środa, 30 kwietnia 2014

Ankiety

Po prawej stronie umieściłam dwie ankiety dotyczące grupy wiekowej i szablonu. Proszę was (szczególnie stałych czytelników) o uzupełnienie jej ;) zależy mi na tym, żeby dostosować bloga do was :D
a rozdział. jeszcze nie zaczęty, ale już coś paluszki świerzbi do pisania ^.^

środa, 23 kwietnia 2014

Nowa Strona dotycząca powiadomień!

Witam :3 do mojej głowy zaświtał nowy pomysł. Wiele osób prosiło mnie o powiadamianie ich o nowych rozdziałach. Niestety wraz z moją nieobecnościa zapomniałam kogo i gdzie miałąm powiadomić. Dlatego proszę wpiszcie się w komentarzu na stronie "Kogo Powiadamiać" (link tutaj) nie ukrywam bardzo mi to pomoże, a do tego zawsze będę miała do tego dostęp ;) nawet po miesiącach nieobecności ( spokojnie nic takiego nie planuje XD)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział Czternasty.

W końcu jest ^.^ Chyba Wielkanoc mi służy (czas wolny, brak zajęć i takie tam) zlinczujcie mnie jeśli przeżyje po samobiczowaniu. Mam nadzieję, ze ktoś z czytelników jeszcze został przy moim opowiadaniu i przeczyta ten rozdział. Z góry mówię, ze mógł się nie udać. Wypadłam trochę z historii i nastroju tego opowiadania, ale obiecuję poprawę ;) do tego część była pisana w stanie nietrzeźwości więc przepraszam za nieskładne zdania i błędy. postaram się to poprawić w najbliższej przyszłości. Zaraz po tym jak napisze rozdział 15 ^.^ Błagam komentujcie! po tak długiej przerwie chce się przekonać kto przy mnie został i co sądzicie o wielkim powrocie :) a teraz zapraszam na Rozdział Czternasty!!!

************

SAKURA
Nadal stojąc w oknie rozmyślałam. Misja z Kisame. Na samą myśl łapało mnie obrzydzenie. Sto razy bardziej wolałabym być przebijana kataną przez milion lat niż spędzić jeden dzień  z tym skurwielem. Skoro wizja jednego dnia z nim tak na mnie działała to wole nie wiedzieć jak to będzie spędzić z nim Bóg wie ile czasu, może dwa dni, a może nawet trzy tygodnie. Zirytowana odwróciłam się na brzuch i warknęłam w poduszkę. Zachowywałam się jak rozkapryszone dziecko, ale co z tego. Wiem, wiem. Powinnam obmyślać plan jak by go tu załatwić, a nie narzekać. Z drugiej strony nie chce opuszczać kryjówki, nie bez Itachiego. Przy nim czuje się bezpiecznie, przypomina mi o wiosce i Sasuke, pomaga nie utracić samej siebie, starej Sakury.  Oparłam policzek o szybę.
-Czy on naprawdę tylko tyle dla ciebie znaczy? – powiedziałam do samej siebie. Sama nie rozumiałam tego co się dzieje między nami. Pocałunki, przytulanie, poczucie bezpieczeństwa. Czy tak nie jest pomiędzy osobami, którym na sobie zależy? Jemu zależy, ale na zdobyciu amuletu, a mi? Mi chyba zależy na nim, ale nie wiem czy jak na Naruto – przyjacielu, czy jak kiedyś na Sasuke. Musze to w końcu rozgryźć.
Z tym postanowieniem wzięłam wszystkie papiery z biurka i zaniosłam je do Lidera. Jestem ciekawa czy on to wszystko czyta, a może robi to Konan. Co mnie to w sumie obchodziło. Nie było tam nic, czym mogłabym sobie zaszkodzić. No chyba, że wiadomość o grupie krwi członków to wielka tajemnica. Wyszłam po cichu z gabinetu i skierowałam się do jakiegoś miejsca. Sam nie wiem gdzie chciałam dotrzeć, ale znalazłam się w jadalni. Tym razem była pusta. Zrobiłam kilka kanapek i usiadłam przy stole. Woda na herbatę już prawie wrzała. Podeszłam do kuchni, aby wyłączyć gaz, ale zamiast tego potknęłam się i wywróciłam czajnik. Woda zalała całą kuchenkę wraz z palnikami.
-Kurwa mać. – mruknęłam pod nosem i już kombinowałam jakby to tu zwalić na kogoś innego kiedy do jadalni wszedł Itachi. Żadne z nas się nie odezwało. Od niechcenia poszłam po papierowe ręczniki, żeby chociaż zminimalizować szkody. Ścierałam wodę walcząc z ochotą spojrzenia na Uchihe. Wiedziałam, że zrobiłam źle olewając go, ale nie zamierzałam przepraszać. To przez niego mam mętlik w głowie i nie mogę się połapać we własnych myślach. Ze złością zdjęłam palniki i ledwo powstrzymałam się przed chęcią rzucenia ich na blat obok. Osuszyłam wnętrze palników i wszystko znowu zmontowałam. Wstawiłam ponownie wodę i usiadłam na poprzednim miejscu. Zaraz po tym odezwał się Wielki Pan Obrażalski.
-Nie mogłaś zapytać czy też chce się czegos napić?
-Nie. – odburknęłam nawet nie podnosząc wzroku znad talerza.
-Sakura, kurwa, co jest? – odwrócił się do mnie i oparł się o blat. – w jednej chwili jest zajebiście, dogadujemy się, śmiejemy, zachowujemy się jak przyjaciele… – aha. Tym dla niego jest ta relacja. Przyjaźnią.-… a w drugiej skaczesz mi do gardła. Nie wiem może skaczą ci hormony czy coś, albo jesteś po prostu jebnięta… - nie wiem co chciał jeszcze podać jako możliwa przyczynę, ale nie mogłam się już powstrzymać. Wstałam od stołu przewracając przy tym krzesło.
-Zamknij się! – wrzasnęłam. Wyszłam zza stołu i stałam pomiędzy Itachim a drzwiami. – Nie zjadłeś wszystkich rozumów, nie znasz mnie! Twoje mylne przeświadczenie o tym, że wiesz czego się po mnie spodziewać tylko jeszcze bardziej mnie denerwuje. – podeszłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i odwróciłam twarz do Uchihy – Przenosze się do mojego pokoju. Już nie potrzebuje twojej „opieki” – ostatnie słowo wypowiedziałam z kpiną i wyszłam.
                Siedziałam już w moim pokoju. Przyglądałam mu si uważnie. Był mniejszy od pokoju Itachiego. Wiśniowoczerwone ściany bardzo mi się podobały. Regał na książki był pusty. Z przeniesieniem moich rzeczy nie było problemu, wszystko i tak nadal znajdowało się w torbie. Teraz dopiero pozwoliłam sobie ochłonąć. Dlaczego wybuchłam? Dlaczego powiedziałam coś czego w cale nie miałam na myśli? Dlaczego nie powiedziałam mu prawdy? O tym, że sama nie wiem co się dzieje, ze czuje, ze coś jest na rzeczy? Boje się odrzucenia. Tak to chyba ten powód. Od lat byłam zmuszona do ukrywania emocji, do olewania ich na rzecz misji czy dobra pacjenta, którego leczyłam. Kiedyś, kiedy jeszcze ja , Naruto i Sasuke byliśmy Drużyną Siódmą, spotkaliśmy Zabuzę. On miał rację. Ninja ma być narzędziem – wysnuty z emocji. Boże jeszcze niedawno miałam Itachiego za mordercę, najgorszego człowieka, a teraz chce żeby był przy mnie i mnie wspierał, żeby gwarantował bezpieczeństwo. Przez tą kłótnie rozgryzłam to. Zależało mi na nim i to jest pewne. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że go kocham. Ale to nie zmienia faktu, że on może nie czuć tego samego. Jemu może zależeć tylko na amulecie, a teraz zwodzi mnie aby go zdobyć, żebym nie robiła problemów. Wiem jedno na pewno nie przyznam się do tych uczuć przed nim. NIE mogę dopuścić do tego, żeby się o tym dowiedział. Poszłam do łazienki i zmyłam z siebie cały brud dzisiejszego dnia, położyłam się na łóżku i wpadłam na idealny pomysł. Teraz kiedy mam pokój na drugim końcu kryjówki jestem blisko Hidana czyli całodobowego i darmowego dostępu do alkoholu. Nie zastanawiając się dłużej wyszłam odwiedzić szarowłosego, a raczej odwiedzić jego Sake.
                Hidan leżał na łóżku, ale nie spał. Przywitał mnie serdecznie i od razu wyjął butelkę. Nawet nie musiałam mu o tym wspominać. Kiedy już mocniej się wstawiliśmy leżeliśmy na łóżku i podśpiewywaliśmy sobie pijackie piosenki. Niedługo po tym oboje stwierdziliśmy, że jesteśmy najlepszymi tancerzami na świecie. Chyba wiecie jak to się kończy. Siniaki, poobijane łokcie i kolana i pare zadrapań. W tym przypadku nie było wyjątków. Tym razem nikt nam nie przerywał. Nie ukrywam dobrze się z nim bawiłam, a to i alkohol pomogły zapomnieć o niedawnych wydarzeniach. W końcu kiedy oboje już padliśmy rozpaliliśmy papierosy i rozpoczęliśmy rozmowę o tym jak to wszystko jest do dupy.
-Sakura, mam do ciebie pytanie? Co się właściwie stało? Doskonale wiem, że nie pijesz dla rozrywki. – jego pytanie zbiło mnie z pantałyku. Nie mogłam mu przecież powiedzieć o Itachim. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, a twarz schowała się we włosach udając zakłopotanie. Jakoś musiałam kupić sobie czas na wymyślenie wymówki.
-No wiesz to trochę skomplikowane. – mruknęłam. Dajesz Sakura wymyśl coś w końcu.
-Mam czas. – zaśmiał się Hidan. Wzięłam butelkę sake i pociągnęłam kilka większych łyków. Kolejne klika sekund opóźniania.
-Do tego to trochę krępujące. – to już akurat nie było kłamstwo
-Na Jashina, Sakura, mów o co chodzi. – Mam! Idealna wymówka!
-Wiesz, od jakiegoś czasu ktoś mnie prześladuje. Dokładniej od opuszczenia wioski. – Hidan słuchał uważnie. – Po raz pierwszy zauważyłam to w Kumo kiedy byłam z Itachim na misji. Ktoś rozpoznał Itachiego po jego chakrze i szantażował go.
-Ale czym? – Szarowłosy przerwał mi co zaowocowało uderzeniem mojej pięści w jego głowę.
-Siedź cicho i słuchaj! – warknęłam. – W tym czasie kiedy my byliśmy w Kumo była tam też dwójka moich dawnych przyjaciół. Szantażysta zażądał od Itachiego, aby ten powiedział im, ze dobrowolnie dołączyłam do Akatsuki. Inaczej groził, ze wyda nas ANBU. Nie mogliśmy sobie pozwolić na pościg.
-yhym. Rozumiem. Przypuszczasz kim on mógł być? – pokręciłam głową.
-Itachi powiedział mi tylko, że ten człowiek  ma jakieś niedokończone porachunki ze mną. Sama nie wiem o co może chodzić. Ale to jeszcze nie koniec. Kiedy już byliśmy w hotelu w Yuki, drugiego wieczoru, na lustrze pojawił się napisane krwią pytanie „co posiadasz”. Tego samego dni zauważyłam ten sam krwawy napis tyle, że na śniegu. Zakładam, że zrobiła to ta sama osoba. Tylko nie wiem kto mógłby mieć coś do mnie.
-Może wróć do wioski pod przykrywką i wybadaj sprawę. Może to ktoś stamtąd, albo z twojej przeszłości. Najlepiej by było gdyby udało cię się dotrzeć do archiwów.
-W sumie to nie głupi pomysł. Nikt z innych wiosek nie mógłby znać mnie na tyle, żeby chcieć mi zaszkodzić. Ale Pein się na to nie zgodzi i tak już mi nie ufa, a powrót do wioski byłby jeszcze bardziej podejrzany. Nie mogę też wziąć ze sobą nikogo z organizacji. To by jeszcze bardziej utrudniło wejście do wioski.
-Pogadaj o tym z liderem. Jeśli dobrze to rozegrasz może się zgodzić. – no cóż, raz kozie śmierć. Może faktycznie warto spróbować. – A nawet jeśli się nie zgodzi zauważy, że nie podważasz jego decyzji wykłócając się.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z pojebanym Hidanem? – zaśmiałam się. – Ten pojebany nie jest taki mądry, a szczególnie o takiej ilości sake! – zrobiłam podejrzliwe oczy. Wszystko wyszło teatralnie co jeszcze bardziej dodało tej sytuacji komizmu.
-Jestem mądry! – napuszył się szarowłosy.
-Tak. W swoich snach. – nadal naigrywałam się z imprezowego kompana. Ten naburmuszył się jeszcze bardziej.
-Oj Sakura, nie zmuszaj mnie do drastycznych kroków! – cofnęłam się udając przerażoną.
-Oh nie. Proszę tylko nie to. – po tym oboje wybuchliśmy śmiechem. Nie wiem ile u niego siedziałam, ale zrobiłam się bardzo senna. Opierałam się ochocie położenia głowy na poduszce i uśnięcia tu i teraz. Pożegnałam się z Jashinistą, podziękowałam za gościnę, alkohol i rozmowę i wróciłam do siebie.
                Jeśli sądziłam, ze położenie się to był dobry pomysł to teraz pluje sobie w brodę. Kręciło mi się w głowie, a kiedy zamknęłam oczy, żeby usnąć, wirowałam cała. Nienawidzę tego uczucia. Już nigdy więcej się nie napije. Przysięgam nigdy więcej, nawet piwo „bezalkoholowe” jest już na zakazanej liście. Brak towarzystwa jednak doskwierał mi bardziej niż alkoholowe wirowanie. Znowu wróciły myśli o Itachim i tym co wydarzyło się w jadalni. Gdyby tego było mało przypominałam sobie każdą chwilę, każdą rozmowę z nim. To jak mnie pocieszał kiedy dowiedziałam się o Naruto, to jaki był ciepły kiedy pomógł mi po próbie gwałtu, to jak zaopiekował się mną po zdobyciu pierwszej części amuletu pomimo, ze sam przeżył coś gorszego w tej jaskini. Mogłam zostać u Hidana. Nie dręczyłyby mnie myśli, a on na pewno by mnie nie skrzywdził.  Westchnęłam do poduszki. Nie wiem kiedy usnęłam, ale dziękuję Bogu za to, ze to się stało.
                Obudziło mnie walenie do drzwi. Z ledwością otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Zachwianie się i brak bólu głowy wskazywały na to, ze jeszcze nie wytrzeźwiałam. Miałam ochotę zabić osobę, która mnie obudziła. Z trudem doszłam do drzwi. Otworzyłam je, a tam stał Itachi. Chęć mordu jeszcze bardziej wzrosła.
-Ty już spałaś?- zapytał zdziwiony.
-Tak spałam, wynoś się. – zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i wróciłam do łóżka. Niestety Uchiha nie dawał za wygarnął. Wszedł do pokoju i zaczął kazanie.
-Jest dopiero wieczór. Nie ma pewnie nawet dwudziestej!
-jeśli chcesz truć mi dupe to lepiej się już wynoś! – wrzasnęłam. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mój głos okazał się jednak cichym jękiem połączonym z pijackim bełkotem.
-Słucham? Nie zrozumiałem.
-Powiedziałam żebyś się wynosił!
-Piłaś?
-Tak piłam, a tobie nic do tego. – odwróciłam się do niego plecami.
-Z kim? Ah, to oczywiste, ze z Hidanem. Chyba już ci coś mówiłem o ni…
-Nie jesteś moim ojcem, ani bratem, ani chłopakiem, więc nie masz prawa dawać mi nakazów. Tym bardziej nie masz prawa mnie pouczać – warknęłam wrogo.
-Jak chcesz. – diametralnie zmienił ton. Pomimo zdenerwowania był w miarę ciepły, teraz czułam tylko chłód. – Jutro rano masz się stawić u Lidera. Ciesz się, ze nie teraz. Miałabyś przejebane za upijanie się do nieprzytomności. – już miał wychodzić, kiedy mój pijany mózg zadziałał bez mojej woli.
-Przepraszam. – wydukałam
-za co? – zapytał zdziwiony stojąc pod drzwiami.
-Za tą sytuację w jadalni. Nie powinnam tak wybuchać.- „mózgu co ty wyprawiasz!” wrzasnęłam do siebie w myślach. Jednak mój ptasi i pijany móżdżek nie słuchał. – tym bardziej, że nie powiedziałeś nic złego. – „Powiedział! Nie przepraszaj go idiotko!” toczyła się we mnie walka, ale i tak była daremna. Zdecydowanie zbyt dużo alkoholu wlałam w siebie dzisiejszego dnia. Poddałam się. Jutro kiedy  będę trzeźwa będę musiała naprostować wyczyny mojego mózgu. – Stwierdziłeś tylko fakty. Chociaż przesadziłeś z tą pojebaną. – zaśmiałam się.
-Nie musisz przepraszać. Nie zachowałem się w porządku Trochę mi się należało. – uśmiechnął się, a do jego tonu powróciło ciepło. Już miał wychodzić kiedy mój mózg zaskoczył mnie samą.
-Zostaniesz ze mną? Nie czuje się najlepiej… - mruknęłam zażenowana własnymi słowami. Chyba jednak powoli uzyskiwałam kontrolę nad sobą.
-Zostanę. – usiadł na łóżku i pogłaskał mnie po policzku. Takie właśnie zachowania budziły we mnie wątpliwości. Niedawno stwierdził, ze jesteśmy przyjaciółmi, a teraz nie zachowywał się jak zwykły przyjaciel. – Tylko błagam nie chuchaj w moją stronę. jedzie od ciebie alkoholem na kilometr. – uśmiechnęłam się do siebie i położyłam na połowie łóżka. Itachi położył się zaraz za mną i przytulił mnie do siebie. Jeśli grał, ze mu zależy to idealnie mu to wychodziło. – Dziękuję. – szepnęłam i zamknęłam oczy. Znowu tego pożałowałam, ponieważ powrócił mój największy wróg – zawroty głowy. Tym razem nie skończyło się na nich. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam prosto do łazienki. Czułam się jak za dawnych czasów, po eskapadach z Kibą. Zawsze kończyło się to wymiotami, albo spaniem na ławce w parku. Nic dziwnego, ze potem nie dostawaliśmy żadnych misji przez co najmniej miesiąc. Pal sześć mnie i Kibę, którzy paliliśmy się do misji. Neji i Shikamaru cieszyli się na kilka tygodni wolnego. Gorzej jeśli wysyłali nas do czegoś na poziomie geninów. Wtedy ja z Kibą przeżywaliśmy koszmar kiedy pozostała dwójka kurwiła na nas przez cały czas misji. Kiedy mój koszmar się skończył przepłukałam usta wodą z pastą do zębów i wróciłam na łóżko. NIE powiem zrobiło mi się trochę lepiej. Itachi znowu przybliżył się do mnie, abym czuła jego obecność. Dekoncentrowało mnie to i to bardzo. Postanowiłam sobie przecież, ze nie  pozwolę sobie na jakiekolwiek zażyłości z nim. Jednak teraz miałam ochotę to powtórzyć. Wszystkie te rozmowy, gdy był dla mnie wsparciem. Wszystkie te pocałunki. „Haruno, otrząśnij się! Nie bądź głupiutką Sakurą jak dawniej!” strofowałam się w myślach. NO cóż, rano będę musiała wytłumaczyć Itachiemu, ze to była chwila słabości pijanej i samotnej osoby. Na pewno zrozumie.
                -Tak, tak. Chwila słabości Yhym. Już ci wierzę. Znasz to powiedzenie? „Myśli pijanych to słowa i czyny trzeźwych”? – atakował Uchiha. Był już ranek, a moje nadzieje, ze zrozumie to co wczoraj wyprawiałam legły w gruzach.
-Tak! Znam je, ale człowieku byłam pijana, źle się czułam i pieprzyłam trzy po trzy, żebyś został i się mną zaopiekował to była moja słabość – złe samopoczucie, a nie przepraszanie i ty!
-Niech ci będzie, ale więcej nie nabierzesz mnie na takie akcje. Teraz ogarniaj się i wio do lidera!
                Stałam w gabinecie wraz z Kisame. Dowiedziałam się, ze mamy zacząć zadanie za dwa dni od teraz. Będzie to polegało na schwytaniu trójogoniastego. Oboje przytaknęliśmy, no bo co innego mogliśmy zrobić. Wykłócanie się nie miało sensu. Biju znajduje się w Kiri. Boże byle nie wioska we Mgle. Nie kojarzyła się przyjemnie biorąco pod uwagę ucieczkę Sasuke i moją tęsknotę za Naruto i innymi przyjaciółmi. Westchnęłam po cichu. Kisame oczywiście zachwycał się, w końcu odwiedzi dom. „ta jeśli jakiś masz, dupku” myślałam. Aż mnie mrowiło, żeby wypowiedzieć to na głos. Niestety takich szopek nie mogę odstawiać przy Liderze. Kiedy już zostaliśmy odesłani stałam nieugięcie, ani myślałam wyjść Hoshigaki tylko na mnie spojrzał zdziwiony i wyszedł. OD razu przeszłam do sedna.
-Chciałabym wrócić do wioski. Nie na stałe. Potrzebuję tylko sprawdzić kilka informacji co do mojego pochodzenia. Liderze nie odbierz tego źle. Nie chce przekazać władzom, żadnej informacji zgodzę się na wszystkie ograniczenia, mogę iść z kimkolwiek. Potrzebuję tylko sprawdzić kilka informacji w archiwum. Nie musisz się martwić o pościg. Wiem jak tam dotrzeć, aby nikt się o tym nie dowiedział. DO tego zachowam pełną ostrożność, aby nikt się nie zorientował, ze jestem w wiosce. Jako były lider oddziału ANBU znam zabezpieczenia w wiosce i wiem jak je obejść.
-Dobrze. Wyruszysz z Itachim. Zawołaj jego i Kisame. – nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Uradowana szybko wybiegłam po Itachiego i tego drugiego sukinkota.
                Staliśmy we trójkę i słuchaliśmy uważnie Lidera. Moja misja z Kisame została przesunięta, aż do mojego powrotu. Itachi nie cieszył się na powrót do wioski, ale zgodził się mi towarzyszyć. Na koniec ja i niebieskoskóry zostaliśmy wyproszeni. Został sam Itachi. Korciło mnie, żeby podsłuchać o czym rozmawia z Liderem, ale odpuściłam sobie.
ITACHI
                Lider jak zwykle mówił o tym, ze musze uważać na Sakurę. Wymieniał środki bezpieczeństwa jakie powinienem zachować. Wybrał mnie jako znawcę wioski. Uważa też, ze po mnie Sakura nie będzie się spodziewać kontroli w każdym momencie. Myślenie nie głupie, ale ja jej akurat ufam. Jeśli nie zrobiła nic dotychczas to nie zrobi nic później. Chociaż może ja się mylę. Nie byliśmy w sytuacji gdzie miałaby wachlarz możliwości. Z resztą ten nagły powrót do Liścia. Cos mi tu nie pasuje
                Zaraz po wyjściu złapałem różowowłosą. Bez ogródek zapytałem się o powód wycieczki do Konohy. NIE opierała się przed odpowiedzią

-Chce się dowiedzieć czy ktoś miałby powód mnie prześladować, a że tam żyłam przez całe moje życie to chyba rozumiesz, ze chce najpierw sprawdzić tam. Hidan mi to doradził – od imienia Jashinisty dostałem szczękościsku. Działał na mnie jak płachta na byka. Tym bardziej kiedy coś tyczyło się Sakury. Zdusiłem złość i zastanawiałem się nad jej tokiem myślenia. Sakura jeszcze argumentowała swoje zdanie, ale sam to rozgryzłem bez jej tłumaczenia. Widziałem w tym wady, ale przystałem na jej zdaniu. Co mieliśmy do stracenia? Nic. Jedynie oddziały ANBU na karku, ale z tym radziłem sobie nie raz. Jutro z rana wyruszamy do Konohy. Czas przygotować się na napływ wspomnień. 

*******
Jeszcze raz proszę, błagam wręcz, komentujcie komentujcie komentujcie!!!!

sobota, 19 kwietnia 2014

ostatnio odzyskałam wenę i czas więc wzięłam się za pisanie rozdziału. Może niedługo go skończę i opublikuję ;) trzymajcie kciuki ;)
Wasza Chibi.