął się ode mnie patrząc mi w
oczy. Przez chwilę nic nie mówiliśmy tylko spoglądaliśmy na siebie. Cisze
postanowił przerwać Itachi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chodźmy już, bo się przeziębisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Znowu się martwisz. – powiedziałam
idąc przed siebie. Zaśmiałam się pod nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-A żebyś wiedziała. – mruknął
cicho, ale i tak dobiegło to do moich uszu. Powstrzymałam się jednak od
skomentowania. Niespodziewanie na swoich ramionach poczułam jakiś materiał.
Spojrzałam tam. Miałam na sobie płaszcz Itachiego. Miło z jego strony, ale
raczej nie mogę w nim paradować po wiosce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dzięki, ale raczej się nie przyda.
Raczej nie chce, aby ANBU zadawało mi mnóstwo pytań skąd go mam. – zdjęłam
płaszcz i oddałam go brunetowi. Ten zaśmiał się głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">- no tak zapomniałem. - spojrzałam na niego jak na idiotę i bez słowa
poszłam w kierunku wioski. Itachi szybko wykonał technikę i z powrotem przybrał
formę blondyna. Poszliśmy do hotelu, gdzie z szerokim uśmiechem przywitała nas
recepcjonistka. Całkowicie ją olewając poszliśmy do swojego pokoju. Rzuciliśmy
się na łózko i od razu zasnęliśmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Obudziłam
się z potwornym bólem głowy. Spojrzałam na zegarek. Trzecia rano. No pięknie
pomyślałam i wstałam. Omal nie upadłam kiedy dopadły mnie zawroty głowy. Po
chwili ustały a ja udałam się do łazienki. Napuściłam wodę do wanny i zrzuciłam
ubranie. Zanurzyłam się w gorącej cieczy
i próbowałam zignorować narastający ból w mojej czaszce. Nagle poczułam
mdłości. Szybko wyskoczyłam z wanny i klęknęłam przy toalecie. Pożałowałam wczorajszego picia. Jak tylko mój
organizm wyzbył się całej treści żołądka postanowiłam wrócić do wanny. Na
nieszczęście poślizgnęłam się na posadzce i boleśnie wylądowałam na pupie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kurwa mać! – wrzasnęłam
spontanicznie. Szybko jednak przypomniałam sobie, która jest godzina i zaczęłam
się modlić, aby mój wrzask nie obudził Itachiego. Niestety modlitwa pozostała
tylko modlitwą. Usłyszałam skrzypienie łóżka. Zaraz po tym doszedł mnie
zachrypnięty głos Uchihy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura? Wszystko w porządku? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Tylko się poślizgnęłam. –
dopiero teraz zorientowałam się, że mój głos również nie jest normalny. -Idź
dalej spać. Ja sobie dam radę. – tak jak powiedziałam tak zrobiłam. Szybko
wykapałam się i przebrałam w świeże ubrania. Wyszłam z łazienki i w pokoju zastałam
Itachiego siedzącego na łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Łap. To powinno ci pomóc. – rzucił
mi coś małego. Złapałam to i przyjrzałam się dokładnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Aspiryna? No dobra. Gorzej i tak
być nie może. – powiedziałam i połknęłam tabletkę. – Itachi pamiętasz może jak
wróciliśmy do hotelu? – zapytałam grzebiąc w odmętach swojej pamięci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Niewiele. Pamiętam jak byliśmy na
tamtej polanie. Potem już tylko przebłyski, a ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ja prawie nic nie pamiętam. Tylko
jak wychodziliśmy z baru. –powiedziałam zgodnie z prawdą.– A co dokładnie
pamiętasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hmm… - zamyślił się. – Pamiętam,
że chyba pływaliśmy, ale nie jestem pewien.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ahh ale mam słabą głowę skoro nie
pamiętam połowy wieczoru. – mruknęłam rzucając się na łóżko, a ból głowy powoli
mijał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Z grzeczności nie zaprzeczę. –
zaśmiał się Itachi. Rzuciłam w niego poduszką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-wcale nie jesteś lepszy, a
przypomnę, że wypiłeś mniej ode mnie. Zapomniałam spytać ile dni nam zostało,
aby dotrzeć do Yuki? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Podróżujemy od trzech dni. To jest
czwarty dzień. Czyli nie licząc dzisiejszego zostało nam trzy dni. Promem
dopłyniemy w jeden, więc jak chcesz dzisiaj możemy jeszcze tutaj zostać. -Uśmiechnęłam
się szeroko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Czytasz mi w myślach. – przewróciłam
się na brzuch i przeciągnęłam się. – Ale na tą chwile chce jeszcze trochę
pospać. – ułożyłam twarz na poduszce i owinęłam się puchatą kołdrą. Obok mnie
położył się Itachi. Spoglądał na mnie nieodgadnionym wzrokiem. – Co tak się
gapisz? – wyszeptałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. – nadal nie odwracał wzroku. –
Po prostu mnie intrygujesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie mam pojęcia. – powiedział i
odwrócił się do mnie plecami. Ochota na sen jakoś mi odeszła. Wstałam szybko.
–Wychodzę. – powiedziałam na do widzenia i pomimo wczesnej pory opuściłam
pokój.</span><br />
<br />
***<br />
Standardowo mam nadzieje, że się podobało. Chciałabym się tez odnieść do komentarza pod siódmym rozdziałem tu pozwolę sobie zacytować wypowiedź Red "Itachi się śmieje, uśmiecha i
przytula?! To ostatnie, to jeszcze jestem w stanie znieść - w końcu to
opowiadanie mające na celu przedstawienie losów jego i Sakury. Jednak...
odrobinę trudno mi się do tego przyzwyczaić.(...)"<br />
Red rozumiem, że jest to dla ciebie trudne. Sama długo zastanawiałam się jak wykreować postać Itachiego i jak go rozwijać. W końcu stwierdziłam, ze przedstawię go tak jak wyobrażam sobie Itachiego w mandze. Oczywiście bez maską chłodu i obojętności. To by było na tyle :)<br />
Oceniajcie i komentujcie :) Sayonara.</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-85617304487248418282013-03-30T20:24:00.002+01:002013-07-22T23:30:07.279+02:00Rozdział Siódmy.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> -
To co? Wyruszamy? – zapytałam Itachiego. Ten tylko pokręcił głową.-Jak to nie?
Przecież już jesteśmy gotowi!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Musimy jeszcze spakować rzeczy.
Zapomniałaś już, ze zmieniamy kryjówkę? – klepnęłam się w czoło ze śmiechem.
Całkowicie wypadło mi to z głowy. Zdjęłam płaszcz i rzuciłam go na łóżko.
Zaczęłam pomagać Itachiemu w przenoszeniu wszystkiego do wielkich pudeł.
Zatrzymałam się przy jednej z książek. Znowu wstąpiła we mnie ciekawość.
Powstrzymałam się jednak. Wrzuciłam ją do pudełka z książkami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jak wy to chcecie przenieść? –
zapytałam zaciekawiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Normalnie. Pein zna jakąś
technikę. Wszystko zostanie przeniesione do tamtego miejsca. Nie pytaj mnie jak
to działa bo nie wiem. – zaśmiał się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ty nie wiesz? Użytkownik
Sharingana nie potrafi przejrzeć jakiejś techniki? – Uchiha spojrzał na mnie
jak na idiotkę. Zaczęłam się śmiać, a on razem ze mną. Nasze relacje były coraz
dziwniejsze. Nigdy nie podejrzewałabym Itachiego o takie zachowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No widzisz. Nawet Sharingan ma
swoje słabe strony. Ale to pewnie dlatego, ze Pein używa rinnegana<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Czyżbym uraziła twoją męską dumę?
– śmiałam się coraz głośniej. Nigdy bym nie przypuszczała, ze będę żartować z
Itachim Uchihą, ale pasowało mi to. Wolałam tą jego wersję. Mężczyzna założył ręce na piersi i odwrócił
głowę ode mnie. Jak ja kochałam te teatralne gesty. Zrobiłam to samo.
Spojrzelismy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dobra. Koniec tych żartów. Musimy
to skończyć – wskazałam na cały bałagan panujący w pokoju. – Właściwie co
zrobicie z meblami? Też je przenosicie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Wysadzamy kryjówkę. Ostatnio
gdy tego nie zrobiliśmy ktoś ją namierzył. Nie wiem jak, ale zebrał trochę
danych o nas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To byłam ja z moim oddziałem. –
Itachi spojrzał na mnie zdziwiony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Serio? Nie wierze ci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Masz mnie za aż tak słabą? –
zapytałam podnosząc jedną brew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wytłumacz mi jakim cudem zebrałaś
tam o nas informację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Chakra. Każdy zostawia jakiś jej
ślad. A jak dobrze wiesz ona jest lepsza od biografii. Można z niej nawet
wyczytać naturę jakiej używa dany ninja, najczęściej używane techniki i tym
podobne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ale przecież do tego trzeba mieć
ciało danej osoby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Już nie – uśmiechnęłam się
tajemniczo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakuro Haruno nie przestajesz mnie
zaskakiwać.- mój uśmiech powiększył się nieznacznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-I dobrze – powiedziałam i ucięłam
dyskusję. Po parunastu minutach wszystko było spakowane. Wyszliśmy więc z
pokoju i powiadomiliśmy Konan o tym, że wyruszamy. Skierowaliśmy się do
wyjścia. Stał tam Kisame. Od razu miła atmosfera uleciała jak powietrze z
przebitego balona. Napięłam się bacznie obserwując niebieskoskórego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No Itachi w końcu idziesz na misje
beze mnie. – uśmiechnął się do Uchihy. – Ale na towarzystwo chyba nie możesz
narzekać. – spojrzał na mnie. Krew we mnie buzowała. Uspokój się Sakura.
Rozkazywałam sama sobie. Nie możesz go teraz zabić. Nagle usłyszeliśmy kroki. Z
cienia wyłonił się Pein. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Haruno. Widzę, ze poznałaś już
Kisame. Mówiłem, ze na misje będziesz wyruszać z Itachim, ale mam zadanie,
które wykonasz z Hoshigakim . – wzdrygnęłam się nieznacznie. Ja na misji z tym
kimś. Dobre kpiny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Na czym ona będzie polegać?
–zapytałam zaciekawiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wyjaśnię ci jak wrócicie. Teraz
życzę wam miłej podróży. – jeszcze raz obrzucił mnie spojrzeniem i odszedł skąd
przyszedł. – minęłam Kisame i wyszłam na zewnątrz. Nie miałam już ochoty na
dalszą rozmowę. Teraz tylko musiałam obmyślić plan działania. Misja z Kisame
był idealną okazją żeby go zabić. Nie mogłam jednak postąpić jak tchórz. On
musi zginąć w walce, a nie we śnie. Chociaż była to najprostsza opcja. Z
drugiej strony to będzie podejrzane jak zginie na pierwszej misji z „nową”. No
cóż będę musiała poczekać na następną okazję. Itachi stanął obok mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W którym kierunku jest Yuki? –
zapytałam. Nie wiedziałam nawet gdzie dokładnie jestem. W pobliżu jakiej
wioski. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tam. – wskazał palcem na zachód.
Ruszyłam biegiem we wskazanym kierunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Biegliśmy
już od paru godzin. Nie powiem odczuwałam zmęczenie. Wycieńczone po wczorajszym
treningu mięśnie nie pomagały. Pot lał mi się z czoła. Itachi biegł przede mną
Wyrównałam z nim bieg. Teraz pędziliśmy ramię w ramię. Nie dowierzałam w to co
zobaczyłam. Zero zmęczenia. Jak on to robi? Pomyślałam. Nagle uderzyło we me
mnie dziwne uczucie. Źródło chakry. Znajome źródło. Itachi stanął w tym samym
momencie co ja. Spojrzeliśmy po sobie. Zaczęliśmy szeptać. Dowiedziałam się, ze
niedaleko jest polna. Najprawdopodobniej tam jest ten shinobi. Był sam.
Nurtowało mnie kim on jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi ja znam tą chakrę. Chodź.
Musze sprawdzić kim on jest. – powiedziałam i ruszyłam powoli do miejsca z
którego dochodziła chakra. Stanęłam na drzewie zasłaniając się koroną z liści.
Uchiha wylądował obok mnie. Moje oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Przed
nami stał nikt inny jak Sasuke Uchiha. Ten miał już iść dalej kiedy przystanął
spoglądając w naszym kierunku. Niedobrze. Na pewno wyczuł dwie osoby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi daj mi rękę. – ten spojrzał
na mnie jak na idiotkę, ale wypełnił moje polecenie. – Może ci się zakręcić w
głowie. Jak tylko puszczę twoją dłoń ukryj swoją chakrę. Zrozumiałeś? – kiwnął
głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Możecie się już nie ukrywać! –
usłyszałam krzyk Sasuke. Zaczęłam pobierać chakrę Itachiego. Ten przyglądał mi
się z coraz większym zrozumieniem. Powoli przestałam wyczuwać jego chakrę.
Puściłam jego dłoń i zeskoczyłam na dół. Zobaczyłam tylko Itachiego, który
ruchami ust komunikował „Co ty kombinujesz?” uśmiechnęłam się do niego i
zaczęłam przedzierać się przez krzaki. Nagle parę kunai poleciało w moją
stronę. Zwinnie je ominęłam i stanęłam przed Sasuke.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kto by pomyślał, ze spotkam cię w
takim miejscu Uchiha. – moje serce łomotało na jego widok jednak opanowałam
się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sa..Sakura? Co ty tu robisz? –
zapytał ze zdziwieniem. Brawo. Zadziwiłam kolejnego Uchihe. Coraz lepiej mi to
idzie. Pomyślałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hmmm. Stoję, a nie widać. W tej
chwili rozmawiam z tobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Widzę. – warknął -Co jest z twoją
chakra? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. Chakra jak chakra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To powiedz mi czemu wyczuwam
ciebie jako dwie osoby. I jakim cudem masz tak dużo chakry. – spojrzał na mnie<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-O! Widzę, że stałeś się rozmowny.
Szkoda, że nie mam ochoty na pogawędkę z tobą. Wracając do tematu chakry. Bo ja
wiem. – wzruszyłam ramionami.- Nawet jeśli to sądzisz że ci to powiem? Stałeś
się naiwny, Uchiha. – powiedziałam i podeszłam bliżej. Zostałam zatrzymana
przez katanę, którą teraz trzymał w dłoni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Stój! – ominęłam ostrze odpychając
je jednym palcem. Tak jak sądziłam był zbyt zszokowany, aby trzymać gardę.
Zaśmiałam się w duchu. Role się odwróciły. – Jakim cudem jesteś w Akatsuki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co o czym ty... A no tak.
Zapomniałam. – zaśmiałam się. Mój strój. Niezapięty płaszcz z czerwonymi
chmurkami, a pod spodem mundur ANBU. Niezła kombinacja. – Tak jakoś się
złożyło. – wzruszyłam ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak jakoś? Nosisz strój ANBU i do
tego płaszcz Akatsuki. Co się do cholery stało?!- Miło było patrzeć na Sasuke,
który nie panował nad zaistniałą sytuacją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wiesz miałam już dość wioski tym
bardziej podlegając bezpośrednio Hokage. Nie mogłam się tam rozwinąć. Uciekłam.
– uśmiechnęłam się obserwując coraz większe zdziwienie na jego twarz- W sumie
tak jest lepiej. Jestem wolna. Bez rozkazów, ani innych tego typu gówien.- Co
nie spodziewałeś cię tego? Pomyślałam. Jeszcze bardziej go zszokowałam. On
jednak szybko się opamiętał. Szybkim ruchem przyłożył mi miecz do gardła i
stanął za mną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Skoro jesteś w Akatsuki to pewnie
wiesz gdzie jest Itachi? – syknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nadal chcesz go zabić. – bardziej stwierdziłam niż zapytałam. – Nie
dasz rady. - Poczułam jak ostrze napiera na moją skórę. Zaśmiałam się subtelnie
i zmieniłam w kłodę. Znajdowałam się teraz za młodszym Uchihą. – Jest niedaleko Konohy. Szuka Kyubiego.
Jeśli masz odwagę zbliżyć się do rodzinnej wioski to proszę. Idź i go zabij. –
powiedziałam bez emocji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-I ja mam ci uwierzyć, że wizja
śmierci Naruto cię nie wzrusza? – powiedział tym chłodnym głosem obracając się
w moją stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie znasz mnie Uchiha. Jinchuriki
to tylko naczynia. My potrzebujemy ogoniastych bestii bez względu na cenę. –
powiedzenie tego sprawiło mi wielka trudność jednak zrobiłam to. Tym razem
Sasuke wydał się przekonany, a jednak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Haruno. Nie wierze ci. Ty, taka
irytująca osoba, miałaby się zmienić w coś takiego? – zabolało. Nadal jednak
nie rezygnowałam z odgrywanej roli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To ty teraz jesteś irytujący
Uchiha. Teraz wybacz, mam parę rzecz do załatwienia dla organizacji. – poszłam przed
siebie. Sasuke jednak nie dał mi odejść. – Czy ty naprawdę chcesz zostać
poturbowany. – mruknęłam z niechęcią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie dałabyś mi rady. –zaśmiał się.
Podniosłam jedną brew i przygotowałam
się do ataku. Myślałam, że uda mi się pominąć tą cześć. Nadzieja matką głupich.
Uderzyłam w ziemie. Zaskoczyłam tym Sasuke, który zachwiał się i mało nie
upadł. Szybko doskoczyłam do niego i go obezwładniłam. Położyłam go na ziemi.
Łatwo poszło. Wiedziałam jednak, że to tylko skutek zaskoczenia. W normalnej
walce nie miałabym z nim szans. Zacisnęłam pięści stojąc nad nieprzytomnym
Sasuke. W końcu się opamiętałam i dałam znak Itachiemu, że możemy już ruszać w
dalszą drogę. Doskoczył do mnie i spojrzał na swojego brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Przepraszam, że tyle to trwało. Po
za tym twój brat stał się bardzo irytujący. – powiedziałam i poprawiłam
rękawiczki na swoich dłoniach. Szybko wróciłam na dobrą drogę do Yuki. Starszy
Uchiha nie odzywał się już tylko wyrównał ze mną bieg i popadł w zamyślenie.
Zrobiłam to samo. Szokiem było dla mnie to spotkanie. Z drugiej strony miło
było popatrzeć na Sasuke w takim stanie. Skołowanego i nie kontrolującego nic.
Tym razem to ja byłam chłodna. Role się zamieniły i było mi z tym niesamowicie
dobrze. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Przypomniały mi się jednak moje własne
słowa „Szuka Kyubiego”. Teraz przeraziłam się nie na żarty. Co jak co, mogę być
w Akatsuki, ale ręki nie przyłożę do śmierci Naruto. Nie wiedziałam też kiedy
to nastąpi. Cholera. Przez to wszystko całkowicie zapomniałam o prawdziwym celu
Akatsuki. Zebraniu wszystkich biju. Odpędziłam szybko od siebie ta myśl. Nie
mogłam się teraz tym zamartwiać. Spojrzałam teraz na Itachiego. Powróciło już
to skupienie i obojętność. Jakby nic się nie wydarzyło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-O czym mówił Sasuke? Znaczy się to
„jakim cudem masz tak dużo chakry” – spojrzałam na niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. Kiedyś miałam jej dużo mniej
niż teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Więc jakim cudem masz teraz takie
duże jej pokłady? Nie przypominam sobie, aby chakra w normalnych warunkach
zwiększała swoją ilość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Może kiedyś ci opowiem. W skrócie
opracowałam pewną technikę. Zakładam, że jest ona zakazana. – zaśmiałam się. –
Ale nikt oprócz mnie jej nie zna i niech tak pozostanie. – wyjaśniłam i ucięłam
temat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Odpocznijmy. – powiedział Itachi i
zeskoczył na trawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie możemy. Twój brat niedługo się
obudzi. Nadal może nas wyczuć tak jak my jego. – poszłam dalej tym razem trochę
wolniejszym krokiem. Itachi ruszył moim śladem tym samym przyznając mi rację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Po
paru godzinach marszu doszliśmy do wielkiego wodospadu. Kojarzyłam to miejsce
tylko nie wiedziałam jeszcze skąd. Wiedziałam za to na pewno, ze za wodospadem
jest jaskinia. Doskonale też znałam do niej drogę. Pociągnęłam Itachiego za
sobą i poszłam do tymczasowej kryjówki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Rozpal ognisko. – wydałam rozkaz.
Czułam się teraz jak na misji ANBU.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hej to, że byłaś liderem ANBU nie
oznacza, ze możesz mi rozkazywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Proszę. – powiedziałam twardo i
usiadłam pod ścianą jaskini. Tym razem Uchiha zrobił to o co prosiłam. Usiadł
obok mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To o co chodzi z tą techniką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Powiedzmy, że jest nieetyczne. –
powiedziałam i wyjęłam mój zwój. Rozpakowałam śpiwór i rozłożyłam go. Wyjęłam
również plecak swój i Itachiego. Resztę rzeczy znowu zapieczętowałam. Położyłam
się na posłaniu. Byłam wycieńczona, a wydarzenia dzisiejszego dnia nie
odejmowały mi zmartwień. Już samo to, ze dobrze czuje się w obecności Itachiego
jest dużym problemem. Powinnam się go bać, unikać, stawiać jakikolwiek opór, a
ja co robię. Rozmawiam z nim otwarcie o wszystkim. Niektórych rzeczy nie
mówiłam nawet Naruto, najlepszemu przyjacielowi, którego znam prawie całe swoje
życie, a Uchiha tylko się zapytał, a ja wylałam z siebie wszystkie swoje
uczucia. Postanowiłam zająć swoją głowę czymś innym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Powiedz mi dlaczego tak reagujesz
na Hidana?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Po prostu nie lubię go. Słyszałaś
może kiedyś o Jashinie? – pokiwałam głową. – No to pewnie wiesz, ze jest to
Bóg, który uwielbia krwawe ofiary. Hidan go wyznaje. Jest nieobliczalny. Zabija
dla zabijania. Nie przepraszam. Zabija dla Jashina. – powiedział
przedrzeźniając Hidana. Rozbawiło mnie to. – Jest sadystą i masochistą. Wiesz w
jaki sposób zabija? – pokręciłam głową. – Najpierw zbiera krew ofiary. Kiedy
jej skosztuje ich ciała się łączą. Z krwi rysuje trójkąt wpisany w okrąg. Do
póki w nim stoi rany, które sobie zada są zadawane ofierze. Najpierw się nad
nią znęca potem sam przepija się kosą. On przezywa przeciwnik już nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ale jakim cudem. Przecież sam
siebie zabija.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Właśnie. Mówi, że dzięki Jashinowi
jest nieśmiertelny. Dlatego właśnie może zadać sobie śmiertelne rany i przeżyć.
– przeszły mnie ciarki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie wygląda na takiego. Hmmm.
Dziwnego. – powiedziałam myśląc chwile nad przymiotnikiem, który dobrze
odzwierciedlałby to co usłyszałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wiem. Sam nie uwierzyłem za
pierwszym razem, ale nie ocenia się książki po okładce. Jesteś tego najlepszym
przykładem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ja? – siedziałam zdezorientowana.
– Niby czemu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No proszę cię. Taka mała krucha
kobieta nie mogłaby nikomu zrobić krzywdy. A tutaj co? Obezwładniła Sasuke
Uchihe nie dając mu szansy na kontratak. – zaśmiałam się. Miał rację. Nie
wyglądałam na groźną. Nie przepuściłam jednak okazji na małe przekomarzanie
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Spójrz na siebie. – prychnęłam. –
Itachi Uchiha. Najspokojniejszy człowiek na ziemi. A tutaj co? Wścieka się na
mnie dwa dni pod rząd. – próbowałam naśladować jego wypowiedź. Marnie mi to
jednak wyszło. Obiekt moich uwag zaczął się głośno śmiać. Sama poszłam w jego
ślady. Itachi jednak szybko się opamiętał i znowu rozpoczął temat mojej chakry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Więc wracając do poprzedniej
rozmowy. Wyjaśnij mi o co chodzi z tą twoją chakrą. Od początku była dziwna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Od czego by tu zacząć. Tak po
ucieczce Sasuke kiedy Naruto wyruszył z Jiraiyą trenować ja zrobiłam to samo.
Trafiłam pod skrzydła Tsunade-samy. Rozwijałam się zarówno w medycznym ninjutsu
jak i w normalnym. Jednak zawsze słyszałam „Nie podejmuj się tego. Masz za mało
chakry”. Mogłam jedynie nauczyć się ją kontrolować na tyle, aby być w jakiś
sposób przydatną. Zaakceptowałam to. Po morderstwie moich rodziców miałam dość
bycia bezużyteczną. Z resztą wiedziałam, ze nie zabije tego człowieka z tak
małą ilością chakry. Zaczęłam szukać sposobu na zwiększenie jej pokładów. W końcu trafiłam na informację, że po śmierci
część chakry zostaje. Nie, nie mam na myśli energii fizycznej. Dwie zmieszane
ze sobą energie duchowa i fizyczna pozostają w ciele zmarłego tylko w
mniejszych ilościach. Wszystko zależy od czasu jak upłynął od zgonu. Im
wcześniej tym więcej chakry. Zapewne dobrze wiesz, ze medyczne ninjutsu polega
na wysyłaniu chakry do rannych komórek przyspieszając ich podział. – Itachi
kiwnął głową. – Więc zaczęłam się zastanawiać czy nie dałoby się odwrócić tego
procesu. Nie było to jednak możliwe ponieważ chakra u osób zmarłych nie krążyła
tylko osiadała w układzie krążenia. Nie da się nią manipulować. Następnym
pytaniem było jak wprawić ją w ruch. To akurat było proste. Wprowadzasz
odrobinę swojej chakry do organizmu zmarłego i pobudzasz jego własną do
krążenia. Potem możesz zacząć absorbcję. Właśnie tu sprawa zaczyna się
komplikować. Jak tylko zaczynasz pobierać chakrę ta przestaje krążyć. Wykombinowanie sposobu, aby rozwiązać ten
problem zajęło mi dobry miesiąc. W końcu się udało. Rozwiązanie okazało się stosunkowo
proste. Podczas całego procesu musiałam rozdzielić swoją chakrę na pół. Jedną
połową stymulowałam zastałą chakrę do krążenia poprzez ciągłe wysyłanie
własnej, a drugą ją wysysałam. Pomieszanie obcej chakry z moją tylko ułatwiało
sprawę. Z czasem szło mi to coraz
prościej. Kluczem jest po prostu idealna manipulacja chakrą. – Itachi patrzył się na mnie osłupiały.
Wiedziałam, ze przetworzenie tych informacji zajmie mu jakiś czas. Przeliczyłam
się. Ogarnął się szybciej niż myślałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To dlatego twoja chakra jest taka
dziwna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co dokładnie masz na myśli? –
zapytałam zaciekawiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To, że czasami nie czuć jakby należała
do ciebie. – roześmiałam się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wiem. Jedyny minus. Czasami chakra
się nie przyjmuje, albo bardzo długo się przystosowuje. W każdym wypadku
pobranie chakry stymuluje wytworzenie własnej. Bez treningów. Czyli zakładając,
że pobrałam „x” chakry posiadając „x” własnej to po absorpcji posiadam „2x”
chakry. Jeśli pobiorę dwa razy więcej mając ciągle tyle samo chakry to po
procesie nie będę miała potrojonej lecz poczwórną ilość chakry. Jednak jest to
niebezpieczne. Dlatego zaczynałam od osób posiadających zbliżoną ilość chakry
do mojej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ile chakry, która teraz posiadasz
należy do ciebie? – zastanowiłam się chwilę szacując ilość pobranej chakry<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To będzie coś około jednej
dwudziestej. Może jedna trzydziesta. – oczy Itachiego jeszcze bardziej się
rozszerzyły.-Jezu co ja mam dzisiaj z tym szokowaniem ludzi. – zaśmiałam się –
Mam teraz tyle chakry co twój brat. Może trochę więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
Dobra dwa? – kiwnęłam głowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Więc pierwsze. Ile ludzi tak.. no
wiesz o co mi chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">- Z ilu osób pobrałam chakrę? –
znowu tylko kiwnięcie głową. – Nie pamiętam, ale coś koło dwudziestu osób.
Teraz drugie pytanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dlaczego boisz się wymówić imię
mojego brata? Od spotkania z nim ani razu nie nazwałaś go jego imieniem. –
zamurowało mnie. Wcale nie boje się wymówić tego imienia. Zastanawiałam się
chwilę nad odpowiedzią. – Ciągle tylko słyszę „twój brat”. Co się dzieje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic się nie dzieje. Nie boję się
wymówić tego imienia. – powiedziałam szybko. Miałam nadzieję, ze tym zbyłam
Uchihe. Ten jednak się nie poddawał<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Udowodnij. Powiedz to. –
przybliżył się do mnie i patrzył mi w oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co w tym trudnego. Sasuke. Proszę
jesteś zadowolony. Sasuke, Sasuke, Sasuke. Mam mówić dalej. – zdenerwowana
wstałam i zaczęłam naskakiwać na Itachiego. – No powiedz. Mam kontynuować?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. – usiadłam przy wejściu do
jaskini. Trudno, że będę mokra. Musiałam jakoś ochłonąć. Itachi ma rację. Od
spotkania Sasuke unikam tego imienia jak ognia. Wyjęłam papierosa i podpaliłam.
Powoli zaczęłam się uspokajać. Najchętniej wymazałabym istnienie Sasuke ze
swojej pamięci. On jednak uparcie w niej przebywał i co jakiś czas dawał o
sobie znać .Nawet wtedy kiedy powoli zaczęła układać sobie życie on wrócił.
Pamiętam twarz Sai’a kiedy wyznałam mu, że znowu czuję coś do młodszego Uchihy.
Pamiętam z jakim obrzydzeniem i nienawiścią na mnie patrzył. To nie była moja
wina. Powinien się cieszyć, ze byłam z nim szczera, a nie okłamywałam go co do
moich uczuć. Wzdrygnęłam się czując czyjąś rękę na moim barku. Był to Itachi. W
tym momencie był przedostatnią osoba jaką chciałam zobaczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Darujmy sobie te głęboki rozmowy.
– powiedziałam i zdjęłam jego dłoń. Ten usiadł obok mnie i spojrzał na mnie. Ja
za to ciągle wpatrywałam się przed siebie. Z całych swoich sił powstrzymywałam
łzy. Za często się ostatnio mazgaiłam. – Nie słyszałeś co powiedziałam? Mam
może powtórzyć?-wysyczałam oschle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Nie musisz się powtarzać.
Okłamałaś mnie. – teraz nie wytrzymałam i spojrzałam na niego z wściekłością i
zdziwieniem w oczach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Niby z czym cię okłamałam?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Teraz jestem pewny, że kochałaś
Sasuke. Kto wie może nadal go kochasz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zamknij się! – wrzasnęłam. – Nic o
mnie nie wiesz i nie masz prawa się na ten temat wypowiadać! – Uchiha siedział
niewzruszony moim tonem. Patrzył mi tylko prosto w oczy. – Co z tobą jest do
cholery! Myślisz, że nagle wszystko ci o sobie opowiem?! Może to dotyczy
twojego brata, ale to jest tylko moja sprawa! Proszę więc nie mieszaj się do
tego! Nigdy! – wyładowałam w końcu całą frustrację, która rosła we mnie od
zobaczenia Sasuke. Miałam jeden wielki mętlik w głowie. Wstałam i poszłam w
głąb jaskini. Byle dalej od Uchihy. Ten poszedł za mną. Miałam dosyć. Stanęłam.
Już miałam się odwrócić i znowu wydrzeć na Itachiego kiedy ten mnie przytulił.
Byłam zszokowana. Wściekła część mnie wzięła górę. Odepchnęłam go od siebie
i poszłam dalej. Doszłam do naszego
obozu i położyłam się na śpiworze. Patrzyłam w ogień. Znowu rozmyślałam.
Zabawne myślę nad swoimi problemami codziennie, a i tak nie znajduję
rozwiązania. Itachi usiadł na wprost
mnie. Szybko ustaliliśmy tylko warty i postanowiliśmy zakończyć ten dzień.
Uchiha jednak nie sprostał zadaniu siedzenia i nic nie mówienia. Lekko zaspana
spojrzałam na niego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co mówiłeś? – spytałam sepleniąc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Przepraszam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ale za co? – sen odebrał mi chyba
rozum, ale naprawdę nie wiedziałam za co mnie przepraszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Za poruszenie tematu Sasuke. Mam
do ciebie prośbę. – teraz znowu byłam wybudzona. Mruknęłam tylko, aby
kontynuował. – Nie ukrywaj swoich emocji. Nie potrzebnie chowasz je pod
płaszczem chłodu i obojętności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie możesz zrozumieć, że już taka
jestem. Shinobi, narzędzie bez uczuć. Nie pamiętasz? Tego nas od zawsze uczyli.
Tego od nas wymagają. – podszedł do mnie i usiadł na moim śpiworze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wcale taka nie jesteś. Chcesz taka
być, ale Sakura... – położył dłoń na moim policzku. Przeszedł mnie dreszcz. –
nigdy taka nie będziesz. To niemożliwe. Nawet ja i Sasuke coś czujemy. Pomyśl o
moim bracie. Nawet jego czyny są głównie kierowane emocjami pomimo tego, ze
widzisz w nim tylko chłód i obojętność. Cokolwiek zrobisz uczucia będą ci
zawsze towarzyszyć. Nie da się ich wyłączyć. – zabrał swoją dłoń. Poczułam
chłód w miejscu gdzie niedawno spoczywała. – Rozumiem to, ze próbujesz je ukryć
przed światem. Nie chcesz znowu zostać zraniona, ale to prowadzi tylko do
takich wybuchów jak przed chwilą. Wszystko kumuluje się w tobie i po jakimś
czasie nie wytrzymasz. – już miał kontynuować kiedy mu przerwałam:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Kochałam Sasuke. Nawet po
jego odejściu nie mogłam o nim zapomnieć. Dlatego Naruto go szuka. Kiedy
mieliśmy trzynaście lat obiecał mi, ze sprowadzi go do wioski. Tylko, ze teraz
moje uczucia się zmieniły. Nie kocham go. Nadal mam do niego sentyment, ale to
już nie to. Wszystko skończyło się dwa lata temu. Uczucie po prostu wyparowało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura. Nie da się przestać
kochać. Możesz nie czuć tego wyraźnie, ale to uczucie zostaje z tobą do końca
życia. Możesz kochać kogoś innego, ale nie da się wymazać uczuć do poprzedniej
osoby. Tego po prostu nie da się zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Skąd ty to możesz wiedzieć?! – nie
wytrzymałam po moich policzkach znowu potoczyły się łzy. Nagle poczułam
szarpnięcie. Zanim zorientowałam się co się dzieje poczułam pod policzkiem
twarde mięśnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wierz mi. Ja też kochałem. –
powiedział i oparł głowę na mojej. –Tej
kobiety już nie ma. Pozostały mi tylko wspomnienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co się z nią stało? – odważyłam
się zapytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zabiłem ją. Tak jak resztę mojego
klanu. – dopiero teraz zauważyłam łzy w jego oczach. Nie chciałam ciągnąć już
tego tematu. Odsunęłam się od Itachiego. Przynajmniej próbowałam. Na nic zdały
się moje starania. Nadal przylegałam do niego każdym calem. Szybko przemyślałam
to co powiedział o uczuciach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Masz racje. – spojrzał na mnie
zdziwiony moją reakcją. – nie da się ukryć ani wyłączyć emocji. To jeszcze
bardziej męczy. Ale lepsze jest to niż
ciągłe słuchanie „Sakura co się dzieje”, „Sakura jak możemy ci pomóc”. Miałam
tego dość. – wychlipałam w klatkę piersiowa Itachiego. Okazywałam słabość, ale
to nie robiło mi już różnicy. Ukrywane emocje właśnie wyszły na zewnątrz i nie
zamierzałam ich powstrzymywać. Wtuliłam się mocniej w ciało mężczyzny. Tak
dawno nie czułam na sobie czyjegoś ciepła. W tej chwili mógłby to być ktokolwiek
byle by był blisko mnie. Jednak to przy Itachim czułam się najlepiej. Nie wiem
dla czego. Może powodem było to, ze mnie nie znał, albo to, ze widziałam
pomiędzy nami jakieś podobieństwo. To naprawdę nie miało dla mnie znaczenia w
tej chwili. Od początku, a raczej od naszej pierwszej poważnej rozmowy poczułam
z nim jakąś dziwną więź. Jakby zrozumienie. Nagle poczułam jak ręką gładzi moje
włosy. Moje ciało znowu przeszedł dreszcz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie płacz już. – uniósł mój
podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy. – Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
Tylko już nie płacz. Wiem, że jest trudno zaakceptować cały ten ból, ale
prędzej czy później będziesz musiała to
zrobić. Teraz uspokój się i spróbuj zasnąć. Posiedzieć z tobą dopóki nie
uśniesz? – dobra skoro ja myślałam, ze jego wcześniejsze zachowanie było dziwne
to nie mam określenia na to co się działo teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Przecież mam teraz warte. Idź
spać ja posiedzę. – znowu mój umysł ogarnęła moja oficjalna i służbowa część.
Zasady ponad wszystko. Itachi nie dawał za wygraną. <o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: large; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">-Ja posiedzę. Ty się wyśpij. – tym razem nie miałam
siły, aby się wykłócać dlatego zamknęłam oczy o oparłam się o brzuch Uchihy.
Nie obchodziło mnie, ze zasypiałam w jego objęciach. Byłam wycieńczona
fizycznie jak i psychicznie. Do snu nakłaniały mnie również kojące ręce bruneta
powoli i uspokajająca gładzące moją głowę. W końcu odwiedziłam mojego
przyjaciela Morfeusza.</span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;"><br /></span>
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">***</span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Tak więc jest nowy rozdział. Mam nadzieje, że się podobał. Z tego miejsca chce wam życzyć szczęścia i zdrowia. </span><br />
<span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 11.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: EN-US; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">WESOŁYCH ŚWIĄT I MOKREGO (mam nadzieje, że nie śnieżnego) DYNGUSA.</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-82063595701920427532013-03-25T22:10:00.001+01:002013-07-22T23:30:58.365+02:00Rozdział Szósty. <br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;">SAKURA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Obudziłam
się z samego rana. Dzisiaj miała<span lang="RU">ь</span> wyruszać z Itachim. Nazwałabym
to misją, ale to nie jest Konoha. Nagle zauważyłam, że nadal jestem przytulona
do Uchihy. Nie przebudziłam się jeszcze do końca, więc przypomnienie sobie
wydarzeń wczorajszego wieczora przyszły mi z trudem. Jednak po pewnym czasie
obrazy napłynęły mi do głowy niczym fala. Nie mogłam uwierzyć w to co się
wczoraj wydarzyło. Swoje zachowanie jeszcze jakoś przeżyję. Bardziej zaskoczona
byłam tym, że Itachi się w pewien sposób przede mną otworzył. Tego było dla
mnie za wiele. Bezceremonialnie wstałam. Nie dbałam o to, że mogę go obudzić.
Od razu wyszłam z pokoju. Skierowałam się do kuchni. Zastałam tam tylko Konan,
która znowu siłowała się z patelnią i jajkami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Widzę, że radzisz sobie coraz
lepiej. – zaśmiałam się pod nosem i zaczęłam grzebać po szafkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-A dziękuję. – uśmiechnęła się
niebieskowłosa. Spojrzała na mnie. – Czego szukasz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sake. Gdzieś na pewno musi być. –
dziewczyna zmarszczyła ci brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura, po co ci sake o szóstej
rano? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Miałam ciężki poranek. – tak, to
było dobre określenie. Po chwili poddałam się. Nigdzie nie było upragnionego
alkoholu. – To macie tu jakieś sake czy nie? – oparłam się o blat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wiesz co, nie przypominam sobie,
żeby było w kuchni. Jestem za to pewna, że Hidan ma jakieś ukryte zapasy. Jak
chcesz to mogę z tobą iść. Coś czuje, że tym czymś się zatruje. – wskazała na
patelnie. Zaczęłam się śmiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jesteś pewna, że nie będzie zły
jak wejdziemy do niego o szóstej rano?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie, ewentualnie nas zabije. –
powiedziała i poszła przodem. Patrzyłam na jej oddalające się
plecy.-Żartowałam. Tylko ponarzeka, że nie dajemy mu spać. Chodź już. –
wyszłyśmy z kuchni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Stałam
teraz razem z Konan pod drzwiami. Zapukałam i nic. Tym razem byłam odważniejsza.
Po prostu weszłam do pokoju. Hidan spał w bokserkach. Chyba. Nie zwróciłam na
to uwagi. Zapytałam się Konan czy wie gdzie chowa „zapasy”. Pokręciła tylko
głowa. No trudno zostaje tylko jedno rozwiązanie. Wzięłam poduszkę z łózka I
przyłożyłam Hidanowi w brzuch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Mamo zaraz wstanę. – zaczął
mamrotać białowłosy. Nie mogłam się powstrzymać. Mój śmiech rozszedł się po
całym pokoju. To skutecznie obudziło mężczyznę. Ten usiadł na łóżku i przeczesał
włosy dłonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Życie wam nie miłe, że
przychodzicie do mnie tak wcześnie rano? – spojrzał na mnie. – A to ty? Czego
nowy członek Akatsuki ode mnie chce? – zapytał zalotnie. Mój śmiech stał się
jeszcze głośniejszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Sakura chce trochę sake. Wiem, że
na pewno coś masz, wiec nie ma sensu mnie okłamywać. – odpowiedzi udzieliła za
mnie Konan. Mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie. Od razu się opamiętałam, a
mój śmiech ustał.. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Po co ci sake? – wstał i podszedł
do jednej z szafek. Wyjął butelkę. Nie podał mi jej jednak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Po prostu potrzebuje się napić.-nie
dostałam upragnionego alkoholu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To nie jest dobry powód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Miałam ciężki poranek. Mięśnie
mnie bolą i mam zły humor, więc gdybyś był tak miły i po prostu dał mi to sake.
– wyjaśniłam wyciągając rękę bo butelkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. – zmarszczyłam brwi. – Nie
będziesz pić sama. – w tym momencie wyjął z szafki dwa kieliszki i usiadł na
łóżku. Spojrzał na mnie. – No siadaj. Konan pijesz z nami? – przeniósł wzrok na
niebieskowłosą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Podziękuję za tą przyjemność.
– dziewczyna wyszła. Zamykając za sobą drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To co zaczynamy zabawę ! – Hidan
otworzył butelkę i nalał sake do kieliszków. Oboje wypiliśmy do dna. Nalał
następną kolejkę, która podzieliła los pierwszej. Wypiliśmy chyba z siedem
kieliszków. Spojrzałam na butelkę. Była do połowy pusta. Odebrałam ją od Hidana
i wzięłam siarczysty łyk. Zakręciło mi się w głowie. Dopiero teraz poczułam
działanie alkoholu. Położyłam się na łóżku. Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam
paczkę papierosów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Raczej nie można u ciebie palić
prawda? – zapytałam mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Pal sobie. Pein nie wyczuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-A co? Czepia się o palenie? –
Hidan tylko pokiwał głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">- On czepia się wszystkiego. –
spojrzał na paczkę, która trzymałam w dłoni -Wiesz co daj mi jednego. - Wyciągnęłam
rękę podając mu papierosa. Sama położyłam się na łóżku i podpaliłam tytoń.
Hidan położył się obok mnie i wziął zapalniczkę z mojej dłoni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Powiedz mi co sprowadza cię do
organizacji tak złej, że każda wioska drży na dźwięk jej nazwy? – zaśmiałam się
krótko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nuda, chęć rozwoju i tym podobne.
A... – już miałam zapytać go o jego powód kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły
się z hukiem. Stał w nich wyprowadzony z równowagi Uchiha. Spojrzał na Hidana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Weź ty się człowieku ubierz! – po
mojej skórze przebiegł dreszcz wywołany tonem głosu czarnookiego. Sama
skierowałam oczy na białowłosego. Nadal był w bokserkach. Zarumieniłam się
lekko- Ty! –wskazał na mnie palcem. – Mieliśmy dzisiaj wyruszać do cholery, a
ty siedzisz sobie i imprezujesz od rana! Natychmiast do pokoju! – siedziałam
nadal i paliłam patrząc na Itachiego. . Nie byłam pijana. Może tylko lekko
wstawiona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie jesteś moim ojcem, aby mi rozkazywać.
– mruknęłam cicho nie myśląc nad tym co wyprawia mój język. Na moje
nieszczęście on to usłyszał Może i nie jestem, ale tutaj jesteś zdana na mnie!
Natychmiast masz stąd wyjść! – wrzasnął i złapał mnie za ramie siła
wyprowadzając z pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Do zobaczenia, Hidan. – pomachałam
mu wolną ręka. Zgasiłam papierosa przydeptując go do podłogi. Oby tylko Pein nie
zauważył. Itachi ciągnął mnie za sobą. Od żelaznego uścisku rozbolało mnie już
ramię. Nie wyrywałam się. Wiedziałam, że to nic nie da. Szłam cierpliwie. W
końcu znaleźliśmy się w pokoju. Na wejście potknęłam się o próg. Gdyby nie
Itachi nabiłabym sobie niezłego guza o kant łóżka. Od razu postawił mnie na
nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Gratuluję Sakura. Upiłaś się, więc
dzisiaj nigdzie nie idziemy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Człowieku jest siódma rano. Do
południa będzie w porządku. I nie jestem
pijana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Nie jesteś. Tak sama z siebie
się przewracasz!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Potknęłam się o próg idioto! –
wskazałam oskarżycielsko na drzwi. Po za tym naprawdę powinnam dostać nagrodę. Już
drugi dzień pod rząd wyprowadziłam Itachiego „Świątynie Spokoju” Uchihe z
równowagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No dobra. Może i nie jesteś pijana
co nie zmienia faktu, że nie powinnaś pic. Tym bardziej z Hidanem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Niby dlaczego miałabym z nim nie
pić?!-wrzasnęłam. Teraz to ja zostałam mocno zdenerwowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie znasz go! – znowu użył tego tonu, który wzbudzał we mnie
strach. Nie okazywałam tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-No i co z tego! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To, że mogło ci się coś stać! –
wmurowało mnie w podłogę. Usłyszeć takie słowa z ust samego Itachiego Uchihy.
Bezcenne. Poddałam się jednak. Usiadłam na łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ale nic się nie stało, a teraz
uspokój się. Jak chcesz około piętnastej możemy wyruszyć. – powiedziałam i
położyłam się. Naprawdę nie byłam pijana. Nawet nie kręciło mi się w głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-W porządku. To o piętnastej. Masz
– rzucił we mnie czymś czarnym. Rozłożyłam to i zobaczyłam płaszcz Akatsuki.
Zdziwiona spojrzałam na Itachiego.-No co myślałaś, że będziesz wesoło hasać po
Yukigakure w samej bluzce i szortach? Przy okazji jak będziesz chciała to
kupisz sobie coś do ubrania. Kończą mi się stare ciuchy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie mogę. Najlepiej omijajmy
wioski. Mogę się założyć, że Tsunade-sama poruszyła niebo i ziemię, aby mnie
znaleźć. Ciekawe czy powiedziała Naruto prawdę. – zamyśliłam się. W głowie
widziałam reakcję blondyn. Jeśli wie o mojej ucieczce na pewno już mnie szuka. Jeśli
nawet okłamała go tak jak ją prosiłam byłam ciekawa jego reakcji. W sumie
mogłam to sprawdzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kuchiyose no Jutsu- wezwałam
zwierzę bez namysłu. Ślimak pojawił się od razu. Zauważyłam zdziwiony wzrok
Uchihy, który schował się w cieniu szafy. Udało się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Witaj Sakura-sama. Czego
potrzebujesz tym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Witaj Katsuyu. Mogłabyś się
zorientować co się dzieje u Naruto? I Tsunade w gabinecie? Tylko nie możesz im
mówić, ze mnie widziałaś. Zrozumiałaś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hai. Aktualnie w gabinecie Tsunade
nic się nie dzieje. Śpi jak zawsze. – uśmiechnęłam się do wspomnień blondynki
śpiącej na tonie papierów. - Ostatnio
jednak była tam ostra kłótnia pomiędzy Piątą, a Naruto. Mówili o Tobie. Zaraz
przeniosę się do Naruto i ci wszystko opowiem. – przez parę minut panowała
grobowa cisza. – Masz szczęście. Siedzi właśnie z Kakashim. Mówi, że nie może
zrozumieć dlaczego wyruszyłaś sama na misję, dlaczego nic mu o tym nie
powiedziałaś. – spuściłam głowę. Dobrze, że Tsunade go okłamała, ale to nie
zmienia tego, że i tak go zraniłam. Postąpiłam egoistycznie.– To już wszystko?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak Katsuyu. Możesz już iść. –
ślimak rozpłynął się w białym dymie. Itachi wyszedł z cienia. Nie odezwałam
się. Ja również. Ułożyłam się tylko na boku i odpłynęłam w świat rozważań i
własnych myśli. Wiedziałam, że będzie ciężko żyć z decyzją o opuszczeniu
wioski, ale wizja załamanego Naruto. Tego nie mogłam znieść. Alkohol jeszcze
nie opuścił mojego organizmu, ale nie czułam jego działania. Wstałam z łóżka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Wychodzę na chwilę. – powiedziałam
i wyszłam z pokoju zostawiając zdezorientowanego Itachiego. </span><br />
<span style="font-size: large;">(<span lang="EN-US"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=wEWF2xh5E8s"><span lang="PL">http://www.youtube.com/watch?v=wEWF2xh5E8s</span></a></span> sadness
and sorrow – naruto soundtrack) Szybko znalazłam się przy „drzwiach”. Poszłam
nad rzekę nad którą siedziałam wczoraj z Uchiha. Odpaliłam papierosa. Nie byłam
uzależniona, ale ostatnio zaczęłam za dużo palić. Zamyśliłam się. Usiadłam na
trawie jeszcze bardziej zagłębiając się we własną głowę. Z jednej strony
cieszyłam się, ze w końcu zrobiłam ten krok, którym było opuszczenie wioski. Za
to z drugiej oczami wyobraźni widziałam smutnego Naruto. Tego samego, który
smucił się za każdym razem kiedy ktoś wspomniał o Sasuke. Ja zrobiłam mu to samo
tylko jeszcze o tym nie wie. Jednak kwestią czasu jest to kiedy się zorientuje
się, że coś nie gra. Tsunade nie może przecież ciągle okłamywać go, że jestem
na misji. To po prostu niemożliwe. Sama też zastanawiałam się za ile wrócę do
wioski. Za parę miesięcy, za dwa lata może nigdy. Dopiero teraz dotarło do mnie
co zrobiłam. Zaczęłam płakać. Brakowało mi przyjaciół. Denerwujących,
dociekliwych, pomagających na siłę, ale zawsze przyjaciół. Nie mogłam jednak
wrócić. Dopóki nie zabije tamtego mężczyzny nie zaznam spokoju, nie będę
szczęśliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Brakuje Ci ich, co? – aż
podskoczyłam na dźwięk tego głosu. Dla odmiany był spokoju i opanowany.
Powiedziałabym nawet, że wyczułam w nim odrobinę ciepła. Wiem jestem głupia
doszukując się ciepła u mordercy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Trochę. – odpowiedziałam zgodnie z
prawdą.-Tęskniłeś kiedyś za wioską? Wiesz przez te całe piętnaście lat?
Żałowałeś? – spojrzałam teraz na Itachiego ze łzami w oczach. Dopiero teraz zauważyłam
podobieństwo pomiędzy nami. Oboje zrobiliśmy błąd, aby zdobyć moc. Tak samo z
resztą jak Sasuke. Moje dalsze rozmyślania przerwał Uchiha. Nie patrzył na mnie
tylko na błękitne niebo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nawet nie wiesz jak bardzo
tęskniłem. Czy żałowałem? Dopiero po paru latach. Teraz codziennie wyrzucam
sobie to co zrobiłem. Wierz mi, gdybym tylko mógł cofnąć czas żyłbym teraz w
Konoha z Sasuke. – widziałam jak łzy napływają mu do oczu. Jednak szybko je
powstrzymał. Usiadł obok mnie. – Wspomnienia powracają do mnie każdego dnia.
Widzę całą swoją rodzinę. Szczęśliwa i uśmiechniętą. Ojca chłodno traktującego
Sasuke. Zawsze mnie faworyzował. Matkę gotującą dla nas wszystkich obiad tłumaczącą
mojemu bratu dlaczego nie mogę z nim trenować. Sasuke błagającego mnie o
trening. Widzę też ich ciała leżące na podłodze w moim własnym domu. Widzę
płaczącego Sasuke. Codziennie czuję ta pustkę. Ten żal. – teraz spojrzał na
mnie. – Sakura, był moment kiedy chciałem się zabić. Myślałam, że nie ma sensu
dalej ciągnąc tej farsy jaką jest moje życie. Daje jednak Sasuke możliwość
powrotu do normalności. Kiedy zginę, a na pewno zginę z jego ręki, Sasuke
przywróci honor klanu Uchiha, który ja splamiłem. – powiedział i spuścił głowę.
Czułam jego cierpienie. Było tak namacalne jak trawa pod nami. Nie wiem czemu,
ale przytuliłam go do siebie. Nic nie mówiłam po prostu ofiarowałam mu ten
ciepły gest. O dziwo odwzajemnił go. Siedziałam tak przytulając Uchihe. Osobę,
której kiedyś się obawiałam, z resztą jak całego Akatsuki. Osobę, która jest
winna mojego cierpienia. Osobę, która zraniła kogoś kogo kochałam. Jednak to co
wydarzyło się przed chwila. To wyznanie. Coś we mnie pękło. Zobaczyłam
człowieka w ciele mordercy. Teraz wspomnienia przyszły do mojej głowy ze
zdwojoną siłą. Akademia. Pierwsza misja z drużyną siódmą. Rywalizacja Naruto i
Sasuke. Walka na dachu szpitala. W końcu tamta noc. Błagałam wtedy Sasuke,, aby
wziął mnie ze sobą. Wyznałam mu miłość. Znowu zaczęłam płakać. Teraz Itachi
objął mnie w pasie przyciągając mocniej do siebie. Nie rozumiałam jego
zachowania jednak byłam zbyt oszołomiona jego wyznaniem i napływem wspomnień,
żeby się nad tym zastanawiać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie płacz. Ty masz jeszcze wybór.
Możesz zrezygnować z zemsty i wrócić do wioski. Żyć z przyjaciółmi, może kto
wie nawet z Sasuke. – uśmiechnął się do mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie zrezygnuję z zemsty.
Świadomość, że ta osoba stąpa po ziemi nie pozwala mi być szczęśliwą. Nie
chciałam, żeby przyjaciele widzieli mnie w takim stanie. Z resztą po prostu nie
potrafiłam tam być. – nadal płakałam i zdawałam sobie z tego sprawę. Mieszanka
smutku i determinacji powodowała u mnie albo złość, albo łzy. Tym razem
wybrałam drugie. Znowu okazywałam słabość. Tym razem przy jednym z
najniebezpieczniejszych ninja. Ten otarł mi tylko łzy z twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jednak jesteś bardziej podobna do
niego niż sądziłem. – nadal trzymał dłoń na moim policzku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Do kogo? –zapytałam skołowana
odchylając się nieznacznie od Itachiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Do mojego brata. Mieszanka
determinacji i smutku. Chłód wobec innych. Czasem tylko ciepło okazywane w
małych dawkach i bardzo rzadko. – uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Kiedyś był
inny. Ciepły, zawsze uśmiech...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi, skończ. Nie myśl o tym. To
nic nie da. – odsunęłam się od niego znowu przywdziewając maskę chłodu. – A
teraz wstawaj. Musimy w końcu wyruszyć, a rozmawianie o przeszłości nie wróży
dobrego dnia. – powiedziałam i poszłam do kryjówki. Nie wiem czy poszedł za mną
czy został tam siedząc i nadal wspominając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">ITACHI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Przytulała mnie. Poczułem jej
ciepło na swojej skórze. Pierwszy raz od paru lat było mi dobrze. To wszystko
jednak było zmącone koszmarami przeszłości. Przytuliłem ją. Ja. Itachi Uchiha –
morderca. Nie wiem dlaczego, ale przy niej nie potrafiłem być tą chłodną wersją
mnie, nie czującą nic. Wiedziałem co teraz odczuwa - smutek, żal, tęsknotę. Pewnie
tak jak ja widzi obrazy z przeszłości. Ledwo powstrzymywałem się od płaczu. Tak,
Itachi Uchiha też czasem płacze, ale nigdy przy kimś. Za to Sakura nie miała
oporów. Opuściła wszelkie bariery ochronne. Chłodna maska roztrzaskała się na
milion kawałków. Zalała się łzami. Chwyciłem ją w pasie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">- Nie płacz. Ty masz jeszcze wybór.
Możesz zrezygnować z zemsty i wrócić do wioski. Żyć z przyjaciółmi, może kto
wie nawet z Sasuke.- powiedziałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny. Nie mogłem
patrzeć jak płacze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">- Nie zrezygnuję z zemsty.
Świadomość, ze ta osoba stąpa po ziemi nie pozwala mi być szczęśliwą. Nie
chciałam, żeby przyjaciele widzieli mnie w takim stanie. Z resztą po prostu nie
potrafiłam tam być. – dopiero teraz dostrzegłem w niej coś z mojego brata. Była
tak do niego podobna. Delikatna, a zarazem twarda. Udająca obojętność kiedy ból
trawi ją od środka. Żądna zemsty. Na szczęście jeszcze nie została przez nią
pochłonięta. Dla niej była nadzieja, którą stracił Sasuke. Spoglądałem tak na
nią wyliczając cechy, które łączyły ją z moim bratem. Nie mogłem jednak znieść
łez na jej twarzy. Moje ciało automatycznie poruszyło się i wytarło ciecz z jej
policzków. Nie cofnąłem ręki<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jednak jesteś bardziej podobna do
niego niż sądziłem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Do kogo? – odsunęła się
nieznacznie, aby na mnie spojrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Do mojego brata. Mieszanka
determinacji i smutku. Chłód wobec innych. Czasem tylko ciepło okazywane w
małych dawkach i bardzo rzadko. – uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. – Kiedyś
był inny. Ciepły, zawsze uśmiech... – Haruno przerwała mój wywód. Nie wiem
dlaczego. Może nie chciała dalej wspominać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itachi, skończ. Nie myśl o tym. To
nic nie da. – odsunęła się ode mnie. Znowu widziałem ten chłód. – A teraz wstawaj. Musimy w końcu wyruszyć, a
rozmawianie o przeszłości nie wróży dobrego dnia.– powiedziała i poszła do
kryjówki. Ja jednak siedziałem jeszcze chwilę rozmyślając. Głównym problemem
było pytanie dlaczego przy niej nie mogę być obojętny. Dlaczego nie mogę
spokojnie znieść tych emocji, które nią targają. Czułem, że chce być z nią
szczery. Powiedzieć wszystko, wyjaśnić, ale to jest zbyt skomplikowane. Może kiedyś.
Pomyślałem i wstałem idąc jej śladem. Przy wejściu od kryjówki stał Pein.
Zdziwiło mnie to gdyż rzadko wychodził z kryjówki. Modliłem się w duchy, aby
nic nie mówił. Nadzieja matką głupich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co jej się stało? – zapytał
wskazując głową na wnętrze kryjówki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. – już chciałem go ominąć
kiedy wejście zagrodziło mi jego silne ramię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To raczej nie wyglądało jak „nic”
– powiedział tym swoim oschłym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Po prostu dowiedziała się czegoś o
swoich przyjaciołach to tyle. Mogę już iść? – spojrzałem wrogo na Peina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Tylko uważaj na nią. Coś
czuje, że sprawi nam niezłe kłopoty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Spokojnie. Naucz się ufać ludziom.
– wszedłem do kryjówki. Nie dane mi jednak było odejść w spokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Bym był zapomniał. Jak wrócicie
mam dla ciebie misję. To tyle. Możesz już iść. – nie chciałem na razie wiedzieć
co to za misja. Pewnie znowu przyprowadzenie jakiegoś Jinchuriki. To był już
standard. Wszedłem do pokoju. Tam zobaczyłem Sakurę pakującą się do małego
plecaka. Byłem ciekaw kiedy mnie zauważy, więc stałem tak w progu i
przyglądałem się jej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Możesz tak nie stać tylko się
pakować?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Już się spakowałem. – pokazałem
jej plecak leżący przy drzwiach łazienki. Haruno zasuwała już suwak. Ten jednak
okazywał wolę walki. Podszedłem do niej kiedy chciała uderzyć pięścią w
złośliwy przedmiot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Spokojnie. – powiedziałem i
ścisnąłem plecak. – Teraz zapinaj. – suwak zapiął się szybko z
charakterystycznym dźwiękiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">SAKURA.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Dobra to skoro wszystko spakowane
to czas to gdzieś schować. Pomyślałam. Wyjęłam mój zwój z kabury i rozwinęłam
go na łóżku. Wykonałam kilka pieczęci a plecak zniknął z moich oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Co to było? – zapytał zdziwiony
Itachi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nic. Zwykła technika pieczętująca.
Chowam tam co chce i tyle. Schować twój plecak? – zapytałam wskazując na czarny
przedmiot w rogu pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jakbyś mogła. – uśmiechnęłam się
tylko i powtórzyłam czynności. Spojrzałam na zegarek.. Była dwunasta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hej co ty na to, aby coś zjeść i
wyruszyć wcześniej? – zapytałam. Miałam dość siedzenia w miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Jasne – Uchiha uśmiechnął się do
mnie promiennie. To było coraz dziwniejsze. Nie zastanawiałam się jednak nad
tym. Schowałam zwój do kabury i wyszłam z Itachim do kuchni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"> Przy
stole siedziało paru członków organizacji. Nie zaszczyciłam ich wzrokiem. Od razu
podeszłam do lodówki. Kurczak. Niech będzie. Wyjęłam mięso i zaczęłam
przygotowywać obiad dla siebie i Itachiego. Kiedy już prawie kończyłam
wstawiłam wodę na kawę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Patrz Kisame, ktoś tu jest w końcu
kompetentny jeśli chodzi o gotowanie. – Na dźwięk tego imienia wyprostowałam
się niczym struna. Nie uszło to uwadze Itachiego, który spojrzał na mnie
zaniepokojony. Odwróciłam się i uśmiechnęłam do nowych towarzyszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Cześć jestem Sakura – przywitałam
się ładnie jak na niewinną istotę przystało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hej jestem Sasori. – moje oczy
zwróciły się na czerwonowłosego. Był bardzo młody. Kto wie może młodszy ode
mnie. – A to jest Kisame. – Moja dłoń zacisnęła się na rączce od patelni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Miło mi was poznać. – uśmiechnęłam
się fałszywie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Kisame nie należysz przypadkiem do
Siedmiu Mistrzów Miecza? – zapytałam próbując upewnić się w swoich
podejrzeniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Tak. Moje nazwisko to Hoshigaki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Słyszałam o tobie. – powiedziałam
szczerze. Teraz już byłam pewna. To on zabił moich rodziców. Ta cała sprawa z
Akatsuki nie mogła się lepiej potoczyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Hmm.. Ciekawe. Od kogo? – zapytał
z zainteresowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Zabuza Momochi. Kojarzysz? – ten
tylko kiwnął głową. – Walczyłam z nim jeszcze jak byłam geninem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-I uszłaś z życiem? – dziwił się
niebieskoskóry. – Przecież to był Demon Ukrytej Mgły/<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Znaczy nie byłam sama. Była ze mną
jeszcze dwójka geninów i jonin. – wspomnienia znowu napłynęły do mojej głowy.
Tym razem powstrzymałam potok. Usiadłam przy stole z kawa i talerzem z
kurczakiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Itadakimasu! – powiedziałam i
zaczęłam zajadać się ciepłym posiłkiem. Kiedy tylko skończyłam szarpnęłam
Itachiego dając mu jasny sygnał, że nadszedł czas ewakuacji. Wyszłam z kuchni i
nie czekając na kompana poszłam do pokoju. Wzięłam broń i włożyłam ją do
kabury. Do rąk trafił mi złożony czarny płaszcz z chmurką na górze. Rozłożyłam
go i założyłam na ramiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Ładnie się w tym
prezentujesz.-usłyszałam za sobą. Spojrzałam przez ramię. Był to Hidan. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dziękuję – uśmiechnęłam się
szeroko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Miałaś duże problemy z Itachim? –
zapytał i usiadł na skraju łóżka zaraz obok mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Nie. Tylko trochę pogadał na temat
picia, palenia i zawodzenia innych. – zaśmiałam się. Może było tak jak
powiedziałam, ale w dość szerokim znaczeni. – Z resztą on zaraz tu będzie.
Możesz się go spytać. – zaśmiałam się widząc twarz Hidana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-Dobra to ja będę unikać spiny.
Lepiej już wyjdę. – pech chciał, że Itachi stał już w drzwiach. Na widok
białowłosego w jego oczy znowu wstąpiła chęć mordu. Tym razem stanęłam pomiędzy
nimi i starałam się spacyfikować Uchihe. Udało się. Spojrzał na mnie z góry.
Nie nawiedziłam tego. Znowu zaczęłam kląć na swój wzrost. Hidan natomiast
przecisnął się przez drzwi. Został odprowadzony przez baczny wzrok Itachiego
teraz już trochę spokojniejszy. W końcu odważyłam się odezwać:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">-To co? Wyruszamy? </span><br />
<br />
***<br />
Mam nadzieje, że rozdział nie wyszedł denny. Tym bardziej rozmowa Itachiego z Sakurą. Teraz piszcie w komentarzach co sie podobało i śmiało wytykajcie błędy :)<br />
Sayonara <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-77714427716657861992013-03-20T18:16:00.001+01:002013-03-20T18:16:21.822+01:00Rozdział Piąty.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
Na wstępie chciałam podziękować komentującym. Miłe słowa, które piszecie o opowiadaniu są jak miód na moje serce. Podnosicie mnie na duchu, dajecie natchnienie do dalszego pisania pomimo, że od trzech dni tkwię w martwym punkcie. Teraz zapraszam na następny rozdział.<br />***<br />SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Weszłam
do kryjówki ledwo włócząc nogami. Zaczęłam się obwiniać za tak wielkie
zaniedbanie kondycji. Postanowiłam przyłożyć się do treningu z Itachim. W końcu
to drugi powód dla, którego tu jestem. Zdobyć siłę. Usłyszałam za sobą czyjeś
kroki. Zapewne był to wspomniany już Uchiha. Nie myliłam się. Od razu poczułam
ten zapach obok siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Itachi... Wiesz może, który pokój
to pokój Konan. Chciałabym z nią porozmawiać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak chodź. Zaprowadzę Cię. –
po kilkominutowej drodze po krętych
korytarzach dotarliśmy pod jedne z wielu drzwi. – Powinna być w środku. Jeśli
nie ma jej tutaj jest u Peina, a nie radzę ci tam iść bez powodu, a rozmowa z
Konan nie jest dobrym powodem.- Zapukałam. Nic. Zrobiłam to drugi raz też nic.
No cóż pewnie jej nie ma. Uchiha już znikał w mroku korytarzy. Podążyłam za nim
żeby się nie zgubić. Kiedy weszliśmy na główny korytarz znałam już drogę.
Skierowałam się do pokoju. Jak tylko weszłam rzuciłam się na łóżko. Moje myśli
były w zakładce o nazwie „uwaga, nieogarnięcie”. Nie potrafiłam przetrawić tego
co usłyszałam wczoraj od Itachiego. Niby dlaczego chciał chronić Sasuke.
Przecież to on ściągnął to wszystko na jego barki. Ahh myślenie o tym
przyprawiało mnie o ból głowy. Spojrzałam na półkę z książkami. Wzięłam
pierwszą lepszą i otworzyłam ją. Zdziwił mnie ręczny napis na pierwszej stronie
„<i>Nic nie jest tym czym się wydaje”</i>
Hmm... Dziwne. Wzięłam jednak książkę i świecę. Ten drugi przedmiot zapaliłam i
położyłam na szafce nocnej, a sama ułożyłam się na łóżku i zagłębiłam się w
lekturę. Ciekawiło mnie ile książka ma stron. Przewróciłam ją więc na ostatnią
stronę. Zamiast numeru strony zauważyłam pieczęć na tylnej okładce. Znałam tą
pieczęć jednak nie byłam pewna co do znaków jakie trzeba wykonać, aby ją
złamać. Znałam na szczęście kogoś kto by to wiedział. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kuchiyose no Jutsu – na łóżku
pojawił się mały ślimak. Nie lubiłam tych zwierząt, ale w sytuacjach jak te
były przydatne. Małe, łatwo je ukryć. W ogóle nie rzucają się w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Witam, Sakura-sama. W czym ci
pomóc? – zapytała<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj mam problem z tą
pieczęcią. Nie pamiętam znaków. Kojarzysz ją może? – ślimak kiwnał głową.
Uradowałam się jak dziecko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To będzie: Pies, Świnia, Wół,
Tygrys. Mam nadzieję, że pomogłam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak pomogłaś, a teraz zmykaj. A i
nie kontaktowałaś się ze mną. Zakaz mówienia o tej rozmowie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobrze Sakura-sama.- ślimak
rozpłyną się w białym dymie, który zniknął tak szybko jak przyzwane przeze mnie
zwierzę. Od razu wzięłam się za technikę. Wykonywałam znaki powoli. Nigdzie mi
się nie spieszyło. Pies. świnia. Wół. Już miałam wykonać tygrysa kiedy ktoś
popchnął mnie na łóżko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czy rodzice nigdy ci nie mówił, że
nie rusza się nie swoich rzeczy. –dopiero teraz spojrzałam na swojego oprawcę.
Uchiha. Leżał nade mną ze złością w oczach, ale to było normalne. Widziałam
również cień strachu. Przemknął w sekundę przez jego oczy jednak ja byłam
pewna, że tam był. – Co zatkało panią Haruno? Zapamiętaj sobie. Nie zbliżaj się
do moich rzeczy! – wykrzyczał mi prosto w twarz. Było to łatwe ze względu na
to, że nadal był nade mną, a nasze twarze dzieliły centymetry. Teraz poczułam
strach. Ja Sakura, która zabiła wiele takich jak on. Teraz jednak byłam
bezbronna. Bezbronna i głupia. Uwierzyłam w to, ze mogę się tutaj swobodnie
czuć. Co jak co, ale jestem kimś w rodzaju intruza. Tylko, że mnie nie chcą się
pozbyć za wszelką cenę. Wzięłam płytki oddech. Jednak nie uchroniło mnie to
przed jego zapachem. Obezwładniająca mieszanka strachu i wspomnień całkowicie
uniemożliwiła mi logiczne myślenie. Jedyne co potrafiłam to szarpać się. Jednak
ciężar jego ciała skutecznie odebrało mi możliwość powstania. Mówi się trudno.
Zaczęłam go z siebie spychać. To tez spełzło na niczym. Czułam jego dłonie na
moich nadgarstkach. Przytrzymywał mnie mocno. Ciągle na mnie patrzył, a ja
niechętnie chłonęłam ten piękny zapach. Jednak strach nie minął. Wręcz
przeciwnie. Rósł z każdą sekundą, kiedy Uchiha tak się zachowywał. Zmusiłam się
do jakiejś reakcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam, ale czy możesz ze
mnie zejść? – powiedziałam spokojnie. Miałam ochotę wybiec stąd jak
najszybciej. Nie mogłam jednak okazać strachu. O nie. Nie dam mu tej
satysfakcji. Chłopak powrócił do rzeczywistości i wstał. Podał mi rękę. Ja
jednak uniosłam się dumą i wstałam o własnych siłach. Wzięłam do ręki przedmiot
naszej dyskusji i z teatralną kpiną odłożyłam ją na miejsce. Odwróciłam się w
jego stronę. – Byłbyś tak miły i posegregował książki na te które mogę czytać i
na te które są dla mnie zakazane?-syknęłam i wyszłam z pomieszczenia.
Skierowałam się do wyjścia. Musiałam zapalić i posiedzieć na łonie natury.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
ITACHI<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widziałem jak dobija się do Konan.
Jednak tak jak przypuszczałem dziewczyny nie było w pokoju. Sakura powoli
ruszyła w moje ślady. Jednak na głównym korytarzu gdzieś się zapodziała.
Zapewne poszła do pokoju. Szwendałem się jeszcze chwilę. Nagle wyczułem jej chakrę.
Co ona znowu kombinuje. Pomyślałem. Chciałem biec do pokoju jednak wzbudziłoby
to zbyt duże podejrzenia innych członków. Dlatego przez dobre parę minut szedłem
marszem. Kiedy tylko otworzyłem drzwi krew we mnie zawrzała. Sakura trzymała TĄ
książkę i wykonywała przedostatni znak. Nie Nie pozwolę jej na to. Szubko rzuciłem się na
łózko, aby zdezorientować Haruno. Książka nietknięta wylądowała obok nas. Leżałem
na niej. Zacząłem się wściekać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czy rodzice nigdy ci nie mówił, ze
nie rusza się nie swoich rzeczy. –Wolałbym nie myśleć o tym co by się działo
gdybym przyszedł choć o sekundę później. Przez chwile nawet poczułem strach.
Jednak szybko się opamiętałem. W tej książce ukryte jest coś do czego nawet ja
nie chce wracać, a wiem, ze byłbym do tego zmuszony przez Haruno, gdyby odkryła
prawdę. Dziewczyna przyglądała mi się bacznie jednak nic nie mówiła. – Co
zatkało panią Haruno? Zapamiętaj sobie. Nie zbliżaj się do moich rzeczy! –
zakończyłem krótkie kazanie na temat „To moje rzeczy i wara od nich.” Powoli
się uspokajałem. Jednak kiedy tylko wciągnąłem powietrze do płuc do mojego nosa
dotarł ten wiśniowy zapach. Cholera. Znowu mnie sparaliżowało. Przyglądałem się
jej. Wiedziałem to. Jednak nie widziałem nic. W takim stanie był mój mózg.
Omotany przez ten zapach i bolesne wspomnienia. Dziewczyna zaczęła się szarpać
pode mną Jednak ja nie ustępowałem ani na krok. Nie byłem świadom tego co się
dzieje. Żelaznym uściskiem przycisnąłem jej nadgarstki do powierzchni łóżka,
aby przestała się szarpać. To jednak nie spowodowało wybudzenia z letargu.
Udało się to dopiero kiedy usłyszałem jej głos. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przepraszam, ale czy możesz ze
mnie zejść? – cholera. Nie wiem ile siedzieliśmy w takiej pozycji jednak od
razu wstałem. Podałem jej dłoń, aby pomóc jej wstać. Jednak ona obruszyła się
tylko i próbowała mi okazać swoje oburzenie. Wzięła książkę do ręki. Znowu we
mnie zawrzało. Jednak tym razem odłożyła ją na półkę. Stanęła obok drzwi i–
Byłbyś tak miły i posegregował książki na te które mogę czytać i na te które są
dla mnie zakazane?- syknęła na odchodne. Teraz miałem ochotę udusić ją gołymi
rękoma. Najpierw myszkuje w moich rzeczach, a potem ma jeszcze pretensje o to, że
się zdenerwowałem. Kobiety. Usiadłem na łóżku. Zacząłem się zastanawiać nad
całą tą sytuacją. Jutro wyruszamy po jedną część amuletu. Będę z nią całą dobę
przez pięć dni. Potem jeszcze powrót do nowej kryjówki trzy dni. Ponad tydzień
sam na sam z Sakurą. Nie mogąc spuszczać jej z oka. Znosząc wszystkie te jej
humorki. Na samą myśl rozbolała mnie głowa. Wyszedłem z pokoju i skierowałem
się do wyjścia z kryjówki. Musiałem odetchnąć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałam na trawie przed
kryjówką. W mojej dłoni spoczywał papieros, którego co jakiś czas kierowałam do
ust i z powrotem. Miałam dość. Teraz opuścił mnie strach, a wraz z nim
adrenalina. Nogi mi się trzęsły. Nadal jednak wyrzucałam sobie własną głupotę.
Jak ja mogłam sądzić, że relacje z Uchihą będą tak proste. Usłyszałam jakiś
dźwięk docierający do mnie z kryjówki. Ktoś właśnie wychodził. Nie przejęłam
się tym zbytnio. Nadal siedziałam na swoim miejscu myśląc o dzisiejszej
sytuacji. Nagle ktoś usiadł obok mnie. Był to Deidara. Spojrzał tylko na
papierosa. Na szczęście nie odezwał się na ten temat. Teraz chyba bym się nie
powstrzymała i go uderzyła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co jest Sakura? – zapytał
spokojnie. Ja za to położyłam się na trawie i wyjęłam drugiego papierosa. Paliłam go myśląc nad odpowiedzią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic Deidara. Wszystko w porządku.
– powiedziałam i zaprezentowałam mu ten mój sztuczny uśmieszek. Tak naprawdę
czułam się źle z całą tą sytuacją, która wydarzyła się w pokoju Uchihy. Nie wiem
czemu, ale właśnie tak czułam. Stop. Upomniałam sama siebie. Za dużo myślisz.
Skup się na swoim celu. Wyłącz uczucia. Powtarzałam swoją mantrę, która wyryła
mi się w umyśle przez ostatnie pół roku. Blondyn westchnął przeciągle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Skoro tak to ja już będę iść. –
powiedział i zaczął się podnosić. Powstrzymałam go dłonią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zostań. Nie musisz nic mówić czy
robić po prostu posiedź ze mną. – cholera Sakura od kiedy to stałaś się taka
ludzka? Znowu gadałam do siebie. Może i zdobędę w Akatsuki siłę, ale na pewno
wcześniej zwariuje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No dobra. Tylko powiedz mi co się
stało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powiedzmy, że zrobiłam coś
nieeleganckiego i wyniknęła z tego awantura. – tak dobrze powiedziane. Zero
szczegółów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co może mi powiesz, ze pocałowałaś
Konan i Pein się <!--[if supportFields]><span style='mso-ansi-language:
PL'><span style='mso-element:field-begin'></span><span
style='mso-spacerun:yes'> </span>LISTNUM </span><![endif]--><!--[if !supportFields]-->1)<!--[endif]--><!--[if supportFields]><span
style='mso-ansi-language:PL'><span style='mso-element:field-end'></span></span><![endif]-->ciekł? – zapytał ze śmiechem blondyn. Trochę
przypominał mi Naruto. Wypuściłam dym z
ust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie, debilu. – zaśmiałam się
krótko. – A dlaczego Pain miałby się wściec? Są razem. – i teraz odezwała się
kobieca strona mojej natury. Uwielbienie plotek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wiadomo jak z nimi jest. Są
bardzo zżyci. Oni założyli Akatsuki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Yhym. Ciekawe.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiesz co Sakura. Ja chyba będę
leciał. – popatrzyłam na niego. Deidara patrzył w stronę wejścia do kryjówki.
Podążyłam za jego wzrokiem i ujrzałam Uchihe. Na jego twarzy widać było ślady
furii jaka ogarnęła go w pokoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zostań. Spokojnie. Ja go tam nie widzę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czyli pokłóciłaś się z Itachim?
Brawo. Dopięłaś niemożliwego. Myślałem, że on jest świątynią spokoju i
opanowania. – Szkoda, ze nie był „świątynią” podczas ostatniej sprzeczki. Znowu
dopadły mnie wyrzuty sumienia. Odrzuciłam je jednak od siebie. Musiałam
dowiedzieć się co takiego skrywa Itachi Uchiha. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiesz co Deidara. Lepiej dla
ciebie jak jednak pójdziesz. Czuję, ze kłótni ciąg dalszy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Okej. Jakby co to wiesz gdzie mnie
szukać – powiedział i zniknął w kłębie dymu. JA za to poszłam w kierunku rzeki.
Musiałam przy tym minąć Uchihe. Zrobiłam to niechętnie i nadal szłam przed
siebie. Nie odwracaj się! Nakazywałam sobie. Nagle poczułam jego dłoń na swoim
nadgarstku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Możesz mi wyjaśnić chociaż czego
szukałaś w moich rzeczach. – powiedział spokojnie<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niczego nie szukałam. – wyjaśniłam
i próbowałam wyrwać dłoń z uścisku mężczyzny. Był jednak zbyt silny.
Przyciągnął mnie bliżej siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie okłamuj mnie. To oczywiste, ze
czegoś szukałaś skoro chciałaś złamać pieczęć. – no tak. To nie świadczyło na
moją korzyść. Stałam teraz tak, ze całym ciałem przylegałam do niego. Jedynie
nasze twarze były nieznacznie od siebie oddalone.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj. Niczego nie szukałam.
Nudziło mi się i wzięłam ta pieprzoną książkę. Chciałam zobaczyć ile jest stron
i wtedy zobaczyłam pieczęć. Potem pokierowała mną zwykła ciekawość. – wyjaśniłam
zgodnie z prawdą. Uchiha jednak jeszcze mocniej zacisnął dłoń. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wierzę ci. - wysyczał mi prosto w twarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To nie wierz! Teraz puszczaj mnie!
– zaczęłam się szarpać. Tak samo jak w pokoju nie dało to żadnego rezultatu. Poczekałam chwilę stojąc w milczeniu. Nagle
poczułam, ze uścisk odrobinę zelżał. To była moja szansa. Wyszarpnęłam dłoń i
poszłam nad rzekę. Itachi poszedł za mną. Jezu, czego on chciał. Wszystko mu
powiedziałam. – Daj! Mi! Spokój! – akcentowałam każdy wyraz, aby w końcu do
niego dotarło. Chyba poskutkowało. Poszłam przed siebie i usiadłam przy brzegu
rzeki. Po chwili jednak znowu usłyszałam kroki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakra.. Ja ... Przepraszam Cię. –
ostatnie wypowiedział najszybciej jak potrafił. No nieźle. Jednego dnia
wyprowadzam najspokojniejszego człowieka na ziemi z równowagi i słyszę
przeprosiny z ust mordercy. Brawo Sakura. Za to powinni dać mi jakąś nagrodę.
Usiadł obok mnie. Odwróciłam wzrok. – Naprawdę przepraszam. Po prostu. Jakby to
powiedzieć. Mam fioła na punkcie prywatności. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic dziwnego. Morderca ma co
ukrywać – powiedziałam bez przemyślenia swoich słów. Zauważyłam tylko jak
Itachi nagle posmutniał. NIE wiem czemu, ale poczułam nagłą potrzebę
poprawienia mu humoru. Odezwała się dawna, jak sądziłam martwa Sakura. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hej, Itachi. Przepraszam. Nie
powinnam była tego mówić. Przepraszam też, ze próbowałam załamać tamtą pieczęć.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic nie szkodzi. Należy mi się. W
końcu jestem mordercą. – jeszcze bardziej posmutniał. Położyłam dłoń na jego
ramieniu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj, serio żałuje. Teraz
przestań się użalać. – no i wszystko wróciło do normy. Wyłączyłam swoją
uczuciową stronę. Itachi spojrzał mi w oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mogę Cię o coś spytać? –
przytaknęłam tylko głową. – Jaki był Sasuke zanim opuścił wioskę? – to pytanie
zbiło mnie z pantałyku. Zastanawiałam się co mu powiedzieć. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hmmm. Na początku był cichy. Z
nikim nie rozmawiał. PO tym jak staliśmy się drużyną siódmą trochę się
zżyliśmy. Trójka przyjaciół. Sasuke trochę się otworzył. Ciągle rywalizował z
Naruto. Pamiętam jak podczas naszej pierwszej poważnej misji mieliśmy trening
na kontrole i skupienie chakry. Wiesz wchodzenie na drzewa. Ćwiczyli do
północy, aż w końcu oboje dotarli na sam czubek drzewa. Wrócili uśmiechnięci.
Oboje. Potem był egzamin na chunina. Orochimaru nałożył na niego pieczęć. Od
tego wszystko się zaczęło. Zaczął pogrążać się w mroku i zemście. Znowu
odtrącał wszystkich, aż uciekł z wioski. Walczył przeciwko Naruto w Dolinie
Końca. Do dzisiaj próbujemy go odnaleźć i sprowadzić do wioski. Jednak wiem, że
to nie możliwe. Nie jest już tym samym człowiekiem. Nigdy już nie będzie
przyjacielem, ani moim, ani Naruto. – zakończyłam swoja opowieść i
zorientowałam się, że zaczęłam płakać. Cholera. Wszystko tylko nie to. Itachi
spojrzał na mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kochałaś go? – zapytał nagle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham? – zdezorientowana
odwzajemniłam spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pytam się czy kochałaś mojego
brata. – zamyśliłam się. Tak kochałam go. Nawet nie wiesz jak bardzo. Te słowa
cisnęły mi się na usta. Wiedziałam jednak, ze nie mogę wypowiedzieć ich na
głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Byłam nim zauroczona. Z resztą jak
każda dziewczyna w Konoha. Trwało to krótko. Przeszło mi zanim jeszcze uciekł z
wioski. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kogo chcesz okłamać? Mnie czy samą
siebie. Odejście przyjaciela nie wywołuje takich reakcji. Wskazał na moje
policzki. Milczałam. Nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Nagle
jednak do głowy przyszło mi kłamstwo idealne. Naciągnięta prawda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To nie jego utrata to powoduje.
Tylko tęsknota za beztroskimi czasami. Kiedy nie wiedziałam jakie zło czai się
za murami. NEI wiedziałam o tym, ze mój przyjaciel chce nas opuścić. Nie
wiedziałam o tym, ze ktoś chce porwać mojego najlepszego przyjaciela i go
zabić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mówisz o Naruto, prawda? –
spojrzałam na niego jak na idiotę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie. O tym drzewie co tu stoi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powiedz mi jeszcze co byś zrobiła,
aby obronić Naruto? Albo wioskę? – no nie ta rozmowa stawała się coraz
dziwniejsza. Spojrzałam znowu na Itachiego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszystko. – powiedziałam. – Jestem
poświęcić dla nich nawet swoje życie. Nawet gdybym miała zabić ciebie i całe
Akatsuki. Cholera. Nawet gdybym miała zabić Sasuke i zginąć w walce z nim. Wiem
jedno. Zabrałabym jego dusze ze sobą byleby wioska i Naruto byli bezpieczni.
Teraz ty mi coś powiedz. Dlaczego tak obchodzi Cię Sasuke? Sam przecież
skazałeś go na takie życie. – powiedziałam i położyłam się na trawie. Widziałam
teraz niebo usłane gwiazdami. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobił się ciemno. Wyjęłam
kolejnego papierosa. Do dalszego prowadzenia tej dyskusji był on niezbędny. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie wiem. Po prostu byłem ciekaw.
Tak jak ty tamtej książki. – zaśmiał się cicho. – Sakura. Dlaczego zgodziłaś
się tu zostałaś? Mogłaś dalej ze mną walczyć. Dlaczego kiedy wspomniałem o
zdobyciu siły zmieniłaś zdanie? – spojrzał znowu na mnie. Ja jednak patrzyłam w
niebo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tez mam swój cel, a do tego
potrzebuję siły. – powiedziałam uważając na słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A jaki to cel? – dopytywał się
Uchiha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zabić pewnego człowieka. –
wyjaśniłam i wrzuciłam końcówkę papierosa do rzeki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co on Ci zrobił?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zabił moją rodzinę. Pozbawił mnie
ostatniej rzeczy, która trzymała mnie przy ... jakby to nazwać. Normalności. –
Itachi nie odezwał się już więcej. Pogrążył się we własnych myślach. Tak jak ja
położył się na trawie. Prawi usypiałam kiedy on podniósł się i podał mi rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chodźmy już. Musisz się wyspać
przed podróżą. – tym razem skorzystałam z jego pomocy. Razem ramię w ramie
weszliśmy do kryjówki. Nie lubiłam tego miejsca. Jak dobrze, że po misji
zamieszkamy w innym miejscu. Weszliśmy do pokoju. Oboje położyliśmy się na
łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dziękuję Itachi. – powiedziałam
spokojnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Za co? Za to, że się na ciebie
wściekłem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie. Za to, ze mnie przeprosiłeś
pomimo, że ta cała sytuacja to była moja wina. – uśmiechnęłam się dyskretnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma za co. – wypowiedział formułkę
grzecznościową. Odwróciłam się na bok i powoli zaczęłam zasypiać. Jednak nie
dane mi jeszcze było spotkać Morfeusza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Powiedz mi jak zginęła twoja
rodzina? Jak nie chcesz to nie mów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszystko to zaczęło się kiedy
byłam mała. Dostali misję. Zlikwidować rodzinę, która zagrażała wiosce. Misja
przebiegł spokojnie. Bez komplikacji. Potem wiele lat później. Dokładnie rok
temu okazało się, ze pominęli jedną osobę. Nastolatka. Nie zauważyli go, ani
nie wyczuli. Ten zemścił się. Przyszedł do naszego domu w Konoha i zamordował ich na moich oczach. Na szczęście
schowałam się i nie zauważył mnie. Popełnił ten sam błąd co moi rodzice. Teraz
spotka go ten sam los co ich. Śmierć. – płakałam. Na szczęście było ciemno.
Itachi nie był w stanie tego zauważyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie. Nie płacz. Czasu nie
cofniesz. – skąd on. Odwróciłam się w jego kierunku i od razu zauważyłam
Sharingana. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niby nie cofnę, ale żal i smutek
zawsze pozostanie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze to wszystko wina
Konohy. To ona wysłała ich na tą misję. Dlatego uciekłam. Nie mogłam tego
wytrzymać. Po prostu sama musze się z tym wszystkim ogarnąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiesz Sasuke przez osiem lat nie
doszedł do siebie. Masz jeszcze czas. Utrata bliskich to najgorsze co spotyka
nas shinobi. Zaczynamy wątpić we wszystko. Podważać słuszność całego systemu.
Wiedz jeszcze jedno. To nie wina wioski. Twoi rodzice mieli wybór. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dziękuję ci Itachi. Za całą tą
rozmowę. Powiedziałam i przytuliłam mężczyznę w podzięce. Czułam, ze drzwi do
więzienia, w którym osadziłam dawną uczuciową Sakurę zostały naruszone.<br /><br />***<br />Mam nadzieje, ze się podobało. Teraz komentujcie. Mówcie co wam się podoba, a co nie. Wytykajcie błędy. Nie obrażę się ;) Chciałam jeszcze powiedzieć, abyście informowali mnie o nowych rozdziałach na waszych blogach w zakładce "Powiadomienia o nowych blogach i rozdziałach."</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-58764129836578729292013-03-16T22:19:00.002+01:002013-03-16T22:19:42.487+01:00Rozdział Czwarty.<br />
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span lang="EN-US"> </span>SAKURA</div>
<div align="center" class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałam
teraz wraz z Itachim w jego pokoju. Nadal przeciągał moje spotkanie z liderem
Ja jednak byłam gotowa. Chciałam go w końcu poznać. Myślałam również nad moją
obecną sytuacją. Znajduję się w organizacji przestępczej. Porwana przez
Itachiego Uchihe. Nie stawiam oporu. Wręcz przeciwnie. Dałam się przekupić. I
to czym? Mocą, potęgą i siłą. Co jak co, ale Akatsuki mogło mi to
zagwarantować/ Tyle silnych ninja z różnymi naturami chakry. Siedziałam na
łóżku i obserwowałam pokój. Panowała grobowa cisza. Itachi wpatrywał się w
zdjęcie, które wzięłam ze sobą na misje. Trochę już mnie to nawet denerwowało.
Postanowiłam to przerwać.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mogę już spotkać się z tym
liderem? - na ostatnie słowo nałożyłam tyle kpiny ile tylko potrafiłam. Itachi
odwrócił głowę w moją stronę. Przyglądał się mi przez chwilę. Nie wiedziałam co
widział w tym ciekawego. Ja dawno usnęłabym z nudy. Może nawiedzają go ludzie,
których zabił? Przyszło mi do głowy. Szybko jednak porzuciłam ten pomysł. Ktoś
tak nieczuły raczej nie ma wyrzutów sumienia. Nadal mi się wpatrywał. To już
było nienormalne. Spojrzałam w dół. Nic nie zauważyłam. Siedziałam po turecku.
Włosy pewnie miałam w wielkim nieładzie, ale czego mogłam się spodziewać po
walce. - Halo, słyszysz mnie? Mam dość siedzenia i nic nie robienia. - Itachi
wstał i bez słowa podszedł do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chodź. - powiedział tylko i
wyszedł. Posłusznie podreptałam za nim. Znowu byłam na tym ciemnym korytarzu.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kurde moglibyście zainwestować w
żarówki i oświetlenie. - zaczęłam narzekać<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niedługo zmieniamy kryjówkę. Na
bardziej cywilizowaną. Dzięki tobie szybciej to nastąpi. Nie możemy w końcu
zostać bez drzwi. - uśmiechnęłam się pod nosem. -Nie zdziw się jak lider ci to
wypomni.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie. Jakoś się wytłumaczę.
Nawiasem ty też mi wisisz wyjaśnienia i to dużo wyjaśnień.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszystko ci wyjaśnię spokojnie, a
teraz...- otworzył jedne z wielu drzwi. - zapraszam do środka. Weszłam do
pomieszczenia, które mi wskazał. Od razu w oczy rzucił mi się wielki regał z
książkami stojący na samym końcu. Zaraz za biurkiem przy którym siedział
pomarańczowowłosy mężczyzna. Podniósł głowę spoglądając na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A więc to ty zrobiłaś nam drugie
wyjście. - uśmiechnęłam się trochę zażenowana.-dziękuję. Teraz nie muszę
odkładać decyzji o przenosinach. Więc... Wracając do sprawy. Nazywam się Pain i
jestem liderem Akatsuki. Jesteś tutaj, bo Itachi do cię potrzebuje. To nawet
lepiej dla organizacji. Doszły mnie słuchy, ze jesteś drugim, po Tsunade,
najlepszym medykiem. To będzie twoja rola w Akatsuki. Treningi wspólne będą
zastąpione tymi z Itachim. Czasami tylko porwę cię na moje treningi. To chyba
tyle z zakresu spraw organizacyjnych. Pamiętaj to co słyszysz i widzisz tutaj
zostaje tutaj. Jeśli dowiem się o tym, ze szpiegujesz, albo dostarczasz
komukolwiek informacje, źle to się dla ciebie skończy. Oczywiście będziesz też
chodzić na misje. Mamy teraz dziesięciu członków. Raczej ich niedługo poznasz.
Z czego Zetsu i Tobi nie uczęszczają na misje. Ja raczej tez nie wychodzę.
Przydzielam cię do Itachiego. Czasami też będą drobne zmiany, ale to nie jest
takie ważne. Przenosimy się za cztery dni. W tym czasie aklimatyzuj się.
Godziny twoich treningów to nie moja sprawa. Teraz wyjdź. - Odwróciłam się, aby
wykonać polecenie. Coś jednak powstrzymywało mnie od dalszych ruchów. Całym
ciałem przylegałam do starszego Uchihy. Stałam jak sparaliżowana. Wiedziałam,
ze powinnam się cofnąć, odskoczyć, zrobić cokolwiek, aby zakończyć tą
niezręczną sytuację jednak nie potrafiłam. Sparaliżował mnie jego zapach tak
podobny do zapachu Sasuke. Ostatni raz czułam go w Konohańskim parku kiedy to
błagałam Sasuke, aby pozostał w wiosce. Ten niewykonalny jak dla mnie ruch
wykonał Uchiha. Zmieszany odsunął się do tyłu. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ja przepraszam. - powiedziałam
nieskładnie jąkając się przy każdej sylabie.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-nic nie szkodzi – powiedział
Itachi i otworzył drzwi. Już czułam jak na moich policzkach powoli pojawiają
się rumieńce. Byłam wściekła sama na siebie za moją reakcję. Pognałam szybko do
mojego-Itachiego pokoju. Chciałam jedynie wejść pod prysznic i zmyć z siebie
wstyd. Kiedy weszłam do pokoju od razu podeszłam do torby i wyciągnęłam z niej
wszystko czego potrzebowałam. Z całym asortymentem poszłam do łazienki. Zamknęłam
za sobą drzwi. Wtedy właśnie usłyszałam trzaśnięcie zamykanych drzwi. Uff. Jak
dobrze, ze zdążyłam przed nim. Nie
chciałam teraz a niego patrzeć nie po tej sytuacji w gabinecie Peina. Byłam zażenowana własnym zachowaniem. Jednak
szybko pożałowałam decyzji o kąpieli. Cała łazienka była wypełniona tym zapachem.
<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera...-mruknęłam pod nosem.
Nie chciałam jednak wychodzić. Zdecydowanie potrzebowałam kąpieli.
Zorientowałam się jednak, ze to co miałam na sobie to był ostatni komplet
czystych, no teraz już brudnych, ubrań. - kurwa. - od razu pożałowałam tych
słów kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura coś się stało?<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie nic. - wyszłam z pomieszczenia
od razu podchodząc do torby. Starałam się nie patrzeć na Itachiego.
Przekopywałam się przez stosy ubrań. Wszytko było brudne. - Cholera. -tak wiem,
ostatnio nadużywałam tego słowa jednak wtedy idealnie opisywało to co czułam.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co brakuje ubrań?- spojrzałam na
źródło dźwięku. Był to Uchiha z kpiącym wyrazem twarzy. Podszedł do szafy i
wyciągnął z niej jakieś ciuchy. - Masz. Powinny pasować. Nie wiem skąd to się
tu znalazło. - zaśmiał się. Brawo Sakura. Właśnie obserwujesz śmiejącego się
mordercę i to nie nad zabitym właśnie człowiekiem. Wzięłam ubrania z jego rąk i
bez słowa skierowałam się do łazienki. Znajomy zapach od razu uderzył w moje
nozdrza. Tym razem starałam się nie zwracać na niego najmniejszej uwagi. Szybko
rozebrałam się i wskoczyłam do kabiny. PO moim ciele popłynęła ciepła woda. Wręcz
czułam jak moje mięśnie się odprężają. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
ITACHI<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałem
na łóżku rozmyślając nad dzisiejszą sytuacją. Pein na pewno to zauważył i
wypomni mi to jak tylko będzie miał do tego okazję. Wtedy w gabinecie, nie
miałem pojęcia co się stało, po prostu mnie zamurowało. Jeszcze doszedł do tego
ten wiśniowy zapach, który kojarzył mi się tylko z jedną osoba, Moją dawną
narzeczoną, która ja sam zabiłem. To było nie do ogarnięcia. Jednak bardziej od
mojej ciekawiła mnie jej reakcja. Dlaczego ona nie zrobiła nic tylko stała
osłupiała. Nie wiem ile tak siedziałem jednak słyszałem jak Haruno zakręca wodę
i wychodzi z kabiny. Itachi czas się ogarnąć choćby na pozór. Powiedziałem sam
do siebie. Zamurowało mnie kiedy zobaczyłem ją w moich starych ubraniach. Takie
same pewnie nosił Sasuke. Szybko
spuściłem wzrok i utrzymywałem gardę. Przecież nie mogłem pokazać jej, ze tak
szybko mięknę. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mówiłem, że będą pasować. Sakura
musimy omówić sprawy treningów. Codziennie o ósmej przed kryjówką. Najpierw
musimy popracować nad twoją szybkością i taijutsu. Widziałem, ze to idzie ci
najgorzej. Ninjutsu. Hmmm jest dobrze. Nie mogę narzekać. Genjutsu będzie
trzeba jeszcze sprawdzić.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie jestem dobra w tworzeniu Genjutsu.
Za to bardzo dobra w ich dezaktywowaniu. - wyjaśniła mi różowowłosa.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No więc będziemy musieli poćwiczyć
nad ich tworzeniem. Przypuszczam, ze kontrola chakry u ciebie jest całkiem
niez...- nie dane mi było dokończyć. Przerwała mi Sakura.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A możesz najpierw wyjaśnić mi
wszystko dotyczące twojego celu. - ah tak, zapomniałem o tym trudnym do
przebrnięcia temacie.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc... od czego by tu zacząć.
Miałaś już pewnie bardzo dziwny, ciągle powtarzający się sen. Zakładam, że był
w nim Sasuke prawda? - spojrzałem na nią. Jej zszokowany wyraz twarzy mówił mi,
że miałem rację.- Więc wszystko zaczyna się bardzo dawno temu kiedy to klany
nie miały jeszcze takiego znaczenia. Jak pewnie dobrze wiesz dwa nie stosowały
się do tej reguły. Byli to Uchiha i Senju. Jednak to nie o tym ta opowieść.
Klan Uchiha zawarł sojusz z klanem Hozoku. W ich posiadaniu był bardzo potężny
przedmiot. Pozwalał on kontrolować ogoniaste bestie bez użycia Sharingana,
który i tak nie gwarantował pełnej kontroli, i wielką moc. Było to coś na
kształt Yin-Yang. Dobrze wiesz jak ono wygląda. Klan Hozoku chciał podarować
Uchihom połówkę amuletu. Ci jednak chcieli mieć go w całości. Dopięli swego.
Bitwa, przeprowadzona z pomocą amuletu była jedną z większych bitew w historii
shinobi. Była masakrą klanu Senju. Nieliczni jednak przetrwali co zaowocowało
narodzinami Hashiramy, sojuszem Uchiha z Senju i założeniem Konohy. Wracając do
historii. Klan Hozoku przeraził się mocą amuletu. Postanowili go rozdzielić.
Jedną połowę zachowali dla siebie, a drugą przekazali Uchihom, dokładnie
jednemu. Temu, który miał już dość panującej wtedy sytuacji. Nikt jednak nie
wie jak on się nazywał. No ale ukrył swoją połówkę w taki sposób, ze odzyskać
mógł go tylko jakiś Uchiha, jednak nie mógł być sam. Musiał być z kimś z klanu
Hozoku. Ci postanowili pójść w ślady mojego przodka. Również ukryli amulet tak,
ze odzyskać mógł go ktoś z ich klanu z pomocą Uchiha. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No ale po co ci ja jeśli to
dotyczy klanu Hozoku. - powiedziała różowowłosa. Pokręciłem głową.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Klan Hozoku nie przewidział jednak
konsekwencji. Techniki użyte do ukrycia dwóch połówek amuletu połączyły dwa
klany. W klanie Uchiha w większości rodzili się chłopcy, a w klanie Hozoku
dziewczynki. Dlatego właśnie nie znajdziesz teraz już nikogo pod tym
nazwiskiem. Jedynym charakterystycznym elementem są różowe włosy. Choć i tak
nie pojawiają się u wszystkich. - Sakura dotknęła swoich włosów, które mokre oblepiały
jej twarz i ramiona. - Znakiem tego klanu była biała obręcz. Tak właśnie ta,
którą nosisz na ubraniu. Dziwie się, ze rodzice, a raczej matka o niczym ci nie
powiedziała. Wracając do tematu. Znam lokalizacje obu kawałków jednak bez
ciebie nie mogę ich pozyskać.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale po co chcesz je pozyskać. Sam powiedziałeś,
ze chcesz to zrobić, aby kogoś chronić. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak chce obronić Sasuke. Ten
amulet, połączony, w rękach tylko jednego z klanów, zamiast harmonii wprowadza
chaos. Nie, nie w otoczeniu tylko w duszy posiadacza. Wszystko z powodu ogromu
mocy jaką posiądzie ta osoba. Sasuke już jest zepsuty przez zemstę. Nie chce,
aby to doprowadziło go do ruiny.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobra, miło się słuchało, ale to
nie trzyma się kupy. To w ogóle nie ma sensu. Żadnego.- zaczęłam się cofać. Nie
rozumiałam nic z tej historii, którą opowiedział mi Itachi. Ten właśnie
podniósł się i stanął ze mną twarzą w twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Naprawdę nigdy nie zauważyłaś, ze
ty i Sasuke jesteście całkowicie inni? Nigdy choć raz nie przeszło ci to przez
myśl. Musiałaś to zauważyć. Jak i to, ze go lubiłaś. Nie wiedziałaś dlaczego,
ale tak było. - moja głowa miała już dosyć. Pokazywała mi to poprzez piękny ból
głowy. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobra, dobra pomogę ci. Tylko
teraz powiedz mi gdzie mogę się wyspać.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tutaj. -wskazał na łózko. No chyba
sonie kpi.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No chyba sobie kpisz. - powtórzyłam
własne myśli. - A ty gdzie będziesz spał.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No tu. - wskazał na to samo
miejsce z niezrozumieniem wypisanym na twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No chyba nie. My niby mamy spać w
jednym łóżku? - powiedziałam lekko oburzona. Pomasowałam skronie, które coraz
bardziej dawały o sobie znać. - Dobra. Dzisiaj przeżyje. Jutro chce własny
pokój. Powiedziałam i położyłam się. Co jak co, ale łóżko było niesamowicie
wygodne. - Możesz zgasić świece, chce spać. - Itachi tylko westchnął z
politowaniem. I położył się plecami do mnie. Znowu mogłam chłonąć ten zapach,
który tak bardzo kojarzył mi się z dzieciństwem. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudziłam
się z samego rana. Ból głowy przeszedł na dobre tylko coś uciskało mi mój
brzuch. Spojrzałam na to miejsce. Była to czyjaś ręka. Ale nie byle kogo.
Samego Itachiego Uchihy. Cholera. Znowu dopadł mnie ten cudowny zapach. Włączył
mi się jednak tryb natychmiastowej ucieczki. Odwróciłam się, aby ocenić powagę
sytuacji. Itachi spał. Jednak całą powierzchnią ciała przylegał do mnie, a
jednym ramieniem mnie obejmował. Cholera nie lubiłam takich sytuacji. JA wiem,
ze podczas snu robi się niezrozumiałe rzeczy, ale bez przesady. Zaczęłam powoli
i delikatnie podnosić jego rękę. W końcu udało mi się wyrwać z uścisku.
Odłożyłam jego rękę na łóżko, a sama wyszłam z pomieszczenie. Na całe szczęście
spotkałam Deidare.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hej powiesz mi może gdzie jest
kuchnia? - blondyn spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chodź za mną właśnie tam idę. Faje
ubranie – zaśmiał się pod nosem. Dopiero teraz spojrzałam na swoje odzienie.
Nadal miałam na sobie ubrania Itachiego. Te same, które nosił kiedyś Sasuke. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No co wszystkie moje ciuchu są
brudne. - powiedziałam i założyłam ręce pod piersiami.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oj nie denerwuj się Sakura. -
powiedział blondyn. Nagle ciszę przerwało burczenie w moim brzuchu. -lepiej
chodźmy już do tej kuchni. Posłusznie poszłam z Deidarą. Weszliśmy do większego pomieszczenia. Tym razem napotkałam
się ze sztucznym światłem. Brawo jednak mieli elektryczność. Jako druga rzuciła
mi się w oczy obecność paru członków organizacji w tym jednej kobiety, która
siłowała się z garnkami. Podeszłam do niej. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Może ci pomóc? - zaoferowałam.
Niebieskowłosa odwróciła głowę w moim kierunku. Uśmiechnęła się serdecznie<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oczywiście. Niezbyt dobrze radze
sobie z gotowaniem – zaśmiała się dziewczyna – Tak właściwie jestem Konan. -
podała mi rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Miło mi, Sakura. - odwzajemniłam
gest. - A więc co gotujesz? - popatrzyłam na patelnie. Nie, nie potrafiłam
domyślić się co ma wyjść z te brązowej brei. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jajecznice. - zakrztusiłam się własną
śliną. - tak wiem jestem kiepską kucharką, ale lepsze to niż widzieć ich przy
kuchni. - wskazała za siebie gdzie siedziała cześć organizacji. Dołączył do
nich Itachi. Cholera. On mógł już rano nie spać. Nie, niemożliwe. Odgoniłam tą
myśl od siebie. Przyglądałam u się przez chwilę. Spojrzał mi w oczy. Szybko odwróciłam
głowę reflektując się za swoje zachowanie. Konan zaśmiała się pod nosem. - Co,
dziwnie ci w tej sytuacji prawda? - pokiwałam głową. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc jajecznica tak? W porządku
dla ilu osób?-<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dla poczekaj chwilę – dziewczyna
odwróciła się i policzyła mężczyzn przesiadujących w kuchni. - Dla pięciu osób
dla mnie i dla ciebie czyli dla siedmiu. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W porządku siedem razy trzy to
dwadzieścia jedne. Macie tyle jajek? Konan spojrzała do lodówki.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie jest tylko dwadzieścia. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Też dobrze. Wyjmij je i daj mi
jakąś dużą miskę. - Konan wypełniła moje polecenia. Zabrałam się za rozbijanie
jajek. Kiedy wszystkie były już w misce zaczęłam je ubijać, Konan przyglądała
się mi bacznie. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ładne ubranie – zaśmiała się pod
nosem. Uśmiechnęłam się. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czy wszyscy muszą zwracać na to
uwagę?- zaśmiałam się<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wybacz, to ty nosisz ubrania klanu
Uchiha. A tak między nami dobrze w nich wyglądasz. - powiedziała trochę ciszej
tak, ab y te słowa pozostały tylko pomiędzy naszą dwójką. Zarumieniłam się. Już
kończyłam przygotowywać jajecznicę, kiedy obok mnie stanął Itachi. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Konan gdzie jest kawa? Zawsze ktoś
ją przekłada. - spojrzał na mnie. Starałam się skupiać tylko nad potrawą, którą
przygotowywałam. Coraz gorzej mi to szło. Jak zawsze moje rozkojarzenie
działało na moją niekorzyść. - Uważaj zaraz to przypalisz. - spojrzałam na
patelnię. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera. Dobra wszyscy dawajcie
talerze. - wszyscy podeszli posłusznie, a ja wydzielałam posiłek. Rozłożyłam
też porcję dla siebie i Konan. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zostało cos jeszcze? - uśmiechnął
się delikatnie Itachi. Spojrzałam na patelnie. Została akurat jedna porcja.
Zastanawiałam się jakim cudem. Przecież i tak było za mało jajek. No, ale
dobra. Nałożyłam jedzenie na talerz Itachiego i odeszłam od kuchni. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-JA nie zmywam. - powiedziałam na
tyle głośno, aby każdy mnie usłyszał.
Konan uśmiechnęła się do mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie ja pozmywam. - Itachi
powoli dopijał swoją kawę stojąc przy mnie, a ja pałaszowałam moje śniadanie. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura już ósma czas na trening. -
powiedział Uchiha odkładając kubek z napojem <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Serio? Tak od razu od dzisiaj... -
zaczęłam narzekać. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak od dzisiaj. Za pięć minut przy
wyjściu. - powiedział i wyszedł z kuchni. Usiadłam przy stole. Skonsumowałam
swoją jajecznicę i podkradłam trochę kawy Deidarze. Nie powinien się obrazić.
Pożegnałam się z Konan i poszłam do swojego pokoju. Od razu rzuciłam się do
mojej torby. Gdzieś powinno to być. Jest. Znalazłam to czego aktualnie
potrzebowałam i wyszłam z kryjówki. Od razu zapaliłam papierosa, którego moje
płuca domagały się już od paru godzin. Byłam w niebie. Niemal czułam jak
nikotyna wędruje po moich żyłach. Moją ekstazę przerwał czyjś głos.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ty naprawdę palisz to świństwo? –
Zwróciłam głowę w kierunku głosu. Był nim zdegustowany Itachi.<o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak. To odpręża.- powiedziałam i
spojrzałam na papierosa w moich dłoniach. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-brawo. Ktoś z oddziału ANBU,
zapewne również medyk pali. Nie wiesz jakie to szkodliwe? – Itachi zaczął
prawić mi morały. Nie zamierzałam go słuchać. Za to skończyłam palić i
zdeptałam niedopałek. Podeszłam bliżej niego. Stanęłam i oparłam dłonie o
biodra. <o:p></o:p></div>
<div class="Domylnie" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To co mam robić? – oczekiwałam na
jakikolwiek znak życia ze strony starszego Uchihy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Biegasz. Widzisz tamto drzewo na końcu polany? –
kiwnęłam głową na znak zrozumienia. Szybko oszacowałam odległość. jakieś
dwieście metrów. – Zrób szybko 5 serii tam i z powrotem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Ale to będą dwa kilometry! Nie dam rady nawet połowy !– wrzasnęłam
załamana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Trzeba było nie palić, a teraz biegiem. –
poddałam się. Obserwowałam tylko jak Itachi spokojnie siada pod drzewem i
obserwuje to jak zaczynam się rozciągać. W końcu byłam gotowa. Puściłam się
biegiem. – To ma być bieg, a nie marsz! – usłyszałam wołanie starszego Uchihy.
Przysięgam, że jak tylko odzyskam oddech to uderzę go w tą jego ładną buźkę. –
Wiedze, że konohańskie ANBU schodzi na psy! – o nie. Tego już mu nie daruję.
Przyspieszyłam. Biegłam ile sił w nogach. Jakby od tego zależało moje życie.
Już kończyłam. Byłam w połowie ostatniego odcinka drogi. Jeszcze tylko trochę,
a skończy się moja męka. Niestety musiałam potknąć o własne nogi. Szybko jednak
zareagowałam i odbiłam się rękoma od ziemi, aby nie zaliczyć przykrego upadku. Za
skutkowało to imponującym pokazem akrobacji. Dobiegłam już do mety. Zadyszana
usiadłam na ziemi. –No brawo dałaś radę – powiedział Itachi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Tak dałam. A teraz pozwól, ze wyrzygam płuca. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Mówiłem, żebyś nie paliła. – wyjęłam z kieszeni
przedmiot naszej rozmowy. Poszukiwałam zapalniczki. _ tego szukasz. –
spojrzałam na Itachiego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Oddawaj mi to. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Nie. Zapalisz po treningu, a teraz dwieście
brzuszków. – wmurowało mnie. Normalnie pięćdziesięciu nie wyrabiam, a co
dopiero dwieście. Dopiero teraz dotarło do mnie w jak kiepskiej formie znajduje
się mój organizm.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Okej. Tylko ktoś musi mi potrzymać nogi. – Itach
westchnął i podszedł do mnie. JA położyłam się na trawie, a on usiadł na moich
nogach. Zaczęłam ćwiczyć. Uchiha liczył każde powtórzenie. Dziesięć,
pięćdziesiąt sześć, sto. Połowa zrobiona. Ledwo dawałam radę jednak musiałam mu
pokazać na co mnie stać. Skupiłam chakrę w brzuchu. Od razu mi ulżyło. W końcu
dobiłam dwustu. Itachi zszedł ze mnie i rzucił mi zapalniczkę. Alleluja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Dobrze więc teraz codziennie dystans ten sam brzuszki ta sama ilość. I nie ma palenia
przed treningiem. – powiedział znowu spoglądając na mnie Tym razem na dłużej
zatrzymał wzrok na papierosie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Chcesz spróbować? – powiedziałam kierując w jego
stronę przedmiot rozmowy. Mężczyzna niechętnie sięgnął po papierosa. – tylko
pamiętaj. Jak skończysz ciągnąć dym od razu musisz wziąć oddech.-
poinstruowałam Itachiego. Ten posłusznie zrobił to co mówiłam. Od razu zaniósł
się kaszlem. Zaśmiałam się głośno. Zawsze mnie to rozbawiało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Jak można to robić.? I jakim cudem się nie
krztusisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Mam przyzwyczajone płuca – wykrztusiłam w
przerwie od salw śmiechu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Bardzo śmieszne. – Itachi założył ręce na piersi
i teatralnie okazał mi swoje oburzenie. Jednak skusił się na kolejnego „bucha”.
Tym razem się nie zakrztusił. Pociągnął kolejnego i następnego i tak do końca
papierosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Uważaj. Zakręci ci się w głowie. – Nie posłuchał
mnie jednak i wstał. Zachwiał się i oparł o drzewo. – a nie mówiłam. - zaśmiałam się i poszłam do kryjówki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Sakura! Poczekaj! Musze ci coś powiedzieć.
Pamiętasz o czym wczoraj rozmawialiśmy? – pokiwałam głowa na tak. –Właśnie
zapomniałem Ci powiedzieć, ze część należąca do klanu Uchiha można wydobyć
tylko wtedy kiedy księżyc jest czerwony. – Dobra. Teraz to brzmiało jak bajka.
– To wypada za tydzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-W porządku. Ile zajmie nam dotarcie do tamtego
miejsca? – zapytałam bez jakiegokolwiek zainteresowania<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
-Pięć dni. Wyruszamy jutro. – Cholera. Nie lubiłam
takiego napiętego grafiku.<br />***<br />Tak więc jest kolejny rozdział. Plan był taki, ze będę je dodawać co tydzień. Coś mi nie wychodzi xD Ostatnio mam też problemy z weną, ale spokojnie mam jeszcze jeden rozdział w zapasie ;) Mam nadzieję, ze się podobało i że historia nie wyszła tandetna. Cały ten cel Itachiego wymyśliłam kiedy miałam 10 lat. Miało to posłużyć do innego opowiadania, ale wykorzystałam go tutaj. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak prosić was o komentarze i opinie :) Sayonara.<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-34095603036750323972013-03-13T20:53:00.002+01:002013-03-13T21:25:50.948+01:00Rozdział Trzeci.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
NIEZNAJOMY<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Widziałem jak
cierpi. Jak powoli przesuwa oczy po linijkach tekstu. Nie wiedziałem jednak, co
spowodowało tyle bólu. Przyglądałem się jej z zaciekawieniem. Dziewczyna
zrobiła coś z kartką. Nie widziałem jednak co dokładnie. Nagle wyjęła drugą.
Teraz rozpłakała się na dobre. Zapieczętowała list. Tak to musiał być list do
kogoś dla niej ważnego. Schowała wszystko do jednego z namiotów, wzięła torbę i
odeszła. Tego się nie spodziewałem. Czułem się jakbym wrócił do dawnych lat. Ja
też kiedyś odszedłem. Teraz role się odwróciły. To ja byłem obserwatorem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Odchodziłam
coraz dalej i dalej. Nie miałam siły powstrzymywać łez. Sądziłam, że kiedy to
zrobię nie będę płakać. W końcu to jest to o czym marzyłam przez ostatnie pół
roku. Teraz najchętniej bym zawróciła. Podarła te listy i zapomniała, że ten
incydent miał kiedykolwiek miejsce. Wiedziałam jednak, że to nie jest takie
proste. Tam też byłabym nieszczęśliwa. Zamknięta w klatce. Bez możliwości
spełnienia swojego marzenia. Marzenia o śmierci tamtego shinobi. Zamiast się
uspokoić jeszcze bardziej się rozkleiłam. Ból był porównywalny. Teraz jednak
byłam o jeden krok bliżej, aby go trochę uciszyć. Tak, jedynym sposobem na to
była śmierć Kisame Hoshigakiego. Idąc przed siebie nawet nie zauważyłam kiedy
doszłam do wielkiego jeziora. Nie wyczuwałam już chakry towarzyszy. Byłam
bezpieczna. Rzuciłam torbę na początku pomostu, a sama doczłapałam na jego
koniec i usiadłam. Zdjęłam buty i zanurzyłam nogi w wodzie. Była ciepła. Nic
dziwnego w końcu był środek lata. Cholera. Sama już nie wiedziałam czego chcę.
Powoli jednak zaczęłam się uspokajać. Teraz dopiero poczułam satysfakcję. Nie
lubiłam ranić ludzi, ale nie lubiłam też jak ktoś mnie ogranicza, a właśnie to robiła
Konoha. Położyłam się na plecach i obserwowałam gwiazdy. Czułam się wolna.
Silna, wolna i niezależna. Wiedziałam, że postępuję słusznie. Według siebie.
Tak, tak jestem egoistką przyjęłam do wiadomości. Rozbawiała mnie ta cała
konwersacja z samą sobą. Powoli zaczęłam zamykać oczy. Nawet nie zorientowałam
się kiedy usnęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
NIEZNAJOMY<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Teraz była moja
szansa. Haruno spała sobie smacznie na pomoście. Jeszcze raz sprawdziłem
otoczenie. Żadnej chakry. Nawet tej należącej do różowowłosej. Zadziwiające.
Nawet kiedy śpi potrafi ją ukryć. Podszedłem do niej. Zarzuciłem sobie jej
torbę przez ramię. Nie doszukałem się żadnej reakcji z jej strony. Teraz byłem
pewien, że śpi. Podszedłem po cichu i rozbroiłem ją tak, aby jej nie zbudzić.
Wszystko wpakowałem do torby. Większej nie dała rady wziąć. Narzekałem w
myślach. Wziąłem ją na ramiona i poszedłem w swoją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miałam
najpiękniejszy sen od ostatnich miesięcy. Nie było w nim nikogo za kim mogłabym
tęsknić. Po prostu żyłam pełnią życia. Może trwał on godzinę albo dwie, ale był
to najwspanialszy czas, mimo że spędzony u Morfeusza. Powoli jednak wracałam do
rzeczywistości. Nic pod sobą nie czułam. Jedyne co to podmuch wiatru i dziwne
ciepło przy moim prawym boku. Wróciłam już całkowicie. Nie chciałam otwierać
oczu. Jednak nagle dotarło do mnie co się dzieję, ktoś mnie niesie. Błagałam boga
niech to nie będzie nikt z Konohy. Niechętnie musiałam otworzyć oczy. Zrobiłam
to niepostrzeżenie. Nie chciałam aby wiedzieli, że nie śpię. Delikatnie
uchyliłam powiekę. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zemdlałam. Obudziłam się w idealnym
momencie. Nadal jednak nie otwierałam oczu. Musiałam stworzyć pozory. Szybko
obmyśliłam plan. W którymś momencie będzie musiał usiąść i odpocząć. Nie będzie
mnie trzymał na rękach cały czas. Tak to będzie moja szansa. Nikła ale zawsze
jakaś. Mój napastnik zwolnił. Zeskoczył z drzewa. Nagle wszystko ustało. Czułam
jak kładzie mnie na ziemię. Tak wszystko szło według moich oczekiwań.
Poczekałam jeszcze chwilę. Słyszałam jak jego oddech się wyrównuje. Uchyliłam
odrobinę powieki, aby zobaczyć w jakim położeniu znajduje się porywacz. Siedział
do mnie bokiem jednak widziałam kawałek jego pleców. Był oparty o drzewo. Miał
zamknięte oczy. Nie wiem nawet czy nie przysypiał. To była moja jedyna szansa.
W końcu nie uciekłam po to, aby znowu być od kogoś zależną. Tym bardziej nie od
niego. Napięłam wszystkie mięśnie. Szybko wstałam, wręcz podskoczyłam, i
pobiegłam przed siebie. Byle do lasu. Tam szybko go zgubię. Już prawie byłam na
miejscu. Jednak on pojawił się przede mną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie zmuszaj mnie, abym to zrobił.-
Nie musiałam dopytywać się o co mu chodzi. Dobrze wiedziałam. Ogłuszyć, zrobić
cokolwiek, abym nie była przytomna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pieprz się Uchiha.- było to
ostatnie co dane było mi powiedzieć. Wszystko osnuła ciemność. Zdecydowanie za
często mdlałam. Tym razem nie była to moja wina. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
NIEZNAJOMY<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Cholera, po co
ona uciekała. Nie mogliśmy załatwić tego na spokojnie? Uderzyłem się w głowę.
Jasne, że nie. Przecież to ja sam ją porwałem. Czułem, że po jej przebudzeniu
czeka mnie wiele godzin wysłuchiwania jej pretensji i oskarżeń. Postanowiłem
wyruszyć. Została jeszcze jakaś godzina drogi. Akurat tyle powinno zająć jej
przebudzenie się. No to czeka mnie niezły sajgon. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Właśnie
wchodziłem do kryjówki. Było już ciemno. Bezszelestnie przechodziłem
korytarzami, aż w końcu zauważyłem upragnione drzwi. Wszedłem do pokoju i
położyłem dziewczynę na łóżku. Sam usiadłem na krześle i cierpliwie czekałem na
jej przebudzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na
„dzień dobry” przywitał mnie ból głowy. Bardzo niechętnie otworzyłam oczy.
Wokół mnie była ciemność. Widziałam tylko dwie czerwone tęczówki. Sharinngan <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Brawo, obudziłaś się. Dość długo
Ci to zajęło. – prychną lekceważąco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zamknij się i mnie stąd wypu...-
nie dane było mi dokończyć. Próbowałam wstać jednak ból przebiegł wzdłuż całej
długości kręgosłupa niemal paraliżując
moje ciało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wybacz, trafiłem w czuły
punkt.-powiedział i odpalił świecę. Teraz przynajmniej mogłam zobaczyć jego
twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wybacz, nie mam tego czego chcesz.
– odparłam naśladując jego ton głosu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A skąd pewność, że wiesz czego
chcę? – zapytał kpiarsko podnosząc jedną brew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Musi ci chodzić o zwój. O co niby
innego?- dobra teraz byłam skołowana. Jestem gdzieś gdzie panują egipskie
ciemności. Nie wiem czy teraz jest dzień czy noc. Nie wiedziałam też ilu ludzi
się tu znajduje poza naszą dwójką. No i oczywiście nie wiedziałam jak się stąd
wydostać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jaki zwój? Z resztą nie ważne.
Nie. Nie chodzi mi o jakiś tam zwój. Potrzebuje Cię do bardzo ważnej rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niby do czego jestem potrzebna mordercy?!-wrzasnęłam
miałam dość tej chorej sytuacji. Jednak zanim zrobię wielkie wyjście w stylu
Sakury „Uczennicy Tsunade” Haruno musiałam się wyleczyć. Zebrałam zieloną
chakrę w dłoni i przyłożyłam ją do swojego karku. Ten skurwiel miał rację. Naprawdę
uderzył w bardzo czuły punkt. Dziwiło mnie dlaczego się nie odzywa. Czyżby
wypomnienie mu jego czynów tak na niego zadziałało. No nie ważne. Skończyłam
się leczyć. Teraz jednak musiałam jeszcze chwilę poudawać niewiniątko. Wielki
pan Uchiha w końcu się ogarnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Do bardzo ważnej sprawy. Już ci
mówiłem. Teraz zostajesz tutaj. To jest mój pokój. Rozgość się. Trochę tutaj
pobędziesz. Tu jest twoja torba. Wybacz, ale musiałem z niej wyjąc wszelką broń,
więc wszystko jest porozrzucane. Nawiasem. Bardzo ładne zdjęcie. – mężczyzna
wskazał na biurko przy którym niedawno siedział. Zdjęcie było teraz idealnie
oświetlone przez świecę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ty chamie. Jak możesz. – wstałam i
od razu podeszłam do posiadacza Sharinngana. – Najpierw mnie porywasz. Potem
ogłuszasz, a teraz wtykasz nos w nie swoje sprawy!- pchnęłam go na ścianę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wybacz, ale to ty odeszłaś od
swoich przyjaciół. – Teraz nie wytrzymałam. Mężczyzna zarobił ode mnie
siarczysty policzek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zamknij się!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To ty się zamknij. Nie jesteśmy tu
sami. A sprawy mojego brata to również moje sprawy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Brawo. Itachi Uchiha nagle stał
się przykładnym bratem. – krzyknęłam mu prosto w twarz. Sakura, wytrzymaj
jeszcze chwilę. Uspokajałam sama siebie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Okej. Jeśli chcesz tak pogrywać
masz to u mnie jak w banku. – oznajmił i wyszedł. Nie usłyszałam dźwięku
przekręcanego klucza. Lepiej dla mnie. Nie wiedziałam na jak długo wyszedł
dlatego wolałam chwile przeczekać. W tym
czasie przeszukałam cały pokój w poszukiwaniu jakiejś broni. Nic nie znalazłam.
Już miałam się poddać i wyjść bezbronna jednak przypomniałam sobie o moim
zwoju, który zawsze mam ze sobą. Musiał być gdzieś w torbie. W tym momencie
zobaczyłam go na samym wierzchu torby. Szybko go odpieczętowałam i zabrałam
parę kunai, shurikenów i masę senbonów. Wpakowałam wszystko z powrotem.
Uzbrojona, zwarta i gotowa podeszłam do drzwi. Tak jak sądziłam nie były nawet
zamknięte. Wychyliłam głowę za próg. Ciemność. Tylko na końcu korytarza jaśniało
jakieś światło. Nic nie słyszałam. Żadnych kroków. Był to dla mnie sygnał.
Wyszłam z pokoju. Stanęłam na środku korytarza. Próbowałam poczuć skąd wieje
wiatr. Gdy tylko mi się to udało ruszyłam w tamtym kierunku. Nie minęłam nikogo
tylko mnóstwo drzwi. Na końcu korytarza znajdowała się ściana. Jednak czułam
podmuch wiatru. Nie chciałam robić wielkiego bum, jak to miałam na początku w
planach. Skupiłam małą ilość chakry w dłoniach i uderzyłam w ścianę. Tak jak
sądziłam okazało się, że jest to wyjście. Dziura była idealna na tyle, że
akurat się w niej zmieściłam. Wygramoliłam się na zewnątrz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
ITACHI<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Byłem
już pod drzwiami lidera. Przez chwilę myślałam czy dobrze zrobiłem zostawiając
Sakurę w swoim pokoju. Nie było tam broni, a jeśli zbliży się do tego
pomieszczenia od razu ją wyczuję. Nawet jeśli mi się to nie uda to Pein na
pewno zostanie zaalarmowany. Wszedłem do gabinetu bez pukania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Czego chcesz Itachi? – mruknął
mężczyzna<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pamiętasz jak mówiłem ci o pewnej
sprawie związanej z moim klanem?- Pein tylko pokiwał głową. – Więc przyniosłem
tu coś co było mi niezbędne do wypełnienia tego zadania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nowa osoba w organizacji?
–powiedział z powątpiewaniem w głosie. – Jesteś pewien, że nie będzie sprawiała
problemów?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak. Jestem pewien. Sam tego
dopilnuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Coś ci nie wychodzi. Ta nowa osoba
właśnie zniszczyła nam drzwi. – powiedział z kpiącym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera- mruknąłem i wybiegłem z
pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak
był dzień. Czyli musiałam być nieprzytomna przez całą noc, albo Itachi wlókł
się tu cały ten czas. Chociaż wspominał coś o tym, że długo spałam. No, ale nie
mogłam stać tu i nad tym rozmyślać. Puściłam się biegiem przed siebie. Może
jeszcze się nie zorientowali. Nie patrzyłam nawet pod nogi. To był mój
największy błąd. Potknęłam się o głupi korzeń. Spojrzałam w tył. Itachi już tam
był. Dobra Sakura nie unikniesz walki. Znowu zaczęłam rozmawiać sama ze sobą.
Przypomniało mi się jak ostatnim razem Itachi szybko pojawił się przede mną.
Nie było sensu dalej uciekać. Stanęłam przed nim i czekałam na jego ruch. Z
jego strony nie doczekałam się niczego. Dlatego właśnie zebrałam chakrę w pięści
i uderzyłam o ziemie. Ta rozstąpiła się. Jednak Uchiha uniknął
niebezpieczeństwa. Wylądował kilka metrów przede mną na wielkim głazie
wystającym z ziemi. Ponowiłam atak. Tym razem Uchiha się zachwiał. Nie było to
jednak dla niego niebezpieczne. Cholera. Przypomniało mi się o pierwszej
zasadzie przy walce z kimś z klanu Uchiha. Nie patrzeć mu w oczy. Dobra to
teraz jak walczyć nie mogąc patrzeć na przeciwnika. Kiedy tak stałam i
rozmyślałam Itachi nawet nie kontratakował, a powinien. Przecież to ja chce uciec,
a ponoć jestem mu do czegoś potrzebna. Nie ogarniałam tego wszystkiego. Nagle
Uchiha wzbił się w powietrze. Przyjęłam pozycję obronną. Wylądował może ze dwa
metry przede mną. Rzuciłam w niego kunai.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-O. Widzę, że masz broń. Ciekawe
skąd. – zaśmiał się sprawnie zatrzymując ostrza.- Nie chce z tobą walczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale ja chce! – wrzasnęłam i
rzuciłam się na niego. -Daikamaitachi no Jutsu – wiatr wezbrał na silne.
Nakierowałam go na przeciwnika. Podmuch rozciął drzewa na pół. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Katon: Gōkakyū no Jutsu. – a więc
ognista kula klanu Uchiha. Cholera. Zapomniałam Ogień bije wiatr. Co biło
ogień? Woda! Szybko przebiegłam wzrokiem otoczenie poszukując źródła wody.
Jest!. Rzeka płynąca zaraz za skrajem lasu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Suiton: Suiryūdan no Jutsu.-
Wielki wodny smok wyłonił się z wody. Niemal czułam jak ta technika wyciąga ze
mnie chakrę. Smok rzucił się na Itachiego prężąc się dumnie. On jednak podjął
defensywę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Suiton: Daibakufu no Jutsu- Wielka
fala wody natarła na smoka. Obie techniki zostały dezaktywowane. W porządku
więc Itachi włada naturą wody i ognia. Prawdopodobnie tylko tymi dwoma. Miałam
jeszcze jeden as w rękawie. Już miałam go użyć kiedy mój przeciwnik się
odezwał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura słuchaj ja chce tylko
porozmawiać.- nie chciałam już więcej go słuchać<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Retsudo Tenshin – wielka masa
ziemi uniosła się i uformowała z siebie ostrze. Natarła na Uchihe. Ten jednak
zwinnie jej uniknął. Tak jak sądziłam. Nie manipuluje błyskawicą ani ziemią. To
była moja ostatnia szansa. Koniec z walką dystansową. – Raikiri! – dźwięk
wyładowań elektrycznych rozniósł się po całej okolicy. Byłam już wyczerpana. Za
dużo chakry zmarnowałam na testowanie przeciwnika. Wraz z kulą chakry skupioną
w mojej ręce natarłam na Itachiego. Już prawie. Jeszcze tylko pół metra.
Wyciągnęłam dłoń i z zamachu natarłam na jego klatę piersiową. Uchiha nie
uniknął ciosu. Dostał jednak w ramię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera! Naprawdę musze z tobą
walczyć?! Nie widzisz, że nie chce cię skrzywdzić?! – Byłam pod wrażeniem.
Wielki Uchiha stroni od przemocy. Jednak nie dawałam za wygraną. Nie mogłam
używać natur chakry. Pochłaniały jej za dużo. Czas na samą manipulację. W mojej
dłoni ponownie skumulowała się duża jej ilość. Wyskoczyłam w powietrze. Moja
pięść była idealnie nakierowana na jego twarz. Udało się. Trafiłam go.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Skoro tak bardzo tego pragniesz to
proszę. Sharinngan! – w końcu walka się rozpoczęła. Szkoda tylko, ze po tym jak
zużyłam już dużo własnej chakry. Ciekawiło
mnie dlaczego jeszcze nie skorzystał z Mangekyo. Rozpoczęła się walka wręcz.
Taijutsu nigdy nie było moją mocną stroną. Jednak dzięki swojej sile zyskiwałam
przewagę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Posłuchaj. Po raz trzeci ci
powtórzę. Nie chce walczyć. Chcę tylko dopiąć swojego celu i ochronić pewnych
ludzi. Do tego cię potrzebuję. – dostałam w brzuch kolanem. Nie spuszczałam
jednak gardy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sozo Saisei!- moje ciało natychmiast
pokryły czarne linie. Byłam wdzięczna Tsunade, że nauczyła mnie tej techniki.
Teraz wzrosła moja szybkość jak i zdolność regeneracji. Natarłam na Itachiego.
Chciałam zakończyć to najszybciej jak to możliwe jednak ciekawość mnie nie
opuszczała.- Niby w jakim celu musisz do tego wykorzystać mnie. – W tym
momencie Itachi został powalony silnym kopnięciem. Szybko jednak się podniósł i
przeszedł do ofensywy. Ktoś kto by nas obserwował pewnie pomyślałby, że to
zwykły sparing. Śmieszne, że walka na śmierć i życie wydawałaby się czymś tak
błahym. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To ty nic nie wiesz? – zdziwił się
Uchiha. – Nic ci o tym nie mówili? Z resztą nie ważne nie czas, aby teraz o tym
mówić. Chcesz stać się silna prawda? Mogę Ci w tym pomóc. Masz duże pokłady
chakry. Używasz co najmniej trzech natur. Twoim kekkei genkai jest ich łączenie
prawda?- zaprzestałam ataku. Zapomniałam już nawet o jego celu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jakie kekkei genkai? Nie posiadam
żadnego. Wszystko co mam zawdzięczam treningom. – Uchiha również stanął przede
mną. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Posłuchaj. Widzę, że nie wiesz nic
o swoim klanie. Dołącz do mnie i Akatsuki, a dowiesz się wszystkiego.
Zdobędziesz siłę. Większą niż Naruto i Sasuke. Większą niż ja. – Cholera.
Właśnie tego chciałam. Zdobyć moc. Czułam, że mój opór topnieje jak śnieg na
wiosnę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W porządku. – złamałam się. Nie
miałam siły już walczyć. Do tego potęga tego co zaprezentował mi Uchiha.
Wszystko to zaważyło na mojej decyzji. Byłam przemoczona. Nie lubiłam używać Suiryūdan
no Jutsu zawsze ze smoka ciekła woda, która akurat musiała oblać mnie. Itachi
zdjął swój płaszcz i założył mi go na ramiona widząc jak dygotałam z zimna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chodź do środka. – dopiero teraz
zauważyłam jak daleko od kryjówki jesteśmy oraz jakie zniszczenia wyrządziłam w
okolicy. Drzewa były połamane, minus technik z naturą wiatru. Gleba była
rozszczepiona na wiele małych kawałków, a gruz był wszędzie. To wszystko
zmieniło się w błoto po użyciu Suiton(uwolnienie wody).<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Poczekaj chwile. Musze zakończyć
technikę. – Itachi podniósł jedną brew do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jaką technikę? – Na boga. Nie
chciało mi się wyjaśniać działania techniki piątej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sozo Saisei. – powiedziałam tylko
i usiadłam na głazie, który wydawał się jednym ze stabilniejszych.- Infu Kai! –
powiedziałam wykonując pieczęć tygrysa. Znaki na moim ciele zaczęły zanikać. Chakra
uwolniona ze znaku znowu się w nim skupiła. – już. Powiedziałam i wstałam. Już chciałam
ruszyć z powrotem do Itachiego kiedy głaz zaczął się chwiać i spadać w dół
„doliny”, którą stworzyłam. Już widziałam jak całym ciałem uderzam o ten
skalisty grunt kiedy to złapały mnie czyjeś ramiona. Osoba ta postawiła mnie na
ziemi.-dzię... Dziękuję Itachi. – wyjąkałam zdziwiona i zażenowana tą sytuacją.
Ja dziękująca mordercy. Osobie winnej mojego pierwszego wielkiego cierpienia.
Winna odejścia Sasuke. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie ma za co Haruno. – poszedł do
przodu zostawiając mnie zdziwioną. Był całkowitym przeciwieństwem Sasuke. Nie
był tak zimny. Nie walczył z każdym kto mu się nawinie. Gdyby nie kolor oczu
nigdy nie pomyślałabym, że oni są braćmi. Widziałam jednak ten znak. Dumnie
prezentował się na plecach Itachiego. Odwrócił się w moją stronę, a wachlarz zniknął
mi z oczu.- Idziesz? – podeszłam do niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Więc co to za cel w którym jestem
ci potrzebna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Porozmawiamy o tym w środku. Przed
tym czeka cię jeszcze rozmowa z liderem. – spojrzałam na niego. W sumie był
przystojny, co nie zmienia faktu, że jest obrzydliwym mordercą. Analizowałam
jego podobieństwo do Sasuke. Trochę mi to zajęło, ale wynik był marny. Jedynie
kolor oczu ich łączył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co mi się tak przyglądasz? – zapytał
chłodno obiekt moich obserwacji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic. Obserwuje wroga- zaśmiałam
się i poszłam przodem. Nagle stanęłam jak w ryta. Zaalarmowany Itachi doskoczył
do mnie szybko. W drzwiach od kryjówki stało całe Akatsuki patrząc na dziurę
jaką wyrządziłam podczas ucieczki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chcecie mi powiedzieć, że zrobiła
to bez użycia żadnych bomb? – dopytywał się jakiś blondyn. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, zrobiłam to beż użycia bomb.
Tą pięścią. – mężczyzna odwrócił się w moją stronę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
–Jestem beznadziejny. – powiedział
i opuścił głowę zasmucony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura to jest Deidara. –
poznawanie kolejnych morderców było tak ciekawym zajęciem. Po prostu umierałam
z nudów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wow, kobieta w organizacji.
Zadziwiające.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przecież jest tu Konan... –
powiedział Uchiha z politowaniem w głosie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Oj tam, Konan i tak nie wychodzi z
gabinetu Peina. Ona się nie liczy. – zaśmiałam się. Pierwszy raz od jakiegoś
czasu śmiałam się szczerze. W sumie Akatsuki, wielka, potężna i niebezpieczna
organizacja, nie wydawało się już takie groźne. Czułam, że będę się tu świetnie
bawić.<br />
<br />
<br />
***<br />
Proszę, jeśli to czytasz, zostaw komentarz. Chce wiedzieć co sądzisz o mojej pracy. Co ci się podoba, a co nie. W dodatku komentarze pokazują mi, że ktoś czyta te wypociny. Będę bardzo wdzięczna. Nawet za krytykę<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-69219705848113664012013-03-10T14:10:00.001+01:002013-03-10T14:10:43.359+01:00Rozdział Drugi. SAKURA<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Tak jak
przypuszczałam, oddział broniony wejścia do wioski nie odmówił nam pomocy. Chciało
mi się śmiać z ich naiwności. Nawet nas nie przeszukali. W sumie<span lang="RU">б</span> lepiej dla nas. Dostaliśmy już zezwolenie na przebywanie w wiosce. Mamy
czas do jutrzejszego wieczora. Spojrzałam na zegarek. Za piętnaście piąta.
Festyn zaczyna się o ósmej. Uroczystości otwarcia kończą się o dziewiątej.
Cholera, że nie mogę wykorzystać teraz swojej renomy najlepszego medyka. Na
pewno nie czekałabym półtorej godziny. Rozejrzałam się po korytarzu. Wszystko
wyglądało jak w Konoha. Białe ściany, biały sufit, wszystko było białe.
Nienawidziłam tego koloru. Zawsze kojarzył mi się z chorobą i śmiercią. To nawet zabawne. Przecież czarny jest kolorem
śmierci, a ja przypisywałam tej pani biały. Z resztą, nie ważne. Rozglądałam
się dalej. Poczekalnia była pełna ludzi. W recepcji powiedziano nam, że
zostaniemy przyjęci jako pierwsi. Już to widzę. Siedzę tu już jakiś czas, a do
gabinetu wchodzą kolejne osoby. Już miałam zamiar wstać i wrzasnąć na którąś
lekarkę kiedy jedna z nich ubrana w biały lekarski fartuch wyszła na korytarz. Była
ładną wysoką blondynką. Podeszła do nas, a jej niebieskie oczy bacznie nas
lustrowały.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
- Witam jestem Ayumi. Wy jesteście
tymi zaatakowanymi podróżnikami? – skinęłam głową. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, nazywam się Sachiko, to jest
Naoki- wskazałam na Nejiego. – To Kazuhiro – Kiba uśmiechnął się delikatnie do
lekarki. – a on to Sanryaku, straszny z niego leń. – zaśmiałam się od razu
czując ból. Przeklęta rana. Czemu musiałam zranić się akurat w brzuch.
Przeklinałam się w myślach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wstańcie, chyba że ktoś nie może.
Musze zobaczyć kim mam zając się jako pierwszym.- wszyscy wstaliśmy. Rana na
brzuchu odezwała się żarliwie. Chyba faktycznie za bardzo się postarałam. –
Wasza trójka nie ma poważnych ran. Za to ty.- spojrzała na mnie.-Musze szybko
zająć się twoim brzuchem. Wykrwawienie ci nie grozi, ale zakażenie już tak.
Chodźcie wszyscy do gabinetu. – posłusznie poszliśmy za Ayumi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Gabinet był
dwupokojowy. Składał się z pokoju lekarskiego i przedsionka, w którym siedziała
pielęgniarka. Ona zajęła się moimi przyjaciółmi. Ja poczłapałam za lekarką. Nagle
przypomniała mi się jedna bardzo ważna sprawa. Tatuaż ANBU na moim ramieniu.
Unikalny dla każdej wioski. Cholera. Spojrzałam na prawe ramię. Nie było tam żadnych
ran. Miałam tylko nadzieje, że nie będę musiała się rozbierać. Zaraz przed
wejściem do gabinetu spojrzałam na swoich towarzyszy, a raczej ich prawe
ramiona. Żadnych ran w tym obszarze. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do pomieszczenia.
Ayumi wskazała na dużą leżankę i kazała mi się położyć. Podwinęłam bluzkę
ukazując światu długą ranę na moim brzuchu. Nic dziwnego, że tak mnie bolała. Z
moich oględzin rana nie była głęboka, jednak cholerni długa. Ciągnęła się
prawie po całym brzuchu. Lekarka podeszła do mnie. W ręce trzymała gazę
nasączoną wodą utleniona. Przeklęłam w myślach. Czemu nie może oczyścić rany
jak prawdziwy medyczny ninja tylko skazuje mnie na wielki ból, który z
pewnością nastąpi jak tylko kawałek materiału dotknie rany. Zagryzłam zęby, aby
nie krzyknąć. Ayumi spojrzała na mnie, nadal uważnie wykonując swoje obowiązki.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Spokojnie już skończyłam. Teraz
musimy uleczyć ranę. – Tak wiem, pomyślałam. Nie mogłam jednak powiedzieć jej, że
jestem medykiem. Cały plan posypałby się jak domek z kart. Dłonie dziewczyny
owinęła tak dobrze mi znana zielona chakra. Przyłożyła dłonie do mojego
brzucha. Syknęłam. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie jakiego przyszło mi
doświadczyć. Nagle lekarka zmarszczyła czoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Masz bardzo duże pokłady chakry.-
powiedziała zaciekawiona- Dziwnej chakry.- o cholera. Nie to nie jest
wyczuwalne. Stop Sakura opanuj się. Wszystko jest w porządku. – Na pewno nigdy
nie trenowałaś, albo nie żyłaś jako shinobi? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kiedyś, bardzo dawno temu. Nie
chce do tego wracać. W porozumieniu z Kage opuściłam wioskę. W drodze ku
nieznanemu spotkałam tamtą trójkę. – wskazałam na drzwi.- Mówiłaś, że moja
chakra jest dziwna. O co chodziło? – zapytałam, aby wybadać grunt, na którym
stoję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic. Wydawało mi się jakby ona nie
należała do ciebie, ale to pewnie tylko dlatego, że od dawna jej nie używałaś.
Wiesz pozostała w uśpieniu, a teraz kiedy pobudziłam ją leczeniem nagle się
odezwała. – uśmiechnęła się do mnie blondynka. W trakcie wyjaśnień podeszła do
biurka i wzięła plik recept. Zaczęła bazgrać coś na karteczce. – Masz, to dla
ciebie. Na wzmocnienie. Możesz być trochę osłabiona. Przyjmuj to przez tydzień.
Jeśli kiedykolwiek taka sytuacja się powtórzy lub po prostu poczujesz się słabo
podczas podroży to powinno ci pomóc. Teraz wybacz, resztą ran zajmie się
pielęgniarka. Przejdź do przedsionka. – powiedziała podając mi kartkę i prawie
wypychając mnie za drzwi. Tam moi przyjaciele siedzieli już uleczeni z
szerokimi uśmiechami na twarzach. We mnie aż bulgotało. Nie polubiłam tej
kobiety. Była arogancka, a to cecha, która najbardziej mnie drażniła. Czemu
zapytacie. Pozostałość po Sasuke i jego kompleksie wyższości nad każdym kogo
znał. Spojrzałam na pielęgniarkę, która wskazywała mi krzesło stojące zaraz
przy niej. Usiadłam i oddałam się w jej, mam nadzieję, kompetentne ręce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Po piętnastu
minutach wyszliśmy ze szpitala. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek.
Dziewiętnasta. Dobra mieliśmy godzinę, aby zlokalizować dom Kenjiego. Nie
okazało się to trudnym zadaniem. Miałam wszelkie wskazówki od poprzedniego
oddziału ANBU. Szkoda tylko, że jego dom znajdował się na drugim końcu wioski.
Zaczęłam porządnie narzekać. Nawet udało mi się przebić Shikamaru w
wypowiedziach typu „Jakie to upierdliwe”.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Serio nie mogli wysłać młodzików z
Akademii? Po co wysłali nas, joninów, na misje rangi, mówiłaś chyba, C –
narzekał dalej Nara. Zaśmiałam się delikatnie. W sumie myślałam to samo. Jednak
ja wiedziałam dlaczego to akurat my jesteśmy na tej misji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tsunade mnie sprawdza. –
powiedziałam delikatnie nadal się śmiejąc z miny Shikamaru. – Sądzi, ze nie
jestem już w stanie wykonywać misji. Nie w sensie fizycznym, a psychicznym. Po
części ma racje. – ostatnie zdanie dodałam po cichu tak, aby nikt go nie
usłyszał. Niespodziewanie byliśmy już pod domem Sho. Spojrzałam na zegarek. Za
dziesięć ósma.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W domu nadal pali się światło. To
znaczy, że on nadal tam jest. Mieszka sam, więc nie musimy martwić się o
niemiłe spotkanie z jego współlokatorami. – wyjaśniłam po cichu. – Wchodzę tam
razem z Nejim. Wy pilnujecie czy nikt się nie zbliża. Kiba nos do góry i uważaj
czy Kenji się nie zbliża. Ty Shikamaru jeśli coś pójdzie niezgodnie z planem
masz go unieruchomić. Najlepiej tak, żeby nie wiedział co się dzieje.
Zrozumiano? Dla waszej dwójki to tyle. – zwróciłam się w stronę posiadacza
Byakugana. – Neji, my wchodzimy do środka. Ty masz zlokalizować zwój i
ewentualne przeszkody zaraz po wejściu. Ja zajmę się całą resztą po tym jak go
zlokalizujesz masz obserwować tych imbecyli – wskazałam na pozostałą dwójkę.
Kiba obruszył się i teatralnie nam to okazał. – A właśnie. wy imbecyle... –
zaśmiałam się krótko, widząc minę Kiby. –... jeśli zauważycie coś niepokojącego
macie natychmiast dać znać Nejiemu wykonując taki znak nad krzakami. Na pewno
to zauważy. – uśmiechnęłam się do swojej drużyny kiedy usłyszałam dźwięk
otwieranych drzwi. Zobaczyłam w nich wysokiego przystojnego mężczyznę. Miał
czarne niczym kruk włosy i takie same oczy. Za bardzo go przypominał. Neji
wybudził mnie z tego letargu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak to jest mieć babę w drużynie -
zaśmiał się Kiba. - tylko zobaczą
ładnego faceta i już po koncentracji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Uważaj, żebym nie skoncentrowała
się na zmieceniu twojej buźki z powierzchni ziemi.- warknęłam do Inuzuki. Ten
od razu się uciszył. Skupił się na zapamiętaniu zapachu Kenjiego. Ten przeszedł
obok nas i ruszył w głąb wioski. Gdy tylko straciliśmy go z pola widzenia
podeszłam do drzwi jego domu. Neji aktywował już Byakugan. Ja zwinnie
otworzyłam drzwi. Nie pytajcie jak. Po prostu się udało. Weszliśmy do wąskiego
pomieszczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zwój jest w piwnicy. Nie widać
żadnego zagrożenia. – czyli wszystko będzie tak banalnie proste? Zapytałam się
w myślach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Są tu jacyś ludzie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie – odpowiedział mi Neji<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W takim razie idę. Pilnuj czy nie
wydają sygnału do wycofania się. Obmyśl tez plan awaryjnej ucieczki, okej? –
chłopak pokiwał tylko głową na znak zrozumienia moich słów. Puściłam długą w
kierunku wejścia do piwnicy. Drzwi nie były zamknięte. Jak słodko pomyślałam.
Wyczuwałam jakiś podstęp jednak na darmo. Kenji Sho była tak wielkim idiotą, że
nawet nie pomyślał o zabezpieczeniu zwoju przed ewentualna kradzieżą, której to
ja miała dokonać. Zeszłam po schodach. Dłużyły się niemiłosiernie. Nagle
znalazłam się w bardzo długim korytarzu. No nie. Warknęłam do siebie. Tym
korytarzem był ten z mojego snu. Po obu stronach widziałam lustra. Podeszłam do
prawej ściany spodziewając się widoku Sasuke. Jednak byłam tam tylko ja. W
drugim lustrze tak samo. Nie czułam potrzeby ucieczki tak jak było to w moim
śnie. Przeszłam powoli korytarzem. Na końcu znajdowało się rozwidlenie. Nic nie
odróżniało od siebie dwóch korytarzy. Sakura skup się, nakazałam sobie.
Przypomnij sobie swój sen, w który korytarz wtedy weszłaś? Próbowałam pobudzić
swoją pamięć. Prawy korytarz! Krzyknęła moja podświadomość. Miałam przeczucie,
że to jest wskazówka, aby właśnie tam się udać. Nie myliłam się po paru krokach
zobaczyłam zwój. Podeszłam do niego i
wzięłam go do ręki. Nadal nic się nie stało. Zaczęłam wracać. Droga się nie
zmieniła. Długi korytarz. Długie schody. Biegłam szybko. Nie musiałam tego
robić, jednak chciałam jak najszybciej wydostać się z tego miejsca. Widok
korytarza ze snu będąc na jawie nie był zbyt przyjemny. Kiedy w końcu wbiegłam
na górę zobaczyłam zdziwionego Nejiego. Podniósł jedną brew w geście jeszcze
większego zdziwienia moim zachowaniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chodź już. Chce jeszcze zahaczyć o
festyn i dezaktywować klony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ymmm... Jakie klony? – zapytał nic
nie rozumiejąc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No wysalałam cztery swoje klony na
festyn znaczy jeden wygląda jak ja. Reszta jak wy. Musimy mieć alibi na wypadek
gdyby ktoś nas podejrzewał o wykradniecie zwoju. Aktualnie teraz mój klon
rozmawia z asystentem Tsuchikage. – zaśmiałam się widząc to co widzi mój klon. – Teraz właśnie
rozmawiam z Kenjim we własnej osobie. Wy do mnie podeszliście. No to alibi
zapewnione. – uśmiechnęłam się szeroko i wyszliśmy z domu Sho. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To
co teraz robimy? – zapytał Shikamaru- Nic. Siedzimy. Musze wam opowiedzieć co
robiliśmy podczas festynu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale my nie byliśmy na festynie...-
zdziwił się Kiba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-My nie, ale moje klony tak. –
uśmiechnęłam się szatańsko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nieźle to sobie zaplanowałaś
Haruno. – odezwał się Nara. – A więc co robiliśmy?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po
wtajemniczeniu ich w postępowanie moich klonów skierowaliśmy się w stronę
imprezy. Podeszłam do Tsuchikage. Skłoniłam się delikatnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wielmożny Tsuchikage. Dziękuję za gościnę
w wiosce i udzieloną nam pomoc. Nie lubimy jednak zostawać w jednym miejscu dłużej
niż dwanaście godzin. Niedługo wyruszamy w dalszą podróż. Jeszcze raz dziękuję.
– dziadek popatrzył na mnie z wyższością, mimo, że był z cztery razy niższy ode
mnie. Nie należałam do osób wysokich, ale teraz czułam się jak jedna z nich. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Schyl się drogie dziecko. –
posłusznie wykonałam prośbę Tsuchikage. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słucham.- powiedziałam na znak, ze
jestem gotowa wysłuchać staruszka<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Kiedyś byłem taki sam jak ty.
Poszukiwałem mocy za wszelką cenę. Wierz mi, ona nie jest tego warta. Nawet
jeśli nadal będziesz chciała iść tą droga, uważaj na siebie. Jeśli coś wam się
stanie to przyjdźcie. Pomożemy wam jak tylko będziemy mogli. Żegnaj Sachiko. –
powiedział Onoki i oddalił się. Podeszłam do swoich towarzyszy ukrywając emocję
jakie wzbudziła we mnie rozmowa z Kage. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wyruszamy natychmiast. –
powiedziałam twardo i z lodem w głosie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Staliśmy
u bram Iwagakure. Oddaliśmy nasze pozwolenia strażnikom, którzy teraz
odprowadzali nas wzrokiem. Związałam włosy w kok. Po minucie większość kosmyków
i tak poszło we własną stronę. Mój tata zawsze twierdził, że wyglądam wtedy
bardzo uroczo. Na samo wspomnienie zapiekły mnie oczy. Na szczęście grzywka
zasłoniła moje oczy przed wścibskimi spojrzeniami kompanów. Kiedy tylko
przekroczyliśmy mury wioski skierowałam się do naszego małego schowka. Nie
miałam problemów z odnalezieniem go. Zwój-torebka był oznaczony moją chakrą,
której nikt inny nie mógł wyczuć. Szybko rozpakowałam „bagaż”. Każdy wziął swój
plecak, skompletował broń i przygotował się do podróży. Władze Iwagakure były
na tyle miłe, że dały nam broń, aby następnym razem móc się obronić przed
napastnikami. Szliśmy powoli. Donikąd nam się nie spieszyło. Przynajmniej
mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
NIEZNAJOMY<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Widziałem
ja. Była w towarzystwie tych leszczy z Konochy. Szła uśmiechnięta ulicami
Iwagakure. Potem wystrychnęła na dudka samego Tsuchikage. Byłem pod wrażeniem.
Nadal jednak pamiętałem o tym co muszę zrobić. Gdy tylko zobaczyłem ten okrąg
na jej plecach i te różowe włosy wspomnienia odżyły przypominając o moich
obowiązkach. Śledziłem ich. Dziękowałem bogu za umiejętność ukrywania własnej
chakry. Powoli zaczęło się ściemniać. Sakura zarządziła postój i nocleg.
Leszcze wzięły się za rozstawianie namiotów i rozpalanie ogniska. Różowowłosa
siedziała tylko pod drzewem pisząc coś wewnątrz książki. Może to jej dziennik,
nie miałem pojęcia. W każdym razie postanowiłem iść w jej ślady. Usadowiłem się
w krzakach tak aby mieć dobry widok na ich obozowisko bez narażania się na
zauważenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
SAKURA<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Siedziałam
i rozmyślałam. Nawet nie zauważyłam kiedy wszystko było już gotowe, a moi
kompani przygotowywali sobie kolację. Miałam mętlik w głowie. Dwie siły
szarpały mną w różnych sobie kierunkach. Nie potrafiłam wybrać jednej z dróg.
Po prostu nie potrafię. Siedziałabym tak otępiała, gdyby nie Shikamaru. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co jest Sakura?- zapytał
troskliwie Nara. Miałam dość wścibskości ludzi. Ciągłych pytań, pocieszeń,
fałszywych „bezie dobrze Sakura”. Nic już nigdy nie będzie dobrze. Moje życie
to jedno pieprzone pasmo nieszczęść. Przeplatane małymi, trwającymi zaledwie chwile
niteczkami szczęścia, które później doprowadzało mnie do szaleństwa. Utracone
nadzieje, marzenia. Utracone szczęście. To wszystko wbijało się w moje serce
coraz głębiej. Swoje dawne „ja” zgubiłam już bardzo dawno. Potrafiłam je
udawać, ale ten talent zniknął po odkryciu prawdy o moich rodzicach. Nic już
nie było tak jak dawniej. – Sakura?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszystko okej Shikamaru.
Niepotrzebnie się martwisz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Skoro tak mówisz, ale pamiętaj
zawsze możesz się mi wygadać. Jestem zbyt leniwy, żeby komuś to powtórzyć. – uśmiechnęłam
się smutno do przyjaciela. Zajebiście. Jeszcze chwile temu byłam zdecydowana co
robić, ale nie. Musiał się pojawić Shikamaru z tą troska przywracając
wspomnienia Naruto, Tsunade-samy, Kakashiego (którego spóźnienia teraz już
rozumiałam) i wszystkich innych, którzy ciągle byli przy mnie bez względu na
wszystko. Nie, Sakura. Nie zbaczaj ze swojej drogi. Upomniałam się w myślach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 12.0pt; text-align: justify;">
Wszyscy już spali. Siedziałam tylko i płakałam.
Miałam dość. Koniec z tym! Wrzasnęłam sama na siebie. Wstałam wzięłam swoją
torbę. Wyjęłam z niej zdjęcie drużyny siódmej. Wspomnienia wróciły i ból, który
przypominał o sobie w momentach takich jak te. Prawie rzuciłam fotografią o
pobliskie drzewo, jednak w porę się opamiętałam. Spojrzałam na swoja radosną
twarz. Chciałabym wrócić do tamtych czasów. Poczuć znowu tą beztroskę. Cholera,
tęsknie nawet za miłością do Sasuke, którą naiwnie żywiłam. Mogłabym być nadal
słabą, płaczliwą Sakura. Wszystko byleby uciec od tego co się wydarzyło. Odciąć
się do wspomnień. Wyjęłam kartkę z książki. Raczej list niż kartkę, no ale jak
zwał tak zwał. Wyciągnęłam również zwój z kabury. W pełni przygotowana
przeczytałam jeszcze raz list, który trzymałam w ręce. (polecam słuchać tego -
> <span lang="EN-US"><a href="http://www.youtube.com/watch?v=Nzn3OhWk8io"><span lang="PL">http://www.youtube.com/watch?v=Nzn3OhWk8io</span></a></span> Naruto sadness and sorrow)<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<i>„Drodzy
Przyjaciele,<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<i>Wybaczcie
mi, nie potrafię postąpić inaczej. Wszystko kumulowało się we mnie od dłuższego
czasu. Nie chcę już sprawiać problemów. Drugi, zapieczętowany list dajcie
Tsunade-sama. Będzie wiedziała jak go otworzyć. Neji dbaj o Hinatę. Shikamaru
ty dbaj o Ino. Kiba zapewnij wszystkim rozrywkę jakiej mało. Przykro mi, że już
więcej możemy nie napić się sake w swoim towarzystwie. Co ja gadam. Kiedyś to
na pewno się stanie. Na razie jednak muszę was opuścić. Muszę zrobić to o czym
marzyłam od wielu miesięcy. Nie miejcie mi tego za złe. Kontynuujcie misję.
Shikamaru ciebie wyznaczam jako lidera. Mam nadzieję, że poradzicie sobie z tą
jakże banalną misją, jak i kolejnymi następnymi. Nie mówcie nic Naruto.
Tsunade-sama dokładnie wie, znaczy będzie wiedzieć, co mu powiedzieć. Nie
szukajcie mnie. To nie ma sensu. Nie wrócę dopóki nie osiągnę swojego celu.
Wiem jestem egoistką, ale pamiętajcie, że kocham was wszystkich i na pewno
wrócę do was. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<i>Sakura-chan„<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oznaczyłam jeszcze list specjalnym
umówionym przez nas znakiem, żeby wiedzieli, ze jest autentyczny. Serce
rozrywało mi się na strzępy. Teraz wyjęłam list skierowany do Tsunade. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<i>„Tsunade-sama,
wybacz mi. Odchodzę. Wrócę do wioski kiedy będę gotowa. Wiedz, ze ty dałaś mi
siłę, aby tak długo wytrzymać. Jednak nie potrafię tak dłużej. Proszę Cię o
jedno. Nie mów Naruto, że uciekłam. Powiedz mu, że jestem na bardzo długiej
misji i nie wiadomo kiedy z niej wrócę. Nie chce rozdrapywać jego ran po
Sasuke. Wiele się od Ciebie nauczyłam Sensei. Przede wszystkim jak być silną w
sytuacjach takich jak ta. Wiem jednak, że będąc w Konoha nie poradzę sobie z
tym wszystkim. Nauczyłaś mnie wszystkiego. Dzięki tobie ze słabej, płaczliwej
dziewczynki stałam się prawdziwa, silną kunoichi. Nigdy Cię nie zapomnę. Kiedy
wrócę obiecuje, że wszystko Ci wyjaśnię. Wiedz jeszcze jedno Sensei. Kocham Cię
jak rodzoną matkę i nigdy nie przestanę. Żałuje wszystkich gorzkich słów jakie
wypowiedziałam w twoim kierunku.<br />
Twoja uczennica Sakura”<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie było takiej siły na niebie i
ziemi, abym się teraz nie rozpłakała. Jednak stłumiłam szloch. Łzy
bezdźwięcznie spływały po moich policzkach. Szybko zapieczętowałam list do
Tsunade. Otworzyłam po cichu namiot Shikamaru i włożyłam do niego dwa listy
łącznie ze zwojem, który udało mi się ukraść. Zamknęłam namiot. Spojrzałam na
książkę, która leżała na mojej torbie. Wzięłam ją do ręki i włożyłam ją do
namiotu Nejiego. Odeszłam parę metrów. Odwróciłam się w stronę obozu. Zaczęłam
płakać jak mała dziewczynka. Robiłam to samo co on. Sasuke Uchiha. Odchodziłam,
zostawiałam swoich przyjaciół. Jedyną
różnicą było to, że ja na swój sposób się pożegnałam. Jednak ich ból po utracie
kolejnej bliskiej osoby będzie taki sam. <o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4304232057372147460.post-36981883092444970002013-03-06T17:47:00.000+01:002013-03-11T12:18:11.639+01:00Rozdział Pierwszy.<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Więc nawet szybko się uporałam. Postanowiłam wrzucić rozdział od razu. Z góry przepraszam za literówki. Jeśli zauważycie błędy piszcie w komentarzach. Wyrażajcie opinię. Teraz życzę wam miłego czytania.<br />
***<br />
Ulicami Konohy szła
pewna dziewczyna. Wszyscy zwracali na nią uwagę, mimo że widzieli ją już nie
raz. Za każdym razem zachwycali się kolorem jej włosów, które o dziwo były
różowe niczym płatki wiśni. Stąd też jej imię – Sakura. Haruno przeszła właśnie
obok budki z Ramenem. Jak zwykle zauważyła tam swojego blondwłosego
przyjaciela – Naruto. Weszła, więc do lokalu. Od razu zamówiła miskę owego
przysmaku. Jinchuriki odwrócił się i uśmiechnął się do przyjaciółki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Cześć Sakura. Dawno cię nie wiedziałem. – różowowłosa odwzajemniła uśmiech chłopaka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Wiesz ostatnio ciągle byłam na misjach. Szkoda,
że nie z tobą. – powiedziała i przysiadła się do Naruto.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Wiesz dobrze, że nie mamy na to, żadnego wpływu.
Tym bardziej po tym jak wstąpiłaś do ANBU.- Dziewczyna od razu spojrzała się na
znak na prawym ramieniu. Przypomniała sobie jej nową drużynę. Wyjątkowo
składała się z czterech osób. Ona, jako medyk i przywódca, oraz Shikamaru, Neji
oraz Kiba. Skład idealny. Wszyscy ich chwalili. Każda misja była zakończona sukcesem.
Jednak Sakura nie czuła się szczęśliwa. Miała wszystko. Przyjaciół, wspaniałą
mentorkę, pracę, która ją satysfakcjonowała. Brakowało jej dawnych lat drużyny siódmej, kiedy jeszcze nie była świadoma brutalności obecnego świata. Teraz, jako
członek ANBU spotykała wielu okropnych ludzi, morderców gwałcicieli i inne
szumowiny. Spotykała też wielu zbiegłych ninja, jednym z jej zadań było
zlikwidowanie wszystkich z księgi bingo.( Księga, w której wpisani są zbiegli
ninja do zlikwidowania lub przyprowadzenia do wioski częściej jednak to
pierwsze- dop. Autorki) Nigdy nie zapomni dnia, w którym trzymała ją po raz
pierwszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
<span style="color: #cccccc; mso-ansi-language: PL; mso-themecolor: text1; mso-themetint: 191;"> <i>Szybko przewracała strony przyglądając się
zdjęciom. Rozpoznawała niektóre twarze. Inne wydawały jej się całkowicie obce.
Największy szok przeżyła, gdy zobaczyła tam osobę, której nie mogła pomylić z
nikim innym. Stała wmurowana w ziemie. Dopiero glos Tsunade wybudziła ją z
letargu.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
<i><span style="color: #404040; mso-ansi-language: PL; mso-themecolor: text1; mso-themetint: 191;"><span style="color: #cccccc;">-Musisz to zrobić. To twój
obowiązek, jako członka i lidera oddziału ANBU. Wiem, ze będzie to dla ciebie
ciężkie, ale musisz. Zrozum to, że on nie jest już sobą. Zemsta całkowicie go
zamroczyła. Sasuke zabija i nie spocznie dopóki nie zabije Itachiego. Nie mamy
też pewności, co zrobi po tym jak mu się to uda. Trzeba go zabić. Zlikwidować
Sasuke Uchihe. Tylko nie mów nic Naruto. On tego nie zrozumie. – Sakura odłożyła
księgę na biurko Piątej i wyszła bez słowa.</span><o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Wiele dni męczyła ją
myśl o zadaniu powierzonym przez Tsunade.. Nadal też odczuwała smutek po śmierci,
a raczej morderstwie jej rodziców.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Sakura... Sakura słyszysz mnie? - Naruto machał
ręką przed twarzą dziewczyny.<br />
-Tak przepraszam zamyśliłam się.<br />
-Ostatnio coraz częściej ci się to zdarza. Co jest?- Blondyn spojrzał się na
Sakurę z troską.<br />
-Nic naprawdę nic. -Dziewczyna uśmiechnęła się do przyjaciela. Przez cztery
lata od ucieczki Sasuke doskonaliła ten sztuczny uśmiech. Teraz również
udawała. Dobrze wiedziała, co ma zrobić i nie mogła już zwlekać. Od tygodni
miała wszystko przygotowane. Wystarczyło zebrać się na odwagę i wykonać ten
czyn. Jednak patrząc na roześmianą twarz blondyna bolało ją na samą myśl o tym,
co chciała zrobić. Nagle przed nią w chmurze dymu pojawił się jej pierwszy
sensei.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Sakura, Hokage cię wzywa.- powiedział Kakashi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Dobrze Sensei. Zaraz u niej będę. – powiedziała
różowowłosa i pożegnała się z Naruto.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Sakura, nie podoba mi się to. Znowu pójdziesz na
misję. Nawet nie miałaś czasu zjeść swojego ramenu.- Sakura uśmiechnęła się
delikatnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Zjedz moją porcję. Jeszcze będzie wiele okazji,
aby wyjść z tobą na ramen. – spuściła wzrok i smutna wyszła z lokalu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Wchodząc do biura Hokage zobaczyła resztę swojego oddziału. Bez owijania w bawełnę przeszła do
sedna sprawy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-O co chodzi tym razem? – Tsunade spojrzała na nią
wściekła<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Sakura, masz świadomość, do kogo mówisz? – Sakura
tylko prychnęła zbywając swoją trenerkę. W głowie nadal słyszała jej słowa „<i>Trzeba go zabić. Zlikwidować Sasuke Uchihe.”
– </i>Sakura posłuchaj mnie. Wiem, w jakiej sytuacji się znajdujesz, ale nie
mogę pozwolić ci na takie zachowanie. Jesteś coraz bliżej odrzucenia wioski, a
to tylko, dlatego bo nie podoba ci się mój rozkaz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Słuchaj Tsunade-sama - imię sannina wymówiła
niemal z kpiną.-Nawet, jeśli wiele osób samemu podejmowało swoje decyzje to i
tak w większości było to uwarunkowane sytuacją w wiosce. Dlatego właśnie nawet
nie kiwnę palcem. Nie wykonam rozkazów, które zniszczą niektórym życie zbyt
dobrze ich rozumiem. – Piąta wstała i z miną niezwiastującą nic dobrego
wrzasnęła<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Wszyscy wyjść natychmiast. Ty Sakura zostajesz. –
Dopowiedziała, kiedy widziała jak jej uczennica, jako pierwsza rzuca się do
drzwi. Kiedy te już zamknęły się za wszystkim rozpoczęła swój monolog.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Nie pozwoliłam ci grzebać w archiwach, abyś teraz
wykorzystywała to przeciwko mnie. A to, co się wydarzyło nie ma nic wspólnego z
twoją prawdziwą misja. Nie ma też nic wspólnego z twoją drogą ninja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
- Tak Tsunade, śmierć moich rodziców nie ma ze mną
nic wspólnego. Gratuluje logicznego myślenia. – Sakura nawet nie zauważyła,
kiedy tak zaczęła traktować swoją mentorkę. Spojrzała teraz na blondynkę. Ta
stała w szoku. Jednak Sakura jeszcze nie skończyła. – Moi rodzice zginęli, bo
wydano im rozkaz. Zabili czyjąś rodzinę, bo chciała tego władza. Zapomnieli o
jednym, tym jednym był ten, który ich zabił. Wszystko dzięki kochającemu
trzeciemu hokage. Na szczęście przewraca się już w grobie. Jego przynajmniej
nie musze zabijać. Została jeszcze starszyzna, no i tamten gość. Jak mu było.
Kisame? Figuruje w księdze bingo, przy okazji zrobię coś dla wioski.- Dziewczyn
uśmiechnęła się fałszywie i wyszła. Minęła swoich zszokowanych towarzyszy. Ci
widzieli jak Tsunade wybudza się z szoku i pędzi za dziewczyną.<br />
- Sakura nie widzisz, ze stajesz się taka sama jak on? Pragniesz zemsty? Sama
wiesz jak to się skończy. Los Sasuke powinien być dla ciebie przestrogą, a nie
ścieżką, którą będziesz podążać. – Blondynka wraz z końcem swoich słów
zatrzymała się. NIE było sensu zatrzymywać Haruno. Wróciła przed swój gabinet i
zwróciła się do pozostałych z oddziału S.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Wchodźcie, musze wam o czymś powiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Sakura wybiegła z
biura hokage. Miała wyrzuty sumienia. Wiedziała, ze zrobiła źle wytykając jej
błędy jej poprzedników, w tym również jej rodziny i mentorów. Bezwiednie
zaczęła płakać. Wspomnienia jej rodziny zawsze do tego prowadziły do morza łez.
Jednak po ich śmierci obiecała sobie, że ich pomści i że już nigdy nie okaże
takiej słabości jak łzy. Natychmiast starła ciecz z policzków. Spojrzała w górę
na biuro Tsunade i z powrotem weszła do budynku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
Wejście na górę zajęło jej chyba godzinę.
Przynajmniej tak się jej wydawało. Stała przed drzwiami do biura hokage. Nie
mogła się nawet poruszyć. Stres i wyrzuty zjadały ją od środka. Nagle wejście
otworzyło się i cała jej drużyna zaczęła wychodzić. Zszokowanie spojrzeli na
swoją liderkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Co tak się gapisz Inuzuka?!- Haruno warknęła na
swojego towarzysza. Cała grupa cofnęła się o krok słysząc wrogość w głosie
dziewczyny. Ta wyminęła ich z gracją i weszła do pokoju zamykając za sobą
drzwi. Stanęła przed swoją mentorką jednak nie potrafiła nic powiedzieć.
Blondynka siedziała z głową w papierach nie zauważając powrotu swojej
uczennicy. Sakura zakasłała znacząco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Sakura, po co przyszłaś? Wszystko przekazałam już
twojej drużynie. – Powiedziała ze smutkiem w oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Przyszłam Cię przeprosić. Nie powinnam się tak
zachowywać, szczególnie w stosunku do ciebie. Po prostu to wszystko mnie
przerasta. Chęć zemsty, rozgniecenia tego mężczyzny jak karalucha, żal do
wioski za to, co uczyniła mojej rodzinie. To, co zrobili moi rodzice było
słuszne i niezbędne, ale ja nie mogę o tym zapomnieć. To za dużo dla mnie.
Powoli nawet zaczynam rozumieć Sasuke i jego czyny. Nawet to, ze zostawił mnie
i Naruto. Swoich przyjaciół. –Haruno rozkleiła się już na dobre. Przeklinała
się w myślach, że znów okazała słabość. Nagle jednak poczuła mocny uścisk. To
Tsunade przygarnęła ją do siebie i zaczęła ją uspokajać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Posłuchaj mnie, też straciłam wiele osób. Mojego
brata, mężczyznę, którego kochałam nad życie. Wiem jak boli samotność i pustka
po tych osobach. Jednak zemsta nic nie zmieni. Pomyśl, jeśli chciałabym odnaleźć
i zabić tych morderców nie byłabym kage. Do niczego bym nie doszła. Zostałabym
tylko z satysfakcją, która i tak nie jest w stanie zapełnić tej dziury po nich.
Nauczyłam cię wszystkiego, co potrafiłam, przymykałam oczy na twoje
eksperymenty i wybryki, dałam prace w szpitalu, potem w ANBU. Nie przepaść tego
jedną lekkomyślną decyzją. – Sakura objęła swoją mentorkę. Od śmierci jej
rodziców traktowała ją jak matkę, jednak wszystko zmieniło się po przeczytaniu
dokumentów w archiwum wioski. Jednak nadal walczyła ze swoimi uczuciami.
Kochała Tsunade prawie jak własną mamę. To ona prowadziła ją przez świat
shinobi. To ona nauczyła ją jak być prawdziwą kunoichi. To dzięki niej nosi
opaskę na czole a nie na włosach jak dawniej. W końcu dzięki tej kobiecie
zapomniała o swojej pierwszej miłości. Zapomniała to grubo powiedziane.
Nauczyła się żyć z tęsknotą, która powoli zanikała. Rożowowłosa odsunęła się od
blondynki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
- O czym chciałaś nam powiedzieć?-Powiedziała
Sakura maskując swoje uczucia związane z przemową Tsunade.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-O misji. – Piąta odsunęła się od Sakury i
wygładziła swój płaszcz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
Sakura stała zdumiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Chcesz mi powiedzieć, ze wykorzystujesz oddział
ANBU rangi S do zdobycia zwoju?! To bez sensu...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Posłuchaj Sakura, jak na razie nie ma żadnych
poważnych misji dla was. No chyba, ze wolicie gonić tego czarnego kota. –
uśmiechnęła się podstępnie blondynka. Sakurze stanęły przed oczami wspomnienia
kiedy to trzeci mówił o tym samym kocie, potem jak Naruto wracał cały obdrapany
trzymając uciekiniera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-On ciągle ucieka? – zaśmiała się Haruno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Tak. – salwa śmiechu wydobyła się z ust – A więc
jako lider wybieraj, albo Iwagakure, albo gonitwa za kotem? - podniosła znacząco jedną brew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Zdecydowanie Iwa, już parę razy goniłam za tym
kotem, nigdy więcej – odezwała się Haruno. – Więc idę do swojej drużyny
wszystko zaplanować. – drzwi zamknęły się za różowowłosą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Sakura siedziała na
wielkim głazie i obserwowała swoja drużynę. Nigdy nie przypuszczała, ze będzie
na miejscu Kakashiego. Odpowiedzialna za wszystkich. Wstała. Jeszcze przez
chwilę przyglądała się treningowi swoich kompanów. Otworzyła i wrzasnęła.<br />
-Koniec treningu. Wszyscy do mnie!- zdezorientowani mężczyźni rzucili wszystko
i podeszli do swojej liderki. Jednej z niewielu kobiet w ANBU. –Jak dobrze
wiecie mamy wyruszyć do Iwagakure po pewien zwój. Nie wiem dlaczego zlecili to
nam. Jest to misja rangi C. Czuje się jakbym dopiero co skończyła Akademie, a
nie była jōninem. Alternatywą była pogoń za nieuchwytnym kotem uciekinierem, z
którym pewnie każdy z was miał choć raz do czynienia. – Sakura znowu
uśmiechnęła się do wspomnień. – Więc wyru...- Nie dane było jej skończyć, gdyż
w słowo wszedł jej Kiba. Z wielkim uśmiechem na twarzy oznajmił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Szefowo, uśmiechasz się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Zamknij się Inuzuka. Skupmy się na misji. Chcę
zakończyć to dziecinne zadanie jak najszybciej. Tsunade-sama dała mi wolną rękę
co do dnia wyruszenia. Mam pozwolenia na wyjście z wioski dla każdego z nas.
Standardowo idziemy jako oddział ANBU, nie jako zwykli shinobi. W związku z tym
każdy obowiązkowo ma mieć maskę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-A ty szefowo? Tobie maska nie wystarczy, masz
zbyt charakterystyczne włosy. – zauważył Nara – Pamiętasz jaki ochrzan
dostaliśmy ostatnim razem? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Trafna uwaga Shikamaru. No cóż będę musiała
założyć kaptur i utwierdzić go maską. Coś czuję, że będzie goręcej niż sądziłam
– powiedziała schodząc z oficjalnego tonu. Jednak na krótko. – Wracając do
tematu. Jutro godzina piąta rano spotykamy się pod bramą. Podróż do Iwa zajmie
nam trzy dni. Nasze zadanie polega na zlokalizowaniu zwoju i odebraniu go. Nie
będzie to ciężki zadanie. Nasi poprzednicy zdobyli informacje, że zwój jest u
niejakiego Kenji Sho. Zwykły obywatel. Nie jest shinobi. Zwój zazwyczaj zostawia
w domu. Tsuchikage nie ma pojęcia o obecności zwoju w wiosce dlatego Tsunade
nie chce plątać w to władz wioski. Więc plan jest taki. Przedstawię wam go w
punktach z dodatkowym wyjaśnieniem. Shikamaru jeśli masz uwagi mów śmiało.
Punkt pierwszy. Przedostanie się do Iwagakure. Podróżować będziemy wzdłuż
granicy Kusagakure i Takigakure. Nie
chce narażać się na jakiekolwiek rewizje lub pytania, granica tych wiosek jest
neutralna więc nie musimy się o nic martwić. Punkt drugi.. Zlokalizować dom
Kenjiego. To będzie proste. Mam dokładne namiary. Punkt trzeci. Wykraść zwój.
Nasza misja zbiega się z festiwalem w Iwie, na którym z resztą pojawia się nasz
tajemniczy nie-shinobi, więc dom będzie pusty. I w końcu punkt czwarty i
ostatni. Wrócić do wioski tą samą drogą co w punkcie pierwszym. Jakieś pytania?-
Haruno popatrzyła się po swoich towarzyszach. Ich miny zdradzały wielką pracę
mózgu, który dumał nad każdym detalem planu. Pierwszy odezwał się Shikamaru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Co jeśli jednak kogoś napotkamy? Będziemy walczyć
czy raczej negocjować? – Sakura zamyśliła się. <br />
-Powiem wam szczerze. Nie ma pojęcia wszystko zależy od tamtej osoby. Osobiście
będę unikać walki. A i najważniejsze. Podczas podróży zdejmujemy maski. ANBU
Konochy ściąga zbyt dużą uwagę.- ze swojego miejsca od razu powstał Inuzuka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Ale szefowo, to rozkaz od Tsunade-samy! – Haruno
obrzuciła go wrogim spojrzeniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; mso-pagination: widow-orphan lines-together; page-break-after: avoid; text-align: justify;">
-Kiba, nie interesują mnie jej rozkazy tylko
powodzenie misji. A teraz wszyscy do domów i spać Jutro piata rano pod bramą.
Żegnam was. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sakura
powoli szła do domu. Myślała nad tym co dzisiaj się wydarzyło. Niby kolejny
zwykły dzień, jednak wszystkie słowa, które wypowiedziała i usłyszała skłoniły
ją do przemyśleń. „<i>Sakura nie widzisz, ze
stajesz się taka sama jak on? Pragniesz zemsty?</i>” Tak, pragnęła zemsty jak
niczego innego na świecie. Chciała zobaczyć jak uśmieszek na twarzy tego
człowieka zanika zastępując go przerażeniem. „<i>Do niczego bym nie doszła. Zostałabym tylko z satysfakcją, która i tak
nie jest w stanie zapełnić tej dziury po nich</i>” Niby wszystko było tak jak
przedstawiła jej Tsunade jednak pragnienie było zbyt silne. „<i>Jesteś coraz bliżej odrzucenia wioski</i>” To
była całkowita prawda, jedyne co trzymało ją w tym miejscu to Naruto. Wiedziała
jaki ból mu zada zdradzając wioskę, zabijając starszyznę lub robiąc cokolwiek
wbrew zasadom shinobi. Była w kropce. Sakura rozejrzała się po okolicy.
Przechodziła tędy już trzeci raz. Nagle zmieniła kierunek i pognała do swojego
domu. Weszła do budynku. Minęła wielki salon i kuchnię. Szybko wkroczyła na
górę i do swojego pokoju. Wyjęła z szafy wielka torbę podróżniczą i zapakowała
do niej wszystko czego potrzebowała. Spojrzała na komodę. Stały na niej dwa
zdjęcia Jej i Naruto oraz całej drużyny 7. Wzięła do ręki oba zdęcia i
przyjrzała im się dokładnie. Wspomnienia znowu powróciły. Szczególnie te
związane z Naruto. W końcu odłożyła zdjęcie blondyna na szafkę, a drugie
włożyła do torby. Tą rzuciła pod drzwi od pokoju i skierowała się do łazienki.
Po dwudziestu minutach wyszła i położyła się na łóżku z nadzieją na sen, który
jednak nie nastąpił<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kiedy
tylko udało jej się zasnąć budzik odezwał się bez litości. Haruno wstała i
mamrocząc coś pod nosem poszła do łazienki. Przygotowana wyszła po dwudziestu
minutach. Znowu podeszła do komody i wyjęła z niej broń, którą schowała do
kabury. Jeszcze raz spojrzała na zdjęcie swojego przyjaciela. Zrobili je w tedy
kiedy ona awansowała na Jonina.
„Zabawne” pomyślał. Ona słabsza od Naruto, a starsza rangą. Pamięta
dzień awansu jakby był wczoraj. Wyszła z biura hokage kiedy od razu poczuła
ciężar na swojej szyi. Któż inny mógł to być jak nie Twardogłowy Ninja Numer
Jeden. Sakura od razu zaczęła się śmiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zdałaś? Zdałaś? – Naruto dopytywał
się o chwila. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak Naruto zdałam, Teraz jestem
jōninem tak jak Kakashi sensei. A ty nadal genin. – zaśmiała się perliście. –
Kiedy zamierzasz przystąpić do egzaminu na Chunnina? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niedługo Sakurcia, już niedługo. –
jedna brew różowowłosej zaczęła drgać na dźwięk zdrobnienia. Naruto to
zauważył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura, przepraszam, miałem na
myśli Sakura. – zaczął machać rękami w geście samoobrony. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie zadzieraj z jōninem dzieciaku.
– Sakura zaczęła śmiać się tak, ze chyba słyszała ja cała wioska. Naruto
obruszył się i poszedł przed siebie. Zatrzymał go Kakashi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wszystkiego najlepszego Sakura.
Kto by pomyślał, że jako pierwsze z mojej drużyny awansujesz do jounin. Teraz jesteśmy
sobie równi. – uśmiechnął się białowłosy. Haruno spojrzała na dawnego mistrza. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Równi, sensei chyba sobie pan
żartuje. Ledwo zdałam .... – nie dane było dokończyć jej wypowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale zdałaś i to się liczy. Więc co
następne, misje, ANBU czy praca medyka w szpitalu? – zapytał Kakashi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie mam pojęcia. – Naruto nagle
przytulił Sakurę, a Sensei zrobił zdjęcie z zaskoczenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wiesz na misjach to ty teraz
będziesz odpowiadała za Naruto, a kto wie może dostaniesz nawet własną drużynę
z Akademii. – Dziewczyna wzdrygnęła się na myśl o takiej odpowiedzialności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co to to nie. Zamierzam dostać się
do ANBU. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sakura
zaczęła płakać. Tyle wspomnień z radosnych chwil jej życia. Przeplatane były
pasmami koszmarów. Odejście Uchihy, śmierć jej rodziców no i odkrycie prawdy co
do ich morderstwa. Trzy najbardziej bolesne wydarzenia w jej życiu. Jednak
zawsze dawała sobie radę. Wracała do tej uśmiechniętej postaci pełnej ciepła i
dobra. NIE tym razem. Teraz już nie potrafiła udawać, nie potrafiła znowu
zaznać szczęścia. Czuła się zdradzona i opuszczona tego było dla niej za wiele.
Haruno odłożyła zdjęcie na półkę wzięła do ręki torbę i zeszła na dół.
Dopakowała trochę prowiantu na drogę zjadła śniadanie i wyszła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak
zwykle pod bramą była jako pierwsza. Czekał<span lang="RU">ф</span> dobre
dwadzieścia minut zanim dostrzegła swoich towarzyszy. Spojrzała na zegarek. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Brawo dwadzieścia minut
spóźnienia. – powiedziała i teatralnie zaklaskała w ręce. To był sygnał, ze dzisiaj
ma dobry humor. Przynajmniej znośny. Uśmiechnęła się do towarzyszy. – Mniejsza
o to. Wyruszamy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Podróż
mijała wyjątkowo szybko. Już o zmroku dotarli do granicy Kraju Ognia. Sakura
nic nie mówiąc usiadła na ziemi. Był to wyraźny sygnał na postój. Jak zawsze
każdy wiedział co miał robić. Kiba poszedł po drzewo na opał, Shikamaru
rozkładał namioty, a Neji lustrował okolice Byakuganem. Haruno nadal siedziała
pod drzewem i przyglądała się drużynie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Przejmę pierwszą wartę. –
uśmiechnęła się do kompanów.- Wy się wyśpijcie. –dopowiedziała i znowu wróciła
do świata rozmyślań. Ledwo zauważyła, gdy namioty były już rozłożone, a z jej
pola widzenia zniknął Hyuga. Została z Shikamaru. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Szefowo, co jest? Zawsze byłaś
uśmiechnieta i gadatliwa na misjach, a teraz jest tak jakby cię tu wcale nie
było. – „Eh nawet największy len, musiał się tego uczepić” pomyślała Sakura.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic Shikamaru, jest parę spraw z
którymi sobie jeszcze nie radze. – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie do
kompana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura znam cię nie od dziś i wiem
kiedy masz mały problem, a kiedy zmagasz się z czymś naprawdę wielkim. Pozwól
nam sobie pomóc. – zaprotestował i usiadł obok Haruno. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj Shikamaru, obiecuję ci, że
postaram się być mniej gburowata wobec was i ...- nie mogła skończyć, gdyż
brązowowłosy wszedł jej w słowo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tu nie chodzi o gburowatość.
Zmieniasz się. Stajesz się nie ufna, lekceważąca, ryzykowna. Nawet nie słuchasz
Tsunade, baa ty masz ją gdzieś coraz bardziej odpychasz od siebie wszystkich.
Powiedz mi kiedy ostatnio kontaktowałaś się z Ino, albo Hinatą. – spojrzał na
minę przyjaciółki – NO właśnie. Tsunade-sama ma rację. Ogarnij się. Jeśli
chcesz pomożemy ci, ale nie możesz nas odtrącać. – Sakura spuściła głowę. Czuła
się jak małe dziecko upominane przez rodziców. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Słuchaj Shikamaru. Moi rodzice
zginęli z winy wioski. Po części z winy wioski. Nie pytaj skąd wiem. Nie mogę
ci tego powiedzieć, ale nie oczekuj, ze od tak przyjmę tą informację do siebie
i będę żyć dalej jakby nigdy nic. – powiedziała i spojrzała na podwładnego. –
Potrzebuję trochę czasu, ale obiecuję ci, ze postaram się być dla was milsza. –
uśmiechnęła się i otwierając książkę zakończyła dyskusję. Po chwili wrócili jej
towarzysze. Jeden z drewnem, a drugi ze sporym wilkiem na rękach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Zdecydowanie nie jestem głodna –
powiedziała z niesmakiem wypisanym na ustach. Wtem brzuch zaburczał jej głośno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura jesteś tego pewna? –
powiedział Inuzuka, a Akamaru szczeknął zaniepokojony dziwnym odgłosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W sumie jestem głodna. – przyznała
się i podeszła do swojej torby. Wyciągnęła z niej żółty ser i chleb. Wszyscy ją
obserwowali.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Chcesz mi powiedzieć, że ja
uganiałem się za wilkiem kiedy ty masz ze sobą jedzenie?- powiedział zdenerwowany
Neji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-No co nie mówiliście nic, ze
jesteście głodni. – zaśmiała się dziewczyna i zaczęła pałaszować prowizoryczną
kanapkę. – Z restą załose sie, ze ten wilk jest lepsy. – powiedziała z ustami
wypełnionymi jedzeniem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wraca nasza dawna szefowa. –
uradował się Kiba i wraz z Akamaru usiedli przy ognisku – To co Sakura po misji
idziemy na sake tak jak kiedyś? – dziewczyna przełknęła kawałek jedzenia<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-O nie ostatni raz jak z tobą piłam
przez trzy dni nie mogłam wstać z łóżka. Mowy nie ma o powtórce. – zaśmiała się
na samo wspomnienie. – Z resztą nawet nie pamiętam jak wtedy doszłam do domu. -
wszyscy zaczęli się śmiać. Wieczór minął na siedzeniu przy ognisku i wspominaniu
czasów ich pierwszych wspólnych misji. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Haruno
nadal siedziała na warcie mimo, że była już druga w nocy. Siedziała przy
ognisku równocześnie sprawdzając czy wokół nie panoszy się jakaś obca chakra.
Było pusto. Podeszła więc do swojej torby i wyciągnęła swoje zwykłe ciuchy. Weszła
w głąb lasu. PO pięciu minutach drogi zatrzymała się przy małej rzeczce. Obmyła
twarz i szybko się przebrała. Radość z zrzucenia z siebie munduru ANBU była wielka. Ledwo złożyła swoje ciuchy i usłyszała dziwny
szmer w krzakach. Szybko wyjęła kunai z kabury. <o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
NARRACJA SAKURY<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Nie możliwe,
żeby ktoś tu był. Zmysłami przeszukałam całą okolice w poszukiwaniu
jakiejkolwiek chakry. Czułam tylko tą pochodzącą od moich kompanów.. Jeszcze
raz skupiłam swój wzrok na krzakach. Coś lub ktoś był coraz bliżej. Nie
odczuwałam strachu, bardziej zaciekawienie. Już tylko chwilę, a ujrzę to czego
oczekiwałam od dobrej minuty. Nagle krzaki się rozchyliły. Stanęłam w pozycji
obronnej. Jednak to co zobaczyłam całkowicie zbiło mnie z tropu. Przede mną
stał niewinny królik. Uspokoiłam się, gdyby to był ninja wyczułabym jego
chakrę. Jednak nagle czułam cos pod skórą, jakbym była obserwowana. Podeszłam
do miejsca z którego wybiegł królik. Był tam ślad ludzkiej stopy do tego
świeży. Jednak był tylko jeden. Nie było pary, ani innych śladów mogących
wskazać mi drogę, którą kierował się ten człowiek. Przypatrując się dziwnemu
śladowi po mojej skórze przebiegł lekki acz mroźny wietrzyk. Zadrżałam. Natychmiast
porzuciłam sprawę śladu i zbierając swoje ciuchy poszłam w stronę obozowiska.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-indent: 36.0pt;">
Tak jak się
spodziewałam wszyscy spali. Miałam ochotę do nic dołączyć jednak lepiej niech
oni się wyśpią. Ja już się przyzwyczaiłam do ciągłego zmęczenia i
nieprzespanych nocy. Siedziałam więc przy ognisku czekając na świt. Przysunęłam
swoją torbę do siebie i ułożyłam na niej głowę. Odwrócona w stronę ognia, znaku
mojej wioski, zaczęłam zastanawiać się nad wszystkim co usłyszałam od Shikamaru
i Tsunade. Wiedziałam, ze postępuje źle, ale nie było lepszej opcji. Nie mogłam
przecież zapomnieć o wszystkich, których straciłam. Sasuke dokonał własnego
wyboru, z tym już się pogodziłam. To strata rodziców najbardziej mnie bolała.
Goryczy dodawała świadomość, że zgubę dla nich przyniosła misja. Mała, nieważna
z punktu widzenia wioski, misja. Jednak tragiczna w skutkach. Ktoś pomyślałby,
że to wszystko przez błąd, który popełnili moi rodzice. Nie zauważyli małego
dziecka, a może nie chcieli zabijać tego malucha. Jednak on wyrósł na groźnego
ninja rządnego zemsty. Dokonał jej. Przyszedł do naszego domu i zamordował ich
z kpiącym uśmieszkiem na twarzy. NIE wiem czy mnie widział, czy nie. Jestem
pewna jednego. Kiedyś na pewno mnie zobaczy, a wtedy będzie to jego ostatni
widok w życiu. Moje rozmyślania przerwał dźwięk suwaka. Spojrzałam przez ramie
na kierunek z którego wydobywał się odgłos. Wtedy zorientowałam się, ze na
moich policzkach widniały łzy. Szybko otarłam je zanim ktoś kto postanowił mi
przerwać wyszedł z namiotu. W miejscu na, które niedawno patrzyłam pojawił się
Neji. Nawet lepiej już wcześniej chciałam z nim porozmawiać o tajemniczym
śladzie, który znalazłam w lesie. Jednak było już za późno, aby wyśledzić tego
człowieka, na pewno już uciekł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dlaczego nie śpisz?- powiedziałam
delikatnie. Shikamaru miał racje. Źle ich traktowałam. Postanowiłam to zmienić.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dopiero się obudziłem. Pomyślałem,
ze zmienimy się na warcie. Musisz się przespać. Jutro będziesz nieprzytomna. –
powiedział z troską Neji. Machnęłam tylko ręką. Nagle nadzieja na nowo się we
mnie obudziła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Neji. Mam do ciebie prośbę.
Sprawdź czy w okolicy nikt się nie kręci. – Neji nie dopytywał się o powody mojego
zaniepokojenia. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nikogo nie widzę w promieniu
pięciu kilometrów. Widziałaś kogoś?-pokręciłam głową<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Znalazłam ślad przy rzece jakieś
sto góra dwieście metrów stąd. Zdecydowanie był świeży. Ktoś musiał tam być
wtedy kiedy ja. Co ciekawsze ślad był jeden. Jeden odcisk buta, żadnego do pary
lub śladów wskazujących kierunek. Nic. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Hm, to faktycznie dziwne. Kiedy
tam byłaś? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jakieś pół godziny temu. A co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Niemożliwe, żeby ktoś zdążył w pół
godziny pokonać dystans pięciu kilometrów.
Musiało ci się wydawać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Cholera Neji. Siedzę w tym gównie
od dziesiątego roku życia. Wiem kiedy coś jest prawdziwe, tym bardziej taki
ślad. Jako ANBU musze być uważna i ostrożna tak? Może się mylę? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura spokojnie. Nie o to mi
chodziło. Zastanawiam się tylko jak to możliwe.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie mam pojęcia. – wzruszyłam
ramionami i odwróciłam się do Nejiego plecami z powrotem wpatrując się w
ognisko. Myślała, ze Neji wróci z powrotem do namiotu. Jak wielkie było moje
rozczarowanie kiedy znowu się odezwał<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Posiedzieć z tobą? I Tak za
niedługo będzie trzeba ich budzić. – wskazał na dwa namioty. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Jak chcesz. – mruknęłam i
przykryłam się śpiworem , który ze sobą wzięłam. Nawet nie zorientowałam się
kiedy Morfeusz podstępem schwytał mnie w swoje sidła. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Znowu
miałam ten sen. Biegłam długim korytarzem. Wiem powiecie, ze każdy ma podobny
sen przynajmniej raz. Ale on nie był taki zwyczajny. Po obu stronach wisiały
lustra, albo po prostu całe ściany były lustrem. Zawsze kiedy patrzyłam na
prawo zamiast siebie widziałam Sasuke. Po drugiej stronie było normalne odbicie
mnie z długimi powiewającymi włosami biegnącej przed siebie. Nie widziałam dokąd
biegnę była tam tylko wszystko ogarniająca ciemność. Za mną również nie było
nic. Jednak czułam potrzebę ucieczki. Biegłam i biegłam razem z Sasuke i drugą
mną. Jednak donikąd nie dobiegliśmy. Nagle potrzeba ucieczki mnie opuściła.
Podeszłam jeszcze kilka kroków w ciemność. Rozbłysło światło, ale tylko po
prawej stronie. Na końcu świetlnego korytarza było jednak widać ciemność, a
raczej mały czarny punkt. Odwrotna sytuacja panowała w drugim korytarzu.
Ciemność w samym jego środku rozjaśniał mały punkt białego światła. Zawsze na
tym ten sen się kończył. Nagle straciłam panowanie nad swoim ciałem. Jakaś sił,
która mną kierowała kazała mi usiąść na posadzce. Obserwowałam teraz osoby z
dwóch równoległych sobie luster. Druga Sakura wyszła z lustra i stanęła po mojej
lewej stronie, to samo zrobił Sasuke. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oboje stali naprzeciwko siebie, a
ja siedziałam i obserwowałam. Nie dane mi było zrobić cokolwiek innego. Nagle
oboje poruszyli się tak, ze stali ramie w ramie przede mną. Widziałam wyraźnie
znak klanu Uchiha i znak mojego „klanu” - białą obręcz. Niespodziewanie para
spojrzała na siebie przytaknęła głowami i ruszyli w swoje strony. Sasuke wszedł
do ciemnego korytarza, a druga ja do jasnego. Zaraz jak tylko przekroczyli
progi obu korytarzy one zamknęły się hukiem. Na jednych drzwiach widniał symbol
Yin a na drugich Yang. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami. Chyba
zemdlałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Obudziłam
się cała zlana potem. Podparłam się na łokciach i usiadłam. Rozejrzałam się po
okolicy. Przy dogasającym ognisku siedział znużony Neji. W ręku trzymał moją
książkę. Ciekawe jak mu się podobała. Zaśmiałam się w duchu. Przynajmniej tak
sądziłam. Szatyn podniósł na mnie wzrok znad książki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Miałaś zły sen?-zapytał ze
stoickim spokojem<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak, jak zawsze z resztą przyzwyczaiłam
się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Sakura wiesz, ze potrafię wyczuć
kłamstwo. – cholera i co ja mam mu teraz powiedzieć „wiesz śnił mi się Sasuke i
ja znaczy ja jako lustrzane odbicie i oni razem coś kombinowali”? nie Sakura
ogarnij się powiedziałam do siebie w myślach<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nic po prostu ten sam sen co
zawsze tylko tym razem z zakończeniem. – powiedziałam i spławiłam go bez
możliwości dalszej dyskusji. – Budź resztę. Wyruszamy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Ale jest dopiero piąta rano... –
zaczął narzekać Hyuga. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie interesuje mnie to. Chce jak
najszybciej zakończyć tą misje. Może uda nam się nawet dzisiaj dojść do Iwy. –
Tymi słowami zakończyłam wszelkie dyskusje dzisiejszego dnia. I daj boże niech
Neji zrozumie, ze nie mam dzisiaj nastroju. Końcówka snu całkowicie zbiła mnie
z tropu. Zawsze wierzyłam, że sny mają coś oznaczać, ale co. Dobra ucieczkę
zrozumiem. Ostatnio mam wiele rzeczy przed którymi mogę uciekać, ale dlaczego
pojawił się tam Sasuke. Do tego działający razem ze mną. Nie próbujący się mnie
pozbyć. Tej słabej irytującej osoby. Stop, Sakura nie jesteś już słaba.
Poprawiłam się w myślach. Moje zamyślenie przerwał Neji wrzeszczący na
Shikamaru, który usilnie próbował zostać w krainie snów. Machnęłam dłonią na
Nejiego, aby odsunął się od Nary. Nachyliłam się nad nim i wrzasnęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wróg atakuje!- jak zawsze Shikamaru
obudził się natychmiast<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Co ?! Kto?! – zaczęłam się śmiać widząc
jego zdezorientowaną twarz. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nikt nas nie atakuje. – ledwo
wypowiedziałam te słowa dusząc się śmiechem. – To raczej Morfeusz atakował
ciebie. A teraz wszyscy zrzucać ciuchy ANBU. Założymy je dopiero w Iwagakure. –
poszłam jakieś dobre parę metrów dalej, aby czuli się bardziej swobodnie. Oni
jednak woleli upchać się w namiotach i tam zrzucić ciuchy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Pff. – mruknęłam tylko pod nosem.
Powoli każdy wychodził z namiotu i zaczął składać swój. Pięć minut później
wszystko było gotowe. Ruszyliśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak
jak się spodziewałam do wioski dotarliśmy późnym wieczorem. Nie przemyślałam
jednej rzeczy jak my mamy dostać się do wioski bez zgody Tsuchikage. Poprosiłam
Nejiego, aby poszukał jakiejś luki w budowie muru. Nic jednak nie znalazł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Wygląda na to, ze jedyna droga
prowadzi przez góry, albo pod ziemią. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tylko góry. Pod ziemią na pewno
jest jeszcze jakiś odcinek muru. – powiedziałam i zaczęłam iść wzdłuż muru.
Nagle do głowy wpadł mi pomysł. - Mam pomysł. Nie spodoba wam się. Po pierwsze
niech każdy zdejmie opaskę. – wszyscy zrobili to o co prosiłam. Zaczęłam drzeć
swoje ubranie. – Druga część planu. Wszyscy musimy wyglądać jak po napotkaniu
wroga. Muszą uwierzyć, ze nie byliśmy w stanie się obronić i dano nam trochę w
kość. Nieprzyjemną częścią jest to, ze musimy zrobić sobie parę zadrapań. Ja
się tym zajmę tak, aby nikomu nic się nie stało, ale na tyle by wyglądało o
poważnie. Nie jesteśmy z żadnej wioski. Wędrujemy. Zrozumiano? – każdy rozumiał
powagę sytuacji. Jednak musiał odezwać się Shikamaru.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Nie lepiej przejść górami i
normalnie dostać się do wioski? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-NIE Shikamaru. Festyn jest
dzisiaj. NIE możemy nawalić jutro Kenji będzie w domu i nie będziemy mogli
niepostrzeżenie ukraść zwoju. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-A co zrobimy z bronią? Będą nas
podejrzewać o niecne zamiary. Na pewno przeszukają nasze rzeczy. – od razu
wyciągnęłam zwój z plecaka. Moja zastępcza „torebka”<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-W tym zwoju mogę zapieczętować co
chcę. Połóżcie wszystkie swoje rzeczy tutaj – wskazałam na miejsce pod drzewem.
– Zostawcie tylko jeden kunai. Potem go wyrzucimy. – wszyscy zrobili to o co
prosiłam bez słowa narzekań od razu zabrałam się za wykonanie techniki. Tak
właśnie pozbyliśmy się wszystkich naszych manatków. Wzięłam w dłoń trochę
ziemi. Zaczęłam wzierać ją w ubranie. Wyglądałam jak po solidnej potyczce.
Wzięłam kunai od Nejiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-To kto pierwszy? – zapytałam z
gorzką miną Podszedł do mnie Sai. Zaczęłam ranić go kunaiem. Było to dla mnie
okropne przeżycie. Krzywdzić swoich przyjaciół i to z premedytacją. Jedna rana
na policzku. Wiele ran na rękach. Jedna na torsie. Na udzie, na łydkach. Moje
„dzieło” skończone. – Jak się czujesz? – zapytałam z troską<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Dobrze jestem w stanie się ruszać.
Boli, ale jest znośnie. Sądzisz, ze przyjmą nas z tak błahymi ranami? – Ja
zajmując się teraz Nejim myślałam nad odpowiedzią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Tak. Przyjmą nas do przychodni.
Nie do szpitala. Lekarz nas wyleczy, nie pozostawi to blizn i wyjdziemy.
Dostaniemy zezwolenie na 24-godzinny pobyt. Znam te procedury. – uśmiechnęłam
się do przyjaciela. Teraz skierowałam się do Shikamaru i jego też
ucharakteryzowałam. – No to teraz kto chce się zrewanżować? – Nikt się nie
zgodził. Ehh przycisnęłam kunai do swojego policzka i przesunęłam go w dół.
Boże jaki ból. Już wiedziałam co oni czuli. Potem przejechałam ostrzem po
brzuchu. Do oczy zaczęły napływać mi łzy. Jęknęłam z bólu kiedy raniłam się w
nogę. Może rana była trochę za głęboka, ale nie kwalifikowała się do leczenia
szpitalnego. Po dziesięciu minutach katorgi byłam gotowa. Rzuciłam kunai
głęboko w krzaki. Nara popatrzył na mnie smutno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Szefowo co zrobisz ze zwojem?
Przecież nie wniesiesz zwoju do wioski. – trafna uwaga pomyślałam. Od razu
zaczęłam kombinować. Żałowałam, ze wyrzuciłam tamten kunai. Wtedy poczułam , ze
nie zdjęłam kabury. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
-Mam pomysł. Znowu. – odrzekłam i
uklęknęłam przy samym murze. Wyjmując kunai od razu zaczęłam kopać. Gdy dół był
wystarczająco głęboko schowałam zwój do kabury i wrzuciłam go do dołu. Wszystko
to zakopałam. Został mi tylko kunai. Wycięłam na murze małą literkę „s”, aby
później wiedzieć gdzie szukać i razem z moją drużyną poszłam do bram wioski.
Czas zacząć próbę naszych zdolności aktorskich.<o:p></o:p></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/12768415345404845866noreply@blogger.com2